Skocz do zawartości

Cahir

Brony
  • Zawartość

    350
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Cahir

  1. Cahir

    Ogólne ogóły

    No i Luki opisał w zasadzie wszystko co miałem napisać, łącznie z tym że Tarr przedawkował ponury nastrój. xd Pisałem o tym w temacie z memami, napiszę i tu: Każdy ma swoje własne wyobrażenie postaci. Nie ważne czy fikcyjnej, czy nie. Przeszkadza wam pokazywanie kogoś jako homo? No ale ja się pytam co w tym złego? A co do wykorzystywania RD jako ofiary, to najlepiej opisał to Reth. Jest ona samodzielna, radzi sobie z prawie wszystkimi problemami, praktycznie nie ma zadania, którego by się nie podjęła. W rozumowaniu niektórych jest ,,lepsza" od innych, czego niektórzy nie mogą znieść. Więc skoro w fabule, prócz małych wpadek typu zwianie przed trzaskającą piorunami Luną nie ma problemów, to problem trzeba stworzyć. Ja osobiście podchodzę na luzie do wszystkiego, nie ważne, czy jest to w życiu realnym, czy też nie. W ten sposób łatwiej poznać opinie wszystkich, i wypracować swoją własną. No, ale miało być krótko. Na koniec: Od Rule 34 nie ma wyjątków! Wyjątkiem Rule 34 jest to że nie ma wyjątków. ;o
  2. Cahir

    Sucharrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrry!

    Za ten suchar dam ci puchar. Srsly gorszego nie słyszałem ;x
  3. Lolz... przefarbowali Octavie na żółto. ;o
  4. Hah! Znaczy się to co lubię.
  5. =.= Czy fandom oficjalnie uwziął się na RD? ;o Zapowiada się ciekawie. Mam tylko nadzieję, że w porównaniu z Cupcakes będzie więcej oddziaływania na podświadomość, tortury nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. No, nic trzeba czekać na kolejną część.
  6. Hmm... Może wierzyła, że Luna kiedyś wróci, że znajdzie ten pamiętnik. Może chciała pokazać siostrze, że nawet wtedy cały czas kochała ją z całego serca, że nie ważne jak długo będzie musiała czekać, w każdym momencie przyjmie ją z otwartymi ramionami.
  7. No, w 1 sezonie też były słabsze odcinki. 2 sezon jest po prostu epicki. Teraz czekam z zapartym tchem na odc. 7 ^^
  8. Wydarzenia sprzed zabutelkowania Luny? Te wszystkie wydarzenia kiedy miała przylecieć do Ponyville, ale miała ważniejsze sprawy? Dzienniczek Dobrego Trolla?
  9. Eee... Nope! Akurat Pinkie w tym odcinku chyba najmniej się popisała. Tzn. była taka jak zwykle, a przy schizie Twi, rżeniu Bic Maca i Rainbow Nuke to trochę słabo się to prezentowało ;x
  10. Zgodzę się. Osobiście nienawidzę pisać w 1 osobie. Ogólnie nie znoszę ograniczeń. Dlatego piszę tak, by oddać treść tego co mam napisać i myślę, że Kira robi podobnie.
  11. Cahir

    Przygody

    Starałem się mniej więcej tak samo. Ale tą trzyczęściówkę robię jak jedno wielkie opowiadanie. To było rozwinięcie i przygotowanie do zakończenia, znaczy się musiało być najdłuższe. Ogólnie większość wpisów będę starał się robić w tym stylu.
  12. Cahir

    Przygody

    No więc tak... Po pierwszej części mieliście opisać noc. Teraz, najlepiej patrząc w nocne niebo, pomyślcie o gwiazdach. Czy są one istotne? Czy też są to tylko małe punkciki, które właściwie nie dają światła i które są zbędne na nocnym niebie?
  13. Cahir

