Skocz do zawartości

Geledrin

Brony
  • Zawartość

    114
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Geledrin

  1. Geledrin

    Kraina obiecana - yuko

    Drzwi powoli się otworzyły, ciemność wypełzła zza nich i wypełniła sobą przestrzeń. Skupiłaś się na framudze, dostrzegałaś tylko jej trupio blady kontur. Chichot rozległ się w całym domu i wszystko sprowadziło się do ciemności. Usłyszałaś jakiś stuk, gdzieś za sobą, nie mogłaś dostrzec co to było. Każdy krok był trudniejszy jakbyś topiła się w ciemnej, gęstej krwi. Drewno drzwi jakby świeciło, obiecywało wybawienie, pozwalało uwierzyć że masz szansę. Nagle powietrze jakby się poruszyło, jakby ktoś, lub coś przemknęło koło ciebie. Wszystko stało się dziwne, zaczynałaś dostrzegać jakieś dziwne kształty, wyobraźnia zaczynała robić swoje. Nie bardzo pamiętałaś po co tu wchodziłaś, ale nie było odwrotu, nie było widać wyjścia.
  2. Geledrin

    Jedna z trzech - Flutteryay

    Krew płynęła po twojej twarzy, boku, zlepiała ci grzywę. - Na pewno będziesz po tym miała błyszczącą sierść. hihihi Powoli dobiegałaś do miasteczka. Wszyscy zbierali się dookoła. Jakiś wysoki ogier odebrał od ciebie Scootaloo i pobiegł do doktora. Z jednej strony było lżej bo nie musiałaś dźwigać ciała, ale z drugiej, tyle cierpienia dawało ci mnóstwo siły. Teraz czułaś się jakbyś mogła wszystko. Magia, aż w tobie buzowała. Wszyscy zebrani dookoła zasypywali cię gradem pytań, nie dając ci odetchnąć. Gdzieś z tyłu słyszałaś Twilight starającą się rozpędzić kucyki. Nie dawała jednak rady. Ciągle dookoła padało: - Co się stało? Jak to się stało? Gdzie? Kiedy? Dlaczego? Po co? W kółko i w kółko. Zaczynało ci się kręcić w głowie. Wszyscy byli bardzo podekscytowani, zmartwieni i zainteresowani tym ci się stało. -Wyślij ich gdzieś, do jaskini z niedźwiedziami, albo na środek oceanu. Taaak hahahihihi Dadzą ci wtedy spokój. Albo rzuć nimi o ściany niech dadzą ci przejść. Ciągle ten głos, cały czas go słyszałaś.
  3. Nanoboty naprawcze zatkały wszelkie uszkodzenia, może nie działała maska najlepiej teraz, ale gaz się nie dostanie do środka. Nie miałeś też dostępu do wspomaganego celowania, teraz musisz sam to robić. Uszkodzenia nie były tak straszne jesteś w stanie prowadzić walkę. Twój oddział ruszył, Gnaeus biegł z przodu, delikatne rozbłyski pokazywały że jego tarcza działa ale na jego szczęście jej wytrzymałość nie jest wystawiana na próbę. Marcus przedzierał się zaraz obok ostrzeliwując się sporadycznie. Dotarli obaj do bunkra. Zobaczyłeś że przybijają sobie kopyto i podnoszą coś z jednej strony bunkra. Gdy Marcus odsłonił kawałek zobaczyłeś prawdziwe cudeńko. Solarni nazywają to Promykiem. Karabin maszynowy z szybkostrzelnością sięgającą stu pocisków na minutę. Ich smugi tworzyły właśnie ów promyk, ta broń potrafi oddział dzielnych żołnierzy przerobić na mielone mięso w ciągu paru minut. Marcus podłączył wszystko i działko było gotowe. Kolejny bunkier został zasypany ogniem, takiego nawału nie mogły wytrzymać nawet magiczne tarcze. Jedyną wadą było to że broń zjadała skrzynkę amunicji w ciągu pięciu minut. Ta nie starczyła nawet na trzy. W czasie gdy Marcus strzelał z miną źrebaka który dostał wymarzoną zabawkę pod choinkę, Gnaeus wszedł głębiej, prawdopodobnie do jakiegoś pomieszczenia pod gniazdem, bunkra, by wyciągnąć więcej amunicji. Jednak po chwili wybiegł stamtąd i zwymiotował zaraz za progiem. To co zobaczył na pewno nie było przyjemne, ale co to mogło być, Solarni raczej nie mieli takiego syfu by żołnierz tego nie wytrzymał. Marcus spojrzał na towarzysza i samemu wszedł do środka. Po minucie wywlekł czerwono-czarną skrzynkę z wnętrza, ale zataczał się i ledwo powstrzymywał by nie zwymiotować. Podłączył pas amunicji i znów zaczął strzelać, ale z jego dawnej radości nic nie zostało, było to metodyczne przebijanie się przez osłony materialne i magiczne. Co tam było, że dwójka weteranów tak odebrała ten widok. Nie widziałeś co się dzieje z kolejnym okopem ale miałeś prawo przypuszczać że wygląda jak jedna posiekana pociskami masa. Nagle przed oczami przemknęło ci kilka niebieskich kul, najwyraźniej gdzieś trzeba było koncentrować ogień ciężkich broni. Zobaczyłeś że pociski uderzyły w mur okalający obóz i wybiły w nim olbrzymie dziury, strzelało coraz mniej obrońców, czułeś że zbliżacie się do końca pierwszej bitwy, a właściwie początku końca, pozostał jeszcze duży obóz w którym mogą być dziesiątki obrońców. Jednak przedpola powoli zaczynały być wasze. Inżynierom w końcu udało się ustawić słupy i zamigotała osłona, pozwoliło to waszym siłom wypakowywać sprzęt dotąd osłonięty zasłonami i stalą desantowców. Wszystko szło jak na razie po waszej myśli, jednak czy było tak dobrze okaże się dopiero gdy policzycie martwych.
  4. Geledrin

