Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Posiłkowałem się tą mapą. Brakuję tam kilku szczegółów, ale dobra... __________________________________________________________ Cameron i Reira milczeli. Kłótnia znów wisiała w powietrzu... Dave odwrócił się i spojrzał na Ciebie. Czułeś jego wzrok na sobie. - Będę mieć z Tobą jeszcze do pogadania Ren - rzucił sucho. - Piosenkami zwykle wspólnie się zajmowaliśmy, a teraz na mnie wszystko zwalasz? Nie ważne, co do pojedynków. Perkusja versus perkusja etc... Na ostatnie słowa Dave'a, karoca się zatrzymała. Drzwi otworzył wam Stan. Dostrzegliście, że wszystko tak naprawdę będzie dziać się przy... szkole... Ogromna scena została przygotowana jak na takie miasteczko... Wszystkie budynki wydawały się domkami z kart przy monstrualnej scenie. Co zabawne widzieliście ją tylko od strony garderoby... - Um, macie już przygotowany repertuar? - spytał Stan. ___________________________________________________________ Jeszcze raz wszystkiego naj .
  2. Shiva się tylko uśmiechnęła i znów przyleciała do Ciebie. Tym razem jednak nie zostawiła za sobą śladu mrozu. Powiał na Ciebie tylko chłodny wiatr. - Może. Jestem martwa od wieków, ale mam jeszcze odrobinę mocy, jednak nie bawi mnie służenie komuś... Co proponujesz?
  3. Teraz był czas na interwencje. Pozostało mi znów dobyć ostrza, znów jednego z krótszych. Musiałem doskoczyć do dwójki leżących i jednym sprawnym ruchem przyłożyć ostrze do krtani strażnika z ostrzem. - Nie ładnie. Walka na pięści i taki akt niehonorowy? - spytałem będąc zażenowany strażnikiem. Czułem, że drugi może się na mnie czaić, niech tylko zrobi krok, a i na jego szyi znajdzie się ostrze.
  4. Przez krótką chwilę spaceru przez bagna, szłaś w milczeniu gapiąc się na tyłek Moon. Całkiem z resztą zgrabny. To było raczej oczywiste, że ona to zauważy... - Lightie... Ja wiem, że kazałam Ci uważać na co patrzysz. Ale gapienie się na mój tyłek jest równie niebezpieczne.
  5. - Oj bardzo - odparła Moon. Zeskoczyłaś do białej klaczy i razem ruszyłyście przez bagna. - Nie patrz w ich otchłań - przestrzegła Cię znowu Moon. Kroczyłyście małymi ścieżkami. Wilgoć i rozmiar bagien były zdumiewające... Przestrzeń na jakiej rozciągały się bagna była olbrzymia. Nie mogłaś nawet stwierdzić gdzie się kończą. Moon prowadziła Cię w milczeniu...
  6. Moon się roześmiała i odwróciła do Ciebie. - Jesteś w zaświatach, na dodatek żywa. Trudno żebyś czuła się normalnie. Nic na razie Ci nie jest. Uhhh... Tylko to Cię trapiło? hahah...
  7. Czaszka kucyka powinna budzić we mnie grozę, ale nie bałem się tego. Co innego mi teraz zaprzątało głowę. Byłem w pułapce i na dodatek byłem zdany na kogoś, kogo nie widzę. Chłód przyprawił mnie o kolejny dreszcz. Przycisnąłem swoje skrzydła mocniej do siebie, a potem przełknąłem ślinę i cicho westchnąłem - Jedno proste pytanie? Paranoja, ale nie mam innego wyjścia. Słucham.
