Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Bosman

  1. David westchnął. 

    - Dobrze. Jutro jak załatwię swoje sprawy możemy się rozejrzeć za gitarą. Ale musisz mi przysiąc, że nigdy więcej nie będziesz się ciął. Zgoda? - Zapytał, patrząc na swojego młodszego brata. Nie podobało mu się to wszystko. Za dużo rzeczy stało się dzisiaj. David chciał odpocząć. - A teraz spać Mars. Bo nici z gitary - Powiedział po czym wstał z łóżka. Popatrzył na swojego brata i posłał mu lekki uśmiech. Po chwili popatrzył na Kuro. - Cieszę się. A teraz chodźmy. Wszystkim nam przyda się sen - Powiedział, delikatnie wyprowadzając dziewczynę z pokoju. Popatrzył ostatni raz na brata. - Śpij dobrze Mars - Powiedział po czym wyszedł. Następnie popatrzył na Kuro. - Idź już do sypialni. Zaraz dołączę. Muszę się napić - Powiedział po czym poszedł do salonu. Sięgnął do barku i wyjął sobie średnio mocny trunek. Nalał go do szklanki i wziął łyka. - Boże co za dzień - Powiedział do siebie. 

  2. Aleksander popatrzył na Saskię i westchnął.

    - Nie zabiję cię. Wiesz o tym - Powiedział wampir, stając w jednym miejscu. - Wybacz, że cię zdenerwowałem. Ale dla ciebie to jest tak samo trudne jak dla mnie. Wiem jak to jest zaraz po przemianie, Masz mętlik w głowie, odbierasz wiele informacji naraz, czujesz się zagubiona - Powiedział. Cóż nawet jeśli była to prawda to jakoś dziewczyna dawała sobie z tym radę. - Saskia proszę zrozum. Ja nie chcę cię stracić. Zależy mi na tobie. I nie ważne co powiedziałem wcześniej. Mi naprawdę na tobie zależy - Dodał z przekonaniem w głosie. Zdawało się, że mówił prawdę. 

  3. Kater odetchnął z ulgą, kiedy dotarł do pokoju Sehtet. 

    - Sith się stał - Powiedział cicho, uważając na ewentualnych podsłuchiwaczy. - Ta kobieta wezwała tutaj Najwyższy Porządek, żebyśmy mogli zwiać. A na dodatek lekarz, który do mnie przyszedł był zdrajcą. Przesłuchał mnie za pomocą Serum Prawdy. Kręci się gdzieś po bazie. Dlatego jest ten alarm - Dodał. Po chwili odetchnął i popatrzył na Sehtet. - Zbieraj się. Musimy się stąd wynosić. Luke już wie o ataku. Zaraz będzie zbierał ludzi. To nasza szansa - Skłamał. Ale musiał. Żeby uratować siebie i Sehtet. Nadal rozmyślał jak najszybciej udać się na tyle daleko, żeby nikt to nie wyczuł i na tyle blisko, żeby móc pomóc Zannah. Liczył na to, że dziewczyna nie będzie zadawała za dużo pytań, tylko ruszy z nim. Mieli mało czasu. 

  4. David westchnął, po czym zrobił to, co zazwyczaj robił, kiedy brat zaczynał gadać głupie rzeczy. Mianowicie stuknął go dwoma palcami w środek czoła. 

    - Przestań gadać takie głupoty Mars. Nie chcę nigdy więcej słyszeć, że się tniesz. Zobaczysz. Jeśli zrobisz coś podobnego jeszcze raz osobiście wyślę cię do Brytanii - Powiedział. Nie chciał być dla brata surowy. Jednak wystarczyło mu już tego całego cięcia się. Wystarczyło mu już, że Kuro to robiła. A propos jej. Mężczyzna odwrócił się do niej. 

    - Lepiej? - Zapytał patrząc na nią. Zaczął się zastanawiać czemu ta dwójka to robiła. Odpowiedź, że życie jest ciężkie nie było dla niego odpowiedzią. Zastanawiał się, czy czasem nie wysłać tej dwójki do jakiegoś psychologa. 

  5. David popatrzył na swojego brata po czym przywołał na twarz lekki uśmiech.

    - Mars co się tutaj chwilę temu stało? - Zapytał, siadając na łóżku, Popatrzył na brata - Powiedz mi czemu to zrobiłeś? - Zapytał, pokazując na jego ręce. Chciał się dowiedzieć, czemu tak się stało. Czemu jego brat się pociął? A może to była sprawa dziewczyny, która właśnie poszła się myć. - Powiedz mi tylko to a potem połóż się spać. Dużo się dzisiaj stało. Musisz odpocząć - Dodał, delikatnie głaszcząc go po głowie. 

  6. David westchnął.

    - No dobrze. Możesz spać ze mną. Ale teraz musisz iść wziąć prysznic i przestać się ciąć. Tyczy się to ciebie i mojego brata - Powiedział patrząc na dziewczynę. Delikatnie pogłaskał ją po głowie. - Dobrze? Łazienka jest po lewej stronie. Idź się wykąp. Jak skończysz to pójdziemy do mojego pokoju. Dobrze Kuro? - Zapytał, patrząc na nią. Liczył, że teraz dziewczyna się go posłucha. David chciał się napić i przemyśleć kilka spraw. Oraz zastanowić się co zrobić dalej z całą tą sytuacją. 

  7. David westchnął i popatrzył na swojego brata. Widząc jego zabandażowane ręce westchnął. W środku trochę go roznosiło. Jednak powstrzymał się. Popatrzył na Kuro i delikatnie pogłaskał ją po głowie. 