    Poszukiwacz Słów - Sliver

    Kilka kroków i znów usłyszałeś śmiech. Rozbrzmiewał w okolicy, a może w twojej głowie. Może wariowałeś ze zmęczenia i głodu, może wyobraźnia zaczynała płatać ci figle. Szedłeś, ostatkiem sił, ale dawałeś radę. Cały czas przed siebie. Po kilku minutach takiego marszu, gdy padałeś i podnosiłeś się, gdy czułeś się na skraju wyczerpania, dotarłeś w końcu do końca ścieżki, teraz musiałeś po prostu zejść. W oddali widziałeś domek, malutki domek dający nadzieję. Ale wciąż musiałeś zejść, a nie zapowiadało się lekko. Do wyboru miałeś dwie drogi a znak przy nich informował cię że jedna jest długa ale względnie bezpieczna, a druga szybko sprowadzi cię na dół, równie szybko sprowadzi na ciebie kłopoty. Decyduj młody kucyku.
  5. Geledrin

    Kraina obiecana - yuko

    Powoli wkroczyłeś w ciemności domu. Twoje oczy zaczęły rozpoznawać kształty w środku więc byłaś w stanie iść nie potykając się o wszystko dookoła. Witty zaczęła wariować na twojej głowie. Węszyła w każdą stronę i popiskiwała. Coś jej się tu nie podobało. Masz przed sobą korytarz, na końcu ma zamknięte drzwi, ale ze szpar jakby widać światło. Po lewej i prawej także są drzwi jednak zza nich nic nie świeci. Cały czas czujesz te wstrętne zapach wydaje się że wydobywają się właśnie zza tych centralnych drzwi.
  6. Nie obchodzi cię honorowa walka, wszystko sprowadza się do tego kto przeżyje. Powrót do korzeni, pierwotnej nienawiści, żądzy zabijania. Uderzasz kopytem w kolano przeciwnika, z łatwością je łamiesz, trzask łamanych kości, dźwięk rozrywanej torebki stawowej. Przeciwnik jest już prawie twój, jednak jakaś zbłąkana kula uderza cię i rozprasza na kilka sekund. Na wojnie właśnie te sekundy decydują o życiu i śmierci. Solarny uderzył na ciebie. Szybki cios stalowym hełmem w twoją maskę uszkodził kilka wyświetlaczy, oraz jeden z filtrów. Szybko się jednak pozbierałeś. Kilka ruchów i znalazłeś się z boku przeciwnika, uderzenie obu kopyt powaliło go na ziemię. Wtedy Gnesus spadł na jego czaszkę oboma kopytami. Lata wojen zbudowały na nim potężną muskulaturę, uderzenie było więc miażdżące. Głowa rozprysnęła się, kawałki czaszki wpadły do środka jeszcze bardziej potęgując efekt zmiażdżonego mózgu. Żuchwa opadła w dół odsłaniając zęby i napuchnięty język, nie trzyma się dobrze bo uderzenie zerwało część mięśni. W tym czasie Marcus wystrzelił swój granat gazowy. Odbił się on od tarczy, jednak upadł tuż obok bunkra. Chwile poleżał i z obu końców zaczęła uwalniać się trucizna. gaz powoli się unosił, rozchodził dookoła. Macki buro-żółtej substancji dotarły w końcu do bariery. Na chwilę wstrzymałeś oddech, jednak mag nie zabezpieczył się przed gazem. Szybko zaczęło działać, kuce padły na ziemię, tocząc pianę z ust. Wszystkie żyły na ich szyjach i tułowiu pociemniały, po czym nabrzmiały niesamowicie. Śmierć przyszła po chwili jednak mogłeś podziwiać jak niesamowicie powiększone żyły zaczynają pękać, na wpół skrzepła krew wylała się na wszystko dookoła. Z ust i oczu płynęła ropa wymieszana z krwią. Kuce jeszcze chwilę drżały na ziemi i przestały się ruszać. Z bunkra wybiegł jednak jednorożec. Nie testowaliście jak działa gaz na magicznych kucach. Nie wiecie czego się spodziewać. Magia była nieprzewidywalną siłą. Oczy jednorożca płonęły, bił od nich jakiś dziwny blask, były jednak puste, bez źrenic, bez tęczówki tylko świecąca powierzchnia. Jego róg wysyłał błyski na wszelkie strony a tam gdzie trafiły powstawały bruzdy jakby ktoś uderzył to miejsce wielkim ostrzem. Nieszczęsne kuce trafione owymi błyskami padały przecięte, z wypadającymi narządami wewnętrznymi, zwisającymi żyłami, umierały we własnym gównie. Nie była to chwalebna śmierć, jednak najczęściej tak wyglądały wojny. Chwała przychodziła po latach, gdy na wojnę patrzyły inne pokolenia. Mag dobiegł do innego bunkra zajętego ostrzeliwaniem załogi prawego słupa energetycznego. Nagle zatrzymał się, wszystkie objawy u normalnych organizmów przebiegły w ciągu paru sekund i mag leżał martwy. Jednak jego magia się nie skończyła, oczy mimo lejącej się z nich krwi wciąż świeciły, a róg aż emanował energią. Solarni obejrzeli i rzucili się w dół bunkra. Ich szczęście, tyle mogłeś powiedzieć, mieli refleks. Sekundę później czaszka po prostu wybuchła i uwolniła skumulowaną moc. Wypaliła ona wszystko w promieniu pięciu metrów i wybiła lej głęboki na dwa. Ze swojej pozycji widziałeś, że ziemia jest zeszklona, gorąco stopiło piach, krew i łuski w jedną masę. Cisza spowodowana twoim skupieniem na magu zniknęła, znów uderzyły cię wszelkie odgłosy wojny. Strzały, huk i krzyki rannych przerwał głos Traviniusa: - Quintus, z oddziałem będziecie poruszali się od bunkra do bunkra czyszcząc każdy z nich. Gdy dotrzecie do tej pozycji - na masce wyświetliła ci się mapa - zaczekacie, dołączą do was inne wyforsowane grupy i uderzycie razem na bramę. Wykonać! - To jakieś cztery bunkry, licząc z tym który jest czysty. praktycznie w linii prostej. Jeśli w czystym gnieździe mają jakieś swoje cacuszko będziemy mogli łatwo sprzątnąć kolejne, i tak aż nie dotrzemy do punktu docelowego. - Powiedział Gnaeus i obejrzał się na ciebie.
  7. Geledrin

