-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
Może być Kazoo
-
Astra usłyszała kroki za sobą. Odwróciła się. Jakiś ork szedł szybko w jej kierunku. Chwyciła mocno za sztylecik i schowała się za ścianą jednego z domów. Nagle ktoś z tyłu chwycił ją za kark, a pod szyję podłożył sztylet. "Nie... Proszę..." - pomyślała i zaczęła wiercić się na wszystkie strony. - Puszczaj. - krzyknęła. - Zostaw mnie. Daj mi spokój.
-
Astra szła przed siebie. Wyciągnęła sztylecik, który nosiła zawsze w kieszeni i trzymała go jedną ręką lekko uniesioną. Gdy zbliżała się do wioski usłyszała krzyki. - Wolałabym wrócić do lasu w jednym kawałku. - mruknęła do siebie.
-
- To ja pójdę skrajem lasu aż do wioski. - powiedziała i ruszyła w tamtą stronę.
-
- Jeśli w ogóle przestanie padać to jasne. - odparła.
-
- Widziałam ludzi nabitych na pale. - odparła ze smutkiem. - Chyba gorszego widoku się nie spodziewam. Doszli na skraj lasu. - Chcecie się rozdzielić? - zapytała.
-
- Ja ci wierzę. - powiedziała dmuchając na gorącą zupę. - Nie wyglądasz na takiego.
-
- Dziękuję. - powiedziała i zaśmiała się. Sama także spróbowała. - Robiłam lepsze.
-
Florie pokroiła i wrzóciła wszystkie warzywa do garnka z gotującą się wodą. Z pomidorów zrobiła przecier, podgrzała go po czym połączyła go z warzywami. Dodała parę przypraw, odczekała chwilę i ciepłą zupę wlała do miseczek. Zaniosła je do pokoju gościnnego i położyła na stole. - Gotowe. - odparła i uśmiechnęła się.
-
[ ;-; nikt nie pisze. Smuteczek ;-;]
-
Florie zaczęła zbierać warzywa. Było to chyba najcieplejsze miejsce w całym domu, nie licząc jej pokoju, który był tak jakby drugą cieplarnią. Zresztą, w całym domu były rośliny i zwierzęta, głównie ptaki. Zeszła na dół i powędrowała do kuchni. - Domyślam się, że chcecie coś ciepłego. - powiedziała krojąc pomidory. - Zrobię jakąś zupę.
-
Hedzio?
-
Po chwili zastanowienia powiedziała: - To ja wracam do cieplarni po jakieś warzywa. Wzięła koszyk i poszła z powrotem na górę.
-
Po chwili ciszy odparła. - Mam tylko nadzieję, że nie jest gorzej niż myślę... - odparła.
-
Florie obróciła się tylko na chwilę popatrzyła w ich stronę i powędrowała na górę do cieplarni. - Znowu doniczka? - westchnęła. - Dobrze chociaż, że tym razem jest pusta. Miałabym mnóstwo problemu z przesadzeniem. Gdy wszystko zostało posprzątane Florie zeszła na dół w lepszym nastroju, bo przed chwilą była w cieplarni, w swoim raju. - Jesteście głodni? - zapytała.
-
- Ja... - otworzyła szeroko oczy. - Może później. Miałam iść posprzątać ten wazon i w ogóle... Wstała z fotela i wzięła miotłę opartą o ścianę.
-
- Każdy popełnia błędy. - mruknęła pod nosem i nie zmieniając pozycji zamknęła oczy.
-
- To jeszcze zależy jak wygląda miasto. W najgorszym wypadku... - tu przerwała i nie chciała mówić dalej.
-
- Żegnaj. - mruknęła i założyła tylną nogę na nogę.
-
- Proszę cię bardzo... - powiedziała Astra. - Ale mówię... Nie chcecie... To nie... Chyba że masz inny plan.
-
- Nic. - mruknęła ponuro podtrzymując sobie głowę przednimi kopytkami. - Chcecie iść? Proszę bardzo...
-
Florie postukała się kopytem po głowie. - A zresztą. Po co ja się trudzę... - odparła rzucając na podłogę klucz i kładąc się na kanapie.
-
Florie zauważyła, że ogier próbował wyjść. - Nie tak prędko. Drzwi są zamknięte na klucz. - zaśmiała się. - A tak na serio to nie pozwolę nikomu wyjść póki zamieć nie ustanie. - O rany kucyk... - odparła. - Co jest z wami? Macie zły dzień czy co?
-
Florie odwróciła głowę - Co jest? - zapytała. - Coś nie tak?
-
W odcinku "Zerowa lekcja".