Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Morning pracowała językiem coraz szybciej i coraz mocniej. Świat wirował, krew w Tobie pulsowała, a na dole czułaś promieniującą rozkosz. Przyjemność falowała po Tobie, gdy Morning pracowała. Ta noc zdecydowanie była najlepszą w życiu. Ale to nie był jeszcze koniec. Wszystko narastało i potęgowało się z każdym kolejnym ruchem języka Twojej przyjaciółki w dół lub w gorę, na lewo lub prawo. Teraz zdecydowanie zrozumiałaś czemu Flame robi to tak często. Jednak przemyślenia znów uciekły, ustąpiły miejsca kolejnej fali przyjemności bardzo intensywnej, chyba najbardziej z całego dzisiejszego dnia. Jak na pierwszy raz Morning trafiła w sedno... Fala ekstazy przeszywała Twoje ciało i w końcu nie byłaś wstanie się powstrzymywać. Zaczęłaś jęczeć, z każdą chwilą coraz głośniej. Gdy Morning wreszcie przestała, położyła się obok Ciebie. Jednak Ty wciąż żyłaś jeszcze poprzednią chwilą przyjemności. Tą słodką, spontaniczną i grzeszną wariacją. Morning wreszcie postanowiła skorzystać z soku jeżynowego, który wciąż stał obok szklanek. Powoli zsunęła się z łóżka nalała do obu i jedną Ci podała. Sok był orzeźwiający, jednak nie gasił płomienia który w Tobie się dziś rozbudził. Tak wyczerpana szybko zasnęłaś a Morning koło Ciebie. Śniły Ci się przeróżne przyjemne rzeczy, nawał wspomnień. Ze snu wyrwał Cię ból u nasady rogu. Dość intensywny, albo na tyle by Cię zbudzić. Spojrzałaś na zegarek była punkt siódma. Chciałaś wstać, ale nie mogłaś. Wyczerpana po wczorajszym Morning spała wtulona w Ciebie. I znów wróciły wspomnienia z wczoraj. Ból jednak szybko Cię z nich wyrwał.
  2. Morning najwyraźniej podobała się taka zabawa. Przyjemność nie górowała nad nią, Twoja przyjaciółka robiła wszystko by Ci dorównać. W końcu wpadła na pomysł by wsunąć w Ciebie pyszczek i dopiero zacząć lizać... W środku... Pomysł nie wypalił do końca, bo tylko przysunęła bardzo głowę do Ciebie i zaczęła drążyć w Tobie językiem.
  3. Zapowiedzi Dark były prawdziwe, Morning wydawała się być wniebowzięta. Jednak nie chciała pozostać dłużna. Z wielkim trudem rzuciła się na Ciebie. Teraz to Ty leżałaś i miałaś nad sobą ogon przyjaciółki. Morning stała nad Tobą i nieśmiało zaczęła językiem schodzić wzdłuż Twojego tylniego kopytka do miednicy. Po chwili ponagliła Cię: - Na co czekasz? Współdziałajmy! - rzuciła wesoło w przerwie jaką zrobiła. - Oh, oh, oh Lightie też jesteś "mokra"! I delikatnie musnęła Cię językiem tam...
  4. Morning nie była wstanie wydobyć z siebie nawet chrząknięcia. Delikatnie tylko dotknęła Twojego ramienia kopytkiem i wreszcie z trudem wydobyła z siebie zdanie. - To... to jest świetne... Gdzie... się tego nauczyłaś.. AHH - skończyła zdanie krzycząc w ekstazie.
  5. Każde Twoje zbliżenie, każdy Twój oddech i każdy Twój dotyk niesamowicie działał na Morning, która zaczęła się prężyć jak kotka. - Lightie... to... to... ahhh... To co robiłaś działało na Morning z niesamowitą mocą. Kto by pomyślał, że takie lizanie może na kogoś tak mocno działać. Czy naprawdę to sprawia jej taką przyjemność?
  6. Morning przerwała swoje "wiercenie" i upadła na plecy. Kopytko którym kręciła wyglądało na jakby wilgotne. Morning zbliżyła je do swoich ust i oblizała. Jej twarz się rumieniła, a oczy już dawno jakby się zatraciły. Wyciągnęła głowę kładąc ją bardziej na łóżku i patrząc na Ciebie odpowiedziała: - Nie wiem jak - jej głos, był ciężki, zupełnie jak Twojej siostry podczas zabawy ze Sky'em. - Umm... wiedziałaś co robiła Twoja siostra ze Sky'em... Może... może mi pokażesz... jak? Twoja krew zaczynała szybciej krążyć, a powietrze stało się nieco dziwne... Pokusa Dark, ciągle odbijała się w Twoich myślach...