    Jedna z trzech - Flutteryay

    -Nic mi się nie stanie! Uwaga lecę! Mała, biedna Scoot wzięła rozbieg i skoczyła z drzewa. Nie zdąrzyłabyś nawet użyć magii. Słodka Scootaloo poleciała... kilkanaście metrów w dół... małe skrzydełka wyhamowały trochę upadek, tylko dzięki temu przeżyła upadek. Jednak nie skończył on się dla niej dobrze. Uderzenie o ziemie było druzgoczące, pióra ze skrzydeł latały wszędzie, złamała nogę, wiedziałaś to bo kość przerwała skórę i wyszła na wierzch. Krew lała się obficie. Małą Scoot było nieprzytomna, zdana na twą łaskę i niełaskę. -Masz szansę hihihi wyciągnij jej kość na pewno się nie zorientuje. może przybić jej skrzydła do drzewa, to na pewno uchroni ją przed kolejnymi upadkami. hahaha Nikt nie widział jak tu z nią szłaś... Śmiało, zaspakajaj potrzeby hahahahahihihi Zapach krwi uderzył cię w nozdrza. Wyostrzył zmysły i pobudził ciało. Widziałaś każdą kroplę życia jaka wycieka z małej Scootaloo prosto w ziemię, każdą rysę na kości, każde złamane pióro, a także półotwarte oczy, oczy które najwięcej wyrażały, kumulowało się tam całe jej cierpienie, jakby Scoot wszystko czuła, jednak nie mogła sobie w żaden sposób pomóc. Jej spojrzenie emanowało bólem, promieniał na ciebie, czułaś że rośnie twa moc. Jednak było coś, poza bliskością Luny i Nightmare Moon zwiększało twe możliwości.
  8. Geledrin

    Poszukiwacz Słów - Sliver

    Dróżka wiła się szczytem, była niewyraźna, zatarta, ale widać było że ktoś tędy chodzi. Często, jest szansa że na jej końcu jest jakiś domek, schronienie. Usłyszałeś cichy śmiech. Wszystko dookoła przybrało na chwilę barwy szarości, tak jakby ktoś narysował to wszystko atramentem, jednak po kilku sekundach powróciło do normy. Świat zawirował, kamień pod tobą poruszył się, każdy gwałtowny ruch może go zepchnąć z urwiska.
  9. Geledrin

    Kraina obiecana - yuko

    Nagle drzwi otworzyły się, przeraźliwe skrzypienie dobiegło twych uszu. Smużka dymu wydostawała się ze środka przy framudze, wnętrze zasnuwała nieprzenikniona ciemność, słońce zachodzące z drugiej strony domu nie poprawiało widoczności. Poczułaś zapach spalonej sierści, pieczonego mięsa, siarki i nie masz pojęcia czego jeszcze Z środka słyszysz jakieś syki, szepty i śmiech. Nie wygląda to normalnie.
  10. Geledrin

    Nabór na MG

    Z Dantem znamy się nie od dziś, człowiek nie do ogarnięcia, ale jak już za coś się weźmie to robi to porządnie. Podanko takie jakiego mogłem się po nim spodziewać, opowiadanie lekkie, patetyczne kapkę, ale to w końcu Polska, tu patos to tradycja narodowa. Sesje prowadzi on w fajnej atmosferze, o ile uda się zacząć Trzy razy tak, widzimy się w Warszawie. Jednocześnie proponuję zamknąć na jakiś czas nabór, MG będzie już pięciu, i powinno na razie być ok, jeśli ludzie będą nieszczęśliwi, że nie mogą pograć to nabór się otworzy.
  11. Geledrin

    Kraina obiecana - yuko

    Dałaś z siebie wszystko, i w ciągu kilkunastu minut byłaś na miejscu. Wioska prezentowała się miło i przyjaźnie, jednak nie widziałaś nikogo na ulicy. To dziwne, może to jakaś tradycja, albo coś strasznego się tu stało. Może jeśli pomożesz dostaniesz schronienie i jedzenie. Ostatnie pieniądze skończyły ci się już w połowie drogi. Nagle gdzieś w wiosce usłyszałaś wybuch, dach jednego z domów się zatrząsł, smużka dymu wyleciała oknem. Nie wyglądało to normalnie.
  12. Geledrin

