-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
- Tyle było momentów... Tak bardzo chciałam żebyś mnie pokochał. - odparła. - Cudowna, piękna chwila. Gravity przytuliła Whita. - Kocham cię... Obiecaj proszę, że mnie nie opuścisz. - powiedziała.
-
[Kolejny ] W którymś momencie White ją pocałował. W tamtym momencie Gravity czuła się jak najszczęśliwszy kucyk w calutkiej Equestrii. Po chwili oderwał się od niej. - Tyle czasu... Tyle dni... Codziennie zbierałam się, żeby ci to powiedzieć, ale nie potrafiłam. - powiedziała i uśmiechnęła się
-
Klacz spojrzała na niego zdziwiona. Nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała. - Ja ciebie też... - szepnęła i uśmiechnęła się lekko. - Kocham cię...
-
Gravity słuchała tylko co mówi White. Nie patrzyła na niego bo uważała, że zachowała się głupio zostawiając tak ważną rzecz na dole. Tym bardziej, że w ogóle miała coś takiego. Zauważyła tylko jak White przysuwa się do niej. Było jej zbyt wstyd żeby powiedzieć cokolwiek.
-
Gravity lekko pobladła, jednak wciąż się rumieniła i spuściła głowę. - N-nie masz za co... - mruknęła lekko się jąkając. - Samo s-spadło.
-
Klacz wytrzeszczyła oczy i natychmiast zarumieniła się po czubek nosa. - Czyli... Widziałeś... Wszystko? - zapytała się lekko drżącym głosem. - Ja... No...
-
- A proszę. Jeśli naprawdę chcesz to zostań. - powiedziała, uśmiechnęła się i przesunęła się żeby zrobić mu miejsce obok siebie.
-
Klacz opowiedziała przyjacielowi o swoim śnie po czym dodała: - Jeszcze ten głos tego kucyka z wody mówił: "To koniec... I tak was dopadnę..." i "Nie uciekniesz...". Próbowałam się obudzić ale to nie chciało puścić... - powiedział cała roztrzęsiona.
-
Gravity usiadła. - Nie White. Nic nie jest w porządku. - powiedziała pustym głosem.
-
Gravity obudziła się w jednej sekundzie ciężko oddychając. Otworzyła oczy a nad nią siedział White. Przestraszyła się lekko. - Cz-cześć... - powiedziała i lekko się zarumieniła. - Od jak dawna tu jesteś?
-
Zero usłyszała czyjś normalny głos. Próbowała się obudzić, ale nie mogła. Coś nie chciało jej stamtąd wypuścić. - Wypuść... Mnie... Stąd... - wymamrotała przez sen.
-
Klacz ciągle śniła. Wszystko tam było tak bardzo realistyczne, że przez cały czas myślała, że dzieje się na jawie. "Nie uciekniesz..." - pow głos.
-
Klacz zasnęła z powrotem. Zaczęła się wiercić, bo śnił jej się koszmar. Ten głos który słyszała za dnia teraz mówił głośno i wyraźnie "Ja mogę wszystko...". W śnie widziała macki, które zaczęły wciągać ją do wody. Tak samo było z Whitem i Persephone. "To koniec... I tak was dopadnę..." - powtarzał głos. Gravity mówiła coś przez sen... - Nie... Proszę...
-
Gravity usłyszała też jak chwilę później ktoś wchodzi do pokoju i kładzie coś na podłodze obok łóżka. Uchyliła jedną powiekę. Był to nie kto inny jak White. Zamknęła ją szybko udając że śpi.
-
Gravity usłyszała brzdęk na dole, jakby coś spadło. Ale nie zwróciła na to uwagi i spała dalej.
-
Gravity położyła się do łóżka. Próbowała jeszcze przemyśleć ten dzień ale było jej tak mięciutko, że momentalnie zasnęła.
-
- Dzięki. - powiedziała. - Słodkich snów. Poszła po schodach na górę. Jednak zapomniała wziąć torby, gdzie był jej dziennik i szkatułka.
-
- Ale... - powiedziała Gravity i urwała. - No dobrze... Ale... Jeśli wolisz spać na górze to po prostu powiedz. Ja jestem gościem, więc mogę ustąpić.
-
- Serio? - zaśmiała się. - Ale super! Uśmiechnęła się zjadła trochę chipsów. - Albo wiesz co? Pójdę i się już położę, bo jestem wykończona. - powiedziała. - A ty będziesz gdzieś w pobliżu jakby co? Gdzie śpisz?
-
Gravity odetchnęła z ulgą, bo uniknęła zbędnych sytuacji typu "Mogę zobaczyć?" i takie tam... - Dużo się dziś działo... - mruknęła i rozciągnęła się. - Położę się dziś wcześniej, ale jeszcze nie teraz.
-
Gravity wzięła miskę i wytrzeszczyła oczy gdy ogier zapytał o pudełeczko. - Eee... No... - zaczęła się lekko denerwować. - Nic takiego... Naszyjnik... I parę zdjęć...
-
- Nie jestem aż tak głodna... Mogą być chipsy. - powiedziała, zamknęła zeszyt i schowała go z powrotem do torby.
-
- Hmm... - mruknęła i spojrzała na zegarek. Było późne popołudnie. - Dobra... A co masz?
-
Gravity usiadła na fotelu i wyjęła zeszyt i długopis. - Nawet nie próbuj mi tu zaglądać. - powiedziała, ale uśmiechnęła się. Zeszyt był jej prywatnym dziennikiem. Klacz zaczęła opisywać wszystko co w dzisiejszym dniu miało miejsce. Włącznie z tym jak White ją pocieszał.
-
Gravity ruszyła za Whitem. Wciąż czuła lekkość pod kopytkami. Doszli na miejsce. Klacz spojrzała na dom ogiera. Bardzo jej się spodobało to miejsce. Weszła do środka. - Ale tu fajnie! - powiedziała i uśmiechnęła się.