Żadnych filmów przedstawionych w tym temacie nie oglądałam.
Chcę jedynie wyrazić swoją opinię na temat ówczesnej edukacji w naszym kraju. Pomimo tego, że nasze wyniki maturalne stoją na wysokim poziomie w skali światowej to trzeba zauważyć, że nie rozwijamy się. Program nauczania ciągle skupiony jest na starych zasadach jakimi było zmuszanie do wkuwania niepotrzebnych już encyklopedycznych definicji, a także straszenia ocenami i kartkówkami.
W dzisiejszych czasach dostęp do informacji jest praktycznie nieograniczony więc nie ma sensu uczyć się na pamięć podręczników. Wszystko to, co kiedyś wygodniej było mieć w głowie teraz mamy w internecie, a internet większość z nas nosi zawsze przy sobie - w komórce czy tablecie. Inne kraje, np. Wielka Brytania, już dawno zorientowały się co jest grane i tamtejsze szkoły odłożyły regułki i definicje na dalszy plan, a na pierwszym postawiły rozwój osobisty uczniów: kreatywność, pomysłowość, umiejętność wyszukiwania informacji, umiejętność radzenia sobie w dzisiejszym społeczeństwie i tym podobne cechy, które nie tylko zmuszają nas do poczytania o tym i o tamtym, ale też pozwalają pobudzić cechy, których niestety większości polakom brakuje. Bo co z tego, że nauczymy się na pamięć budowy komórkowej liścia skoro nie będziemy potrafili poradzić sobie na rynku pracy? Właśnie.
Inna sprawa to te oceny. Oczywiście powinny one występować, ale nie na zasadzie niezapowiedzianych kartkówek i sprawdzianów, które tylko niepotrzebnie stresują, a wcale nie weryfikują wiedzy ucznia. Dlaczego nie weryfikują?
- Uczeń może być mądry i mieć dużą wiedzę, ale np. nie radzi sobie z jakimś konkretnym bzdurnym zazwyczaj zagadnieniem, które jest na sprawdzianie i obniża mu ocenę.
- Uczeń zestresował się i przez to wiele informacji wyleciało mu z głowy.
Dorzućmy do tego poprawki, odpowiedzi ustne i cały ten ambaras. Myślę, że o wiele lepszym sposobem byłoby ocenianie ucznia za to, co robi na lekcji. To czy czegoś się nauczył i tak zweryfikuje późniejsza matura czy egzamin.