    Jedna z trzech - Flutteryay

    Scootaloo zatrzymała się nagle, tak że na nią wpadłaś. Odwróciła się i z uśmiechem powiedziała. -Nie, nikt. Może spróbujemy teraz, znajdźmy tylko jakieś wysokie drzewo. Na pewno się uda! - Krzyknęła z ożywieniem Chwila biegania w tą i z powrotem i Scoot odnalazła odpowiednie drzewo. Działo się to tak szybko że nawet nie zdążyłaś zaprotestować gdy Scoot wdrapała się dwadzieścia metrów w górę i szykowała się do skoku, szybko poruszając skrzydełkami. Jeśli skoczy na pewno zostanie z niej bardzo połamany, albo martwy kucyk. -Ciekawe jak by to wyglądało. Mogłabyś jej krwią coś namalować, może to twój Znaczek? Hihihihahahi
  13. Biegniecie, kule świszczą wszędzie dookoła. Kolejny twój towarzysz pada pod ostrzałem. Ostatnie metry, wasza trójka kontra oni, zatwardziali wyznawcy Imperializmu, wierni swej monarchini do ostatniego oddechu. Jednak to nie chroniło przed strachem, czasem jednak dodaje on sił. Tak stało się teraz, jeden z nich wyskoczył z bunkra i pobiegł w waszą stronę, trzymając coś w zębach. Kolejne metry mijają w ciągu ułamków sekund, jednak każdy z nich wydłuża się w godziny. Dostrzegasz co niesie solarny. Pas wypełniony Blaskiem Equestrii i przyczepione do niego granaty. Wiedziałeś co to jest, szkolili was. Jeśli on dotrze żywy do waszego oddziału, Recyklerzy nie będą musieli nawet dezintegrować waszych ciał. Po prostu znikniecie oblani świecącym kwasem. Sekundy mijały. Jedna za drugą... Nagle oślepiło was, nim maski wyciemniły i wyostrzyły obraz do waszych uszu dotarł huk jakby wybuchła tu co najmniej Księżycowa Bomba Taktyczna. Gdy efekty ustały zobaczyłeś co się stało, snajperzy trafili idealnie w granat na pasie co zainicjowało kombinację. Solarny zniknął z hukiem, a wy mieliście wolną drogę do bunkra. Ostatnie kroki, skok. Powolny lot, wszystko widziałeś jakby kilkukrotnie wyostrzone. Twoje kopyt trafiło w locie w pysk przeciwnika. Chrzęst było słychać nawet przez filtry w hełmie. Żuchwa zwisała mu bezwładnie, krew lała się z rozerwanych żył. Jednak szybko się opanował i mimo ran podniósł swojego Solarisa i zaczął do was strzelać, wasze tarcze wytrzymają jeszcze tylko kilka sekund, a drugi bunkier miał możliwość celniejszych i bardziej morderczych ataków. Ratowało was tylko jedno, artyleria zasypywała cały teren pociskami, tak że przez fontanny piasku niewiele było widać. Chwała Lunie że wasze hełmy miały czujniki podczerwieni. Dzięki temu wiedzieliście, z której strony do was strzelają. Nie potrafiłeś pojąć jednego jakim cudem artyleria nie udekorowała posoką załogi drugiego bunkra całej okolicy. Czyżby mieli tam jednorożca?
  14. Geledrin

    Poszukiwacz Słów - Sliver

    Cała konstrukcja chwiała się pod twoimi stopami, półprzytomny ze strachu dotarłeś na szczyt. Na szczęście udało ci się, przedostałeś się teraz na pewno będziesz mógł odpocząć, przespać się, zjeść coś smacznego. Przecież ta dolinka jakieś piętnaście metrów pod tobą jest piękna. No tak, pozostało pytanie jak zejść na dół, nie możesz tu zostać, bo wiatr stawał się coraz silniejszy i niedługo cię zepchnie jak tak dalej pójdzie. A magia, nigdy nie możesz być pewien czy utrzymasz wszystko, cze jakiś papierek nie wyrwie się i nie pociągnie za sobą całej konstrukcji. Coś zamajaczyło po twojej lewej. Jakiś szybki ruch. Jednak większość szczytu urwiska pokryta jest rozpadlinami, w których może czaić się wszystko, węże, skorpiony czy jadowite pająki. Na pewno nie były przyjazne jak zwierzęta w Ponyville.
  15. Geledrin

