Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Dave się tylko odwrócił i wciąż palił moknącego papierosa. Obaj powoli robiliście się cali przemoczeni. - I liczysz, że co Ci teraz powiem? Że masz racje? Na pewno nie - odparł i stanął przy gzymsie, oparł się o niego, patrzył w dal. - I znowu mówisz jak Ty się czujesz, wciąż patrzysz tylko na siebie. Reira od bardzo dawna była w Tobie zakochana, a kiedy Ty to dostrzegłeś? Nie mów tylko, że nie wiedziałeś. Po prostu mnie nie osłabiaj - odrzekł i wypluł papierosa. - Każde moje słowo teraz musi być dla Ciebie, jak klucz, który otwiera skrzynie z niechcianą prawdą co? No właśnie, przecież cierpienie tylko jest takie prawdziwe, na świecie nie ma grama szczęścia. Hmph - odparł z irytacją. Dave nie dbał o to zrobisz. - Jak już mówiłem, chcesz to mi w pysk strzelisz, tylko tym samym przyznasz mi rację...
  2. Wszystko było jak przez dziwną mgłę. Mała klacz coś mówiła i wskoczyła do Ciebie na łóżko. Dopiero po chwili dotarły do Ciebie słowa jasnoniebieskiej klaczki. - Mamusiu, głodna jestem - zaanonsowała i zbliżyła się do Twoich bioder z cudnymi proszącymi oczkami...
  3. - Śpieszyło mu się, bo chyba majstrował coś przy moim sprzęcie. A łasił się pewno, bo się mnie boi. Hmph... Ja go przecież nie zatłukę... ale spalę na stosie! - warknęła Dark. - Widzę że śpiąca jesteś, spokojnych snów. Po tych słowach nadszedł Cię sen. Dosłownie zgasłaś. Spokój, sielanka, dobroć i dziwne zjawiska tak możesz go sobie tłumaczyć. ~Sen~
  4. Słyszałeś westchnięcie przyjaciela, potem zrobił kilka kroków. - Taa, kontakt... wiem. Zdążyłem im wytłumaczyć, że to moja egoistyczna myśl. Mam nadzieję, że uwierzyli w to, że chodzi o moje egoistyczne powody - Dave znów zrobił kilka kroków, a jego głos jakby zcichł z powodu odległości. - Jeszcze jedno. To nie tak, że nie potrafisz walczyć o marzenia... z jakiegoś powodu, nie chcesz. Rozległ się dźwięk zapalanej zapalniczki. Z jakiegoś powodu zawiał silny wiatr i się ochłodziło. Zaczęło padać, mimo iż nic się na to nie zanosiło...
  5. Ekhem... jak sądzisz dlaczego malec się łasił? Ale ok :-/. __________________________________________________________ Dark złapała swój odtwarzacz i go odrzuciła gdzieś. - Noo dobra, jest, ale jak sądzisz czemu z niego nie korzystam? Widziałaś gdzieś malucha? - spytała wrogo. Chęć snu była zbyt wielka, przysiadłaś na łóżku, a po chwili na nim leżałaś...
  6. Wciąż nalegam na motyw tła dźwiękowego z poprzedniego mojego posta... Będzie utrzymywał się w całym zamku do odwołania xD. __________________________________________________________________ Timber wciągnął parę razy powietrze w swoje nozdrza. Wyciągnął się, potem chwilę pokręcił w miejscu i niechętnie ruszył. Zatrzymał się spojrzał przed siebie. Znów pociągnął parę razy powietrze. Zaskomlał i odwrócił się z błagalnym spojrzeniem. Zupełnie jakby mówił "zawróćmy". To wciąż jednak nie wchodziło w grę. Gdy wilk zrozumiał, że nie ustąpisz ruszył do drzwi po prawej i usiadł przy nich. Poszedłeś za przyjacielem, stawiałeś kopyta ostrożnie, by nie zakłócić ładu jaki tutaj panował. Byłeś zaledwie kilkanaście metrów od dwóch zbroi i środkowych drzwi. Czerwony napis dosłownie pulsował. Odwróciłeś wzrok. Stałeś przed drzwiami. Nie było w nich żadnego zamka... Pchnąłeś je. Nagły świst i powiew wiatru uderzył Twoją osobę. Widziałeś pokój który miał braki... Brakowało połowy pokoju, a przez dziurę, która była spowodowana, najpewniej jakąś walką, wpadały krople deszczu. Samo pomieszczenie nie miało w sobie nic specjalnego po za drewnianą skrzynią i cudnym widokiem na dziedziniec w deszczu. Z tego co widziałeś przez dziurę, zamek był olbrzymi... Szukanie powodu dlaczego tu jesteś trochę zajmie. Co zrobisz teraz?