    Pamiętnik Rainbow Dash

    Noc Część druga: Gwiazdy Noc... Noc jest cicha. Noc... Noc jest pogrążona w mroku. Noc... Noc jest niebezpieczna. Jednak nawet podczas nocy tętni życie. Gwar, który chociaż niesłyszalny dla ucha kucyka brzmi, trwa nieprzerwanie. Szelest nocnych owadów, odgłosy nietoperzy próbujących znaleźć drogę pośród ciemności, szept liści... Tchnienie wiatru... Tchnienie, którego od bardzo dawna nikt nie usłyszał... Dlaczego? Bo nie chiał go słuchać? Czy też dlatego, że szept ten nie był przeznaczony dla jego uszu? Chociaż każdy może usłyszeć, nie każdy potrafi wysłuchać o czym szepce wiatr. Na to trzeba zasłużyć. Mrok... Czy aby napewno? Także podczas nocy pojawiają się źródła światła. Maleńkie punkciki, znajdujące się na całym widnokręgu. Gwiazdy. Gwiazdy i ich królowa – Księżyc. Księżyc – królowa nocy. Jej statyczny blask nie oślepia. W przeciwieństwie do Słońca, przed którym trzeba chować wzrok, przechodzić ze spuszczoną głową. Księżyc jest inny. Bardziej wyrozumiały. Można na niego spojrzeć bez strachu i lęku. Księżyc nie zrani, nie oślepi. Księżyc, chociaż dumny lubi, gdy się na niego patrzy. Księżyc... Łagodny...Dumny... Ale też niezależny. Każdego miesiąca zanika, nie ma zamiaru trwać cały czas w tej samej formie. Zmienia kształty... Jak modna dama, przybiera nowe postaci, chce się zaprezentować z jak najlepszej strony. Gwiazdy... Gwiazdy są jeszcze bardziej niezależne niż ich królowa. Gwiazdy są wolne. Nie muszą trwać na niebie wiecznie. W każdej chwili... W każdej sekundzie... Nie wiadomo kiedy, Gwiazda może zrezygnować ze swojego stanowiska, zakończyć swoją pracę... Wybrać się w ostatnią, niesamowitą podróż... Przekroczyć granicę prędkości... Spaść z nieba... Wylądować... I zakończyć swe istnienie... Stracić swój blask na zawsze... Noc, chociaż niebezpieczna, kryje w sobie wiele zalet... zalet, które dostrzeże tylko kuc, któremu wystarczy światło Księżyca i Gwiazd... Noc... Zawiera piękne przesłanie... Wysłuchać go będzie jednak mógł tylko ten kuc, który umie się wsłuchać w dźwięki nocy... w szept liści... w tchnienie wiatru... Ktoś taki już się pojawił. Rainbow, tak samo jak przez ostatni tydzień wzlatywała równo o północy. Zwisając w powietrzu chłonęła piękno nocy... W szczególności gwiazdy. Gwiazdy... Choć tak odległe, są wystarczająco silne, by wysyłać światło... Chociaż dla kogoś gwiazdy to tylko punkciki na niebie, Rainbow nie wyobraża sobie nocy bez gwiazd. Okrucieństwem byłoby pozbawić nocne niebio tych malutkich, rozdygotanych światełek, Tak odległych... A jednak silnych. Nagle, jedna z gwiazd, zdeczydowała się zakończyć swoją pracę. Bez pośpiechu, powoli, zaczynała świecić coraz jaśniej... Zbierała siły. Na ostatnią podróż. Podróż, która zakończy się wygaśnięciem... Wiecznym odpoczynkiem. Jako że Rainbow była oswojona z nocą, zaprzyjaźniona z otaczającym ją mrokiem, wyczulona była na szczegóły... Nawet takie, które dla innych były mało istotne... Nawet takie jak jaśniejąca gwiazda, która za chwilę wybierze się w swoją ostatnią podróż. Rainbow obserwowała, jak gwiazda w mgnieniu oka porzuca swoją dawną pozycję... Zakłóca majestatyczny spokój nocy... Jak zaczyna się coś innego od normalności. To za co kochała noc. Za jej nieobliczalność, nagłe zmiany, na pierwszy rzut oka niepozorne, jednak zdolne zmienić oblicze nocy... zakłócić spokój... wpłynąć na czyjeś życie. Gwiazda, świecący punkcik, który porzucił swe dotychczasowe życie, wyrwał się w ostatnią, szaleńczą podróż. Rainbow patrzy zafascynowana.. Pęd, szaleńczy pęd, niesamowita prędkość. Chociaż Rainbow jest szybka, chociaż potrafi mknąć po niebie tak, że zaobserwować można jedynie tęczową smugę, w porównaniu z gwiazdami jej prędkość była niczym. Rainbow poczuła ukłucie zadrości. Nie lubiła przegrywać. W niczym... I z nikim. Nawet