    Poszukiwacz Słów - Sliver

    Okolica wydawała się wymarłą, ale może znajdziesz jakieś dzikie owoce i strumyk. Dookoła ciebie wznosiły się potężne drzewa, gdzieniegdzie zauważałeś jakieś pagórki, jednak najdziwniejsza tu było tu rumowisko prawie idealnie jajowatych głazów. Leżały tu pewnie od niedawna, bo nawet mech nie zdążył pokryć spodu kamieni. Pozostaje mieć nadzieję że coś tam jednak znajdziesz. Poobserwowałeś trochę okolicę i wydaje ci się że za ścianą głazów jest mała dolinka, słyszysz śpiewanie ptaków i coś jakby wodę wpadającą do jeziorka. Jednak nie możesz się tam wspiąć głazy są strome i śliskie. Musisz jakoś sobie poradzić z tym problemem.
  16. Pociski latały wszędzie dookoła, widziałeś jak seria z Solarisa 56, standardowego karabinu Gwardii, rozorała pierś twojego towarzysza, dziury po kulach były jak ślady po meteorytach, widziałeś żebra i serce pracujące ostatkiem sił, nie pomogą już nawet nanoboty, zwalił się na ziemię wystrzeliwując ostatnie pociski. Jedna z kropek na twoim wyświetlaczu zgasła. Poczułeś adrenalinę pompowaną przez twój organizm, spięły ci się wszystkie mięśnie, biegłeś za technikami. Snajperzy po twojej lewej właśnie przygotowywali się do strzału. Jeden mierzył drugi obliczał odległość i podawał dane dla swojego partnera. Strzał! Na maksymalnym zbliżeniu widziałeś co się stało. Z powodu zbyt dużej dawki enzymów wszystko działo się jakby wolniej. Kula powoli wbiła się w róg jednego z magów, rozorała go na trzy części, przepiła się przez czaszkę, wyszła drugą stroną, ciągnąc za sobą smugę krwi. Mag padł na ziemię. Z satysfakcją pomyślałeś, że technicy Republiki nie na darmo siedzieli miesiącami nad kulami zdolnymi przebić każdą magiczną ochronę. Nagle poczułeś wstrząs. Szybki rzut oka przez kamerkę umieszczoną z tyłu hełmu pozwolił ci zobaczyć dumę waszego oddziału. Potężny ogier, wyszedł powoli ciągnąc na plecach potężne działko. Rozstawił szeroko nogi i aktywował system. Z specjalnych osłon na nogach wysunęły się stalowe bolce po czym wbiły się w ziemię. Działko się opuściło, chwilę poszumiało, nagle bardzo szybko rozświetliło się na ciemnoniebiesko i wystrzeliło. Pocisk plazmy poleciał z szybkością dźwięku i uderzył w jedną z wieżyczek, z których Solarni ostrzeliwali wasze oddziały. Plazma wybiła olbrzymią dziurę w ścianach drewnianej konstrukcji. Powoli zaczynała się zawalać. nagle belki się złamały i konstrukcja pogrzebała pod sobą swoją załogę, mogłeś zauważyć jak jedna z krokwi przebija się przez brzuch gwardzisty, nie był to przyjemny widok. Drewno zmieszane z wnętrznościami kuca. Biegłeś dalej, technicy zaczynali rozstawiać słup i wtedy się zaczęło. Najwyraźniej jakiś oficer Solarnych zorientował się co macie zamiar zrobić. Wokół was wykwitały rozbryzgi piasku podniesione kulami. Wszędzie dookoła latały pociski. Wasze osobiste mini pola siłowe się wyczerpywały, a możliwość ich odnowienia nastąpi dopiero po bitwie. Musisz coś zrobić. Dostrzegłeś stanowiska z których do was strzelano, w każdym były dwa kuce osłonięte małą kamienną konstrukcją. Spiesz się bo cała misja spełznie na niczym.
