Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Jest to poprawnie, z tym że brzmi to jakoś tak... "polska język trudna język" : D. Ale dobra, czepiam się so nevermind. Podejście do ogniska było nie lada wyzwaniem, zwłaszcza że narkotyk wciąż działał. Był mocniejszy niż się spodziewałeś. - Śpiąca królewna wstała? - usłyszałeś głos Tristisa. Pomimo iż mówił on normalnym tonem głosu, każde jego słowo było jak grzmot błyskawicy w Twojej głowie. - Za chęci, starania i przygotowania piąteczka się należy mój uczniu... Jednak za wykonanie i przemyślenie co z tym dalej będzie... Tylko dwója. Jego głos dochodził jakby z ponad Ciebie. Rozejrzałeś się powoli by nie stracić równowagi. Tristis siedział sobie na jednym z drzew i wpatrywał się w gwiazdy. W końcu Dark spojrzał na Ciebie i rzucił Ci bukłak z wodą. - Masz napij się, od teraz jesteśmy kompanami... Po tych słowach ostatecznie zaczęła się Twoja wędrówka...
  2. Twoja matka tylko westchnęła i uśmiechnęła się. - Czy bolało? Nie, raczej nie, tylko to było dziwne uczucie. Trwało zaledwie chwilę, choć wydawało się, że zajmuję to wieczność. Po prostu czułam zmiany. I wiesz? Bosko jest mieć takie skrzydła, Twój tato wie dlaczego haha - wreszcie Fire się rozluźniła. - Tak musiałam się uczyć na nowo latać i co więcej uczyłam się też jak władać ogniem! Ty Lightie też masz iskrę ognia w sobie. Kończąc ostatnie słowa Fire trąciła Cię nosem w nos. Po czym jej wzrok powędrował na okno. Wyglądała za przeszłością? A może przyszłością? Cokolwiek myślała, była teraz spokojna i uśmiechnięta. To się liczyło. To budowało w Tobie poczucie bezpieczeństwa. Ogień rodziny znów w Twym sercu się rozpalił. Dzięki tej atmosferze, powoli robiłaś się senna, ale jeszcze tyle pytań i te cudne skrzydła...
  3. Fire tylko na Ciebie popatrzyła. Widziała, że już się nie przejmujesz poprzednimi wydarzeniami i sama się nieco uspokoiła. - Widzisz Lightie... to dość nietypowa historia. Kiedyś, jak byłam jeszcze małą klaczką, zupełnie jak Ty. Bawiłam się z moimi przyjaciółkami w Everfree. Pamiętam jakby to było dziś... Znalazłyśmy małe oczko wodne, woda w nim była przejrzysta. Moja przyjaciółka Scootaloo, próbowała wepchnąć do niego, Sweetie Bell. Ona jednak się odsunęła i trach, wpadłam do tego oczka wodnego. Gdy wyszłam okazało się, że jestem taka. Nie mam im tego za złe. Byłyśmy dziećmi, a teraz nie żałuje - ciągnęła Fire. - Jednak... Przestrzegam Cię Lightie, nie wolno Ci chodzić do Everfree. Nie chcesz chyba zawieźć mojego zaufania prawda? Wzmianka o tym, że czegoś nie wolno, była nudna więc jej nie słuchałaś, tylko dalej podziwiałaś te cudne smocze skrzydła...
  4. - Widzisz Lightie... Sprawa w szkole się już wyjaśniła. Wiesz to ode mnie, więc możesz być spokojna... Wiesz chcę Ci ten dzień wynagrodzić... Fire w tym momencie spojrzała jak "bawisz" się jej skrzydłami. - Jak tylko lepiej będziesz się czuć i rany się zagoją to może trochę razem polatamy? Jeden cały dzień, cały dla Ciebie moja kochana córeczko... W tym momencie waszą rozmowę przerwał doktor. - Ja już się będę zbierał. Miejmy nadzieję, że prędko się nie zobaczymy. Do widzenia. Nareszcie sobie poszedł, choć Frost wydawał się bardzo poważny nic nie powiedział. Po prostu wyszedł. Twoja matka została z Tobą została czekając, aż sama się uspokoi...
