Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Dave rzucił swoim basem o ziemię i wyciągnął fajki. Zapalił jednego i przysiadł. Wymruczał sobie coś pod nosem i czekał co będzie dalej. Ty wciąż bawiłeś się dźwiękami. Nieprzyjemną atmosferę rozciął Cameron. - Cześć Dave - rzucił szybko. - O i cześć Tobie ponownie Ren. Co tu tak siedzicie jak widły w gnoju? W ogóle nie w nastrojach panowie widzę - dodał żartem i ruszył powoli do perkusji. - Stul pysk - odparł spokojnie Dave. Spojrzałeś w znowu w stronę palącego przyjaciela. Dalej siedział i raczył się tytoniem. Cameron za nim stał jak wryty, można powiedzieć, że sam był jak widły w gnoju...
  2. Polecam odpalić w tle. _____________________________________________________ Galopowałeś ile tylko miałeś sił. Starałeś się to robić tak by Timber nie spadł. Kopyto za kopytem. Zahaczyłeś o jakąś gałąź. Na pysku zrobiła się rana, mała i cienka pod okiem. Inne drzewa również postanowiły Cię zatrzymać. Gałęzie wycelowane w Twoją osobę co chwila wymijałeś. Biegłeś przed siebie, ale mimo to obejrzałeś się za siebie. Widok zapierał dech w piersiach. Las Cię gonił. Dosłownie. Przyspieszyłeś. Wielkie drzewo chciało Ci zagrodzić drogę. Nie mogłeś na to pozwolić. Miałeś tylko kilka sekund. Wielki skok, czy może unik w którąś ze stron? Nie było czasu na zastanowienia. Byłeś coraz bliżej, Twoje niezdecydowanie robiło się niebezpieczne, choć podziękowałeś sobie, że nie skręciłeś. Bowiem z lewej i prawej strony dołączyły pnącza. Gdybyś skręcił, byłoby po Tobie. Wszystko tu dążyło by Cię pochwycić... Odbiłeś się mocno od ziemi w nadziei, że wilk nie spadnie. Przeskoczyłeś gałęzie dużego drzewa wycelowane prosto w Twoje kopyta. Były nisko i nie zdążyły się unieść. Udało Ci się... Jednak to nie był koniec problemów, bo oberwałeś inną gałęzią, przygotowaną na to. Zaliczyłeś uderzenie o ziemię. Przeturlałeś się. Świat Ci wirował, mimo to zerwałeś się szybko na kopyta i złapałeś wilka za kark zębami. Zaskowyczał z bólu. Drzewa już Cię nie goniły, ale pnącza się znów zbliżały. Sytuacja była beznadziejna dopóki nie zobaczyłeś światła przedzierającego się przez kilka drzew. To jest Twoja ostatnia szansa. Pnącza zaczęły Cię wyprzedzać, zupełnie jakby chciały odciąć Ci Twoje wrota wybawienia. Był to wyścig o Twoje życie... Pnącza pochwyciły drzewa na skraju lasu. Nadzieja powoli umierała... Widziałeś jak powoli zamykają wyjście... Zrobiłeś ostatni desperacki skok. Zamknąłeś oczy. Mięśnie paliły Cię w locie żywym ogniem. Żebra również dopiero teraz dały o sobie znać. Przez Twoje ciało przeszła fala bólu. Upadłeś wreszcie na ziemię. Otworzyłeś oczy i odetchnąłeś. Leżałeś na polanie z małym oczkiem wodnym. Jedyne jasne miejsce w tym lesie... i o dziwo bezpieczne...
  3. Słyszałeś jak drzwi od salki znów się otworzyły. - Co go ugryzło? - spytała Rika - Nie wiem - odparła Riza. - Ale sądzę, że lepiej im nie przeszkadzać... Po chwili już skończyłeś sprawdzać struny, skończyłeś nastrajać gitarę i dostosowywać do swoich potrzeb wzmacniacz. Cały czas unikałeś wzroku Dave'a i jego osoby. Zapowiadała się ciężka próba... - Jednak postanowiłeś zawalczyć? - spytał spokojnie Dave.
