Skocz do zawartości

Hidoi

Brony
  • Zawartość

    721
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Hidoi

  1. Hałas był nie do zniesienia. Ogłuszający dźwięk przeszywał jej głowę i zagłuszał myśli.

    Mimo to, Hidoi wstała i otrzepała się. Za pomocą aury pozbyła się odłamków szkła. Nadal krwawiła.

    "Oszalała..." - pomyślała. "Zupełnie zwariowała.".

    Powoli się pozbierała. W jej uszach wciąż dudniła przerażająca muzyka, grająca przez Koschei. Użyła magii, by zatamować cieknięcie krwi z jej ciała. Spojrzała na swoja rywalkę, jak na jakąś obcą idiotkę.

    - Szykujesz imprezę... nie? - przesłała telepatyczną wiadomość do dziewczyny. Nie chciała wrzeszczeć jak debilka na całą arenę.

    - Pozwól zatem, iż się przyłączę.

    Po przesłaniu tej myśli, powoli podeszła do dziewczyny grającej na instrumencie. Klacz cała się chwiała, a z jej uszu leciała krew. Nie zważała na to. Spojrzała wrogim wzrokiem na dziewczynę. Wytrąciła skrzypce z jej rąk. Po prostu wytrąciła. Muzyka przestała grać, a Hidoi zatamowała krew, której i tak miała mało w organizmie. Taka się urodziła.

    - A więc... taka wesolutka jesteś. Niestety, Twoja melodia nie przypadła mi do gustu. NIE ode mnie i od publiczności, dziękujemy - uśmiechnęła się złowieszczo, po czym jej róg znowu wystrzelił mroczną aurę, którą pokierował na Koschei.

    - Czarna Magia jest nie do pokonania - mówiąc to, aura "pochłonęła" rywalkę - Nie ma żadnego zaklęcia, które usunie bolesną ranę na psychice. Ż A D N E G O - rzekła zirytowana klacz - Nigdy się tego nie zapomina.

    Mroczna aura usunęła WSZYSTKIE szczęśliwe wspomnienia, sukcesy i inne radosne rzeczy, które zapamiętała Koschei w całym swoim życiu. Pozostawiła jednak wszystkie bolesne, smutne, gniewne i straszne przeżycia, które nie dawały jej spokoju. Czuła się słaba, całe szczęście zniknęło z jej życia.

    - Ale cóż, miejmy nadzieję, że jeszcze coś osiągniesz - zaśmiała się Hidoi. W jej oczach było widać błysk, a okulary zalśniły czerwonym blaskiem. - Może się nauczysz nie robić żartów z czarnoksiężników. Nie masz żadnych zabawnych pomysłów. Smutne, nieprawdaż?

    Jej pysk wykrzywił się złowieszczym uśmiechem. "Pożarła" całą jej radość, która teraz przepełniała ją. Zaczęła podskakiwać do góry. Wyglądałoby to radośnie, gdyby nie to, iż miała różne psychodeliczne myśli, ataki i tortury, które przepełniały jej głowę, jednak nie mogłaby wykorzystać wszystkich.

    Uspokoiła się. Uśmiech jednak nadal został. Pełen był okrucieństwa.

    - A więc... pobawmy się jak dwie koleżanki! Też chcesz się pobawić!? - zawołała, pełna zachwytu, po czym wyczarowała... małą laleczkę. Nie była to jednak zwyczajna zabawka. Przypominała ona Koschei. Tak, była dokładnie jak ona. Twarz lalki przepełniona była przerażeniem i smutkiem. Zdawało się, że się porusza.

    Hidoi wyczarowała mały nożyk. Dziewczyna była unieruchomiona. Zbliżyła nożyk do laleczki. Zaczął rozcinać jej ciało, od obojczyków do pasa. Mimo, iż nie była to prawdziwa dziewczynka, było widać lalce wszystkie wnętrzości, oraz pociekło mnóstwo krwi.

    W międzyczasie, dziewczyna upadła na ziemię. Zaczęła krzyczeć z bólu. Nie było jednak widać zmian zachodzących na jej ciele. To była tylko jej wizja, była przepełniona koszmarami. Hidoi połączyła voodo z myślami Koschei, która absolutnie wiedziała, iż nóż rozcina ją. Tak jednak nie było. To były jej myśli. Bolesne myśli. Hidoi mogła "torturować" lalkę cały czas. Dziewczyna nie umrze. Jej będzie się tylko zdawać, że umiera.