  5. Doktorek wciąż się uśmiechał słuchając bacznie każdego Twojego słowa. Natomiast Fire tylko wtuliła się w Twoją grzywę. - Rozumiem... Postaraj się więcej nie zapominać o swoim leku dobrze? Risky jednak nie czekał na Twoją odpowiedź tylko podał Ci lizaka za pomocą magii i zwrócił się szeptem do Frosta. Twój tato jednak się nie odwracał i również szeptał z doktorem. - Lightie... - wyszeptała Fire. - Nie rób nigdy tego więcej... Nie strasz nas tak... Nic się nie stało, ale proszę... nie rób tego więcej... Słowa Twojej matki były bardzo smutne, gdy tylko skończyła je wypowiadać ucałowała Cię w bandaże przy rogu...
  6. Frost tylko stał i wyglądał przez okno jakby ignorując wszystko co się do o koła dzieje. Fire usiadła obok Ciebie na łóżku i wzięła Cię na swoje kopytka tuląc. Doktorek chwilę stał wpatrując się w Ciebie z poważnym wyrazem pyska. Wreszcie przemówił ze swoim typowym pogodnym wkurzającym uśmiechem. - Znowu się widzimy Lightie? Szkoda tylko, że w tak niefortunnych okolicznościach. Przypominam, że dzielni pacjenci dostają ode mnie nagrodę. Zaczyna się... Jeszcze poprzednich nie zjadłaś, bo nie wyglądały apetycznie, a już szykował następne... Z czym tym razem wyskoczy? Długo nie czekałaś w kopytach matki, bo jej ciepło przyśpieszało jakby czas i uspokajało Cię. - Powiedz mi dokładnie co się wydarzyło rano w szkole Lightie, i co było potem. Wszystko ze szczegółami... Wszystko? To chyba jakiś żart... szopę trzeba przemilczeć... O tak na pewno przemilczeć...
  7. Morning odwzajemniła uścisk, jednak szybko go opuściła. Była strasznie spięta i smutna. - Dziękuję... sama ją upiekłam... - słowa jej były pewne niepewności. Coś trapiło Morning. Coś poważnego bez dwóch zdań. - Przyniosę Ci jutro lekcje - powiedziała z lekkim wymuszonym uśmiechem. - A teraz idę już mamie się pokazać... Morning przytuliła Cię ostatni raz i wyleciała z pokoju. Po chwili przyszła Twoja matka z Frostem. Zapowiadało się na poważną rozmowę... Za nimi w dodatku był Twój "ulubiony" doktor, Risky Drug...
  8. Twoja przyjaciółka popatrzyła na Ciebie dość niepewnie, złapała głęboki oddech i zaczęła: - Emm Lightie, Ty naprawdę nic nie pamiętasz? Jej wzrok wodził po Twojej twarzy szukając odpowiedzi i od razu ją znalazł. - Umm... Pamiętasz naszą "zabawę" w szopie mam nadzieję - mówiąc zabawę Morning zarumieniła się bardzo. - Noo potem jakoś tak nagle uciekłaś do domu... Powiedziałaś, że zapomniałaś leków... Wspomniałaś też coś, że dlatego Archerowi się oberwało... Potem wzięłaś nóż i.... i.... Słowa przychodziły z wielkim trudem przez gardło Morning. Wydawała się zdenerwowana i zaniepokojona. Twoja przyjaciółka jednak nie musiała kończyć. Znałaś już ciąg dalszy, mniej więcej. Babeczka od Morning wciąż czekała... A Twoja przyjaciółka wydawała się coraz bardziej zdenerwowana.
  9. Siostra tylko pokiwała łbem, poczym zeszła na dół. Po chwili Morning wpadła do Twojego pokoju. I od razu rzuciła się na Ciebie z uściskiem. Tuliła Cię tak dobrą chwilę, aż w końcu zwolniła uścisk i spytała o co chodzi. Twoja twarz musiała wyglądać na poważną, bo i Morning zdawała się poważna. Wciąż przelatywało po Tobie wrażenie, że nie powiedziano Ci wszystkiego co się wydarzyło...