  7. Polecam odpalić w tle i dodajemy jeszcze deszcz do uroku. ___________________________________________________________________ Nic nie skróciło Cię o głowę. Gdy tylko przeszedłeś przez wyrwę uderzyło cię zatęchłe powietrze. Ogólnie panujący mrok również nie napawał optymizmem. W całym zamku niosło się echo uderzającego metalu o posadzkę i dźwięk deszczu. Timber cały czas na coś warczał. Po chwili w zamku zrobiło się jasno i dźwięk uderzającego metalu ustał. Zapaliły się wszystkie pochodnie i świece. Stałeś dosłownie obok wielkich drzwi. Byłeś w wielkiej sali. Szereg kolumn, które były postarzone przez czas, wciąż utrzymywały wielki strop wysoko nad Twoją głową. Mech, kurz, pęknięcia, szkło, walające się gruzy, tak właśnie wyglądał zamek w środku. Pomimo braku szyb i witraży światło tu nie wpadało. Na samym końcu tej wejściowej sali były kolejne duże i masywne drzwi, a po ich prawicy oraz lewicy mniejsze. Przy dużych drzwiach stały dwie zbroje. Wielkie pancerze, a w nich mrok. Każda szpara w zbroi zasysała dosłownie powietrze. Timber wciąż nie przestawał warczeć. Widziałeś w oddali na środkowych drzwiach jakiś czerwony napis... Podejdziesz i przeczytasz? A może najpierw boczne drzwi? Cokolwiek zrobisz musisz być czujny, Timber przecież dostaje tutaj szału...
  8. Bezpieczniejsza droga? Widoczność nie była zbyt dobra. Mogłeś wybrać tylko jedną ze stron w jednej chwili. Zdecydowałeś, że pójdziesz w lewo. Ruszyłeś. Nie miałeś pojęcia ile kroków zrobiłeś, ani ile czasu minęło od Twojej wędrówki w lewą stronę. To miejsce jest dziwne... Timber szedł spokojnie za Tobą. Wreszcie zobaczyłeś upragnioną wyrwę w murze. Spokojnie możesz przez nią przejść, ale czy się odważysz?
  9. Pukanie nic nie dało. Wilk tylko spojrzał się na Ciebie przechylając łeb. Ani od drzwi, ani od towarzysza nie dostałeś żadnej wskazówki. Przysiadłeś na trawie i spojrzałeś po całym zamku. Miał wiele braków w murach. To było to czego szukałeś. Wstałeś i nie przyglądałeś się już dalej wielkim wysokościom tego zamku, ale musiałeś zdecydować, z której strony będziesz szukał wyrwy w murze... Idziesz w lewo czy w prawo?
  10. Uderzyłeś we wrota raz i drugi. Ciężkie echo, jak się okazało metalu rozniosło się po przepaści. Było jak grzmot pioruna. Ty tylko oskubałeś trochę wrota z kamienia, który je porastał... Timber tylko w odpowiedzi szczeknął. Nie był zadowolony z tego co robiłeś. Ale Ciebie nie mogło teraz nic powstrzymać. Postawiłeś sobie za punkt honoru ruszenie tych wrót, to spróbujesz wszystkiego możliwego. Teraz był czas na Power Punch'a. Nabrałeś porządnie powietrze i uderzyłeś najmocniej jak umiałeś. Rozrywający grzmot jaki poniósł się echem był nie do zniesienia. Wilk zaskomlał, Ty nie odpuściłeś, uderzyłeś drugi raz. Jak młot kowala trafia w kowadło, tak Ty sieknąłeś drugi raz. Znów powalająca fala dźwięku. Timber w odpowiedzi zawył i odskoczył od drzwi jak najdalej. Czas był na trzecie uderzenie... Już miałeś "zapukać" trzeci raz, gdy usłyszałeś jak coś się zbliża zza wrót. Spojrzałeś na miejsce, w które uderzałeś i zobaczyłeś tylko jak wyglądają oczyszczone wrota z kamienia. Po chwili z różnych szczelin z drzwi, wysunęły się prądy magii... Odruchowo i Ty odskoczyłeś. Całe szczęście, że zrobiłeś unik, bo energia zawiązała się w miejscu, w którym stałeś i je "udusiła". Nie przeżyłbyś tego. ~ Głupiec... Głupiec... Głupiec ~ drwiły z Ciebie duchy... Użycie Power Puncha, uznałeś za zakończone. Tędy się nie dostaniesz. Dźwięk uderzeń wciąż dzwonił Ci w uszach...