  4. Już miałeś wejść do salki, gdy drzwi otworzyła Rika i Riza. Obie jak zwykle promieniowały uśmiechem. - Hej - rzuciły równocześnie do Ciebie i zaśmiały się. Gdy drzwi się zamykały, zobaczyłeś w środku Dave'a. Dostrajał siebie do gry. Porozmawiasz chwilę z dwiema klaczami? A może od razu wparujesz do salki i zaczniesz grać..?
  5. - Jestem głupią suką... - zaczęła. - Przez chwilę myślałam, że to rozwiąże wszystkie problemy... Jeszcze raz przepraszam... I... jeśli mam iść na próbę... to proszę, zostaw mnie samą... muszę doprowadzić się do ładu... Faktycznie, była cała rozmazana, powieki miała napuchnięte od łez, a głos był ledwo podobny, gdy jest spokojna...
  6. Siedziałeś tak z Reirą dłuższą chwile. Jej szloch powoli ustawał. Była trochę jak bezwładna kukiełka, jedynie przednimi kopytkami co chwila przecierała oczy. Wreszcie jej płacz ustał, choć sama czkała jeszcze, łapiąc powietrze. Patrzyła w niebo. Jej serce wciąż szalało. Nie zapowiadało się, by Reira teraz odpowiedziała Ci na Twoje pytania...
  7. Wybiegając z pokoju, szybko się rozejrzałeś. Reira akurat wbiegała na górę po schodach... Wbrew Twoim oczekiwaniom zmierzała na dach, a nie do Dave'a... Ruszyłeś za przyjaciółką. Wołałeś ją, jednak ona nie zatrzymywała się. Biegła i szlochała. Powoli zaczynałeś ją doganiać, udało Ci się dopiero na dachu. Trzymałeś Reire w kopytach, a ona tylko bardziej płakała...
  8. Głos Reiry zamarł. Po chwili usłyszałeś jak kubek tłucze się o podłogę. A może to trwało kilka sekund? - Przepraszam... - powiedziała z trudem. - T-to wszystko moja wina... wszystko. Po tych słowach, usłyszałeś galop klaczki. Wybiegła z pokoju...
  9. - Nie wiem, nie rozumiem co się ostatnio dzieję - zaczęła Reira. - Ale... nie jesteś głupi. Nie mów tak nawet. Gdy skończyła mówić, przysunęła się do Ciebie i objęła Cię ramieniem. Tuliła się do Ciebie. Czy to mogło znaczyć, że Ci wybacza? Reira często mówiła jedno i robiła drugie, jak to klaczki mają w swoim zwyczaju. Ale czy naprawdę Ci wybaczyła? Było jednak przed Tobą ważniejsze pytanie... Czy Ty sobie wybaczysz te błędy, czy wyciągniesz z nich konsekwencje. Tak krążyły Twoje myśli. Taki tok myślenia zrodził się po tym co mówiła Ci Lyriel i Dave. Dwóch nauczycieli życia...
  10. Spojrzałem na Basila. Posłusznie wziąłem od niego sakwę z monetami. ~ Gniazdo zdeprawowanych śmieci. Rozkład, brud, miernoty... Ścierwa społeczne. Wdepłem w sam środek gówna. Ruszyłem za Basilem. Cały czas bacznie obserwowałem wszystkich ludzi. Wszechobecne prawo siły, obrzydzało mnie. Nie tak powinna być zbudowana cywilizacja. Czyżby moje ideały i wartości były nieosiągalne? A co z marzeniami? Co z przeszłością..? - Czemu mi pomagasz? - spytałem spokojnie. - Jesteśmy w miejscu, gdzie każdy czycha na każdego. Słowo brat czy przyjaciel nie ma większego znaczenia...
  11. Dziękuję za życzenia :>. _____________________________________________ Reira po chwili wróciła do Ciebie z herbatą. Podała Ci, a Ty niepewnie wziąłeś kubek z jej kopyt. Usiadła obok Ciebie i sama zanurzyła się w gorącym napoju. - Yhym - to jedyne co wyrzuciła z siebie po dłuższej chwili. - Przepraszam, nie mam cukru - dodała jeszcze. Herbata miała gorzki aromat i taki sam smak... Atmosfera w pokoju zrobiła się sucha. Czułeś jak czas wolno płynie i zaczęło Ci brakować mdląco słodkiego zapachu perfum, przykrył go aromat herbaty. W ciszy jakiej siedzieliście, słyszałeś nierówny oddech Reiry...