  10. Na Twoje słowa obie klacze zareagowały smutkiem, jednak Tristana szybko postanowiła zmienić Twoje zdanie. Podeszła do Ciebie i przez Twoją grzywę szepnęła Ci: - Może jednak na trochę zostaniesz? - jej szept wprawiał całe ciało w drżenie i zachwyt. - Maaamooo... a mówiłaś, że w Towarzystwie się nie szepcze! - burknęła z niezadowoleniem Lucky. Tristana skierowała się do drzwi, odwróciła się gdy stała przy nich i rzuciła zalotnym spojrzeniem jakby mówiła "nalegam". Jej oczy były takie same jak Lucky. Mała klacz pogalopowała za matką, męcząc ją o "te" szeptanie w towarzystwie. Gdy wychodziły, obie zaczęły chichotać...
  11. - Patrz czego ją nauczyłaś! Ostatnio parę słów Ci się wymknęło i przejęła po Tobie zły nawyk hahahah... - Dark wyśmiała Moon. - No dobra, przypuszczam że Moon teraz pójdzie sobie nie wiadomo gdzie, więc już mówię... Tylko spokojnie Lightie, bo żyłka Ci pęknie... Dark pokrótce opowiedziała Ci o wszystkim, pomijając pewne szczegóły, takie jak ucieczka przed Morning i powód tej ucieczki. Flame również postarała się opowiedzieć o wszystkim o czym wiedziała. Gdy Twoja siostra skończyła podała Ci szklankę soku wiśniowego i babeczkę, która była od Morning, nawet się podpisała. Flame wspomniała, że Twoja przyjaciółka czeka na dole... - Zawołać ją? - spytała niepewnie Twoja siostra.
  12. Twoja siostra lekko uniosła się znad kopytek i ukazał się cały jej zapłakany pysk. Popatrzyła chwilę na Ciebie, po czym rzuciła się w Twoją stronę z uściskiem. - Tak się cieszę, że nic Ci nie jest... Tak się cieszę... - łkała Ci prosto do ucha. Z jej odpowiedzi niewiele się dowiedziałaś. Urwany film dziewięciu godzin, zapłakana siostra, bandaże, krew i ból? Co do cholery musiało się stać... ~ Emm, witaj Lighting. Ymm Dark powiemy jej? ~ spytała Moon. - Hmm chyba powinnyśmy, dzięki temu raczej już nie zapomni o lekach... ale z drugiej strony... na nowo żeby przeżywała to wszystko? Jesteś jej "aniołem", ty zdecyduj - burknęła Dark. O co im mogło chodzić... Znów same tajemnice na około...
  13. Gdy tylko zaczęłaś nacinać kopytko, Frost zareagował i rzucił się na Ciebie. Szybko odebrał nóż i go odrzucił. Ten szybki upadek, te wszystkie emocje i przeżycia zaowocowały Twoim omdleniem. Po chwili się obudziłaś w swoim łóżku opatrzona, a Flame siedziała przy Tobie, cały czas kopytkami zasłaniając twarz i cicho łkając. Spojrzałaś na zegar w swoim pokoju, była dziewiętnasta...
  14. Morning zachowała trzeźwość umysłu i wleciała za Tobą do kuchni. Jednak jak zobaczyła Cię z nożem, stanęła zrozpaczona, sparaliżowana strachem. Wyjęczała jedynie "Lightie... przestań...". Frost i Flame musieli zobaczyć spanikowaną Morning, bo od razu byli przy niej. Ona wskazała im Ciebie. - Lightie, proszę przestań... - powiedziała Flame i w tym samym momencie zaczęła płakać. - L-l-lightie? - wyjąkał Frost. - Możesz odłożyć ten nóż? Krew powoli kapała na podłogę. Tysiące myśli i emocji rozrywało Cię wewnętrznie... ~ Lightie przestań natentychmiast! ~ powiedziała stanowczo Moon. - Lightie, wiesz o tym że jeśli uszkodzisz róg, lub zginiesz ucierpi więcej osób niż jeden Archer? Ucierpią też Twoi bliscy - podsumowała złośliwie Dark.
