Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Schodziłeś dalej, a mała klaczka przyglądała Ci się z uwagą. W końcu udało się zejść. Jednak problemem było odczepienie od siebie futrzaka. Im bardziej próbowałeś go odczepić tym bardziej mały złośliwiec się wczepiał. Po wielu próbach i zadrapaniach udało Ci się go zdjąć z siebie, gdy tylko to zrobiłeś, wręczyłeś Rikiego dziewczynce. - Dziękuję. Zapewne ma Pan rację i jasne zaprowadzę Pana do mojego domu - usłyszałeś pogodne słowa dziewczynki, które wprawiały Cię w dobry nastrój, bo w końcu zjesz coś normalnego... zapewne. Mała klaczka po chwili dodała: - Jestem Lucky Poplar, a Pan jak się nazywa? Jeszcze tylko gitara, bluza, odpowiedź dla wścibskiej klaczki i można się zbierać z nią... Odpowiedziałeś na pytanie Lucky, założyłeś bluzę i zarzuciłeś na siebie gitarę. Poplar zaczęła prowadzić wędrówkę, cały czas dziwnie chichocząc... Stepując, postępowaliście wkrótce po regularnej ścieżce. Chwilę później dostrzegłeś w oddali małą chatkę i jeszcze jeden budynek. Prawdopodobnie tartak. Lucky wciąż chichotała...
  2. - Pa dziewczynki - odkrzyknęła wam Fire. Wyszłyście od Ciebie i Morning od razu rzuciła w Twoją stronę ciekawskie spojrzenie. - Masz plan? Co będziemy dziś robić? O, czekaj nie mów sama zgadnę... Piec ciasteczka? Nie, to nie to, na pewno... chodziło Ci o coś super-duper-hiper fajnegooo? - cały nawał słów który usłyszałaś był na jednym tchu. Aż dziw jak Morning to robi. Tyle słów na raz i energicznego podskakiwania w koło Ciebie... Zatrzymałaś swoją przyjaciółkę pewnym chwytem by ją uspokoić i mogłaś spokojnie zacząć wyjąsnienia.
  3. - Alew kedy to est akie smacne - wybulgotała Morning z pełną buzią. Jej odpowiedź była przekomiczna, co zaowocowało zakrztuszeniem się Frost'a. Gdy Ty kończyłaś jeść sianofrytki, Morning poszła umyć kopytka. Po powrocie grzecznie z uśmiechem podziękowała za posiłek i spytała Cię co będziecie teraz robić. If you know what I mean ;]
  4. Fire odetchnęła z ulgą, widać było po niej, że spodziewała się czegoś innego... - Jasne skarbie... możesz - odpowiedziała z zadowoleniem. - Morning zjesz z nami? - Jasne proszę Pani! - Umyjcie kopytka, zawołajcie Frosta i siadajcie do stołu. Nie wiele czekając grzecznie wykonałaś polecenia razem z Morning. Fire podała wam najpierw zupę. Była świetna... Jeszcze zjeść nie zdążyłyście a już sianofrytki stały przed wami. Idealnie złote... Wystarczy zjeść dwie duże porcje i można się bawić. Podniosłaś głowę z nad talerza i okazało się, że Morning już dobierała się do sianofrytek...
  5. - Witajcie - usłyszałaś ciepły głos. - Dziś na obiad jest zupa wielokwiatowa i sianofrytki. Miło że wpadłaś Morning. Co tam u mamy? - Wszystko wporządeczku. Dzień dobry. Fire odsunęła się od kuchenki, pogłaskała Cię kopytkiem i spytała podejrzliwie jednak wciąż z uśmiechem oraz matczynym ciepłem: - Chcesz czegoś Lightie?