  11. Love kiwnął łbem i ustąpił drogi. Poszłaś na górę i weszłaś do pokoju. Dark leżała na łóżku bez odtwarzacza muzyki. Cokolwiek robiła odpoczywa wyglądała na wkurzoną. Położyłaś się na łóżku. - Nie wiesz może gdzie jest moja eMPe grajka? - spytała gapiąc się w sufit.
  12. - Nic odparł kręcąco malec. - Ja tak z czystej życzliwości - dodał i wyszczerzył zęby. Love stawał z kopyta na kopyto. Widać musiało mu się spieszyć. Dla Ciebie czas również miał dużą wagę. Przecież jesteś śpiąca...
  13. Jak pomyślałaś tak miałaś zrobić. Wolnym krokiem wróciłaś do domu. Od progu przywitał Cię Love. - Cześć Ciociu... Emm Lightie. Herbaty? Soku? Nie wiem, może kanapkę? - spytał łasząc się. Zdjęłaś z siebie torbę i oparłaś o ścianę. Spławisz go, czy może dowiesz się co knuje?
  14. Morning znacząco mlasnęła. Znów sposobiła się by Cię pochwycić. Do tego nie mogłaś dopuścić, kto wie kiedy znów byś się wyzwoliła. Szybkim ruchem wstałaś i stałaś po prostu z torbą na środku pokoju. Spojrzałaś na zegar przyjaciółki. Wybijała powoli szósta wieczór...
  15. Morning nagle ścisnęła Cię bardzo mocno i potem rozluźniła uścisk. Rozłożyła się na grzbiecie. Byłaś wolna... Akurat w czas kiedy przyszła jej mama. - Widzę, że śpi - rzuciła spokojnie. - Cóż przyniosłam jej trochę wody, by miała jak wstanie... Po tych słowach zostawiła butelkę w pokoju i wyszła.
  16. - Ja Ci nie bronię, tylko dbam o Ciebie. A to różnica... Przepiszę Ci niektóre zaklęcia, a książkę potem oddam. Nie ma tak dobrze - odparła gniewnie Moon. - Lecę, a Ty sobie za karę leż.
  17. - Nie zmieniaj tematu. Młody nie jest aż tak wścibski i jeszcze wielu rzecy nie rozumie. Do tego ta książka będzie u mnie, tak długo jak nie dasz mi sensownej odpowiedzi - odparła szybko i spokojnie. - A w ogóle chyba, nie jesteś teraz w najlepszym położeniu, by rozkazywać - dodała rozbawiona.
  18. - Muszę być wścibska... Inaczej znów coś schrzanisz. Tym razem Cię obserwuję nawet jak śpisz... - odparła spokojnie. - Lecznictwo, dobra przyda się, ale zaklęcia amnezji? Słucham Cię młoda damo...
  19. Moon parsknęła śmiechem. - A to się doigrała. Co do tego moja... To chyba sama wiesz najlepiej o co z tym chodzi - po tych słowach poczułaś jak ktoś Ci grzebie w Torbie. - Na co Ci te dwie książki? Z Twi chyba jeszcze tego nie przerabiasz...
  20. - Co Dark powiedziała? - spytała zaciekawiona Moon. Poczułaś jak ktoś siada na łóżko. - Takie coś przynajmniej jest bezpieczne... Dotrzymać towarzystwa? I wyprzedzę pytanie, widziałam całą scene...