  15. - Rany Lightie... przecież ten pasożyt Ci powiedział, że Archer żyje... o co się denerwujesz... Ależ jesteś głośna - odparła z niezadowoleniem Dark. Flame na początku stała tylko zszokowana po tym co usłyszała. Po chwili i ona Cię przytuliła. - Lightie... przepraszam... to wszystko moja wina... Jestem pewna, że nic się aż takiego nie stało jak przewidujesz... Jesteś wspaniałą przyjaciółką i siostrzyczką... ~ Zieeeew... Co się dzieje? Czemu Lightie płacze? ~ spytała zdziwiona i zaspana Moon. - Teraz dopiero wstałaś? Phi... Dark wszystko wytłumaczyła Moon, a podczas tłumaczenia na nowo wybuchły w Tobie emocje. Siedziałaś tak tulona przez dwie bliskie Ci osoby... Co za dzień... By doprawić tę chwilę wszedł jeszcze Frost. Flame szybko wstała i wyszła na moment z ojcem.
  16. Nim Dark odpowiedziała, minęła krótka chwila. Ale gdy się wreszcie zebrała zabrzmiała poważnie: - Emm... Liczyłyśmy, że nie trzeba Ci będzie tego przypominać... W gruncie rzeczy nic się nie stało prawda..? Morning tylko pokiwała łbem, widać było że nie wiele z tego rozumie. Gdy dostrzegła Twoje łzy od razu cię przytuliła. Ten szczery przyjacielski uścisk, łagodził wszystko. Gdy Ty się tak uspokajałaś, do domu weszła Flame. Oniemiała jak zobaczyła waszą dwójkę w domu. - J-już po szkole..? - zapytała niepewnie. Przełknęła głośno ślinę i patrzyła na Ciebie i Morning... - No pięknie, jeszcze jej tu teraz brakowało...
  17. Moon nic się nie odezwała, jakby unikała kłopotów. - Zawsze śpi jak jest potrzebna... No więc, nie chciałyśmy Cię... Denerwować? I nie w rogu... a ogólnie go masz... Moon może byś mi pomogła?! ~ Zzzzz... - Light, spokojnie tylko... Morning była wyraźnie zdenerwowana. Trapiła ją ta Twoja ucieczka. Już z samego spojrzenia mogłaś wywnioskować pytanie "dlaczego uciekałaś?". Usiadła tylko koło Ciebie czekając na odpowiedź... Tylko czy ona to zrozumie? Jest taka nie przewidywalna... - Co się stało Lightie? Czemu uciekałaś - Morning przerwała wreszcie cisze... - Rany... ona też nie wie..? - spytała retorczynie Dark.
  18. Szybko wziełaś tabletkę i popiłaś ją czymś, nie czekając zbytnio na odpowiedź, choć i tak się pojawiła... ~ Ojejej... Biedna mała klacz... Nikt jej nic nie mówi... Ale prawda to, że jesteś królową... Królową nosicieli pewnego pasożyta... Gdybyś nie była tak zapominalska nigdy byś się o mnie nie musiała dowiedzieć... Robię się śpiący... Wrócę... Na pewno... zieew... Głos zamilkł a ból powoli znikał... Co za dzień... Co zabawniejsze nikogo na razie w domu nie ma... masz trochę spokoju tylko czy Ty go pragniesz teraz...
  19. Zgubiłaś swoją przyjaciółkę. Potrzebowałaś również chwili by odsapnąć. A głos znów mógł się odezwać... ~ Ojejej... Mało wiesz... naprawdę mało... Na razie wszyscy są bezpieczni... ale powtarzam na razie... No chyba że popełnisz błąd... Czy nikt Ci nie powiedział czym jestem? Odpoczynek można uznać za skończony, bo oddech wrócił do normy. Ból narastał... Trzeba szybko wrócić do domu po leki... To nie było normalne... O co tu może chodzić...
  20. Hmm, trudny wybór... z jednej strony podróż to idealny moment na shipa xD, ale nudna jest pozostała część... Z drugiej strony... takie zachowanie nie pasuje do AJ... Cóż... wybieram opcje ... B nie pytać czym się motywowałem xD Świetna robota Soczku, keep going.
  21. Galopowałaś w nieznanym kierunku, byle jak najdalej od Morning. ~ Ten śmieć... Jak go określiłaś żyje... i wiesz co jest śmieszne mała dziewczynko? To nie ciebie się boją... Nie ciebie będą obwiniać... Hya ha ha ha... Zatrzymałaś się na skraju lasu Everfree. Szybko się rozejrzałaś i niestety Morning Cię goniła. Wyglądała na zmartwioną... Jednak tak długo jak nie zażyjesz leków nie powinna się zbliżać. Nikt nie powinien...