z gwiazdami. To było nie do pomyślenia. Ja mam z kimś przegrać? Ja?! Nie ma mowy! Nie zostawię tak tego! Narastało nowe postanowienie... Nowa, szaleńcza myśl... Prześcignąć spadającą gwiazdę... Polecieć szybciej niż ktokolwiek poleciał. Stać się definicją prędkości. Jednak czas płynie. Rozmyślać będzie można kiedy indziej. Teraz trzeba wykorzystać noc. Jej potencjał do rzeczy niezwykłych. Jej piękno i tajemniczość. Dzień. Powrót do normalności. Do rzeczywistości i monotonii. Rainbow przechadza się ulicami Ponyville. Czuje się odosobniona. Inna. Nie ma osoby, z którą możnaby było wymienić przeżycia z ostatniej nocy... Nikt nie był na tyle odważny... Odkrycie piękna nocy to błogosławieństwo... Lecz jednocześnie przekleństwo... Nagle; tablica z ogłoszeniami. Na niej wielka kartka. Na kartce tekst. Patrząc na treść zawartą na kartce, oczy Rainbow zaczynają błyszczeć. Jutro, miała być noc spadających gwiazd. Jedyna noc, podczas której kucyki wychylają się z domów. Nie można jednak odkryć piękna nocy, patrząc na nią jeden raz, w wielkiej grupie, rzut kamieniem od domu. Rainbow nie zamierzała zmarnować tej szansy. Obiecała sobie, że prześcignie spadającą gwiazdę, a los sam chce jej w tym dopomóc. Oczekiwanie. Dreszcz emocji przeszywający skórę. Rainbow niecierpliwie patrzy na niebo, obserwuje zachodzące Słońce. Dlaczego tak długo to trwa? Oczekiwanie jest nieznośne. Patrząc w niebo, trzeba unikać Słońca, Słońca dumnego i wyniosłego, nie pozwalającego na siebie patrzeć. Oczekiwanie jest męczące... Jednak w końcu się skończy. Niebo ciemnieje... Znajome kształty i widoki stają się tajemniczymi zarysami... Na niebie pojawiają się pierwsze gwiazdy. Rainbow wzlatuje wysoko... Wyżej! Jak najwyżej! Dosięgnąć gwiazd! To byłoby coś! Jednak to... to jest niemożliwe... przynajmniej nie w tej chwili... Gwiazdy. Pojawiają się, jedna po drugiej, po chwili, całe niebo było upstrzone małymi punkcikami tak znajomymi...Tak przyjaznymi. Rainbow wzlatuje coraz wyżej, jednak przychodzi jej to z coraz większym trudem. Zaczyna robić się coraz chłodniej... Trzeba się zatrzymać. Rainbow zatrzymała się, jednak wzmogło to tylko uczucie chłodu. Zastój nie jest dobry, trzeba się ruszać. Latanie powoli rozgrzewało Rainbow. Zaczęła z większą uwagą przyglądać się niebu. Po chwili- pierwsza gwiazda opuściła swe stanowisko. Nie minęło wiele czasu, gdy w ślad za pierwszą poszła druga, a za nią trzecia. Zaczęło się. Rainbow drgnęła. Zaczęła się wpatrywać w gwiazdę, znajdującą się ,,najbliżej”. Powoli, bez pośpiechu skierowała się pionowo w dół.... I poleciała szybciej niż kiedykolwiek. Skupienie, opanowanie. W pobliżu nie ma nikogo. Tylko ja. Ja i noc. Przyjaciółka. Rainbow przeszła barierę dźwięku bez problemów. Wybuch tęczy na nocnym niebie – widoku tego nie da opisać się słowami. Jednak Rainbow pędzi dalej – coraz szybciej. Krajobraz zlał się w jedną, czarną otoczkę. W ciemność. W płótno, czekające na artystę, który namaluje na nim arcydzieło. Rainbow była artystą. Kształt, grzywa, ogon – zlały się w jedną, tęczową smugę. Skrzydła nie były już potrzebne. Rainbow leciała. Była lotem. Rainbow leciała coraz szybciej. Była artystą. Tworzyła obraz, obraz na pustym, nocnym niebie. Rainbow mnkęła na równi z gwiazdami. Na równi ze światłem odbijanym od Księżyca. Mknęła jak nigdy dotąd. Była lotem. Lotem o prędkości światła. Noc spadających gwiazd w tym roku na długo zapadła w pamięć mieszkańcom Ponyville. Była to noc, podczas której każdy zobaczył tęczę spadającą równomiernie z pierwszą gwiazdą, tęczę lecącą bez przeszkód, tęczę która była istotą lotu. Jedynym kucykiem, który nie widział tej tęczy była Rainbow Dash. Rainbow Dash, przecinająca nocne niebo tęczową smugą. Rainbow Dash, która latała szybciej niż ktokolwiek. Rainbow Dash, która była istotą lotu.
  14. Cahir