  8. A i tyle w temacie wybierania ode mnie. Co do podobania się, to imię Yuri jest ciekawe haha! Wręcz świetne, zupełnie jakby shipping był już zaplanowany. Zabiłaś ćwieka (przynajmniej mi) jeśli o to chodzi, teraz trzeba kombinować "kto z kim gdzie i jak"
  9. Co do tego posta, jakbyś miała jakieś ale, wal śmiało _________________________________________________ Reira i Cameron patrzyli po wszystkich oczekując odpowiedzi. Tylko Dave gapił się w okno. - Ekhem - chrząknął znacząco. - Nie żeby coś, ale widzę, że ktoś się tu obudził z kopytem w nocniku - kontynuował gapiąc się w okno. - Zwykle zajmowałem się tym z Renem. Tym razem, było inaczej hehe... Gramy pięć piosenek. A potem są pojedynki. Co do utworów, to na pierwszy ogień powiedziałem Stanowi, że gramy Rose... resztę dopowiemy mu zaraz po wyjściu z karocy. Tyle ode mnie. Reira i Cameron spojrzeli najpierw na Dave'a, potem na siebie i na końcu na Ciebie. To Ty z Dave'm założyłeś zespół, to Ty z nim zawsze układałeś wszystko, to wszystko funkcjonowało dzięki waszej dwójce...
  10. Zjawa zrobiła minę pełną zażenowania i westchnęła. Po czym zrobiła salto w powietrzu i wylądowała przy Timberze. - Petryfikacja to nie moja działka, więc bujaj się misiu - odparła z drwiącym uśmiechem Leviathanatiana. - Jeśli chodzi o pogodę, to czemu miałabym wam pomagać? Jestem Patronką wody i lodu, choć minus, że to nie ja za tym stoję. Ktoś korzysta z mojego truchła jak z lalki. - Więc te wszystkie legendy o Patronach Magii są prawdziwe... Dlaczego zniknęliście? - spytała wreszcie Twi. - Czasem mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
  11. Obłęd, jestem bliski obłędu. Wszechobecny zapach oraz obecność śmierci, zasady i te pytania... Jak to się może nie podobać, phi... Pytasz nas jakbyś chciała, abyśmy zasugerowali ci jakiś rodzaj tortur. Twoja nienawiść do przyjaźni jest niesamowita Pinkamino. Brakuję tylko tego, byś dała nam broń do kopyt i kazała walczyć do ostatniego. Boję się każdej chwili, tego czy przeżyję, ale jest jeszcze jedna rzecz której się boję... Tego co ze mnie zostanie jeśli dotrwam...
  12. Moon uśmiechnęła się i zeskoczyła z pokoju w stronę bagien. - To są właśnie zaświaty. Zwykle nie ma tu prawie umarłych - odparła żartując. - Idziesz? Pamiętaj, żeby nigdzie nie wpaść, nie wyciągnę Cię z tych bagien... są otchłanią przeklętych.
  13. - Dziękuję, że łaskawie przestałaś - odparła zgryźliwie Moon. - To był jeden tutejszych strażniko-przewodników. Jakieś pytania co do tego miejsca? Jeśli nie to ruszamy...
  14. - Petryfikacja? Hmph, wypraszam sobie. Jednak co do pogody, to po części moja sprawka. Derpy wciąż nie wychylała się z za Ciebie, a Twilight rozmyślała... - W ogóle co was tu sprowadza? Skoro wszystko jest skamieniałe hehe?
  15. Cokolwiek czułaś, to na pewno było żywe. - Lightie... otwórz oczy i przestać mnie szarpać bo pysku - odparła zirytowana Moon. - Przybyłam jak najszybciej się dało więc nie panikuj teraz.
  16. - Ahhh, od razu lepiej. Nazywano mnie Panią Jeziora, jednak moje imię to... Leviathanatiana Del Shiva. Martwa już potomkini Patronów Magii. Kucyków ziemnych, przesyconych mocą wieksza niż nie jeden jednorożec. Timber siedział grzecznie wpatrzony w zjawę. Teraz dostrzegłeś, że Leviathanatiana zostawiła za sobą mroźny ślad... - Patronów Magii? - powtórzyła pytająco Twilight i pogrążyła się w zadumie. Derpy zaś wciąż kryła się za Tobą. A zjawa przyglądała się wszystkim...
