-
Zawartość
2367 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Sajback Gray
-
Klacz jęknęła. Jest przytomna, to dobrze. Powiedziała że ją boli. Wyglądała strasznie. Gorzej niż mogłem przypuszczać. Próbowała podnieść głowę, ale to był próżny wysiłek. Ku mojemu zaskoczeniu, jakoś udało się jej wstać. Jednak prawe kopyto się pod nią załamało. W kopycie tkwiło kilkanaście odłamków szkła. Jej tors, także był nimi pokryty, ale... czy to możliwe? Nie dostrzegłem obrzęku, widać nie ma złamanych żeber. Mimo spaczonego humoru, los bywa czasem łaskawy. Najbardziej martwiły mnie obrażenia prawej strony głowy. Z czoła lała się posoka, a klacz zaciskała mocno oko. Wydaje mi się że nie da się go odratować. Czy ja naprawdę nie śnie?! Szlochając prosiła bym jej pomógł. Podszedłem do niej i podtszymałem ją. - Pomogę ci. Nie zostawię cię tu. Albo wydostanę się stąd z tobą, albo wcale. Ale musisz mi zaufać. W wagonie zrobiła się szpara, przez którą możemy się wydostać. Pomogę ci się przez nią przecisnąć. Pamiętaj że nie możesz stracić przytomności. Na pewno dasz radę, wierzę w ciebie. - Powiedziałem to bardzo pewnie.
- 117 odpowiedzi
-
- Clop
- Slice of Life
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Gray Kiedy wypaliłem papierosa, skierowałem się do klasy. Chyba wszedłem ostatni, a to nie dobrze. Nie powinnem się spóźniać. Wyjąłem wszystkie potrzebne rzeczy i począłem czekać na nauczyciela. Po pewnym czasie, zjawił się i napisał nam długą notatkę która uczyła o tym, jak przywoływać demony. Bardzo nie chętnie, wziąłem się do pisania. Nigdy w życiu nie zniżę się do proszenia demona żeby mi pomógł!
-
Obudziłem się. Nie wiem która godzina. Spojrzałem na zegarek i okazało się że już późno. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się, w ten sam strój co wczoraj. Zarzuciłem teczkę z książkami i skierowałem się na dół. Na miejscu znalazłem śniadanie, pewnie sprawka nauczyciela. Zjadłem coś i wyszedłem na dwór. Zanim skierowałem się na zajęcia, zapaliłem na dworze papierosa.
-
Stwierdziła że może ją znać. Nie wiem nawet czy żyje w tym mieście. To jak rzucanie lotką w mapę, jakie są szanse że trafię? Znikome, ale od czegoś trzeba zacząć. Klacz zdjęła beret i ukazała swoje drugie uszko, lekko przełamane. Może jest jakimś psotnikiem. Pegazica uśmiechnęła się do mnie i wtedy nagle coś mną szarpnęło i straciłem przytomność. Obudziłem się obolały, nic nie kojarzyłem, nie wiedziałem nawet jak się nazywam, ani gdzie jestem. Poczułem coś mokrego, kiedy przetarłem oczy i okazało się że krwawię. Całe ciało mnie piekło. Mam nadzieję że to nic poważnego. Po chwili, zdałem sobie sprawę że leżę na ścianie przedziału. Co?! Była katastrofa kolejowa?! Jakim cudem... jak można mieć takiego pecha?! To na pewno sen. Obudź się! Do cholery, obudź się! Krzyki nic nie dawały, to była rzeczywistość. Moja bluza była poszarpana, tylko mi wadziła, więc ją zdjąłem. Moje włosy były teraz rospuszczone. Pewnie opaska mi spadła. Teraz mam ważniejsze rzeczy. Leżałem obok okna, które odsłaniało teraz jedynie trawę i ciało... to było ciało klaczy. Wyglądała cało, ale wydobywała się z pod niej kałuża krwi. Pewnie uderzyła w okno. Oddychała, ale ciężko. Gdyby nie to że ona tu jest, zacząłbym się śmiać. Tylko ja potrafię pojechać pociągiem i od razu uczestniczyć w katastrofie. Jeśli przeznaczeniem ktoś kieruje, to ma bardzo spaczone poczucie humoru. Zauważyłem jednak jakąś szparę. Mógłbym się przez nią przecisnąć, ale nie zostawię klaczy. Muszę jej jakoś pomóc. Wstałem na kopyta. - Falling. Jesteś przytomna? Proszę... odpowiedz. - Zacząłem pytać, podchodząc do pegazicy.