  12. Wilk usadowił się dość szybko na Twoim grzbiecie. Cały drżał. Zdążyłeś zrobić tylko kilka kroków, gdy chór głosów znów przemówił... ~ Jak śmiesz do nas tak mówić... ~ odparli gniewnie. Taka dyskusja nie miała sensu, musiałeś znaleźć wyjście z tego lasu, jak najszybciej. Nie czułeś się tu bezpiecznie. Ruszyłeś przed siebie, nie było opcji byś stał i się rozglądał. Żaden konkretny plan również nie wchodził teraz w grę. Maszerowałeś. Rośliny i pomniejsze zwierzęta ustępowały Ci drogi, jednak drzewa igrały z Tobą. Często zasłaniały Ci drogę. Nie miałeś nawet pojęcia czy idziesz prosto. Taki marsz zmęczył Twoje zmysły, stopił Twoją czujność. Czułeś jak ogarnia Cię monotonia, a powietrze wciąż "stoi". Nagle Timber zawarczał. Obudziłeś się jakby i odwróciłeś. Drzewo sunęło ku wam. Ten kawał drewna chcę was staranować. Uciekasz czy walczysz? Cokolwiek wybierzesz, jeśli będziesz w tym lesie zbyt długo czujny, opadniesz z sił...
  13. Wilk tylko zaskomlał na widok tego jak wchodzisz do lasu. Mimo to ruszył za Tobą. "Szepty" ustały. Byłeś na obrzeżach lasu, za sobą widziałeś jeszcze światło, ale przed sobą miałeś tylko niepewną ciemność i jakby ruchy drzew. To mogła być Twoja wyobraźnia... Westchnąłeś i ruszyłeś dalej. Ostrożnie stawiałeś kopyta, nie chciałeś trafić w żadne tarapaty. Timber szedł dosłownie wtulony w Ciebie. Powietrze było ciężkie. Znów poczułeś dziwne uczucie w swoich tatuażach. ~ Za późno... ~ odezwały się do Ciebie liczne głosy, jakby z Twojego wnętrza. Powietrze jakby stanęło. Oczy przyzwyczaiły się do ciemności panujących w lesie. Teraz ewidentnie widziałeś jak las się ruszał. On dosłownie żył. Odwróciłeś się za siebie. Nie było już drogi powrotnej. Drzewa ją zasłoniły, co gorsza wyglądały solidnie. Stojące powietrze szumiało Ci w uszach, oprócz tego szumu słyszałeś dźwięki wielu leśnych zwierząt, albo potworów. Timber bał się już nawet zaskomleć. ~ Za późno... ~ powtórzył się chór głosów.
  14. Flame nie tylko wyglądała na świetną kucharkę, ale i nią była. Dobra kompozycja warzyw i przypraw, wprawiła Twoje podniebienie w podróż do nieba. - Sama nie wiem - odparła Flame. - Może to dzięki mojemu kochanemu synkowi? Właśnie Love, zjadaj grzecznie wszystko, to tatuś szybciej wróci. - Zawsze tak mówisz... - odparł Hated. - Po za tym, nie lubię marchewki... - dodał ze smutkiem. - Mnie smakuję, Tobie też powinno - odpowiedziała mu Dark i spojrzała na Ciebie. Jej oczy mówiły "masz szansę się wykazać". - A Tobie Lightie, smakuje? - spytała Flame.
  15. Reira przysiadła na podłodze. - T-tak, po próbie urządza imprezę. Dodał również, że on będzie na próbie. Ja sama na próbę idę, ale z imprezy już zrezygnuję... A jeśli ja to powiem Markowi to i jeszcze mnie opierniczy... za całokształt. Ale dobrze, powiem mu... jakoś... Biała klacz podniosła się z ziemi i skierowała powolnym i niepewnym krokiem do kuchni. - Herbaty? - spytała. Jej głos cały drżał. Wciąż jeszcze mogłeś usłyszeć ciche, ale gwałtowne wciągnięcia powietrza przez usta klaczki. To był jej cichy szloch i niemoc. Nie potrafiła kontrolować emocji.