    Trixie

    Taa... Też często wmawiam sobie żeby czegoś nie robić... I bach! xd @Luki Ty masz swój zegar z Trix, a ja swój ^^
  15. Cahir

    Ogólne ogóły

    @up Dokładnie. xd Albo Pinkamena rodem z krzyku/teksańskiej masakry Albo taka Trollestia (^^) Albo Lesbian Dash. Przejść to raczej im to nie przejdzie, wręcz przeciwnie, niedługo znajdą coś na całą mane 6. Pozostaje jedynie olewać arty tego typu.
  16. Rainbow Dash dostanie się do Wonderbolts wtedy kiedy CMC zdobędą Urocze Znaczki a Spike zacznie chodzić z Rarity xP
  17. Cahir

    Księżniczka Celestia

    Coby równowaga nie była zachwiana ^^
  18. Cahir

    Przygody

    Umm... No to... No to.... No to..... No to...... No to....... Spróbujcie przez chwilę wczuć się w Rainbow Dash. Poczuć to co ona, podczas nocnej eskapady. Wyobraźcie sobie noc. I opiszcie co zobaczyliście oczyma wyobraźni. Opiszcie noc, tak, jak wy ją widzicie. Czy jest to wolność i piękno? Czy zwykła, ciemna, nieprzyjazna imitacja świata, który oglądacie każdego dnia? No. Do roboty xd
  19. Cahir