  21. Jak tylko próbowałaś się ruszyć uścisk się tylko zacieśniał. Po chwili zdałaś sobie sprawę, że Morning cały czas coś mruczy... - Mohjaa... mniam... - te słowa cały czas się powtarzały. - Nieźle się tu bawicie - rzuciła zażenowana Moon. Nawet jej nie widziałaś. - Zakład... Uhh... Nawet na chwilę Cię samej nie można zostawić.
  22. Jedyna odpowiedź jaką dostałeś to silny i dudniący wiatr. Podmuch był na tyle potężny, by popchnąć Cię na chmurę, którą próbowałeś sprawdzić. Przez chwilę czułeś jak upadasz, jak lecisz. Twoja krew oszalała. Patrzyłeś jak zbliżasz się do bezdennych czeluści. Ta chwila wydawała się wiecznością. Zamknąłeś oczy. Nadzieja czy pogodzenie się ze śmiercią? Sam nie wiedziałeś. Nagle poczułeś jak upadasz na coś twardego i szorstkiego. Otworzyłeś oczy. Leżałeś na chmurze. To było dziwne... tylko pegazy mogą przecież. Podniosłeś się i czułeś jak chmura cały czas płynie, a obok niej inne. Ostrożnie dobierając kroki ruszyłeś na następną. To był cud... chodziłeś po powietrzu. Krew szalała, a wszystkie zmysły krzyczały "uciekaj". Tak poruszałeś się z obłoku na obłok. Czy dla zabawy czy po zwyczajnie kroczyłeś, nie miałeś przez chwilę pojęcia. Szukałeś drogi na zamek... Ta droga sama Cię odnalazła. Stałeś po chwili na twardym lądzie, a wielka budowla dosłownie wgniatała Cię swoją monumentalnością i wiekiem, w ziemie. Timber tylko szczeknął. Masywne wrota pod którymi stał wilk wydawały się nie do ruszenia...
  23. Pomysł dobry, próba, dobra, wykonanie beznadziejne. Gdy tylko próbowałaś podnieść Morning, lub sama się poruszyć, słyszałaś chrumkanie przyjaciółki. Ostatecznie skończyło się na dobrym wykonaniu. Mało wygodnym, ale dobrym. Trochę razem się powierciłyście, a potem jakoś wylądowałaś w ramionach Morning. Ścisnęła Cię jak pluszaka i zaczęła się ślinić na szyję. Teraz dopiero nie było mowy o ucieczce...
  24. Tak jak się tego spodziewałaś, Morning rzuciła się na Twoje piersi. Zaczęła je obcesowo ssać. Chaos przemawiający przez jej ciało trochę szarpał Twoje ciało. Była trochę mało delikatna, sprawiała drobny ból, ale to dodawało odrobiny pikanterii do tego co dotychczas robiłyście. Nowe przeżycie. Powoli czułaś jak wzrasta w Tobie żar. Był inny niż zwykle. Teraz czułaś inaczej, lepiej, żywiej. Wreszcie Morning chyba trafiła w sedno z pieszczeniem nowej okolicy. Masaż, ssanie i lizanie to czynności które uwielbiały te dwa przyjemne pagórki. Po chwili ruch ustał. Spojrzałaś z obawą w dół. Liczyłaś po cichu, że przyjaciółka szykuje coś wielkiego. To co zobaczyłaś jedynie Cię rozbawiło. Morning zasnęła. Jak anioł i jednocześnie dziecię na twym miejscu...
  25. ~ Grzeczniej... ~ odparł chór głosów ~ Nie mówisz do byle kogo... Podpowiedź dla Ciebie... Ciężkie powietrze. Powietrze faktycznie nie było przyjemne. Jednak zapach lasu jakby to wszystko łagodził. Nachyliłeś się nad przepaścią. Patrząc w dół nie dostrzegłeś dna. Bezkres. Ciarki przeszły Cię po plecach. Słowa chóru wcale nie był pomocne. W oddali dostrzegłeś jak spadający liść zatrzymał się na chmurze. Czyżby kolejny znak? Nie mogłeś tego stwierdzić z dokładnością, być może tylko Ci się wydawało. Przyjrzeć się dokładnie nie mogłeś, bo inna chmura zasłoniła widok. "Sprawdzisz" chmury czy wybłagasz kolejne wskazówki?
×
×
  • Utwórz nowe...