Noc
Część trzecia: Wiatr
Wiatr…
Nieprzerwany wędrowiec, którego podróż nigdy się nie kończy…
Nie zależny od nikogo, ani od niczego…
Prawdziwie wolny…
Jaka jest jego tajemnica?
Co kryje w sobie prawdziwie wolny, jedyny prawdziwie wolny byt na świecie?
Nikt nie wie, ani nie przypuszcza, że wiatr sam podsuwa tą tajemnicę.
Tajemnicę zawartą w szeptach, szeptach, których większość nie słyszy, lub uważa za nieistotne.
A jak można usłyszeć coś, na czym ci nie zależy?
Nie wolno zapominać o niepozornych, mało znaczących rzeczach. Może się okazać, że kryją one tajemnicę, odpowiedź na pytanie, które zadajemy sobie każdego dnia, nad którym często trudzimy się bezskutecznie do końca życia.
Sens istnienia? Ostateczna odpowiedź na pytanie ,,Po co?” ,,Dlaczego?”
Bo jaki jest sens życia jeśli nie możemy robić tego, co robić pragniemy?
Jaki jest sens życia, jeśli krępują nas więzy, więzy, które nie pozwalają nam wzbić się w powietrze i rozwinąć skrzydeł, więzy, które nas wyniszczają, tamując w naszym wnętrzu nasze prawdziwe jestestwo, które chowamy przed światem, bojąc się reakcji innych… Bojąc się tego, jak zaczną postrzegać i czy w ogóle zaakceptują nasze prawdziwe ja.
Jednak, tak jak każde inne i te więzy można zniszczyć, pozbyć się ich. Brak więzów… Krępujących, utrzymujących nas przy ziemi… Pozbywając się ich można osiągnąć wolność… Prawdziwą wolność…
Pozbywając się więzów codzienności i zwykłości, przybierając formę wiatru przemierzać nieboskłon na całym świecie…
Nie przejmując się nikim i niczym, bez żadnych zobowiązań…
Być wędrowcem w pełni korzystającym z uroków świata i przekazywać tajemnice na temat sensu życia kolejnym istotom, tym , które potrafią wysłuchać i zrozumieć.
Tym, które dzięki wskazówkom zrozumieją sens życia, uzyskają prawdziwą wolność, staną się całkowicie niezależne…
Staną się wiatrem…
Rainbow Dash zawsze posiadała duszę wędrowca.
Zawsze ciekawa świata, musiała zobaczyć wszystko.
Jednak na to nie pozwalało życie codzienne…
Praca na niebie… Przyjaciele…
Marzenia… Pragnienia… Nawet te ukryte.
Rainbow wiodła przeciętne życie, przez co nie mogła rozwinąć prawdziwych skrzydeł…
Choć latała, więzy krępowały ją, przyciągały do ziemi, nie pozwalając wzbić się do prawdziwego lotu.
Aż do dnia, kiedy postanowiła to zmienić.
Kiedy przełamała, strach i postanowiła zagłębić się w noc.
Kiedy poznała piękno świata, prawdziwe piękno, którego nie da się zobaczyć okiem, które chłonie cały umysł.
Ciemność… Piękna i tajemnicza… Niebezpieczna i pociągająca…
Noc, podczas której Rainbow dokonała niemożliwego, pędząc po niebie z prędkością światła.
A wszystkim tym wydarzeniom towarzyszył wiatr.
Przyglądając się, wiatr był zawsze w pobliżu, nigdy nie pozostawiał Rainbow samotnej.
A przez cały ten czas wiatr szeptał.
Szepty rozchodziły się w nocnej ciszy, brzmiąc w niej dłużej niż za dnia. Docierały do Rainbow, która powoli zaczynała je rozumieć… Zaczynała słyszeć to, co szepty przekazywały… To, za co wielu oddałoby życie.
Po oswojeniu się z nocą, ze swobodą i wolnością jaką noc daje Rainbow zrozumiała, że wreszcie może zacząć podróżować, że nikt nie będzie jej niepokoił, że przez całą noc może latać tam, gdzie tylko chcę.
Więzy zaczęły pękać.
Każda kolejna noc osłabiała więzy krępujące Rainbow Dash.
Każda kolejna wyprawa napełniała ją zachwytem.