  17. Fajna historia, już mam kilka pomysłów w którą stronę to może pójść. I tak jak yuko ciebie też przepraszam za poślizg. ---------------------------------------------------------------------- - Hej Crystal, chodź za mną muszę ci coś pokazać! Niewiele się namyślając pobiegłaś za swoją przyjaciółką Scootaloo. Podprowadziła cię nad jakieś jezioro. Był tu piękny widok, cisza i spokój. Idealne warunki by kogoś zabić ... NIE ... by się tu uczyć. Jak zwykle gdy odzywał się w tobie ten zły głos zimny pot spłynął ci po grzbiecie. Tak się działo odkąd otrzymałaś część mrocznej duszy Nightmare, potrafiłaś z tym walczyć, jednak wciąż w tobie się tliły ten czarny płomyczek nienawiści, zemsty i zdrady. Twilight, Luna i Celestia starały się odciągnąć cię od smutnych myśli twierdząc że z czasem to całkiem zniknie. Jednak coś podpowiadało, że nie uwolnisz się od podszeptów nigdy. Zauważyłaś że im dalej jesteś od innych części tym łatwiej ci nad tym panować, jednak twoja magia stawała się silniejsza gdy którakolwiek z Trójki była obok. Potrafiłaś wtedy przenosić samą myślą ciężkie skrzynie. Stać się niewidzialna i właściwie równie silna co Luna czy Celestia. To kusiło zwłaszcza klaczkę która nie poznała jeszcze swojego przeznaczenia. Teraz stojąc tu nad jeziorem, patrząc na świat odsunęłaś czarne myśli i zaczęłaś się bawić razem ze Scootaloo która radośnie biegała dookoła jeziora. Dołączyłaś do niej, nie mogłaś używać zbyt mocnej magii, bo byłaś tak daleko od Canterlot. -Co cię tak przygnębiło Crystal? Choć pobawimy się i od razu poprawi ci się humor.
  18. Historia zwięzła ale fajna, oczywiście przepraszam za poślizg, sylwester . -------------------------------------------------------------------- Kolejny dzień lotu, ale wciąż dawałaś radę. Chmury dookoła przypominały różne fantastyczne stworzenia, Witty zafascynowana przyglądała się każdej i starała się łapać te które wyglądały jak orzechy czy żołędzie. Pod tobą mroczny las, lecz w oddali widziałaś góry. Nigdy nie byłaś tak daleko od domu, ale większość miejsc bliżej zwiedziłaś, wiedziałaś że za kilka kilometrów będzie małą osada. Ostatni punkt przed potężnymi górami. Poczułaś łaskotanie na szyi, po czym znad twojego ucha wysunęła się lornetko małej wiewiórki. kilka stuknięć łapką powiedziało ci ile jeszcze zajmie ci podróż. To powinna być niesamowita przygoda, podobno gdzieś tam można znaleźć nietknięte kopytem doliny pełne owoców i mroźne jaskinie z stworzeniami zarówno mrocznymi jak i miłymi i przyjaznymi. Jak mawiał poznany w jednym z miast podróżnik "Nigdy nie wiesz co może kryć się za kolejną górą"
