Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Sala nie była specjalnie wyróżniająca się. Łazienka, parawan, ściany, pluszaki, nic ciekawego. - Hmm, rozumiem - odparła Ruth. - Jak zjesz dam Ci test do rozwiązania, który pomoże nam określić naturę problemu. A potem jeszcze parę pytań i jedna trudna rozmowa... I Cię puścimy...
  2. Ruth westchnęła, zrobiła krzywy i zabawny wyraz twarzy po czym przygotowała się do krzyku... - SIOOOOOOOOOOSTROOOOOOOOOO - krzyknęła. - ŚNIAAAAAAAADANIE DO DWUNASTKI! Miała donośny głos... Gdy skończyła spojrzała na Ciebie z uśmiechem, jak gdyby nigdy nic. - No dobra... Powiem Ci o co chodzi... Próbuję dojść dlaczego się pocięłaś...
  3. - Też, nie da się ukryć. Ale już teraz ją prowadzimy. Kombinuj dalej - odparła wesoło. - A i tego, jesteś głodna? Czy poczekasz na śniadanie jak będą wozić? - spytała i wzięła łyk kawy.
  4. - Noo, to widzę pozytywnie - odparła. - Domyślasz się czemu tu jestem z samego rana? - spytała i przysiadłą na łóżku obok Ciebie. Jej głos był spokojny i ciepły, mimo iż podobny do sposobu mówienia znienawidzonego doktorka, to bardziej wyluzowany...
  5. - Wstałaś? - spytała cicho Ruth. - Huh, dobrze więc... Jak się dzisiaj miewasz? Lekarka wstała i odwróciła się do Ciebie. Uśmiechnęła się lekko, po czym wyszła na korytarz i krzyknęła by wykonali jakiś telefon...
  6. W odpowiedzi usłyszałaś ciche i kojące "dobranoc" od mamy. Świat ucichł i nadszedł kolejny sen. Nie śniło Ci się wiele, po za wyobrażeniami co mogłaś dokładnie zrobić. Wydawało Ci się to straszne... Wyrwałaś się wreszcie ze snu. Był ranek. Rozejrzałaś się po sali i ujrzałaś Ruth siedzącą przy oknie i wpatrującą się w dal. Piła kawę, bo aromat czarnego napoju delikatnie rozchodził się po sali.
  7. - O wszystkim i o niczym kochanie - odparła Fire. Czułaś się samotna bez głosu Dark i Moon obok siebie. Towarzyszyły Ci od zawsze, a teraz? Cisza... zaczęłaś żałować tego co zrobiłaś, choć sama nie wiesz co dokładnie...
  8. Zapomniałeś o kolorku :>. _____________________________________________ Po popchnięciu, zrobiłem parę kroków, jednak zatrzymałem się. Musiałem jeszcze raz spokojnie wszystkiemu się przyjrzeć przez krótką chwilę. Karmiłem moje oczy wszechobecnym brudem, bezprawiem i rozkładem. ~ Rozkład? Tak to chyba najlepsze określenie... Wróciłem myślami do tego po co tu przybyłem. Zmierzyłem Garoka wzrokiem. - Powodzenia? Może się przydać... Choć to nie umniejszy mi zabawy - pomyślałem na głos. Wreszcie znowu ruszyłem w stronę Garoka. Gdy byłem przed nim, powiedziałem kto mnie przysłał i w jakim celu. Czekałem, czekałem na reakcje olbrzyma. Liczyłem, że będę mógł wykorzystać w pełni swoje umiejętności. W pojedynkach jeden na jednego... nienawidziłem miernot...
  9. - Znów napędziłaś nam stracha, a sobie bólu - odparła Fire. Jej pysk był smutny, a wzrok i myśli wędrowały za czymś nieznanym na ścianie. - Będziesz leżeć, dopóki nie wyzdrowiejesz, a Pani Ruth nie upewni się o Twoim stanie zdrowia.
  10. Usłyszałaś tylko ciche stuknięcie drzwi. Zamknęły za sobą. To dało Ci jasno do zrozumienia, że nie tym razem. Rozejrzałaś się po sali. Była lekko różowa z wieloma uśmiechniętymi pyskami małych ogierów i klaczek, normalnie atmosfera kojąca zmysły... Po dłuższej chwili wróciła do Ciebie Fire. Przysiadła obok na łóżku i ucałowała Cię w policzek. Milczała...
