Skocz do zawartości

Full Metal Dashie

Brony
  • Zawartość

    43
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Full Metal Dashie

  1. Podczas potopu szwedzkiego miała miejsce wielka anomalia pogodowa, mianowcie był to okres 10(plus/minus) bardzo surowych i długich zim zrzędu. Bałtyk, który częściowo zamarzał, w tym okresie był skuty lodem cały. Z Polski do Szwecji można było przejść na piechote. Stąd też w naszym hymnie "Dla ojczyzny ratowania Wrócim się przez morze". O dziwo nigdy o tym nie widziałem w ksiązce od historii, a moja obecna nauczycielka w technikum musiała to sprawdzić, bo tego nie wiedziała.

    • +1 1

  2. Bo kurde, zapackanym obowiazkiem prawdziwego przyjaciela jest wspieranie w trudnych momentach a nie... Chodzenie na imprezki, cieszenie sie z wlasnego szczescia i manie w rzyci tego komu zycie spuscilo ostry lomot.

    Jasne, że powinno sie pocieszać przyjaciela, ale czy nie przesadzasz? Czy naprawde uważasz, że ona powinna poświecić swoje życie prywatne dla ciebie? To troche samolubne.

  3. Samochodów nie mają bo jeszcze silniki nie powstały(sugeruje się jednym z koncowych odcinków 1 serii gdy pociąg po torach ciągneły konie). Rozwineła się elektronika, elektryka(i to lepiej jak u nas skoro nie ma przewodów) ale nie mechanika(jedyne co kojarze to maszyna do szycia Rarity, która musi mieć jakiś mechanizm wprawiający igłe w ruch). Nie pojawiają się żadne paliwa kopalniane, wiec elektryczność pozyskują z ruchów wody i wiatru, bądź jak inni zauważyli magii. Wydawałoby się, że chemia kuleje, ale jednak mają balony - czyli i tworzywa sztuczne. Środki przekazu się nie rozwineły, bo prawdopodobnie dzięki magii im nie potrzebne.

  4. Ja rok temu byłem na obozie jezykowym w takim ośrodku. Przed wyjazdem słabo spałem w sobote jakoś kilka godzin, w niedziele wcale, do osrodka dojechalismy w poniedzialek wieczór. Do naszego pokoju przyszły dziewczyny i siedziały jakoś do 3 w nocy, potem postanowiłem się przejść po okolicy by sie przewietrzyc. Mam taka zasade, ze jak jest bardzo pozno to juz nie chodze spać, siedzialem na balkonie do wschodu slonca(ktorego w rezultacie nie zoabczylem bo zaraz przed sie zachmurzyło), potem przesiedziałem na łóżku 2 godziny. Efekt? Nie widziałem dalej niż na metr co sie dzieje, ogólnie wszystkie zmysły miałem przytępione. Rano jako jeden z pierwszych wyszedłem na sniadanie bo w koncu nie spałem. Nie wiem jak ale trafiłem do całkiem innego obozu który był niedaleko, zaczełem sobie robić kanapke, zaczynałem dostawac drgawek, wszystko mi z niej spadało. Usiadłem i starałem się spiąć mięsnie by nie wygladać na jakiegoś przecpanego, ale dalej mi wszystko spadało. Ktoś podsunął mi herbate i coś gadał, pomyslałem że jedna z dziewczyn co tu pracuje, bo to spoko dziewucha była. Biore łyka, a to się na mnie wydziera jakaś babka, okazało się że walnałem sie na miejesce wychowawcy dzieciaków z tamtego obozu i zacząłem pić jej herbate :D. Odprowadzili mnie spowrotem, odespałem potem w autobusie z 40 minut podczas wyjazdu do miasta i doszedłem do siebie.

    • +1 1
  5. Tak myślałem, że puściłeś to bokiem bo po wypowiedziach wydajesz się jednym z tych spokojnych. Według mnie trza było je ochrzanić, albo by sie obraziły, albo by zrozumiały na następny raz - chyba nie miałbyś wiele do stracenia.

  6. To chyba nie najlepszy temat na pierwszy post ale co tam. No więc mieszkam obecnie ze stryjkiem, stryjek ma mocny problem z alkoholem(jest na tym poziomie gdzie zdaza sie nie trzymanie kału). W domu panuje ciągle chlew, własciwe chlew to był mój pokój, reszta to melina. Rzadko wchodze do kuchni, jedynie tak na szybkiego, jeszcze na poczatku sierpnia smigały po niej larwy i było pełno much, o łazience szkoda gadać. Nie jestem jakimś leluchem czy coś, własciwie to jestem dość energiczny- trenuje, biegam- ale jeśli chodzi o dom to strasznie sobie nie radze, brak mi tej systematycznosci. Wieczorem 2 dni temu postanowiłem to zmienić(nie pierwszy raz), zrobiłem na kartce liste co robić by działać mniej więcej wedle jakiegoś planu, no i wczoraj sie podjąłem. Już z samego rana miałem opóźnienia w planie, nieprzewidzianych robót przybywało. Na jednej półce było sporo swistków ojca, postanowiłem je wywalić, skoro tyle lat leżą to pewnie nie są ważne. Przegladałem po kolei każdy by mieć pewność, że nie wywalam czegoś ważnego. No i znalazłem kartke na której ojciec zapisał sobie jakiś numer(kiedyś często brał kartki z mojego pokoju, bo zawsze mam pare do bazgrania pod ręką), ale to nie było zwykła kartka, tylko kartka na której pare lat temu napisałem pewien nienawistny tekst(miałem może z 14 lat). Poznałem go po przeczytaniu jednej linijki, odrazu z nerwów podarłem i wywalilem, potem wygrzebałem ze smietnika by zobaczyc jak wiele na niej bylo(bo pisalem wiecej niz jedna takich kartek). To było dla mnie jak cios, że ktoś to czytał, tymbardziej ojciec, co wzbudziło we mnie pare niemiłych wspomnien. Chwyciłem za zapałki i spaliłem scinki w ręce.

    Pracy nie było końca, jak na złość spaliła mi się zarówka wieczorem w pokoju, więc niewiele mogłem już zrobić. Dzis kontynuuje, trzymajcie kciuki bym wytrwał :).


    Pewnego dnia potrzebowałem pomocy. A była to poważna sprawa. Nie chcę się rozpisywać. Najważniejszy jest fakt,że nie wymagało to wielkich nakładów z ich strony. Czekałem dwa tygodnie, ale nie otrzymałem jej. A wystarczyło odpisać na SMSa jednym słowem: "tak" lub "nie".

    A schrzaniłeś je za to, czy coś w tym stylu?

×
×
  • Utwórz nowe...