    Później, Hidoi dała do brzucha lalki mnóstwo szkła i zaszyła. Zaczęła nią podrzucać i walić w ziemię. Niby banalna zabawa, lecz dla Koschei były to straszliwe tortury. Ponoć rozrywało jej to wnętrzości.

    Klacz znów użyła nożyka. Tym razem, zaczęła ciąć jej gardło. Następnie, rozcięła całą twarz. Wyczarowała zapałki. Podpaliła.

    Tak o to laleczka voodo stanęła w płomieniach. Dziewczyna zaczęła się drzeć. Był to nieziemski wrzask. Niby czarodziejka, ale wyobrażała siebie jako normalną dziewczynę bez czarów, którą torturują w brutalny sposób. Płomienie zapełniały środek jej ciała. Ucichła. Nie zmarła jednak. Jej się tak zdawało.

    Klacz powoli do niej podeszła.

    - Dobra, nie wygłupiaj się i nie udawaj martwej - zaśmiała się i ją odczarowała.

    Dziewczyna ocknęła się. Była przerażona, gdy ujrzała klacz nad sobą, gdyż to ona ją "torturowała". Nadal jej się wydawało, że jest normalną dziewczyną i że chcą ją torturować.

    - Bu - powiedziała uśmiechnięta Hidoi, a Koschei próbowała się odsunąć, lecz nie miała siły. Nie miała świadomości o sobie. Mamrotała do siebie słowa typu "Zostaw mnie istoto... jestem bezbronna... boję się...".

    - Wiesz, nie potrzebuję tego szczęścia. Bez niego i tak raczej jestem kreatywna - uśmiechnęła się i wyczarowała czarną, szklaną buteleczkę, do której "przelała" całą radość Koschei, która siedziała w Hidoi. Buteleczka zamknęła się i zniknęła.

  2. Bardzo się boję samców komarów, chodzi o ich wygląd i wielkość, takie latające pająki.

    Lubię pająki, ale nie te z cienkimi nóżkami, co się chowają w domu po kątach. Latające to już za dużo :v

    Raz próbowałam jednego wygonić z pokoju, ledwo się do niego ruszałam, a tu mnie atakuje z góry. Ja w wrzask i uciekłam z pokoju na pół godziny :v

    To już inna sprawa, lecz nie mogłam spać pół nocy przez bzyczącego... mola. Nie miałam jednak odwagi wstać i go załatwić, jednak rano dostał nauczkę za mękę moich uszu.

  3. Hidoi leżała i się paliła. Słyszała jej myśli. Była załamana.

    "Ona naprawdę myśli, że mnie to boli i wrzeszczę?" - pomyślała. "Prawdziwy czarodziej nie cierpi z byle płomyka."

    Zamknęła swoje błękitne oczy. Na jej ciele pojawiła się czarna aura, która zaczęła powoli rozpychać z niej płomienie. Ogień zaczął się rozprzestrzeniać w powietrzu, aż nagle, gwałtownie - wybuchnął.

    Na całej arenie przez parę sekund zastało oślepiające światło. Po chwili, zniknęło. Cała arena natomiast stanęła w ogniu. Koschei także.

    Ogień zaczął "wciągać" rywalkę pod ziemię, zapełniając jej oczy, buzię i całe ciało. Wszystkie jej wnętrzości zaczęły się palić. Było czuć zapach pieczonego mięsa. Nie było to banalne zaklęcie płomyków, na które każdy czarodziej jest odporny.

    Hidoi "zagarnęła" resztę ognia z areny, dobijając Koschei. Płomienie przybrały wtedy czarny kolor. Z całego jej ciała wydobywał się fioletowy dym.

    - Normalnie byś zginęła od razu od dawki Czarnych Płomieni. To pozbawia mocy, siły, a najważniejsze życia. Ale raczej nie o to teraz chodzi... nie? - zaśmiała się chytrze.

    - Jednak, nie chcę, by nasz pojedynek opierał się tylko na "ogniobiciu".

    Mówiąc to, Hidoi podeszła bliżej do swojej płonącej rywalki. Z jej rogu wystrzeliła fioletowo-zielona aura. Wycelowała ją na Koschei. Jej oczy były całe zielone.

    Właśnie jej konkurentka widziała swoje największe koszmary. Wszystko, co może być najgorsze. Trwało to zaledwie minutę, lecz dla niej była to okrutna, wieczna męka. Skończyła.