  7. Gdy weszłaś Twoja przyjaciółka siedziała na łóżku wpatrując się w okno. Jednym kopytkiem opierała się by nie polecieć do tyłu, a drugim jakby wierciła przed sobą dziurę. Jej skrzydełka znów sterczały. Gdy tylko zamknęłaś drzwi Morning nie przerywając wiercenia spytała: - Lightie... czym jest ta gra wstępna przed kochaniem się? I... i czy my... - dobiegał Cię jej, coraz to bardziej speszony głos. - ...my też możemy... tego... spróbować? Jej pytanie brzmiało conajmniej dziwnie... i to dziwne wiercenie kopytkiem... co ona mogła robić?
  8. Stałaś tak dobrą chwilę, jakieś pięć minut. Wreszcie Morning przyszła, już spokojna z normalnymi skrzydełkami. Wyminęła Cię z gracją wciąż unikając Twojego wzroku i zabrała się za kanapkę. Nie warto jednak było obserwować Morning. Poszłaś do łazienki.
  9. Morning jednak nic nie odpowiadała tylko szła zamyślona. Szłyście tak razem, aż dotarłyście do cukierenki. Matka Morning krzątała się po kuchni wypełniając jakieś zamówienie najpewniej. Rzuciła do was wesoło tylko: - Już późno dziewczynki, kolacja jest w Twoim pokoju Morning! - wykrzyczała z kuchni. Twoja przyjaciółka tylko pokiwała głową i szepnęła Ci: - Idź do pokoju, ja... ja za chwilę przyjdę... idę do ... łazienki.. Nie pozostało Ci nic innego jak zrobić to o co prosiła Morning. Gdy byłaś w jej pokoju zobaczyłaś dwie porcje kanapek z marchewką, gruszką i bitą śmietaną. Wszystko zawsze na słodko jeśli chodziło o rodzinę Pinkie... Ponad to był jeszcze dzbanek jeżynowego soku i dwie szklanki. Nie pozostaje Ci nic innego jak czekać. Faktycznie było późno, zbliżała się dziewiąta. Zapach z kanapek sprawił, że zrobiłaś się głodna.
  10. Morning powoli wstała, wciąż unikając Twojego spojrzenia. Wyglądała jakby nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Czy przystać na Twoje propozycje, czy też nie. - Poprostu wracajmy... - dodała wciąż rumieniąc się. Po tych słowach Morning powoli zaczęła iść w stronę cukierni. Gdy tylko odchodziła, zauważyłaś jakby małą plamę na jej tyle... Cała ta sytuacja musiała bardzo silnie na nią działać. Najpewniej postanowiła jak najszybciej dotrzeć do domu, bo próbowała się wzbić w powietrze, jednak jej skrzydełka wciąż były zbyt sztywne i tylko upadła.
  11. - Mokra! - krzykneła Morning. Dopiero teraz otworzyła oczy i zarumieniła się bardzo. - Chodźmy już do domu... czuję się nie swojo... Morning zaczęła próbować wydostać się z pod Ciebie, jednak nie miała jak. - Umm... mogłabyś ze mnie zejść? - spytała zrezygnowana i od razu zwróciła głowę w inną stronę by uniknąć Twojego spojrzenia.
  12. Morning dostała kopa energetycznego jak tylko dotknęła słupa. Wydobyło się z niej krótkie "ahh" podobne do tego Twojej siostry. I rzuciła się przed siebie, oczywiście wpadając na Ciebie. Zrobiłyście kilka koziołków i wylądowałyście w pobliskich krzakach. Po chwili stałaś nad Morning, która leżała pod Tobą z zamkniętymi oczami. - No... ja zrobiłam... się... tam... no... - próbowała z siebie coś wydusić.
  13. - Tak, wracajmy - odpowiedziała cicho. - A co do ukrywania... ja... zrobiło mi się tam mokro... nie wiem czemu... - wyszeptała Nic jednak nie zrozumiałaś z jej odpowiedzi. Morning szybko postanowiła Cię wyprzedzić unikając pokazania Ci czegokolwiek. I tak dziwnie szła tyłem do domu jak mniemała, ale pomyliła kierunek.
  14. Pierwszy raz Morning nie zwróciła uwagi na Twoje krótkie zamyślenie. Cały czas dotykała swoich ust. I znów po chwili, dopiero gdy dotarły do niej Twoje słowa odpowiedziała: - Eem.. ja nic nie ukrywam... - Znów cofnęła się kilka kroków. - Co masz na myśli... przez spróbujemy? - zapytała zmieszana. Widać było po niej dezorientacje. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Spróbowała usiąść by zebrać myśli jednak szybko wstała nieco zszokowana i wzdrygnęła się...
