Ludzie, proszę was, nie odpowiadajcie mu, to niepoważny człowiek, nie możemy ze sobą prowadzić dyskusji na temat tego odcinka? Podejrzewam, że więcej wniosków, ciekawych wymian opinii itd wyniknie, jeśli on z tej rozmowy zostanie wypchnięty prostym ignorowaniem jego wypoci...znaczy się wypowiedzi.
Od jakiegoś czasu ten wątek to niekończąca się i nic nie wnosząca próba rozmowy z kimś, kto otwarcie olewa argumenty, a potem jeszcze stwierdza, że nie podajemy żadnych. Absolutnie nic nie uległo zmianie odkąd ta rozmowa się zaczęła i wszystkie znaki na niebie i ziemi wykazują, iż stan ten nie ulegnie zmianie.
RD w tym odcinku pokazała bardziej ludzką twarz, pokazała poczucie przywiązania do innej istoty, istoty, która była jej przeciwieństwem w wielu aspektach, a przynajmniej tak by się zdawało. Dla mnie idealnym powiedzeniem opisującym przyjaźń jej i tanka byłoby "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Piękne dla mnie jest to, że dwie tak różne od siebie istoty znalazły w sobie coś, co sprawiło, że na stałe się do siebie przywiązały. Dla mnie jest to dowód na to, że różnice charakterów nie oznaczają z góry, że dwie osoby nie mogą się lubić. Sam tego doświadczyłem, a RD to pokazała w My Little Pony.
Płacz RD można uznać za przesadę, ale nie wiadomo, co drzemało w środku. Wiele osób, które z zewnątrz są twarde kryją pod tą skorupą bardzo wrażliwą duszę. Mogła w sobie trzymać negatywne emocje z różnych sytuacji od dawna. Takie po nagromadzeniu mogą doprowadzić każdego do płaczu nawet z pozornie błahego powodu. Bowiem taki błahy powód może być kroplą, która przelała czarę goryczy. Moim zdaniem z tym właśnie mamy do czynienia - takim natłokiem smutku, że RD po prostu nie wytrzymała i musiała wypuścić to, co w sobie trzymała. Stało się. Ja cenię tą reakcję u niej, bo pokazuje, że w środku kryje dużo empatii i prezentuje sobą tak naprawdę znacznie więcej niż chęć "bycia cool" czy okazywania twardości.
Sam nie jestem jej wielkim fanem - czasem działała pod wpływem chwili, co prowadziło do wpadki, miała także chwilowe epizody, w których myślała o sobie i nie patrzyła na bliskie jej osoby (nawet w odcinku Bats o ile jego nazwę dobrze pamiętam bardziej obchodził ją cydr niż sam fakt, że Applejack ma problem). Potrafiła być arogancka. Jej dziwna awersja do książek i panika po tym, gdy "o dziwo" jakąś polubiła chociaż bardziej zabawna niż straszna także stanowiła wadę, na szczęście prędko wyeliminowaną. I nie taką wielką, że warto byłoby ją za to winić.
To jest w pigułce to, co ja myślę. Zapraszam do dyskutowania i ewentualnego dodania od siebie czegoś do moich krótkich rozważań. Wszystkich poza Michałem, który i tak olewa argumenty ciepłym moczem. Ty się nawet nie trudź. Ignorujesz nasze wypowiedzi, ja będę ignorował Twoje.