  19. Ciekawy pomysł z magią papieru, podanie dobre. ---------------------------------------------------------------------- Od kilku dni podróżowałeś zdany tylko na siebie. Była to całkiem nowa sytuacja, rzeczywistość okazała się całkiem inna od przygód w książkach. Na szczęście dzięki właśnie książkom wiedziałeś jak przetrwać, a możliwość stworzenia czegokolwiek, korzystając z torby papieru, bardzo ci pomagała. Nie wiedziałeś co chcesz osiągnąć, poza przeżyciem przygody, gdy wyruszałeś z domu. Jednak przed tobą ukazała się już wizja. Podczas przejazdu przez miasteczko usłyszałeś o tajemniczej książce, zawierającej historie i legendy z czasów Discorda. Nie słyszałeś wcześniej o czymś takim, miały to być wieki ciemne, a wszelka wiedza o tym co się działo zaginęła. Jednak ty, młody poszukiwacz przygód, miałeś zamiar to odnaleźć, odkryć legendy przed kucykami i pokazać, że jesteś taki jak bohaterowie książek. Pomóc miała ci w tym mapa, jednak nie zwyczajna, pokaże ona miejsce ukrycia skarbu dopiero wtedy gdy znajdziesz krajobraz na niej przedstawiony, wtedy pomoże ci on odnaleźć księgę. Na razie jednak twoją uwagę przyciągały inne problemy. Jesteś głodny, woda w bukłaku się kończy, i nie masz gdzie spać, a zmierzch zapada bardzo szybko.
  20. Oto jego podanie, świetne moim zdaniem. Dziś zaczyna się jego podróż. --------------------------------------------------------------------- Całym statkiem trzęsło. Lunarni obijali się o siebie, część weteranów dawała radę oprzeć się turbulencjom spowodowanym szybkim lotem w kierunku Equestrii. Ty siedziałeś obok swojego pododdziału i z całych sił zaciskałeś szczęki by przypadkiem nie wybić sobie zębów. Nagle Kapitan Travinius Eqseptus wstał. -Zbliżamy się do jakiejś wioski na granicach Imperium Solarnego, wiemy o dwóch bazach wojskowych, nie powinny stanowić dla nas problemu o ile nie mają tam zbyt wielu "magów". - Ostatnie słowo wypowiedział z wyraźnym obrzydzeniem, wszyscy Lunarni nie lubili jednorożców, to właśnie one dysponowały mocą zdolną ich zatrzymać. - Solarni nie wiedzą n arazie o naszym ataku dlatego nie lata wokół nas kupa pocisków, kul ognia i Luna wie czego jeszcze. Oto co zrobimy: nie macie co liczyć na miłe powitanie, oni nas niedługo zobaczą i przygotują się do walki, dlatego gdy statek wyląduje, wybiegacie jak najszybciej, ustawiacie generatory pola ochronnego nawet za cenę życia, to podstawa gdy będziemy mieli przyczółek wybicie tych kuców nie będzie stanowiło problemu. Aha, nie przewidujemy brania jeńców, nie wiadomo czy nie wyślą jakoś wiadomości, więc wszystko co spotkacie ma zostać zabite. Zrozumieliście? -TAK JEST! Nagle usłyszałeś huk, zaczęło się, Solarni was wypatrzyli. Zgadywałeś że Ziemia jest już niedaleko. Poprawiłeś swój karabin przypasany do boku, maskę ustawiłeś na maksymalne oczyszczanie widoku, tak by nic ci nie przeszkadzało w walce. Ty i twoi towarzysze musicie ustawić środkowy słup generujący pole, będziecie w samym środku piekła. Szarpnęło całym statkiem, wylądowaliście. Pneumatycznie poruszane drzwi opuszczają się powoli. Do środka wdziera się coraz więcej czerwonego światła, Zapada noc, czas Lunarnych. Drzwi opuściły się do końca do środka zaczęły wpadać pociski, twoi towarzysze odpowiedzieli ogniem, dwójka techników z twojego oddziału podniosła słup i zaczęła biec. Lunarny obok ciebie dostał nagle dziwnych konwulsji, zgadujesz że to robota maga, było blisko, to ty mogłeś leżeć i powoli umierać. -ZERO LITOŚCI!! LUNA I REPUBLIKA!! Los Equestrii jest w waszych rękach.
  21. Geledrin