- 117 odpowiedzi
-
- Clop
- Slice of Life
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
No, w sumie faktycznie z nią rozmawiam. Klacz schowała ostatnią książkę do juki, po czym położyła ją na wolnym siedzeniu. Wtedy dało się zobaczyć jak bardzo jej skrzydła się napinają. Klacz jęknęła i spłoneła rumieńcem. Sam nie wiem, co powstrzymało mnie od wybuchnięcia śmiechem, ale też się lekko zawstydziłem, chociaż nie dałem tego po sobie poznać. Zaczęła się pytać, co skłoniło mnie do tej podróży, cytując przy okazji pewną melodię która, raczej jej nie wyszła. Powiedzieć jej? Chyba raczej nie powinienem... . A co tam. Na dłuższą chwilę zamilkłem, po czym przyłożyłem kopyto do okna. - Moja siostra... . - Powiedziałem z lekkim uśmiechem.
- 117 odpowiedzi
-
- Clop
- Slice of Life
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Klacz stwierdziła że to pięknie powiedziane, a potem przewruciła się na grzbiet. Patrzyła na mnie do góry nogami. Nie dziwię się jej, mój ojciec też w ten sposób kiedyś mnie podglądał. Jakbym nie mógł mieć prywatności. A jednak nie pomyślała o tym że zawartość jej juk może wypaść. Wszystko rozsypało się po wagonie, jednak ona nadal się na mnie patrzyła. Nagle dokończyła zdanie, twierdząc że to strasznie głupie. Lekko się zaśmiałem i westchnąłem. - Racja. Co ja tu w ogóle robię... . - Uśmiechnąłem się.
- 117 odpowiedzi
-
- Clop
- Slice of Life
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Kiedy zacząłem mówić do klaczy, jej juki lekko się podniosły. Zupełnie jakby chciała wyprostować skrzydła, ale dlaczego nie zmieniła pozycji... zaraz... . Czy ona? Hmm... chyba ma wobec mnie nieco nieczyste myśli. Klacz spojrzała na mnie kontem oka i nadal się rumieniła. Stwierdziła że takie gbury trzymają się w grupach. - W takim razie, nie pozostaje mi nic, jak przyznać ci rację. - Uśmiechnąłem się. Następnie zaczęła bawić się włosami, złudnie skupiając na nich uwagę. Stwierdziła że dzisiaj trudno dziś o prawdziwego dżentelmena. Spojrzała na mnie i podała mi swoje imię, po czym uśmiechnęła się i mrugnęła do mnie. Ona chyba nadal nie wie, co dzieje się z jej skrzydłami. Korzystając z braku miejsc, klacz położyła się na nich, a następnie zapytała się mnie dlaczego jadę do Baltimare. Przynajmniej wiem już dokąd ten pociąg zmierza. Westchnąłem i zacząłem wyglądać przez okno. - Bez powodu. Jak chusta rzucona z wysokiego budynku, nie mam wyznaczonej drogi. Kieruję się tam, gdzie zaniesie mnie wiatr. Dopuki nie uda mi się wypatrzeć drogi w tym wietrze, jestem zdany na kaprys losu.
- 117 odpowiedzi
-
- Clop
- Slice of Life
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Chyba mój uśmiech nie był na miejscu, ponieważ klacz zarumieniła się jeszcze bardziej. Kiedy weszła do przedziału, okazało się że to pegaz. Po jej szczupłej i lekkiej budowie ciała można było się tego spodziewać. Na grzbiecie niosła niebieskie juki, wypełnione podstawowymi rzeczami. Jej cutie markiem, była spadająca gwiazda. Czyżby zajmowała się astronomią? Osobiście lubię noc, a nocne niebo jest przepiękne. Nagle zauważyłem że ma zaczerwieniony bok. Teraz rozumiem co miała na myśli mówiąc bezpośredni. Jak można tak traktować klacz? Niektóre kuce są po prostu niewychowane. Klacz usiadła na przeciwko mnie, przez chwilę się wiercąc. Wcześniej zakryła bok juki, chyba dostrzegła mój wzrok. Wyciągnęła z torby książke, o tytule "książe". Na okładce było widać dostojnie ubranego ogiera, klęczącego przed klaczą w łachmanach. Pewnie jakaś książka o romansie jakich wiele. Po około 2 minutach, klacz jednak zamknęła książkę i zaczęła się rumienić. No cóż, może opisy tego romansu były zbyt dokładne. Pegazica zaczęła wyglądać przez okno, ale chyba nadal myślała o tej książce, sądząc po rumieńcach na twarzy. Na ten widok lekko się uśmiechnąłem, także patrząc na krajobraz. W pewnej chwili, skierowałem swój wzrok na nią. - Przykro mi że kucyki z twojego przedziału zachowywały się tak niepoprawnie. Nie każdy potrafi docenić niewinność drugiej osoby. Miło mi cię poznać, jestem Smooth.