    - Widzisz... czary fizyczne nie muszą być najlepsze. Nie chcę wiedzieć, co widziałaś, jednak nie ma odwrotu. Te zaklęcie zostawiło bolesną ranę na Twojej psychice. Zapamiętasz to do końca swoich dni. Achh, kocham Czarne Płomienie.

    Po tym, Koschei przestała płonąć. Przez chwilę było widać jej spalone ciało, lecz powróciła do swojej dawnej postaci. Czuła jednak nadal ból, i fizyczny, i psychiczny.

    Klacz uniosła róg do góry. Powiedziała pewne zaklęcie w nieznanym rywalce języku. Język Gwieździstych Kruków. Gwiazdy na niebie przybrały fioletową barwę, oraz zaczęły drżeć i wystrzeliwać dziwne promienie, oraz światła w stronę Koschei.

    Dziewczyna upadła na ziemię. Gwiazdy pozbawiały jej many do 90%. Trudne było jednak pozbieranie się. Po chwili, wokół dziewczyny zaczęły rosnąć czarne, kolczaste kryształy, z których nie można było wyjść.

    Nie byłoby nic w tym strasznego, gdyby nie to, że Kryształy stworzyły także kolczasty "sufit", oraz ściany. Wszystko zrobiło się tak ciasne, że Koschei nie mogła się poruszyć, a jakby próbowała, kolce zaciskały się na jej głowie, co mogło być bardzo niebezpieczne.

    - Ojj, głupiutka, głupiutka dziewczynka... - usłyszała Koschei. Był to odgłos Hidoi zza ścian.

    - Próbowałaś mnie pokonać banalnym ogniem. Zauważ jednak, iż ja również władam ogniem, próbując wcześniej Cię pokonać. W tym wypadku, nie można pokonać przeciwnika tą samą bronią. Ogień, on dodaje mi siły. Od razu wiedziałam, którego zaklęcia użyć, gdy tylko chciałaś mnie zapalić. Ognia nie zgasisz ogniem. On tylko bardziej się rozprzestrzeni. Aż wybuchnie. I Cię pokona. Właśnie... - rzekła spokojnie Hidoi.

    - A skoro mowa o broni...  to chyba wiesz, co Cię zaraz czeka - mówiąc to, klacz pofrunęła do góry. Z jej rogu wypłynęła woda. Tak, czysta, krystaliczna woda. Powędrowała ona na Kryształową Pułapkę, w której była uwięziona Koschei. Po chwili, woda przedostała się do niej, zalewając ją po sufit.

    Hidoi usiadła na ziemi. Słyszała bulgotanie dziewczyny, która tonęła. Po 2 minutach męki, straciła przytomność. Klacz usunęła pułapkę, uwalniając nieprzytomną dziewczynę.

    Po paru minutach zaczęła powoli "ożywiać".

  4. N:Zbyt cukierkowy, idealny dla niej.

    A:Ładny... wilk... pies... nevermind.

    S:Nie ogarniam jej obrazków, pochodzą z jakichś filmików na YT.

    U:Cieknie od niej różowiością od początku profilu, nie umiem z nią pisać sensownie, gdyż zmienia się w szopa o 1 w nocy. Ma za dużo postów, a repkę za fotki do galerii. Myśli, że pisałam o niej, kiedy AKURAT nie o nią chodziło. Ach, te jej udawanie poważnej i mrocznej. Ach, ta jej nienawiść do mojej depresyjnej sygnatury. Ma przypinkę z yatty na profie :v Co do zalet - przy niej nie musisz być super poważny :v Zawsze chciałam się o niej tak rozpisać <3

  5. N:Bardzo fajny i oryginalny nick, przez te "U" na końcu.

    A:Hemhem... toż to jakiś helikopter jest. Niestety nie znam się na nich i nie wiem, jaki :v

    S:How to train you dragon w spoilerze i chamskie reklamy. Gut.

    U:Dosyć go lubię, pomaga mi w unicestwieniu tej osoby razem z Flippyn'em. Ale nawet nie znają jej imienia. Trochę pomocy wykorzystałam.

  6. N:Stary, rozpoznawalny i jest ok.

    A:Nie wiem czemu, ale skojarzyła mi się na początku Lady Gaga :v

    S:Samochód próbuje być Kawaii.

    U:Ma fajne nagrody, dużo postów, jest praktycznie wszędzie. Lubię to coś. Uważa Cassidy za maskotkę forum :lol:, ale co do drugiego się zgadzam.

×
×
  • Utwórz nowe...