  11. Dave powoli podniósł się z łóżka, a jego pysk stracił swój uśmiech. Sięgnął po okulary, ale po chwili się rozmyślił i cisnął nimi w kąt, niszcząc je. Spojrzał na Ciebie, a w jego oczach ujrzałeś gniew. Był wkurzony... - Ren... Powiedz mi - zaczął. - Jesteśmy przyjaciółmi? Czy nie mówiłem Ci, że w gównie razem? Do cholery! - wreszcie wrzasnął. - Pieprzysz... Pieprzysz głupoty. Marzenia to wiara we własne siły, a to daję nadzieje - głos Dave'a był ostry i gorzki. - Dla ścisłości, porzucając walkę, jesteś głupcem. Krzyczysz tylko, że świat jest niesprawiedliwy, że Ci się nie powodzi, że jakaś tam Cię nie chcę - kontynuował. - ALE CZY DO CHOLERY PRÓBUJESZ COŚ Z TYM ZROBIĆ!? - wrzasnął i doskoczył do Ciebie. Podniósł Cię za frak (wiesz o co chodzi :>, kłótnia to łapią się za mankiety xd), nawet bez obawy przed Twoją reakcją. - Posłuchaj mnie, nie wiem co się z Tobą stało, ale jeśli będzie trzeba, to jutro nie zagrasz - zaanonsował sucho i kontynuował. - Ci którzy nie walczą, lub nie mają marzeń, nie mają po co grać - po tych słowach Cię puścił i się odwrócił. Skierował się do okna i wyjrzał przez nie. - Otrząśnij się z tego snu wariata...
  12. Ruth zmrużyła oczy i spojrzała po chwili na Fire. - Rozumiem - odparła. - Lighting, teraz jesteś już pewnie zmęczona tą rozmową więc na dziś skończymy. Ja jeszcze muszę porozmawiać z Twoją mamą, więc wybacz na chwilę jej. Dwie klacze wyszły, zostawiły Cię samą bez odpowiedzi...
  13. Dave się tylko roześmiał i podszedł do Ciebie. - Zaiste! Masz już kogoś na oku - odparł i strzelił Ci czochraniec po grzywie z uściskiem. - O klacze trzeba walczyć, zupełnie jak o marzenia. Jak myślisz, czemu jesteśmy tu? I czemu jutro będziemy grać? - spytał i pozwolił Ci wyrwać się z uścisku, po czym odskoczył w obawie przed odwetem. - Bo walczyliśmy Ren. Jesteśmy cholernymi wojownikami. Wygraliśmy nasze marzenia - z tymi słowami opadł bezwładnie na łóżko. - Problem zaczyna się wtedy gdy nie mamy o co walczyć - głos Twojego przyjaciela po tym zdaniu ucichł, a oczy się zamknęły.
  14. - Pozwolę sobie w takim razie ponowić pytanie. Czy wiesz do czego zmierzamy w tej rozmowie? - spytała Ruth. Jednak mimo pytania nie czekała na odpowiedź. - Jak już zapewne się domyślasz, jesteś w szpitalu, po operacji. Pocięłaś się drugi raz... Wszyscy Twoi bliscy chcieliby wiedzieć czemu? Albo dokładniej, czym siostra zawiniła...
  15. Ruth westchnęła tylko. - No dobra... pytamy dalej... Jak się czujesz teraz? I jak byś się czuła jakby Twojemu misiowi coś się stało - spytała. - Swoją drogą, ten miś nazywa się Teddy? Ładne imię...
  16. Spojrzałaś by się upewnić. Tak prawe kopytko było nie obandażowane. Ruth położyła obok Ciebie Twojego misia, tak byś mogła się do niego przytulić. - Jestem pewna, że nie chciała byś, by coś mu się stało - kontynuowała Ruth. - Wiesz do czego zmierzam? - spytała.
  17. - Nie - odparła krótko. - Chcę porozmawiać. Ale pytanie raczej jest nieodłącznym elementem rozmowy. Fire, proszę zostać przy dziecku podczas rozmowy - powiedziała, patrząc w kierunku Twojej matki. Fire tylko kiwnęła łbem. Ruth po chwili wróciła do Ciebie wzrokiem. - Hmm, chyba jednak muszę zacząć od pytania - skończyła i wyciągnęła Twojego misia z pod łóżka. - Lubisz go, prawda?
  18. - Tylko kilka godzin - odparła niepewnie Fire. Po chwili chciała dodać czemu się nie możesz ruszyć, ale druga klacz zbliżyła się do Ciebie, przez co umilkła. Na jej pysku malował się tylko spokój. - Jestem Ruth - zaczęła. - Nie możesz się ruszyć przez pasy, jak pewnie sama już zauważyłaś. Jestem również psychologiem i powiem Ci prosto z mostu. To dla Twojego dobra. Jej głos był spokojny i oficjalny. Taki ton głosu w takiej sytuacji powinien budzić lęk, ale tak nie było. Z jakiegoś powodu emanował z niej spokój na każdego kucyka.
  19. O dziwo, kuc nie był doktorkiem. Była to klacz. Lekko pomarańczowej maści i rudej grzywie. Kitel lekarski zasłaniał cutie mark. Wreszcie dwie klacze dostrzegły, że nie śpisz. Fire pogalopowała do Ciebie i znów Cię mocno przytuliła. Lekarka tylko Cię obserwowała. - Już wstałaś skarbie - spytała Fire.