  6. Morning zatrzymała się, jednak pomyliła kolejność dalszych czynności i zwyczajnie Cię upuściła... Naszczęście lot był na tyle niski, że wylądowałaś bez uszczerbku na zdrowiu. - Wybacz - wychichotała Twoja przyjaciółka. Pozbierałyście się i podeszłyście do drzwi. Gdy miałyście je otworzyć, otworzyła je Flame Storm. Od razu zaczęła unikać Twojego spojrzenia. - Em... Hej i Pa. Lecę do chłopaka na noc... Przeskoczyła was i pogalopowała w sobie znanym kierunku. - Twoja siostra jest dziwniejsza odemnie - znów chichotając zarzuciła Morning. Weszłyście do domu, no bo po co tak stać przed otwartymi drzwiami. Jak się okazało Twoi rodzice byli w domu. Tato siedział i czytał gazetę zasłaniając się nią, a matka krzątała się po kuchni...
  7. "szedła" DAFRAQ IS THIS? Morning tylko gdy usłyszała Twoją propozycję, od razu odwróciła się w stronę matki i zapytała: - Mamusiu mogę? Mogę, mogę, mogę? - Jasne skarbie. Po tych słowach Morning wystrzeliła jak strzała, chwytając Ciebie po drodze i wylatując przed dom. Trochę cukru, a jaki zastrzyk energii... No to ruszacie do Ciebie... No, ale gdzie dokładnie mieszkasz co xD? Prowadź wodzu lol... ale bez przesady...
  8. - A jak inaczej - zakrzyknęła Morning, energicznie podskakując. Wyszłyście z kliniki, w sumie tylko Ty wyszłaś, bo Twoja przyjaciółka latała w koło Ciebie. Cały czas coś energicznie mówiąc, dosłownie o wszystkim. Jednak to o czym mówiła nie docierało do Ciebie. Szumiały Ci w głowie Twoje własne słowa: "I tak go nie będę używała... Już wolała bym być pegazem, albo kucem ziemnym...". Po głowie krążyły Ci przeróżne scenariusze Twojej przyszłości. Dzięki rozmyślaniom droga była krótka i byłyście już pod domem Morning. Drzwi się lekko uchyliły, a z za nich wyłoniła się różowa klacz. - Zmysł Pinkie wciąż sprawny! Witajcie! - zarzuciła do was wesoło Pinkie Pie. Matka Morning podała wam jakieś ciastka po czym zajęła się drobnymi pracami w domu, oczywiście na wesoło... Miałyście z tego niezły ubaw. Powoli zapominałaś o całym dzisiejszym zajściu. Dobra zabawa przyspieszyła czas i już było południe, chyba wypadało by wpaść do domu na chwilę. Zapewne obiad już czekał.
  9. Flame już raczej Cię nie słuchała, odchodziła pomału w stronę wyjścia. Wyglądała na przybitą całym faktem. Gdy tylko Morning zobaczyła, że Flame się oddala, od razu przyleciała do Ciebie. - Czy coś się stało? - spytała ostrożnie. - Może chcesz iść na jakieś ciastko do mnie? Albo w ogóle do mnie na noc? Propozycja była kusząca, zwłaszcza, że ze swoją przyjaciółką nigdy się nie nudzisz, a trochę zabawy na osłodę tego co usłyszałaś mogło być dobre...
  10. Morning popatrzyła na całą sytuację i postanowiła skapitulować, odsuwając się by dać wam czas na rozmowę. Natomiast Flame była zakłopotana. Widać było po niej, że jej tym bardziej nie podobał się kierunek tej rozmowy. Stała jeszcze tak krótką chwilę zanim się zebrała by Ci odpowiedzieć. W końcu wydusiła z siebie lekko stłumione pytanie. - P-podsłuchiwałaś..? Posłuchaj Lightie... - przy tych słowach Flame objęła Cię kopytkami. - Pamiętasz historię o tym jak po porodzie zostałaś w klinicę na dłużej? Na obserwację? - mówiła stłumionym głosem. - Huh... Oberwie mi się za to od mamy... Masz specyficzną chorobę... związaną z Twoim rogiem, ale spokojnie od tego się nie umiera ani nic. Tylko jest nieco, umm uciążliwa... Odpowiedź Flame była pełna dziur, ale była... Chwilę jeszcze tak stała przytulając Cię, po czym wstała i zadeklarowała nieco smutnym głosem, że idzie do chłopaka...
