Szeregowa WW

Gravity spojrzała na Whita. - Nie wiem czy zrobi to komuś jakąkolwiek różnicę. - powiedziała. - Raczej nikomu na mnie nie zależy...

Fałsz

Klacz zjadła. - Muszę przygotować się na najgorsze. - powiedziała z tępym wzrokiem wbitym w sufit. - Będę musiała wyjechać...

Gravity zaczęła jeść. - Powinniśmy wymyślić coś tak na wszelki wypadek. - powiedziała. - Co ja zrobię kiedy woda dojdzie aż tu...?

Klacz odgrzała sobie zapiekankę. Wzięła dwie szklanki oraz dzbanek z lemoniadą. Wszystko zaniosła na stoliczek. - Tia... - westchnęła i nalała napój do szklanek. - Mam też nadzieję, że nas nie dosięgnie.

Gravity wyciągnęła z szafki dwa ręczniki. Jeden rzuciła ogierowi a drugi założyła sobie na głowę. - No to ja coś tam sobie upichcę, a ty się rozgość. - powiedziała i poszła do pokoju gościnnego, który był połączony z kuchnią i trochę oddzielony długim blatem.

- Dobrze. - powiedziała i popłynęła przed siebie. W końcu dotarli na wzgórze i weszli do średniej wielkości domu. - Masz na coś ochotę? Do picia? Do jedzenia? - zapytała.

- Mieszkam na wzniesieniu. - powiedziała wzruszając ramionami. - Nic się nie stało. Nagle poczuła uścisk w żołądku. - Aha... Przez to zamieszanie zapomniałam zjeść czegokolwiek. - powiedziała. - Jak chcesz to zapraszam do siebie. - uśmiechnęła się.

Gravity pomyślała chwilę. - No tam to już na pewno nie wejdziemy. - zaśmiała się wskazując na studio. - Nie możemy też rozpaczać... Na tym przecież życie się nie kończy.

- To jakiś koszmar... - powiedziała. - Najgorszy dzień mojego życia...

Popłynęli ku wyjściu. Tu było prościej bo było otwarte. Wypłynęli na zewnątrz. Gravity wynurzyła się. - I co teraz? - zapytała z lekką nutką histerii w głosie.

Gravity pchała drzwi coraz mocniej i mocniej... Nagle usłyszała w głowie ten głos... "Nie... Koniec z tym..." - pomyślała i uderzyła ramieniem w drzwi z całej siły.

[] Gravity wynurzyła się. - Nie wiem. - powiedziała. - Nie mamy wiele czasu. Pchaj... Kolejny raz kopnęła drzwi.

[Ale się zamknęły ]

Klacz kopnęła drzwi ale się nie otworzyły. Były jakimś cudem zamknięte....

- No to są chyba jakieś żarty! - powiedziała głośno. - Jak to jest w ogóle możliwe?!

- Co ja?! - krzyknęła i wpadła do pokoju nagrań. Na całe szczęście jej gitara, gitara koleżanki i bas leżały na górnej półce. Ale perkusja i reszta sprzętu była zalana. - O nie... - mruknęła.

[Yay! ] Gravity pobiegła do miasta. Wszystko było zalane, a przynajmniej ten obszar w którym się teraz znajdowała. Wodę miała prawie po kolana. Znalazła się przez studiem. Otworzyła wejście kluczem i wpadła do środka. Wszystko było zalane i przemoczone, a poziom wody nie spadł. Zaczęła krążyć po pokojach z trudem poruszając się.

[A ja widzę buzię w tym tenczu... A tak serio to widzę jakiś sens. ] [To gdzie oni są w końcu? ;-;]

[Pozmienialiśmy trochę mapę . Przecież Neighara Falls może być niedaleko Ponyville możemy pozmieniać.] Gravity wstała i zaczęła się czesać a drugim ramieniem podtrzymując słuchawkę przy uchu. - Zaraz wychodzę. - mruknęła. - To cześć. Rozłączyła się i wybiegła z domu.

Klacz opadła na łóżko. Po chwili chwyciła słuchawkę. - Ja się zbiorę i sprawdzę jak wygląda całą sytuacja. - powiedziała.

- Zorientowałam się... Gravity uderzyła się kopytkiem w czoło. - Pomyśl przez chwilę. - powiedziała. - Co jest na dole? Może nasze studio muzyczne?

Gravity usłyszała znajomy głos - Spójrz do gazety, a potem przez okno. - powiedziała nerwowo.

Gravity obudziła się bardzo wcześnie. Wstała, poszła do drzwi i wyjrzała na zewnątrz. Podniosła leżącą na wycieraczce gazetę i wróciła do środka. Przeczytała pierwszą stronę i chwyciła wybiegła na dwór. Wcześniej musiała nie zwrócić uwagi na to co się dzieje. Część Ponyville faktycznie była zalana. Jej dom na szczęście znajdował się na wzniesieniu. Wbiegła do środka i chwyciła za telefon. Zadzwoniła do Whita. - Obudź się do cholery... - mruknęła do siebie gdy nikt nie odbierał.

[skoro kąpali się to gdzieś lato/jesień :3]