  16. Westchnąłem. Rozejrzałem się po małym tłumie wokół mnie. Widziałem, szok, zazdrość, podziw i wiele innych emocji. Nie pozostało mi nic innego jak się ubrać na nowo. Drewniany miecz odrzuciłem na ziemię, sam zaś wziąłem się za swoje rzeczy. Ciągle słyszałem wiwaty i okrzyki podziwu. Drażniło mnie to. Nie po to tu przybyłem. Spojrzałem na sygnet. Znów westchnąłem. Nie wiedziałem nawet gdzie mam zacząć szukać. Spojrzałem znów po tłumie. - Witajcie - zacząłem. - Jestem Basel Fadi Nu'man. Teraz jestem jednym z was - mój głos był pełen powagi, nie było w nim krzty dobroci. Wiedziałem czego chcę i oczekiwałem to dostać. - Czy ktoś z was kojarzy ten sygnet? - spytałem i uniosłem rękę ukazując wszystkim swoje dziedzictwo. - A może ktoś zna kogoś, kto będzie wiedział coś na ten temat? To jedyne czego od was oczekuję - nie miałem zamiaru prosić. Takie słowa muszą wystarczyć. ~ Cholerna banda miernot. Choć Garoka był dobrym wojownikiem, cała zgraja tutaj musi być słaba... I kim może być ten cały Kristos... Moje myśli i ciało żądały odpowiedzi. Cały czas eksponowałem sygnet tłumowi w nadziei, że to coś da...
  17. Let the story begin. Maszerowałeś już kilka dni, nie natrafiając na żadną osadę. Nie miałeś pojęcia nawet czy byłeś w Equestrii. Mimo to miąłeś nadzieję, że pojawiająca się na około zieleń, świadczy o tym, że znajdujesz się w upragnionej krainie. Timber, hasał uradowany po łące. Bawił się, ale wciąż był w zasięgu wzroku. Zapasy były już na wyczerpaniu. Przystanąłeś i wziąłeś kilka łyków z manierki. Spojrzałeś w dal. Przed Tobą rozpościerał się na horyzoncie las. Spojrzałeś w górę. Słońce górowało na niebie, mimo to upał był do zniesienia. Jeśli to była Equestria, to musiało być w niej coś nadzwyczajnego. Czułeś w swoich tatuażach, że to miejsce jest jakby przesycone magią. Zupełnie jakby ktoś szeptał Ci "Zawracaj... tu nie jest bezpiecznie". Timber, musiał również coś wyczuć, bo wrócił do Ciebie z podkulonym ogonem. Miałeś wybór... Narazić się na powrót bez zapasów lub kroczyć dalej za marzeniami. Jednak jeśli byś kroczył, to czy przez las? A może próbowałbyś go ominąć?
  18. Twoim oczom ukazały się barwne talerze pełne długiego makaronu i apetycznego czerwonego sosu, który był pełen warzyw. Papryka dominowała na talerzu, a wszystko było schludnie podane. Flame wyglądała na dobrą kucharkę... Spojrzałaś na nią, a ona odpowiedziała Ci tym samym. - Obiad robiłam - odparła trochę zmieszana. - Jakbyście mogły sprawdzić - dodała. - Jasne - odparła Dark i już jej nie było. Momentalnie wróciła z mało zadowolonym Love'm. - I oto Twoja zguba Flame - odparła. Młodzieniec wywrócił oczami i cicho westchnął. Usiadł przy stole, a Flame założyła mu śliniaczek. - Mamooo, jestem już duży... - odparł. - Nie marudź - odpowiedziała Flame. - Yyy, Lightie? Chcesz coś? Bo tak dziwnie patrzysz... Faktycznie nawet nie zauważyłaś jak bardzo wpatrujesz się w siostrę. Przez te pięć lat zmieniła się...