- 117 odpowiedzi
-
- Clop
- Slice of Life
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Zacząłem przetwarząć wszystkie informacje. Przynajmniej, teraz wiem że jest jeszcze jakiś dragon, oprucz mnie w tym akademiku. Jej broń wyglądała na muszkiet, mało groźna broń, ale nigdy nie wiadomo jakie modlitwy zostały na niego nałożone. Hmmm... . Zapaliłem papierosa. Ciekawe jaką karę dostanie ta rozwydrzona dziewczyna. Kiedy papieros się dopalił, wszedłem do środka. Moje kroki były wyraźnie słyszalne, przez ostrogi. Otworzyłem drzwi do pokoju, schowałem walizkę i położyłem się spać.
-
Nauczyciel powiedział że nie ma na to czasu i poszedł do tuneli. Nie chciałem walczyć z tym demonem, jest dla mnie za bardzo potężny. Ale mimo wszystko, byłem ciekawy walki nauczyciela. Zacząłem go śledzić, trzymając się w pewnej odległości, aż dotarliśmy do tunelów. Kiedy dotarłem na miejsce, stanąłem na budynku, otworzyłem walizkę i wyjąłem lornetkę. Profesor zaczął walczyć i wezwał stracha na wróble. A w między czasie pojawiła się uczennica. Czy ona tylko udaje głupią? Kiedy nauczyciel zgładził demona, odszedłem, mam nadzieję że mnie nie zaóważył. Kiedy dotarłem do akademika, ponownie oparłem się o ścianę i zacząłem myśleć.
-
(Z tym to już na PW. Proszę nie zaśmiecać tematu Blazing Hearts) Oparty o ścianę, czekałem na kogoś. Moje przeczucie mówi mi że coś się stało. W lewej ręce trzymałem metalową walizkę. Nagle przez drzwi wyszedł nasz opiekun. Teraz wszystko było jasne. Spytał się mnie co robię. - Demon zaczął rozrabiać, hmm? A z tego co kojarzę, to dość silny. - Rzuciłem z lekkim uśmiechem.
-
Kiedy skończyłem składać broń, nagle moje oczy zabłysły karmazynem. Poczułem że coś jest nie tak. Schowałem wszelkie narzędzia i broń i wyszedłem na dwór, wyjściem przez piwnice. Kiedy byłem na zewnątrz, skierowałem się do głównego wejścia. Jeśli moja teoria jest słuszna, ktoś powinien zaraz wyjść. Oparłem się o ściane.
-
Wyjąłen z teczki moją broń snajperską. Przyda się, by nieco ją udoskonalić. Jedynie niektóre jej części są nie do podrobienia, ponieważ wykute z relikwii. Jedyną rzeczą przy jakiej lepiej nie majstrować są moje pistolety. Zostały wytopione z krzyża jednego z pierwszych księży który to używał go do odpędzania demonów. Pociski natomiast, są namoczone w wodzie święconej i nałożone potężną modlitwą. Mimo wszystko mam ich około 50. Wziąłem się w końcu do pracy i używając narzędzi zacząłem rozbierać broń na części, a potem składać ją, jednak dodając kilka ulepszeń. Użyłem specjalnego palnika. Mam nadzieję że jego odgłosy, nikogo nie obudzą.
-
Nauczyciel zaczął prawić nam grafik, co kto robi i tak dalej. W sumie nieco odchrząknąłem gdy podał moje imię. Nie lubię być nazywany Aliquam. Tylko najbliższa rodzina tak do mnie mówi. Wolę po prosto Gray. Jeden uczeń zgłosił się do zmywania. Same wesołki w tej klasie, nie lubię takich. Z tego co się dowiedziałem, jestem jedynym dragonem... . To nie wróży dobrze. Zaraz po kolacji skierowałem się do pokoju i rozpakowałem reszte ubrań. Większość była czarna. Głównym strojem był mój specjalny strój podróżny. Mam nadzieję że nikt nie będzie go tykał. Jest w nim dużo ostrych rzeczy. Wziąłem metalową walizkę i zszedłem do piwnicy. Chwilę później znalazłem stół stolarski i jakieś krzesło. Otworzyłem walizkę i wyjąłem składaną lampkę, jeden z moich tworów. Następnie wyjąłem narzędzia i bronie, by po chwili wziąć się do roboty.