  22. Próbowałaś zasnąć, jednak było to niemożliwe ze względu na śliniącą się Morning i ból u nasady rogu. Robił się coraz bardziej intensywny, aż wreszcie znów usłyszałaś głos... Ten sam co przy kuco-łuczniku. ~ Hyyyh... Może pomóc..? He he he... ~ w Twojej głowie rozległ się mroczny śmiech... To stanowczo nie mogło wejść teraz w grę... a jednak... wspomnienia o Archer'że wróciły i teraz Morning była w niebezpieczeństwie...
  23. Jedyną reakcją Morning było to, że przytuliła Cię mocniej do siebie. Szczery uścisk kochanej przyjaciółki... Chyba nie obejdzie się bez budzenia... Już miałaś ją budzić, gdy usłyszałaś jak mówi: Babeczki... ciasteczka... ciasta... mniaaaaam... ja już więcej nie zjem... No dobrze już ostatnia... babeczkaaa... ciasteczkooo.... Ona jest niemożliwa. Ale kochana, pomijając fakt, że ślini się teraz na Ciebie myśląc o słodkich wypiekach...
  24. Lucky tylko przytaknęła krótkim "yhym". Nie pozostało Ci nic innego jak pójść do budynku obok. Gdy tam wszedłeś, zauważyłeś cudownie wyglądającą beżową klacz z długą czarną grzywą i ogonem pospinanym gumkami. Jej uroda była olśniewająca. Spała na kilku kawałkach drzewa, tuż obok różnego rodzaju pił i temu podobnych. Jej cutie markiem była piła tnąca deskę. Stałeś tak krótką chwilę onieśmielony urodą cudownej klaczy, gdy Lucky wreszcie pogalopowała do niej i ją obudziła. - Mamo, mamo... Mamy gościa! - Mmm... - stęknęła i przeciągnęła się beżowa klacz. - Witaj... jestem Tristana Poplar... Jej głos dorównywał jej urodzie. Zwłaszcza tak zaspany, wydawał się po prostu uroczy. Gdy tak stałeś i podziwiałeś, Tristana wreszcie się do Ciebie uśmiechnęła nieco zaspana jakby dotarł dopiero teraz do niej fakt, że ma gościa. Lucky w między czasie szepnęła coś matce do ucha, a ta ją skarciła, że nie mówi się po cichu w towarzystwie. Nawet jak się denerwowała wyglądała cudnie... Anioł, a nie klacz...
  25. Trick fajny. I następnym razem informuj, że są problemy z czasem... Zostawiam ostrzeżenie (które minęło z Twoim wczorajszym postem), tak w ramach przypomnienia na wszelki kiedyś, gdyby miało znów to miejsce ; ). A i jeszcze jedno... "popatrzałem" xD? Gdy "zawisłeś, wszystkie oczy były skierowane na Ciebie. Czułeś wzrok wszystkich kucyków z Ponyville. Czas jakby płynął wolniej. Zwalniał coraz bardziej... to chyba wina tego narkotyku. Jednak wciąż miałeś kontakt z rzeczywistością. Słyszałeś wiele głosów, ale ich nie rozróżniałeś. Wreszcie ktoś sprawdził czy żyjesz. Chyba z odpowiednim skutkiem dla Ciebie bo usłyszałeś pisk. Wybudził Cię on trochę z oszołomienia i usłyszałeś znajomy głos... "Pożar, pali się", jednak nie mogłeś sobie przypomnieć skąd znasz ten głos. To musiało odciągnąć uwagę wszystkich od Ciebie. Po chwili jednak ktoś zdjął Cię z drzewa, było Ci obojętne kto. Postać która Cię zdjęła mówiła, że jest medykiem, przynajmniej tyle zrozumiałeś... Świat Ci wirował, wszystko było dziwne po tym narkotyku. Niestety film się urwał, musiałeś przysnąć. Obudziłeś się w środku nocy przy ognisku, na dodatek w lesie. Czułeś jakby głowa miała Ci zaraz eksplodować...
×
×
  • Utwórz nowe...