  15. - Mama pewnie jest w tartaku i drzemie, a tato poszedł ściąć jakieś drzewo. Wkrótce wróci i wtedy się pobawimy, wszyscy razem. Słowa małej klaczki były nieco dziwne i nader wesołe. - Może pan wejdzie i się rozgości? Ach przepraszam Soul, wejdź rozgość się. Chcesz kanapkę? Niestety tylko to jestem wstanie zrobić... Mała klacz jednak nie czekała na Ciebie, wpadła do chatki, z lekkimi obawami poszedłeś za nią. Cały domek był z drewna, brak jakichkolwiek dekoracji. Stałeś w przedsionku, gdy z jednego z pomieszczeń na lewo wychyliła się młoda klacz i gestem zaprosiła do niego. Była to jadalnia połączona z kuchnią. Była tam duża kaflowa kuchenka chyba jedyna rzecz która nie była z drewna w tym domu, wiele szafek i wreszcie stół z pięcioma krzesłami. Usiadłeś na jednym, było wygodne jak na twarde drewno. Zacząłeś obserwować Lucky. Robiła kanapki, teraz już nie chichotała, a nuciła jakąś melodie. Po chwili nucenie zamieniło się w pseudo śpiew. Jej łagodny głos rozbrzmiewał po całej jadalnio-kuchni. - Lal la la, la la... Lal la la, la la... Wreszcie skończyła i podała Ci kanapki ze stokrotkami oraz plasterkami jabłka na ciemnym sianochlebie. Jej uśmiech nie przedstawiał tego co widziałeś... Było w nim coś dziwnego. I ten śpiew... cały czas go kontynuowała.
  16. Twoje słowa chyba wciąż nie docierały do Morning. Stała jeszcze przez chwilę po czym odpowiedziała: - Um gra wstępna..? Do kochania się..? Morning spojrzała się na ubranie. Było zaślinione na szyi. Zaczęła stawać z kopytka na kopytko. - Um wiesz... chyba jestem trochę faktycznie zaśliniona... Morning zaczęła się lekko cofać jakby próbowała coś ukryć. Po chwili dotknęła kopytkiem swojego pyska i powiedziała - Chciałabym kiedyś tego spróbować...
  17. Sky pomału kontynuował, zjeżdżając językiem coraz to niżej i niżej, a jego skrzydła sterczały i nawet pulsowały bardziej niż u Morning. W końcu zszedł do miednicy Flame i tam wykonywał ruchy głową... Niestety nie widziałaś nic więcej bo zasłaniał sobą. Morning starała się jakby aż wcisnąć w szpary w które patrzyła by więcej zobaczyć. Flame lekko uchyliła swój pysk i wysunęła język w ekstazie. Słychać było jej ciężkie dyszenie. Przednimi kopytkami jakby dociskała głowę Sky'a do siebie. W pewnym momencie zwróciła uwagę na sufit. Na miejsce w którym wy siedziałyście. Morning chyba przesadziła z przystawianiem się do dziur... -Sky... przestań na chwilę... - Hę? O co chodzi? Myślałem że jestem w tym dobry... - Nie w tym rzecz... Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. - Co? - No tam, spójrz. -wypowiadając te słowa wskazała kopytkiem na miejsce gdzie byłyście. - Sprawdź to... proszę. - Ehh dobra... Trzeba stąd wiać. Złapałaś dosłownie sztywną Morning i galopem się zabrałaś jak najdalej od domu Sky'a... Gdy byłaś już bezpieczna, spokojnie zdjęłaś z siebie zdziwioną Morning. Skrzydełka dalej jej sterczały, a ona wreszcie się ruszyła, spojrzała na Ciebie i spytała: - Co to było Lightie?
  18. Star jednak była zbyt zajęta obserwacją by Ci odpowiedzieć. Jej skrzydełka unosiły się powoli do góry i sztywniały... Słuchając się tej złej strony, zignorowałaś Morning i wróciłaś wzrokiem do siostry. Musiało Cię trochę ominąć podczas, gdy obserowałaś swoją przyjaciółkę. Ponieważ Sky już powoli suną językiem wzdłuż szyi Flame. - Ahh... - jęknęła Widziałaś jak jej ciało drży i domaga się więcej. Sky jednak postanowił się zatrzymać i robić malinki Twojej siostrze. Wprawiało ją to w niemałą ekstazę. Po chwili usłyszałaś kapanie, to była Morning... Śliniła się... Co ona może mieć w głowie... Jej skrzydełka sterczały tak jakby miały zaraz odpaść. I znów, zła strona pchnęła Cię z powrotem na obraz Twojej siostry. Flame wyglądała jakby była w ekstazie. Sky postanowił zjechać językiem niżej, do klatki piersiowej i zataczał tam koła oraz masował kopytkami ramiona Twojej siostry... Było to dla Ciebie strasznie dziwne...