-
Powoli zacząłem otwierać oczy. Byłem półprzytomny, więc przedział wydawał mi się restauracją. Umysł kucyka potrafi płatać figle. Po kilku sekundach się otrząsnąłem i zacząłem myśleć o mojej decyzji. Krajobraz za oknem, co chwilę się zmieniał. Wydawało mi się to takie relaksujące a jednocześnie podbudowujące. W Canterlocie, nie widywałem takich widoków. Zwyczajne życie, bez zmartwień, coś o czym myślałem już od dawna. Ucieczka z domu musiała strasznie mnie zmęczyć. Nie wiedziałem jak długo spałem, ale to ostatnia rzecz, która mnie teraz obchodzi. Wszystko zostało za mną, rodzina, przyjaciele, rzeczy. Nie daruję moim rodzicom tego co zrobili. Dlaczego mi nie powiedzieli? Jaki mieli w tym cel? Aktualnie nie chcę ich znać. Chcę tylko znaleźć moją siostrę. Znowu będziemy rodziną, gwarantuję ci to na pewno cię znajdę. Shylitude, może słusznie odradzał mi podróż, ale teraz już za późno. Jednorożec zawsze będzie moim NPNZ i na pewno jeszcze się spotkamy. Nie wiem nawet jak wygląda moja siostra. Możliwe, że ma budowę zbliżoną do mojej a reszta... . Może być kimkolwiek i gdziekolwiek. Nagle pukanie do drzwi, wyrwało mnie z myślenia. Do przedziału weszła klacz. Była granatowa i miało żółte tęczówki. Ponadto Związaną błękitno szarą grzywę i berecik. Jej uszko było lekko postrzępione i wystawało z burzy włosów. Poczułem się dziwnie, jakoś nie przypominam sobie takiego uczucia. Zapytała się czy może usiąść i, że ogiery z jej działu były zbyt bezpośrednie. - I tak siedzę sam. Nie mam nic przeciwko towarzystwie, a zwłaszcza kogoś takiego jak ty. - Lekko się uśmiechnąłem.
- 117 odpowiedzi
-
- Clop
- Slice of Life
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Uśmiechnąłem się kiedy zaprzestała płakać. Lubię się przytulać. - Fluttershy...dziękuję ci.
-
Po pewnym czasie zrozumiałem że moja wypowiedź zabrzmiała dość dziwnie. Spróbowałem to jakoś naprawić. - Oczywiście nie mam nic przeciwko dobrym demonom, ale mam bardzo konkretne powody by nienawidzić tych złych. - Moje oczy zabłysły na karmazynowo.
-
Fluttershy przytuliła się do mnie. Zrobiło mi się lepiej na sercu. I mimo bulu odwzajemniłem uścisk. - Lepiej. Jeśli przestaniesz płakać, poczuje się jeszcze lepiej. Nie lubię kiedy inni płaczą.
-
Jeden z uczniów zapytał się dlaczego chcemy zostać egzorcystami. Moja odpowiedź jest oczywista. - Mój cel jest prosty. Zostać egzorcystą by jeszcze skuteczniej zarzynać te sku******skie demony.
-
Zacząłem czuć się nieco lepiej, chociaż straciłem sporo krwi. Moje czerwone oko zaczęło robić się niebieskie.
-
- Ja też się starałem... ale... wszyscy w końcu umrą i zostanie tylko jeden... . Jesteś dobrym kucykiem Fluttershy... przypominasz mi kogoś... .
-
Fluttershy zaczęła wcierać w moje ciało maść. Dlaczego ona to robi... . Nie powinna... . - Dlaczego nie chcesz żebym umarł? - Ledwo udało mi się spytać.
-
Pegaz zszedł do mnie i oparł się o moje futerko. Spytał się czy nic mi nie jest. - Nic poważnego... - Uśmiechnąłem się i kaszlnąłem - Cieszę się że tobie nic się nie stało... . - Czułem się coraz słabszy.
-
Siedziałem przy stole i zacząłem jeść. Wszyscy poszli sobie grupowo do miasta, pewnie jestem jedynym o którym nic nie wiedzą. Nie jestem zbytnio towarzyski. Wolę zajmować się ważniejszymi sprawami. - Czy jest w tym akademiku jakieś pomieszczenie gdzie znajdę narzędzia i jakiś stół stolarski? - Spytałem nauczyciela. (Zegar, niestety ma rację. Trzeba było się zapisywać gdy jeszcze była okazja)
-
Jakimś cudem, podniosłem się. Nagle znowu usłyszałem piorun. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Sunrise. Teraz zostałem tylko ja i Black. Próbowałem jakoś iść, ale czułem się coraz gorzej. Co kilka kroków kasłałem krwią. Miałem mnóstwo ran. Mam nadzieję, jednak że Fluttershy nic nie jest. Znalazłem się w miejscu gdzie ostatnio ją widziałem. Pozbawiony sił, ponownie upadłem, leżałem na plecach i patrzałem na niebo.