    Nabór na MG

    No to i ja się wypowiem, cały dzień czytałem różne prace użytkowników i je oceniałem, więc czemu nie załatwić od razu podań. Yay zgadzam się w pełni z Niklasem, piszesz ciekawie, ale chodzi o to że MG musi pisać na bieżąco, odpowiadać na zachowania graczy, panować nad paroma historiami i wszystkie prowadzić ciekawie. Tu się wstrzymam na razie. Soczek historia ciekawa, mimo że to tylko prolog. Przedstawiłaś własny pomysł, zaznaczyłaś kreację świata, ale to też kopia z gotowego, twojego opowiadania. Mimo wszystko najlepsze tutaj. Martwię się tylko czy dasz radę udźwignąć tyle funkcji na forum naraz. zobaczymy, jak na razie jestem za tym byś została MG. Goblin historia niespójna dla mnie, łączysz kilka światów, widzę tu nawiązania do Forgotten realms, mitologii i MLP. Błędy, czasem powtórzenia, mocno rzucające się w oczy błędy składniowe zaznaczył Niklas. Praca nie jest najgorsza, rozumiem że wymyślana na poczekaniu, mimo wszystko na razie jestem przeciwny.
  22. Gra ktoś? Ma ochotę? Nick mam jak tu Geledrin Jeśli ktoś chce pograć ja bardzo chętnie. Napiszę na jakim poziomie mniej więcej gram, ale dawno nie mialem okazji bo samemu mi się nie chciało już zbytnio. Więc 1v1 gold, 2v2 silver, 3v3 silver w 4v4 nie grałem. Tytułu chyba nie muszę przedstawiać.
  23. Geledrin

    Oceń poprzedni film

    Keanu Reeves <3 <3 film 8/10 ciekawy pomysł zgrabnie poprowadzona fabuła niezła muzyka
  24. Geledrin

    Ja, Inkwizytor

    Świetna i polecam, palenie heretyków, śledztwa, tortury, dziwki, oszustwa i nekrofilia, czyli wszystko to co najlepsze
  25. Geledrin

    Nieobecności

    Nie będzie...mnie...święta...debilna atmosfera...nie lubie świąt...to wszystko...jest sztuczne...wyjazd do babci...nie chce mi się...wracam...w poniedziałek
×
×
  • Utwórz nowe...