  11. Flame wywaliła oczy ze zdziwienia. Pytanie musiało być dla niej bardzo niewygodne. - A-ale o czym mówisz Lightie? - spytała z takim samym zdziwieniem na jakie wyglądała. W tym samym momencie przyleciała do was Morning, gdy pielęgniarka zobaczyła, że Flame już nie jest zajęta odpuściła dalszą gonitwę.
  12. Pomysł by dalej nasłuchiwać rozmowy okazał się dobry. - Proszę również pilnować by nie opuściła Ponyville... Hmm? A to co? Czyżbym drzwi nie zamknął? - doktor spytał sam siebie, po czym szybko rozwiązał problem za pomocą magii. No i koniec podsłuchiwania... Już miałaś się odwrócić i iść do Morning, gdy właśnie Twoja przyjaciółka przeleciała obok. Co ciekawsze goniła ją pielęgniarka ze słowami "wracaj tu!". Cokolwiek zrobiła wyglądało to na niezłą zabawę. Stałaś przez chwilę zdziwiona patrząc jak Mornig zatrzymała się na końcu korytarza, a pielęgniarka zdyszana przed nią. - Teraz już mi nie uciekniesz. - wydyszała. - Czyżby? Proszę patrzeć na to - wykrzyczała z entuzjazmem Morning. I znów za pomocą lotu minęła pielęgniarkę, gdy była obok Ciebie usłyszałaś tylko krótkie "hej". Oddziałowa tylko załamała kopytka i na spokojnie ruszyła za Morning. W tym czasie wyszła Twoja siostra z gabinetu. - No, jesteście wolne, możecie iść rozrabiać dowoli - powiedziała Flame uśmiechając się.
  13. Zaraz po Twojej odpowiedzi doktor rozpoczął badania. Sprawdził gardło, osłuchał, zwyczajne klasyczne badania. Gdy skończył znów zaczął lewitować rzeczy: kartę pacjenta, długopis i duży słój. Słoik podleciał do Ciebie, a doktor nieco zajęty wpisywaniem czegoś powiedział tym swoim spokojnym głosem: - Dzielni pacjenci zawsze mają nagrodę. Poczęstuj się cukierkami. Panno Flame, Pani również się poczęstuje. - Dodał zalotnie i po chwili polewitował słój do Twojej siostry. Złapałaś cztery cuksy, choć pewnie miał być jeden. Czasem jest pożytek ze starszych... - Czy mogłabyś na chwile nas zostawić Lighting? - zapytał doktor. Znowu coś przed Tobą ukrywają, ale co było począć. Wyszłaś z gabinetu i nie domknęłaś drzwi. Już miałaś iść do Morning, żeby znów coś narozrabiać, gdy usłyszałaś głos dr Risk'a: - Uhh, tak jak jest w karcie - głos doktora wcale nie był już spokojny - Panno Flame, proszę przypilnować by siostrzyczka zaczęła brać ten lek. W przeciwnym wypadku... - Tak wiem. To było co najmniej dziwne...
  14. - Yhym, wydaję Ci się Lighting. - Skłamał nie wystawiając pyska za karty. - Czy możesz opisać ból? I go określić jego intensywność? O cokolwiek chodziło, dotyczyło to Ciebie. Miałaś wrażenie, że wszyscy naokoło wiedzą tylko nie Ty. Może to miało związek z Twoim brakiem talentu do magii, w końcu nic jeszcze z tego rogu nie wykrzesałaś. Choć z drugiej strony była nadzieja: "róg sam szalał"... Doktor Risky zaczął lewitowąc w między czasie szpatułkę ze sterylnego pojemnika i długopis. Dopisał coś w karcie i ją odlewitował. Znów można było dostrzec ten dziwnie miły i spokojny wyraz twarzy... - Jeszcze tylko Twoja odpowiedź, standartowe badania i jesteś na dziś wolna - powiedział radośnie uśmiechając się. - Pamiętaj, że dla dzielnych pacjentów mam nagrodę.
