-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
"Wybacz..." - pomyślała. W końcu wylądowali i gdy Gravity stanęła na chmurze poczuła się bardzo lekko. - Ale fajnie. - zaśmiała się.
-
Gravity zeszła na dół z rzeczami zapakowanymi do torby i gitarą przewieszoną przez grzbiet. - Dzięki. - powiedziała i spakował pudełeczko i zeszyt do torby. - To już chyba wszystko. Idziemy?
-
- Jak byś mógł to tak. - powiedziała wchodząc do środka. - Ale nie ma tego dużo. Woda była już w środku. - Pójdę na górę po drugą gitarę, kurtkę i... Eee... Kosmetyki. - powiedziała i zaczęła wchodzić po schodach. - Jakbyś mógł znaleźć tu gdzieś takie małe pudełeczko z serduszkami na wieczku i zeszyt? Tylko nie zaglądaj do środka. Bo wypisuję tam różne rzeczy a w pudełeczku... Eee... Po prostu je znajdź.
-
- Ta... - powiedziała rozradowana. - Teraz nie ma już żadnych przeszkód. Wyszli na zewnątrz.
-
"Oczywiście że dam radę" - powiedział Black. - No to do roboty. - powiedziała niecierpliwie Gravity i stanęła przed nim. Star wyczarował wokół niej poświatę i uniosła się w górę. Wystrzelił w nią promieniem i po chwili opadła na ziemię. - To już? - zapytała. - Szybko poszło. Dzięki. Uśmiechnęła się szeroko.
-
[pomińmy tę podróż ] Gdy dotarli na miejsce Gravity zapukała do drzwi domu Blacka. Otworzył im i wypuścił do środka. - Możesz mi pomóc? - zapytała po czym powiedziała mu o tym, że jej dom zaraz będzie pod wodą. - Proszę...
-
- Too... Może do Black Stara? - zapytała Gravity. - Mieszka niedaleko... Na wzgórzu.
-
- Przynajmniej na jakiś czas. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. - No to teraz trzeba kogoś o to poprosić...
-
- Bo... Ktoś mi kiedyś mówił, że są zaklęcia dzięki którym można utrzymać się na chmurach. - powiedziała i lekko się rozpromieniła. - Nie ważne, że nie jestem pegazem, bo tak można rzucić na mnie ten czar.
-
- To za daleko. Podróż pociągiem trwa długo, a co dopiero jak będziesz lecieć. - powiedziała i nagle jakby coś ją olśniło podniosła głowę. - Mówiłeś, że jakbym była pegazem mogłabym zamieszkać z tobą, tak?
-
- Może i masz rację. - powiedziała. - Ale problem jest w tym, że nie ma jak się tam dostać, a woda może za chwilę tu być... Znów zakryła twarz kopytkami.
-
1. 150 2. 750
-
- No tak... - powiedziała. - Ale pomyśl jakie mają teraz zatrzęsienie listów, wizyt i tego wszystkiego. [Jak coś to ona siedzi na podłodze bo zapomniałam wcześniej dopisać ]
-
- To raczej nic nie da. - powiedziała smętnie. - Nie jesteśmy pierwszymi którzy wpadli na ten pomysł. Mają pełno spraw na głowie. Z oczu wypłynęły jej kolejne strumienie łez.
-
Gravity zastanowiła się przez chwilę. - A może... Magia Jednorożców? - zapytała i podniosła głowę.
-
- Ale... - mruknęła a głos wciąż jej się trząsł. Cały czas spływały jej łzy. - Jak niby chcesz mi pomóc? To jest niemożliwe...
-
- Łatwo Ci mówić. - powiedziała. - Ty mieszkasz w chmurach, a ja nie mam wyjścia. Muszę zostać tu... Zakryła twarz kopytkami.
-
Gravity łzy potoczyły się po policzkach, jednak chcąc to ukryć spuściła głowę. - Gdyby to było takie proste... - powiedziała a głos lekko zaczął jej się trząść.
-
- Niby jak mam się tam dostać? - zapytała i zaczęła się rozglądać. - Wszystkie drogi zalane, pociągi też, a woda już od rana zmierza ku Canterlotowi. Wbiła tępy wzrok w podłogę. - To już koniec. - powiedziała zmienionym głosem pełnym smutku i twardości.
-
- Dobrze... Mam jeszcze piętro i strych. - mruknęła Gravity gdy wylądowali. Wbiegła do środka.
-
Gravity spojrzała z góry na swój dom. - Co to ma być do cholery?! - powiedziała i z niedowierzaniem zamrugała powiekami.
-
- Dobrze. Ale uważaj na siebie. Bądź ostrożna. - powiedziała Gravity i uśmiechnęła się ciepło do Persephone. Otrzepała się z wody. - Ruszajmy. - mruknęła.
-
- Fajnie by było mieć skrzydła. - mruknęła do siebie po czym dodała głośniej: - Lepiej zmywajmy... Znaczy... lepiej spadajmy stąd jak najprędzej.
-
- A z tobą w porządku? - zapytała i przyjrzała mu się uważnie. - Nic ci nie jest?
-
Klacz odkaszlnęła po raz drugi. - Tak... Chyba... - powiedziała i podniosła wzrok. - Z tym czymś nie ma żartów...