  20. Twoje słowa z trudem wydobywały się z ust. Fire znowu się rozpłakała i Cię przytuliła. Ale to nie miało znaczenia, byłaś zmęczona. Bardzo zmęczona. Słyszałaś jakąś odpowiedź od matki, lecz nic nie zrozumiałaś. Mętlik w głowie i zmęczenie utuliły Cię znowu do snu. Sen. Nie pamiętałaś tych snów. Lub po prostu nie chciałaś pamiętać. Obudziłaś się na wieczór. W Twojej sali rozmawiali Fire, Frost i jeszcze jeden kuc. Nie odzywałaś się, ból powoli Cię budził. Widziałaś, że Frost jest wkurzony. Rozmawiali po cichu, ale ojciec wreszcie chyba nie wytrzymał i wyszedł. Nikt wciąż nie zorientował się, że nie śpisz.
  21. Dave parsknął śmiechem. Odchylił się dosyć mocno, tak by móc patrzeć na Ciebie. - Ah, więc mości panu podoba się ta mowa? - spytał z uśmiechem. - A juści, nie nudzi mi się! Choć wolałbym odpocząć od wszystkiego... Wszystkie dni ostatnio są długie - kontynuował. - Ale jeśli nudzi Cię Twoje własne towarzystwo, to stary... Masz problem - walną wesoło Dave. Powoli zszedł z fotela i odstawił bas. - No, Casanovo, masz już jakąś klacz na oku?
  22. Wszystko powoli do Ciebie docierało, dotarło również to że masz dużo bandaży. Powietrze mimo iż było chłodne, to ciężko się nim oddychało. Spojrzałaś z trudem na matkę, a ta uniosła łeb z kopyt i spojrzała na Ciebie napuchniętymi od płaczu oczami. - Li-lightie - zaczęła z trudem i bólem w głosie. - Spałaś dwa dni, a to uczucie zaraz Ci minie... Ale powiedz mi dlaczego tym razem? - spytała Fire.
  23. ~ Tak cholernie mało wiem ~ pomyślałem. ~ I teraz pewnie jeszcze pakuję się w jakieś gówno. Ostrożnie wykonałem krok do przodu. Byłem niepewny tych trzech jeźdźców. ~ Wzmożona czujność czy totalny spokój. Musiałem coś wybrać. Z całą pewnością ufać im nie mogłem, tak jak nikomu na tym świecie. Teraz jestem sam, a mój ród mnie opuścił ~ walczyłem z myślami. ~ Skoro nawet ród mnie opuścił, to z nimi na pewno muszę uważać. Postanowiłem być cały czas gotowy do walki. Ruszyłem za swoim rozmówcą. Niepewność była cholernie drażniąca, a słońce grzało niemiłosiernie przez co potęgowało moje rozdrażnienie... - Eskorta dla mnie? - spytałem żartobliwie. - Przecież nie jestem nikim ważnym... - skończyłem żartować z błyskiem w oku i uśmiechem na ustach. - Swoją drogą, kto mnie sprawdzi?
  24. Z niepewnością wciąż zapukałeś do drzwi Dave'a. Odpowiedział Ci jego spokojny głos "Wlazł!". Otworzyłeś drzwi i posłusznie wszedłeś. Dave siedział na bujanym fotelu z basem, grał i gapił się w okno. Powoli się do Ciebie odwrócił. - O siemasz Ren - rzucił wesoło. - Zacny dzień mamy co? - spytał i wskazał kopytem świat za oknem. Malował się tam cudowny krajobraz. Niby zwykła przestrzeń pełna zieleni, a piękna. Dave powrócił do patrzenia na świat. - Jak chcesz herbaty, albo coś z mojej lodówki to bierz, ale zostawi mi coś - odparł śmiejąc się.
  25. Czekałaś na rozwój wydarzeń, jednak się go nie doczekałaś. Świat wirował, było Ci dziwnie słodko. Czułaś jak odpływasz w błogi sen. Śniłaś o dziwnej krainie. Pełnej chmur i dziwnych kuców. W tle cały czas słyszałaś jakieś krzyki, ale były one niewyraźne. Czułaś jak Cię niesiono, ale było to obcesowe szarpanie i galop. Chciałaś rozmawiać z tymi kucami w chmurach, ale nie mogłaś nic powiedzieć. Chciałaś też wstać z tego na czym leżałaś, ale również nie mogłaś. Czułaś się jakbyś była cholernie ciężka. Nagle pomimo snu poczułaś mocne ukucie w jedno z kopytek, a potem zapanował już mrok... Pustka. Obudziłaś się w sali szpitalnej. W obok Ciebie siedziała załamana Fire. Chciałaś się ruszyć, ale nie mogłaś. Uniosłaś z trudem głowę i zobaczyłaś, że jesteś przypięta do łóżka. Na domiar złego czułaś się cholernie zmęczona...
×
×
  • Utwórz nowe...