Skocz do zawartości

Nana

Brony
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Informacje profilowe

  • Płeć
    Klacz

Ostatnio na profilu byli

229 wyświetleń profilu

Nana's Achievements

Źrebaczek

Źrebaczek (1/17)

2

Reputacja

  1. Nana

    Wolny/a czy zajęty/a?

    W Twojej koncepcji obie strony wymagają Przy czym jedna z nich nie dość, że wymaga, to jej wymagań ktoś nie spełnia. W rezultacie dochodzi do wniosku, że to od niej się wymaga. A może nie tędy droga? Związek to nie konkurs CV i spełnianie wymagań. Rozglądając się dookoła zauważyłam, że jest coraz więcej niezdrowych relacji między ludźmi i myślę, że przyczyną tego wszystkiego są dziwne wymagania wobec drugiej osoby i brak chęci porozumienia, rozmowy... Bo niech się domyśli o co mi chodzi! Drugim ciekawym podejściem jest stanowisko: jestem księżniczką i pępkiem świata i należy mi się, żeby wszyscy dookoła mnie latali i... niech się domyślą o co mi chodzi. A może po prostu trzeba pozwolić każdemu być sobą? A jak się coś chce zmienić, to porozmawiać? Przy prawdziwym uczuciu to na prawdę nie jest problem. Śmieszą mnie ludzie, którzy na każdą uwagę odpowiadają "bo taka już jestem" i wymagają tolerancji swoich "odchyłów", jednocześnie w tym "bo taka już jestem" zawiera się brak tolerancji wobec "odchyłów" drugiej osoby - bo taka już jestem i wszystko mi przeszkadza. Ale to są takie luźne przemyślenia. A w odpowiedzi na wątek, to jestem w szczęśliwym związku opierającym się właśnie na braku wymagań i akceptacji siebie takimi, jakimi jesteśmy. Biorąc pod uwagę nasz staż i formę związku, taki układ się sprawdza.
  2. Miło, to podyskutować z kimś, kto ma nie tylko rozeznanie w temacie, ale i wie o czym mówi. Widzę, że mamy wiele wspólnych tematów
  3. Solaris, nic dodać, nic ująć
  4. Słońce moje, napisałam, żeby nie ograniczać do strefy damsko-męskiej, a nie do ludzkiej. Miłość rodzica do dziecka (którą można porównać z siłą absolutną), lub jej brak (co również rzutuje na człowieka) to też ludzka miłość, czyż nie? Poza ramy miłości mężczyzny do kobiety i odwrotnie (por. pierwsze zdanie) wychodzi też miłość człowieka do Boga i Boga do człowieka, przyjaźń (jako forma miłości, rozumianej jako uczucia), miłość do ojczyzny itd. Mam nadzieję, że się w tym momencie jeszcze ze mną zgadzasz. Natomiast antropomorfizm i miłość możesz spotkać, np., w reklamie neostrady (jeśli dobrze pamiętam) i odsyłam do słownika języka polskiego (daje najprostsze wytłumaczenie tego terminu). Użycie mądrych słów i "naukowego" stylu nie świadczy o Twojej erudycji. Dobra rada: Mów do rzeczy i do ludzi (czyli, żeby to miało sens i dało się słuchać/czytać) Zacznę może od muzyki, bo to mnie rozbawiło najbardziej Mówiąc o muzyce poważnej w życiu nie spotkałam się z jej matematyczną interpretacją. Fizyka może nas tutaj zainteresować, jak chcemy muzykę nagrywać. Funkcja kultu/rytuału? W sumie tak, bo po coś się muzykę komponowało. Ale miłość odpowiada na pytanie - o czym Przecież nie o matematyce. Nie jest to aż tak porywający temat, żeby komponować dla niej utwory muzyczne, chociaż różne są zboczenia. Miłość jako filar pod literaturę (piękną) - 3 razy TAK To samo dotyczy teatru i wszystkiego, co z niego prędzej, czy później wyrosło - balet, opera, bla bla bla i w dalszym ciągu uważam, że dla ludzi po maturze nie wymaga to komentarza lub czyjegokolwiek rozwinięcia. Widzę, że na co dzień zajmujesz się raczej tematami ścisłymi? Nie mylę się?