  19. - Ren... wystarczy - odparła. - Jesteśmy przyjaciółmi i niech tak zostanie - dodała przez ciągle spływające łzy. - Ja... ja po prostu... za dużo sobie wyobrażałam. To nie jest Twoja wina... nigdy nie była Twoja wina... Jestem rozpieszczoną klaczką... przepraszam i zapomnijmy już o tej całej sprawie... proszę... Reire było stać tylko na te słowa. Nie mogła wydusić już nic więcej z siebie. Powstrzymywała się od płaczu, by nie wywoływać w Tobie winy, czułeś to. Unikała przy tej całej rozmowie Twojego wzroku, ukazując jak łzy mimowolnie spływają jej po policzkach. Na żadne inne ruchy również nie była gotowa. Po prostu stała tak w Twoich ramionach...
  20. Nie o złe intencje mi chodzi... tylko o moją gapowatość. Jako mg jestem zwyczajnie początkujący, raczkuję, więc... no właśnie . Koniec rozwlekania tego, ma na sobie strój i tyle. A czy Reira będzie w przyszłości nosiła to piszę jak najpoważniej... Mam przyklejoną do lapka kartkę pamiętaj o strojach :>. ___________________________________________________________________________" Reira odpowiedziała Ci spojrzeniem przez okulary. Westchnęła i opuściła łeb. - Ren - zaczęła rozpłakany głosem. – Po prostu nie rób tego więcej... Oboje przemilczymy ten fakt i tyle... - przy tych słowach już cicho szlochała. - Cameron mówił, że będzie na próbie, a po próbie urządza małą imprezkę... Z tym, że mnie nie będzie... Reira upadła na ziemie i poddała się łzom. Przeszywający dźwięk jej płaczu był jak ostrze tnące całego Twojego ducha...
  21. Gierka jaką odpaliłaś to "Patapony". Już po chwili gra Cię wciągnęła. Nie minęła godzina jak usłyszałaś wołanie siostry. - Obiaaad! Spojrzałaś w stronę Dark, jej już nie było. Widziałaś tylko opadające na łóżko słuchawki i jej sprzęt. Westchnęłaś i sama zeszłaś na dół. Siostra przygotowała spaghetti. Ona się bardzo zmieniła. Jej grzywa i ogon były znacznie dłuższe i bardziej ułożone, a pysk był jakby poważniejszy. - Cześć dziewczyny - rzuciła do was wesoło. - Wiecie może gdzie jest Love? - spytała troskliwie.
  22. - Nie, mały już nie korzysta z tego przywileju, ale i tak kiedyś tam do tego będzie chciał wrócić, haha! Yy, a co ja kombinuję? Nie nic - odparła Dark i wstała. - Jak coś to mnie porusz, idę dalej słuchać muzyki, ale pamiętaj ja Cię widzę.
  23. - Nie powiesz mi chyba, że sama wpadłaś no pomysł zabawiania się - odparła wesoło. - To co Ci tam wyrosło to piersi. Służą do karmienia małych źrebiąt. A to, że są mocno unerwione i odpowiedni dotyk na nich Cię pobudza to inna sprawa. Dark przysiadła obok Ciebie. Coś kombinowała...
  24. - Cud - odparła krótko. - Własna wiadomość? Widzisz Lightie, wiedza sama przychodzi, nie trzeba jej ponaglać. Ponadto spadł na mnie obowiązek odgórny, że mam też jakoś wpływać na Twojego siostrzeńca. Co za tym idzie, Ty nie możesz go demoralizować - dodała z uśmiechem.
  25. Dobra, nie ważne... mały nieistotny szczegół i tego się trzymajmy D; __________________________________________________________________ Czułeś jak serce Reiry wariuje. Siedzieliście tak jeszcze dłuższą chwilę. - Ren... - zaczęła niespokojnie. - Nie rób tego więcej. To miał być... - jej głos nie przypominał tego z przed chwili. Była poruszona tym co przed chwilą się stało, albo mogło się stać. - Zamknięty rozdział życia... dla mnie - jej głos drżał z każdym słowem. Reira wyrwała się z uścisku jaki razem tworzyliście. Pogalopowała do okna. Odchyliła lekko jego zasłonę i patrzyła. Jej słowa miały dziwne znaczenie...
×
×
  • Utwórz nowe...