  15. - Aż tak śpieszno Ci odpowiadać? Zgoda. Pomyślałaś, że czasem lepiej trzymać język za zębami. Pytania były proste, więc i siostra Ci odpuściła. Chyba złagodniała... - No, czas na badanie... - odparła Flame. - Ale Ty Morning, nie ciesz się. Ciebie też zaraz spytam. W tym momencie Twoja siostra poprosiła pielęgniarkę by zajęła się Star, a po chwili z Tobą poszła do gabinetu na lewo w samym końcu korytarza. Gdy uchyliła drzwi mogłaś zobaczyć Kucydiatrę. - Witam - odezwał się doktor, tym samym grubym, spokojnym, denerwującym głosem. - Jestem doktor Risky Drug. Nowy Kucydiatra w Ponyville. Takie imię zobowiązuje... Nie tylko dziwny w całokształcie wyglądu ale i z imienia. - Ja jestem Flame Storm, a ta mała klacz to Lighting Star. - Tak... Widziałem już dziś obecną pacjentkę, bo chyba nie chodzi o panią Panno Flame. - Zapytał retorycznie. Jego spojrzenie jednak wyglądało na takie jakby adorował Twoją siostrę... A Flame? Patrzyła na Ciebie pytająco "jak to już Cię dziś widział?". Znowu wpadka... - No dobrze co za przypadek dziś mamy? Doktor wziął do kopyt Twoją kartę pacjenta i zaraz pogodny wyraz twarzy zmienił się w pochmurny. Spojrzał na Ciebie i spytał się: - Nie działo się ostatnio coś dziwnego Lighting? Na przykład bolała Cię głowa, albo róg sam szalał?
  16. "se"? "sobie" na litość Celestii... Tak to kuje w oczy ;P - Nudzi Ci się? Już ja Ci znajdę zajęcie. - Flame była wnerwiona... Dała Ci jakąś ulotkę do czytania i powiedziała, że spyta Cię z jej treści, to samo czekało Morning. Wspomniała również, że doktor, który wydawał się Tobie dziwny, jest nowym Kucydiatrą (pediatrą). Ulotka była strasznie nudna. Kogo może obchodzić masa treści o dbaniu o grzywę by była "zdrowa"? Spojrzałaś na zegarek i siostra wyprzedziła Twoje pytanie: - Jeszcze dziesięć minut, spokojnie zdąże was odpytać...
  17. Nowy doktor odprowadził Cię wzrokiem na miejsce. Siadłaś sobie wygodnie jak gdyby nigdy nic. Rozejrzałaś się, nie było nigdzie Twojej siostry ani przyjaciółki. Jednak po chwili wyszły z łazienki. Flame prowadziła przed sobą Morning, której wzrok jakby pytał: "i co? Udało się?". Kiwnęłaś głową przecząco. Flame była nieco zdenerwowana. Dopiero po chwili zwróciła się do Ciebie: - Gdzie byłaś!? Po tych słowach czułaś, że skończyła się zabawa...
  18. Mógłbyś nie wcinać mi się w narracje ? Będę wdzięczny... Ale skoro już jest to niech zostanie ps piszesz w dwóch płciach xD... Mam ten sam problem, gdy Ci odpisuję ;p Stałaś rozglądając się, gdy Flame wciąz najpewniej ochrzaniała Morning. Mineła Cię również nowa pięlęgniarka, Niebieskiego umaszczenia jednorożec z długą mocno czerwoną grzywą. Podobnie jak nowy doktor cutie mark miała zasłonięty. Tyle nowych? To było dziwne... Długo jednak nie mogłaś się zastanawiać, poczułaś czyjeś kopyto na swojej głowie. - Szukasz czegoś? - usłyszałaś gruby i spokojny głos ogiera. Odwróciłaś się, stał za Tobą nowy doktor... Jego mocno zielone oczy wpatrywały się w Ciebie nieco zdziwione.