  5. To oczywiście zależy od tego, co rozumiesz pod pojęciem "kultura". Prawdę mówiąc, każdy ma prawo mieć tutaj swoje uzasadnienie. Także w nauce kultura ma przynajmniej kilkaset definicji i żadna z nich nie jest wystarczająca. Najogólniej rzecz ujmując, to kulturę należy rozumieć jako dorobek ludzkości (mam nadzieję, że na tym etapie się zgadzamy). Nie bez powodu w poprzednim poście odniosłam się do kultury wysokiej. I jak by się na to nie patrzeć, jedną z głównych ról odgrywa tam miłość. Ze zdziwienia nad światem wyrosła filozofia. A z miłości wyrosła literatura, teatr, muzyka, taniec itd. itd. Oddzielnie można rozpatrywać wpływ miłości (szeroko rozumianej) na losy cywilizacji, na odkrycia, czy też postawy osób, które wstrząsnęły światem, ale to jest tak szeroki temat, nie nie uśmiecha mi się wnikanie w niego. Proszę mi nie przypisywać nie moich słów Nie napisałam, że "nie należy jej [miłości] rozumieć jako pojęcia w perspektywie antropomorfizmu". Byłabym za to wdzięczna, jeśli byś rozwinął ten wątek, bo zapowiada się dość ciekawie. I wcale nie łapię za słówka
  6. Bo ja wiem, czy to proza życia? Proza życia to wstawanie codziennie o 5 rano, żeby iść do pracy na 8, tam siedzisz na swych czterech literach przez minimum 8 godzin (lub popierdzielasz jak chomik w kołowrotku), zanim dotrzesz do domu robi się wieczór. Na siebie nie starcza czasu, na bliską osobę nie starcza czasu, na dom nie starcza czasu... i dla świętego spokoju sobie wmawiasz, że kariera też jest ważna. Mówiąc o "śmiałej tezie", domyślam się, że chodziło Ci o dorobek kulturowy ludzkości, tak? Nie sądzę, żeby to była śmiała teza, raczej stwierdzenie faktu w nieco groteskowej formie. Jakby się na to nie patrzeć, to miłość zmuszała do wieków ludzi do nieprawdopodobnych wyczynów, a z rozbitych serc powstawały największe dzieła - mam tu na myśli tę wyższą formę kultury, rozumianej jako materialny i niematerialny dorobek ludzkości. Trzeba też uwzględnić to, że samą miłość nie należy ograniczać tylko do relacji damsko-męskich.
  7. Ponieważ jest to pierwszy post na tym forum, to może zacznę od tego, że witam wszystkich serdecznie Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się tutaj tak filozoficznych tematów. Czy miłość jest warta tego, żeby zaryzykować? Pewnie, że tak. Gdyby nie miłość i złamane serca kulturowy dorobek ludzkości zmniejszył by się o przynajmniej 99%, ale to tak z innej beczki. Natomiast będąc z kimś w związku, naturalną koleją rzeczy się zmieniamy, ponieważ myślimy już nie tylko o sobie, ale też i o drugiej osobie. Czy zmieniamy tym "swoją duszę"? Tego zmienić się nie da, swoją duszę możemy co najwyżej umieścić w innej rzeczywistości, prawdopodobnie lepszej. A jeżeli wady osoby, którą "kochamy" przeszkadzają nam na tyle, że nie możemy z nią wytrzymać (tudzież tkwić w relacji z nią), to może jej właśnie nie kochamy, tylko przed samym sobą usprawiedliwiamy się, że źle zrozumieliśmy własne uczucia? Jeśli się kogoś kocha, to żadna wada nie jest przeszkodą.
×
×
  • Utwórz nowe...