  17. Popychając drzwi uderzył Cię widok szpaleru policjantów odgradzających tłum od ścieżki, którą miałeś kroczyć. Gwizdy, okrzyki, kwiaty to wszystko było dla Ciebie. Stałeś tak przez chwilę i napawałeś się tym widokiem. Nie mogłeś jednak robić tego wieczność. Ruszyłeś powoli i zostałeś czymś obrzucony. Przez chwilę byłeś rozczarowany, jednak, gdy zdjąłeś z siebie ową rzecz uśmiechnąłeś się. Majtki... białe koronkowe majtki, a do nich okrzyk to dla Ciebie Ren, jestem Twoja. Niestety nie dostrzegłeś kto nawoływał Cię do igraszek... Szpaler policjantów z obu stron odgradzał Cię skutecznie. Na końcu drogi widziałeś kolejną karocę. Tam zapewne czekali już Dave i Reiera. Mogłeś kroczyć w swojej chwale, to było to co kochasz. Nie mogłeś temu zaprzeczyć. Po krótkim spacerze byłeś już w karocy. Zająłeś miejsce obok Reiry, na przeciwko Dave'a, a po chwili dołączył do was Cameron... - Tak w ogóle co dziś gramy? - spytał podekscytowany Cameron.
  18. - Wypad, no już - usłyszaś wreszcie głos Moon - Przepraszam, że musiałaś czekać. No już otwórz oczy. To co rozwiewało chłód, odeszło. Pytanie tylko, czy to nie była kolejna zjawa...
  19. Cokolwiek wybiorę zaprzepaszczę jakąś szansę. Żadnych wskazówek po za podpowiedzią intuicji... Dlaczego do cholery nie jestem klaczą? Byłoby mi łatwiej... Westchnąłem porządnie i zmierzyłem obie skrzynie wzrokiem. Ani serce ani nic mi nie mówiło co mam zrobić. Ślepy los... wybrałem tą po lewej...
  20. - Jehsteś szywa... - wykrztusiło z siebie to coś co Cię liznęło. - Nie pofinno cię tu być... Chłód się wzmagał, a Moon nie przychodziła...
  21. Reira przytaknęła kiwnięciem łba. Chyba nie miała zamiaru tego drążyć teraz. Dave popatrzył się na wszystkich. Uśmiechał się, pasowało mu bycie tym złym. Ruszył do przodu i pchnął drzwi. Rozległy się piski i okrzyki "Daveeee kocham Cię oraz wiele innych. Takiej zachęty nie odpuściła również Reira. Wyskoczyła zaraz za Dave'm. Rozległa się kolejna fala euforii. - Na co czekasz? - spytał Cameron z uśmiechem.
  22. - Oooo, wypraszam sobie. A Ty powinieneś mieć więcej manier do klaczy, fakt jestem martwa, ale też mam uczucia hahah... Yhh, wypadało by się najpierw przedstawić, prawda Magnusie? - Do tej pory rozbawiony i wesoły ton zjawy zmienił się w poważny albo nawet bardzo srogi. Nagle zjawa ruszyła do przodu, nie dotykała ziemi, tylko sunęła w powietrzu. Momentalnie, nawet nie było czasu na reakcje i duch był przed Tobą. Tak jak zjawa wspominała, była klaczą. Trupio-blady kolor jednak był jedyną barwą, a w miejscu cutie marka była biała płachta.
  23. Słyszałaś jak zawodzenie się zbliżało. Towarzyszyło temu okropne uczucie. Po chwili słyszałaś jak ktoś sapie obok Ciebie. Ciężki oddech uderzał w Twoje ciało. To mroziło jeszcze bardziej... Usłyszałaś mlaśnięcie, a potem coś polizało Twój policzek...
  24. Na stacji była masa policjantów. Pilnowali spokoju na pustym peronie... Bez problemu dostrzegłeś wszystkich ze swojej ekipy. Patrzyli na Ciebie, a Ty na nich. Nie było innego wyjścia jak do nich podejść. Jak tylko się zbliżyłeś usłyszałeś szept Reiry. - O czym rozmawiałeś z tą klaczą o szarej maści? - Dobra, idziemy - rzucił Dave. - A sory. Róbcie co chcecie, ja na nic nie nalegam. Cameron zmierzył tylko wzrokiem Dave'a.
  25. Wbrew oczekiwaniom, nie było duchowe... Co gorsza czułaś, że jeszcze ktoś się Tobie przygląda. Rozległo się ciche zawodzenie duchów... Powietrze, zrobiło się chłodne i to poczułaś...
×
×
  • Utwórz nowe...