  19. - Żeś wydumała - wyszeptała z niezadowoleniem Morning. Twoja przyjaciółka tylko się rozejrzała, widać było, że szuka czegoś co mogłoby być pomocne. Jej wzrok utkwił na drzwiach toalety. Lepsze to niż nic. Morning się nagle zerwała z krzesełka i już miała odfrunąć w stronę łazienki, gdy znów kopyto Flame ją powstrzymało. - A Ty gdzie się znów wybierasz? - spytała stanowczo Twoja siostra. - Do łazienki, tam chyba nie narozrabiam prawda? - Dobrze powiedziane, chyba... Idź. Morning pofrunęła do toalety, nie miałaś bladego pojęcia jak mogło Ci to pomóc, więc czekałaś. Długo jednak siedzieć i oczekiwać nie musiałaś. Drzwi od toalety się otworzyły a w nich stała Morning cała mokra. Flame nie umknął ten fakt. - Na słodką Celestie, co tym razem?! - spytała z przerażeniem - Noo tego... Kran się urwał... Cokolwiek zrobiła Morning zadziałało. Flame pogalopowała sprawdzić co zrobiła Star. Widziałaś, że Twoja przyjaciółka zbiera ochrzan, ale nie przejmowała się tym. Udało się, mogłaś spokojnie zacząć się skradać... Tylko gdzie doktorek mógł teraz być? Korytarz był długi... Zmieniłem tytuł przygody, bo jakoś dziwnie podobny mi się wydawał do przygody Dantego
  20. - To musiał być gaz rozweselający... - powiedziała sama do siebie Flame. - Jakieś pięć minut i będzie z wami spokój. Tylko teraz nigdzie się ode mnie nie oddalacie... Czasem macie więcej szczęścia niż rozumku. Pięć długich minut... Tyle czasu jeszcze będziecie się śmiały. Śmiech powoli ustępował, a wy mogłyście odpocząć. Tak mijały minuty, i gdy w końcu gaz przestał działać. Flame widząc to usadziła was na krzesłach i zrobiło się strasznie nudno. Twoja siostra wzięła jakąś ulotkę i zaczęła ją czytać, jednak gdy Morning próbowała nawiać w poszukiwaniu kolejnej przygody szybko została zatrzymana kopytkiem Storm. Nie pozostało wam nic innego jak grzecznie siedzieć i czekać. - Pomysł miałam dobry... - wyszeptała Morning. - Tylko z wykonaniem nam nie wyszło. A to racja, wykonanie spartoliłyście. Choć ubaw był przedni. - Skoro nigdzie nie możemy teraz iść, trzeba zająć się obserwacją! - Był to kolejny świetny pomysł Morning... Niewiele czekając, zaczęłaś się rozglądać, może ktoś coś będzie wynosił, albo wyglądał podejrzanie. Długo czekać nie musiałaś, pojawił się nowy doktor. Kasztanowego umaszczenia jednorożec, z krótką, równo przystrzyżoną zieloną grzywą. Ogon miał zasłonięty kitlem lekarskim. Jednak co może być dziwnego w nowym doktorze... Może gdyby go jakoś poszpiegować? Jednak żeby to zrobić, był potrzebny plan odwrócenia uwagi Twojej siostry...
  21. Flame patrzyła zdziwiona na Ciebie, gdy się tarzałaś ze śmiechu. Jakby mało było tego Morning zaczeła się jeszcze bardziej śmiać. - Yyy, jakieś dwadzieścia minut... trzeba... czekać... Co wam jest? - spytała coraz to bardziej zdziwiona Flame. Twoja siostra uważnie się rozejrzała, nie widząc nic śmiesznego, a wam zaczynało brakować tchu ze śmiechu. - Wy coś przeskrobałyście, mam racje? - pytała dalej Flame. - Ahahah-hu nieee... eheheheh tak tylko się śmiejemy... hahaha przecież... heheh śmiech... AhahaHAHAHA... to zdrowie ahahah... - No dalej, przyznajcie się łobuziary. Jednak Morning już dawno leżała na plecach próbując złapać oddech od śmiechu. Wszystko zostawiła w Twoich... śmiesznych... kopytkach.