Coraz mniej interesowały ją sprawy codzienne, innym wydawała się nieobecna… Niedostępna… Inna…
Po każdej kolejnej wyprawie wzrastała niechęć do powrotów.
Przecież było jeszcze tyle miejsc, których nie odwiedziła!
Tyle miejsc, które miały do zaoferowania swoje własne, niepowtarzalne uroki.
Czy możliwe jest zwiedzić je wszystkie?
Czy możliwe jest podróżować zawsze i wszędzie, nie martwiąc się niczym innym, po prostu radować się widokami, każdym fragmentem świata, który pojawia się przed nami, gdy brniemy wprost przed siebie?
Wieczna podróż…
Kolejna noc – kolejne miejsce.
Jednak ta noc miała być inna niż wszystkie inne.
Tej nocy miał nastąpić przełom.
Tej nocy, łańcuchy krępujące Rainbow Dash miały wreszcie pęknąć.
Rainbow lecąc po nocnym niebie nie śpieszyła się.
Dziś, postanowiła zwiedzić miejsca, które były niedaleko, które odwiedzała za dnia, a których drugiego oblicza, oblicza które ujawnia się nocą, nie miała do tej pory szansy zobaczyć.
Tej nocy wiatr był silny.
Szepty nasilały się.
Rainbow lecąc powoli, rozglądała się, po raz kolejny podziwiając, w jaki sposób noc jest w stanie zmienić otaczający ją świat.
Nagle, podmuch wiatru przeszył ją tak, jak nigdy wcześniej.
Ze zdwojoną siłą usłyszała szept, który był tak wyraźny, jak gdyby wypłynął z ust innego kuca. -Szybciej…
Nie wiedząc dlaczego, Rainbow posłuchała i wystrzeliła do przodu.
Im szybciej leciała, tym więcej szeptów docierało do jej uszu. -Szybciej…
-Dogoń nas…
-Czemu tak wolno?
W Rainbow obudziło się znajome uczucie. Duma urodzonego zwycięzcy nie pozwoliła jej spokojnie słuchać prowokacji. Nikogo i niczego.
Nie minęło zbyt wiele czasu, gdy po nocnym niebie pędziła tęcza. Rozwijając niemożliwą prędkość goniła wiatr starając się doścignąć marzenie.
Szepty coraz częstsze, coraz wyraźniejsze… -Dołącz do nas…
-Przemierzaj przestworza…
-Bądź wolna…
-Najszybsza…
-Niepowstrzymana…
Rainbow dziwiła się. Nie mogła pozostawić przyjaciół. To było wbrew jej naturze. -Nie pozostawisz ich…
-Zawsze będziesz mogła przebywać w pobliżu…
-Przecież będziesz wolna…
Rainbow leciała słuchając szeptów. Nie zwracała uwagi na to, co przed nią.
Po co omijać drzewa, skoro można przez nie przelecieć?
Po co poruszać skrzydłami, skoro można kierować lotem samymi myślami?
Tęcza zaczęła powoli zanikać, zaś Rainbow coraz bardziej zbliżała się do początku pogoni.
Wiatr zaczął przybierać kształty…
Kształty innych pegazów.
Lecz to nie dziwiło Rainbow Dash, przecież wiedziała o tym już od jakiegoś czasu.
Im bardziej urzeczywistniały się kształty innych pegazów, tym bardziej nierealny stawał się świat.
Jednak przez to stawał się jeszcze piękniejszy.
Rainbow pędziła w przestworzach, z tymi, którzy tak jak ona odkryli piękno nocy, stopniowo uwalniając się z krępujących więzów.
Z tymi, którzy porzucili wszystko, by stać się wolnymi, by przemierzać świat.
Z tymi, którzy pokochali wolność i stali się wiatrem.
Jednak Rainbow nie wiedziała, że jej więzy nie opadły do końca. Do tylnej nogi pozostał jeden uczepiony niej łańcuch. Łańcuch, który już po chwili Rainbow zobaczyła w pogoni pędzących pegazów.
Łańcuch ten urzeczywistnił się w postaci dorosłego pegaza płci żeńskiej, o tęczowej grzywie, jasno-niebieskim kolorze i łagodnych, niebieskich oczach.
Były to te same oczy, które Rainbow ostatni raz widziała w dzieciństwie. Zaś wzrok, którym ów pegaz na nią spojrzał był tym samym wzrokiem, którym kiedyś patrzyła na nią ona…
Matka.