  19. W sypialni chłopaka... Szybko skierowałyście się w ich stronę. Siedziała na łóżku Night'a i szlochała mu w grzywę. - Schrzaniłam rozumiesz? Zawiodłam jako siostra... - Już dobrze, przecież wszystkiego nie wie - uspokajał ją Sky. - Ale, ona będzie pytać... Ponadto dostało mi się od matki za to, że jej nie upilnowałam... - płakała coraz głośniej. Sky przytulił mocno Flame i dodał: - Naprawdę, nie musisz się tak martwić. - Wiesz że "gniew rogu" kiedyś da o sobie znać a wtedy na pewno zapyta...I co wtedy? To wszystko moja wina... - Wszystko będzie dobrze... - skończył całując Twoją siostrę. Oboje upadli w takim uścisku i pocałunku na łóżko... Całą ta scena napawała Cię obrzydzeniem... Natomiast Morning przyglądała się z niemałym zaciekawieniem
  20. Awesome... opcja B plox... Będę czytał hell yea!
  21. Już miałyście iść na przeszpiegi, gdy nagle Morning staneła jak słup soli i stałą. Po chwili dodała - Czekaj, wracamy! Posłusznie wróciłaś, bo nie warto było pytać po co... I tak byś się nie dowiedziała, takie rzeczy trzeba zobaczyć na własne oczy... - Łap - krzyknęła Morning rzucając Ci dresowy kostium na całe ciało. - Trzeba jakoś na przeszpiegach wyglądać prawda? No a teraz prowadź! Nawet nie zauważyłaś kiedy Twoja przyjaciółka założyła swój kostium a już kazała prowadzić...
  22. Morning popatrzyła na Ciebie zdziwiona, że Ty nie masz pomysłu. I zaraz wskoczyła na Ciebie, wybudzając z zamysłu, i rzuciła wesoło: - No to może zagramy Ponijczyka (chinczyka)? Albo, albo Monopony? Twoja przyjaciółka wyciągała coraz to różniejsze gry. W końcu zdecydowałyście się na jakąś i czas wam mile płynął. Gdy tylko na zegarku w pokoju wskazówki zegara osiągnęły czwórkę, Morning wstała od gry i znów wykonała jastrzębi lot, chwytając Cię po drodze do kuchni. Tam ciągle Cię trzymając kazała wziąć talerzyk z ciasteczkami i mocno trzymać. Nie miałaś większego wyboru jak dostosować się do Morning i chwyciłaś talerzyk. Jednak tym razem lot był spokojniejszy, w końcu żadne ciasteczko ucierpieć nie może. O nie, nie może! Gry, żarty i zabawy umiliły wam czas do godziny dziewiętnastej. - To już, to już, to już?! - wykrzyczała Morning. Wooohooo setny post lol
  23. Morning pokiwała tylko głową na boki. Wyglądało na to, że nie bardzo rozumiała jaki jest Twój plan. - Zgoda! A teraz ciasteczkaaaaa! - wykrzyczała Morning z entuzjazmem. W chwilę po tych słowach wzbiła się w powietrze i poleciała do cukierni, Tobie pozostał jedynie galop za swoją przyjaciółką. Mimo wszystko trzymałyście równe tempo i za moment byłyście w domu Morning. Pierwsze co zrobiłyście to rzecz jasna zatrzymałyście się dopiero w kuchni. Ty zatrzymałaś się normalnie, Morning na worku mąki... Przynajmniej macie już jeden składnik. Twoja przyjaciółka zawołała swoją mamę. Pinkie Pie przyszła i zrozumiała bez słowa o co wam chodzi. Czas przygotowań i pieczenia był świetną zabawą razem z Morning i jej matką. - Jeszcze tylko ostygną i możecie jeść - powiedziała z uśmiechem Pinkie. - Jest po piętnastej, przyjdźcie po wypieki o szestanstej, dobrze? Morning tylko pokiwała głową, złapała Cię i poleciałą z Tobą do swojego pokoju. - Co będziemy robić do wieczora? - spytała z entuzjazmem?
  24. Morning popatrzyła na Ciebie zdziwiona. - No dobrze, chodźmy do mnie. Mama na pewno nam pomoże. Ale co jest takiego wieczorem? - spytała zdziwiona Morning? Obie skierowałyście się w stronę cukierni...
  25. - Spokojnie Lightie - odrzekła wesoło Morning. - Na co jeszcze czekamy? Kierunek chłopak Flame! Twoja przyjaciółka jak zawsze pełna energii poleciała przed siebie. Było to nieco dziwne, zwłaszcza, że nie wiedziała gdzie mieszka ten cały chłopak Twojej siostry. Stałaś tak jeszcze przez chwilę zdziwiona zachowaniem Morning i w sumie na nią czekałaś... W końcu musi wrócić... Nie minęła krótka chwila i faktycznie Morning wróciła, na twarzy była czerwona ze wstydu. Zapytała: - Hihih... Poprowadzisz?
×
×
  • Utwórz nowe...