  22. Gaz rozweselający zaczynał już działać w najlepsze... - Hahaha..haha T-taahahahha-k wiejmy... hihiihi ahahahah... - wychichotała Morning. Śmiech stawał się coraz to trudniejszy do opanowania. Pomału otworzyłyście drzwi, zachowując wszelkie środki ostrożności i czujności. Jednak na nic to było, gdyż cały czas towarzyszył wam śmiech. Obie wychyliłyście się i rozejrzałyście. Można stąd wiać. Krótki galop z powrotem do poczekalni i udało się nikt was nie zauważył... - Hahahahah a to hahha... dobre... Uahahaahha... - Morning zdecydowanie próbowała coś powiedzieć ale śmiech dawał się jej we znaki... Za bardzo nawet... - W ten... ahah... sposób hihihi... raczej nie... Ahahahahah... Jak Ty śmiesznie wyglądasz ahaahhahhaah. Uciszyłaś Morning, gdyż wolałaś nie wiedzieć jak wyglądasz... To mogło by być zbyt zabawne... Gdy tak siedziałyście podśmiechując się z niczego i nic nie mówiąc, przyszła do was Flame. Tylko tego brakowało, miałyście przecież nie narozrabiać. Obie spojrzałyście na Flame i problem w jakim się znajdowałyście rozbawił was jeszcze bardziej. - Z czego się tak cieszycie co? mam coś na czole czy jak? - Pytała zdziwona Flame.
  23. Avan smaczku tylko narobiłeś na ciąg dalszy xD. Wiesz jak utrzymać ludzi przy sobie i w napięciu. A co do arta, skoro dla przyjemności do nie ma się do czego przyczepić ;p, choć krwi nigdy nie za mało
  24. Draco Brae

    Zapytaj Applejack

    Hmm ostatnia Twoja odpowiedź AJ, wprawiła mnie w stan zadumy... Oczywiście odpowiedź odnośnie przyszłości... Kombinujesz coś na wzór "ludziowej" firmy Apple ? No i teraz pytanie z zakładki "trywialne"... Co robią kuce gdy zaswędzi je grzbiet? A tu jeszcze trywialniejsze na co Ci była ta łopata podczas ostatnich odpowiedzi? A i jeszcze jedno... każda jabłoń jest wyjątkowa zgadza się? Więc czy każda ma swoje własne imię ?
  25. - Noo rozejrzyj się? Widzisz coś dziwnego? Nie? No właśnie... I to jest dziwne. - Ledwo zrozumiałaś co mówiła Morning na jednym wdechu. - Chodź za mną. Posłusznie powędrowałaś za Morning, która szła w stronę gabinetów, składzików i sal pacjentów. - Tylko zbytnio nie narozrabiajcie - upomniała was Flame. Jakby jej słowa miały teraz jakiekolwiek znaczenie. - Sprawdźmy każde drzwi, innego wyjścia niema - zasugerowała Morning. Szybko otworzyłyście pierwsze drzwi i schowałyście się w środku. Morning zapaliła światło. Pomieszczenie było pełne różnych pudełek i butli z gazami... - O a to do czego służy? - spytała się Morning. Jednak Twoja przyjaciółka nie czekała na odpowiedź. Zdążyłaś spojrzeć na w stronę Morning, odkręcała właśnie zawór jednej z butli. Zdążyłaś przeczytać lekko startą etykietkę Gaz rozweselający "Ha Ha". Po chwili pomieszczenie wypełniło się gazem. Zanim jednak zaczął działać, Twoja przyjaciółka zdążyła na powrót go zakręcić... Narozrabiałyście... Trzeba wiać...
×
×
  • Utwórz nowe...