    Pamiętnik Rainbow Dash

    Noc Część pierwsza: Początek SPECJALNA DEDYKACJA DLA APPLEJUICE, BO TO CZYTAŁA! Lato. Środek lata. Piękne, słoneczne dni. Beztroskie zabawy. Świat bezpieczny, kontrolowany, idealny do życia w nim. Pogoda jest piękna, a wszystko wokół kwitnie, wydaje owoce. Jest to świat bez tajemnic, w którym nie należy niczego się obawiać. Jednak nocą... To wszystko się zmienia. Widoczność jest ograniczona, zamazane kształty przemykające wokoło przybierają różne postacie. Choć jest to ten sam świat, jest on jednocześnie światem zupełnie innym. Światem, w którym nasza wyobraźnia zyskuję wolność, wolność nieograniczoną. Noc jest wolnością, jednak wolność może okazać się niebezpieczna. Dlatego większość kucyków woli być ostrożna, nie korzysta z wolności, jaką daję noc, przeczekuje ją w ciepłych domach. Nikt nie dostrzega piękna i możliwości jakie daje noc. Prawie nikt. Rainbow Dash od zawsze pociągała noc. Uwielbiała późnymi wieczorami podlecieć na dach swojego domu i przypatrując się z wysokości całej okolicy pochłaniać jej piękno. Jednak nigdy nie odważyła się latać w nocy. Wmawiała sobie, że po prostu nie warto, że jest to zbyt niebezpieczne. Jednak bezdenna otchłań nocy przyzywała ją coraz silniej. Nie! Dlaczego ma nie latać w nocy? Bo jest to zbyt niebezpieczne? A co nie jest niebezpieczne? Niebezpieczeństwo przeplata się przez całe życie kucyka, każde zadanie niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Noc jest piękna. Przyciąga. Latanie w nocy. W otaczającej zewsząd ciemności. Jak to jest? Trzeba spróbować. Rainbow wyleciała przez okno równo o północy. Początkowo niespokojna, oglądała się na boki. Pomimo odwagi z jaką wcześniej myślała o tym locie pierwsze wrażenia tego lotu były przerażające. Nocne stworzenia znajdowały się nawet w przestworzach. Trzeba było uważać, by nie wpaść na któreś z nich. Noc nie jest bezpieczna. Jednak, jak to bywa z większością przeżyć w końcu zaczyna się adaptacja. Tak samo było tym razem. Wzrok Rainbow zaczynał przyzwyczajać się do ciemności, coraz łatwiej przychodziło jej omijanie innych stworzeń. Zaczęła zauważać, że tęczowa smuga, która tworzyła się podczas lotu w ciemności delikatnie zanikała, rozbijała się na poszczególne kolory trwając w powietrzu znacznie dłużej niż za dnia. Jak wiele możliwości nosło to ze sobą! Nowe akrobacje, zabawa w rysunki, śledzenie trajektorii lotu! To było coś, o czym w czasie dnia nie można było pomarzyć. Lot. Ciągły lot. Nieważne dokąd, w jakie miejsce. Liczy się sam lot. Przyjemność, jaką sprawia wiatr przelatujący przez grzywę, chmury, przez które przebija się niczym ostrze przez skórę. Pęd powietrza szeptał do ucha, a ponieważ noc była cicha, szepty te były wyraźne. Rainbow słuchała tych szeptów, tchnienia wiatru, który ulatywał w dal, w przestworza niewstrzymywany żadnymi ograniczeniami. Być wiatrem, pomyślała Rainbow. Latać cały czas, w każde możliwe miejsce, bez przerw, bez ociągania się. I być nocą, nieskończoną, tajemniczą... Piękną... Kolejne miejsce, kolejny błysk tęczy... Jakie to miejsce? To nieistotne. Co to za tęcza? Jedyny pegaz, który za nic mając strach innych przemógł się i wyleciał w przestworza, w piękną noc. Zyskując tym samym coś, czego nie można zdobyć bez odrobiny poświęcenia... Bez odrobiny ryzyka... Bez odrobiny chęci... Kolejne miejsce... Czas upływa lecz to nie ma znaczenia... Zmęczenie? Senność? Czym jest zmęczenie w porównaniu z bezkresem mrocznego niebia? Czym jest senność w porównaniu z radością płynącą z lotu? Rainbow wie, że takie rzeczy nie mają znaczenia. Odespać zawsze można w dzień, na chmurce, kiedy wszystko i tak jest bezpieczne... takie samo... nudne... Nie to co noc. Kolejne miejsce... Czasu jest coraz mniej. Niedługo wzejdzie słońce, oświetli wzgórza, oświetli lasy i niebo. Świat straci swoją tajemniczość. Trzeba korzystać z niej tak długo, jak długo jest to możliwe. Kolejny obrót, spirala. Korkociąg w dół... Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że chociaż spadasz w dół, masz władzę by to przerwać, by poderwać się do góry, rozpocząć ten szaleńczy taniec od początku. Znaczenie innych rzeczy... Jakich rzeczy? Czy istnieją inne rzeczy? Czy istnieje coś poza lotem? Ominięcie góry, zawiśnięcie w powietrzu. I pomnknięcie jak strzała do przodu. Byle szybciej... By czuć wiatr, który targa grzywą i ogonem. Byle dłużej... jak najdłużej nacieszyć się wolnością. Byle dalej... By zapomnieć o codziennych troskach... O czym? Czym są troski? Nie jest to nic związanego z lataniem... Czy coś niezwiązanego z lataniem może istnieć? Noc się kończy... Zza horyzontu zaczyna podnosić się słońce. Tęczowa smuga ciągnąca się taki szmat czasu, jak przyjaciel, jak wierny towarzysz, który idzie tam gdzie ty zanika. Świat traci tajemniczość. Wszystko nabiera rzeczywistych kształtów, swojego zwykłego, codziennego ja. Trzeba wracać. Zmęczenie daje się we znaki. Razem z nocą kończy się wolność, z wolnością kończy się wrażenie, że czas nie ma znaczenia. Powracają codzienne troski, wracają też zwykłe, pierwotne konieczności. Słońce jest coraz wyżej. Oświetla coraz więcej kształtów. Jeszcze chwila i nic nie pozostanie z tajemniczości. Dom coraz bliżej. Im bliżej domu, tym wyżej wznosi się słońce. Świat budzi się do życia. Rośliny, zwierzęta, kuce... Oni wszyscy lękający się nocy zaczynają kolejny dzień, dzień którym włada porządek... rozsądek... równowaga... monotonia? Codzienność. Chmura, wyglądająca na wygodną. Rainbow ląduję. Uwielbia delikatność chmur, ich lekkość. Mogła by tak leżeć długo. Jednak nie jest to możliwe. Razem ze słońcem, wstają też przyjaciele. Ci, którzy nie zgłębiają piękna nocy. Chociaż są wspaniali, nie doświadczą tego, co Rainbow. Nie doświadczą tego, dopóki się nie odważą. Nie odważą się stawić czoła nocy...
×
×
  • Utwórz nowe...