    - Heh co ja z wami mam - Powiedział cicho, delikatnie przytulając ją do siebie. - Kuro proszę idź się umyj a potem połóż się spać. Na piętrze mam jeszcze jeden wolny pokój, poza moim. Połóż się tam i prześpij. Jutro rano będziemy się martwili co dalej. Teraz proszę odpocznij. Dobrze? - Zapytał, patrząc na nią. Liczył, że dziewczyna zgodzi się. Chłopak musiał przemyśleć kilka spraw. Oraz zastanowić się co dalej zrobić. 

  8. David aż zesztywniał, słysząc, że Kuro pocięła się razem z jego bratem. Popatrzył na nią. 

    - Czekaj chwilę. Mars się pociął? Albo ty pocięłaś go? Proszę odpowiedz mi. Czy zrobiłaś coś mojemu bratu? - Zapytał, patrząc na nią. Zastanawiał się, czy ona faktycznie mogła coś takiego zrobić. Zapomniał dodać, że ktoś będzie się musiał zająć Kuro i jej uzależnieniem. Ale na to przyjdzie czas. Teraz najważniejsze to zaopiekować się nią i jego bratem. Chłopak zaczął też powoli iść w kierunku ich pokoju. Musiał się upewnić, czy wszystko jest dobrze. W razie czego był gotowy sięgnąć po komunikator w kieszeni i zawiadomić pogotowie. 

  9. David patrzył na ta dwójka wychodzi. Westchnął. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się błyskawicznie. Widząc Kuro z nacięciami zesztywniał. Widział, że jest odurzona. Już zaczął się martwić, czy czasem Kuro nie zrobiła czegoś złego jego bratu. Kiedy ta przytuliła się do niego przez chwilę się zawahał. Jednak po chwili przytulił ją do siebie. 

    - Co jest Kuro. Co się stało? - Zapytał cicho z nutką czułości w głosie. Po chwili dodał cicho. - Czemu to zrobiłaś? Miałaś przestać się ciąć - Powiedział, patrząc na jej ręce. - I co jest z Marsem? Położył się? - Martwił się o niego. Jak to o brata. 

  10. David popatrzył na dziewczynę. Coś go faktycznie ruszyło, ale i tak to co się stało już było dużym ciosem dla chłopaka. Nadal był zły na imperium. 

    - Shiro jedyne czego teraz chcę to bezpieczeństwo mojego brata i Kuro. Ja mogę wrócić do pracy, jako rycerz Księżniczki.  Ale Ona musi zapewnić bezpieczeństwo Marsowi i Kuro. Bo to oni stracili więcej przez Imperium Brytyjskie niż ja - Powiedział mężczyzna, patrząc na dziewczynę. Na jego twarzy było widać mieszaninę niezadowolenia i ulgi. - Proszę przekaż to jej. Bo ja ryzykuję całe życie, więc przestało to na mnie robić wrażenie. Ale nie chcę, żeby coś stało się tamtej dwójce. I nie musi już pisać listów. Jutro rano pojawię się przed jej gabinetem. Masz moje słowo Shiro - Zapewnił po czym popatrzył na Zero. - CO teraz planujesz? Nie wydaje mi się, żeby Imperium tak szybko zaakceptowało twój sojusz ze strefą 11 - Dodał. 

  11. Aleksander patrzył na dziewczynę. Przez chwilę nie wiedział co ma powiedzieć. 

    - Ja ci to zaproponowałem. Nie zmieniłbym cię wbrew twojej woli. Ja szanuję czyjeś zdanie. Tego nauczył mnie Loren, zmieniając mnie. Że mamy wybór. A ty nie mogłaś go dokonać. I nie chciałem cię obrażać. Po prostu... Po prostu za dużo już straciłem przez inne wilkołaki w czasie tych wszystkich lat - Powiedział, patrząc na dziewczynę. Na jego twarzy nie było widać emocji, ale dziewczyna wyczuwała, że Aleksandra zabolały jej słowa. - Nigdy nie stwierdziłem, że jesteś gorsza. Ja nie czuję się gorszy od wilkołaka. Czuję się inny. Tak przeszkadza mi ich zapach. Ale jedyny wilkołak, którego zabiłem przez te 400 lat zmusił mnie do tego. Zabił młodą dziewczynę i jej młodszą siostrę na moich oczach. A potem zapytał, czy nie chcę się z nim pożywić. Nie wytrzymałem - Powiedział mężczyzna i podszedł krok bliżej Saskii. - Saskia zrozum mnie. Mi zależy na tobie. Ale boli mnie to, że jesteś inna. Że zmienili cię bez twojej zgody. Że do końca życia będziesz inna. A wiem, jak to jest być inny. - Aleksander chyba powoli zaczynał się gubić w swoich słowach. Saskia słyszała, że wampir powoli zaczyna gadać od rzeczy. Ale to by świadczyło, ze faktycznie pierwszy raz w jego życiu był w takiej sytuacji i nie wie jak zareagować. 

  12. Kater już miał coś odpowiedzieć, lecz wtedy usłyszał głos w głowie. 

    Cholera teraz? Świetne wyczucie Zannah - Pomyślał po czym skierował się w dość odległą część budynku, starając się jednocześnie zachować jak najmniejszy dystans od celi. Co prawda nie do końca wiedział, gdzie ona może być, lecz kierował się Mocą. Na dodatek skupił się, aby odnaleźć Sehtet i Luke'a. Mimo wszystko nie zamierzał jej do końca wysłuchać. Miał gdzieś, czy ona będzie na niego wściekła czy nie. Zabrak uważał, że Rebelia jest im potrzebna. Chociażby po to, aby Najwyższy Porządek skupił się na nich a nie na Sith'ach. Najpierw ruszył do pokoju dziewczyny. Liczył, że ona tam będzie. Z ostrzeżeniem Luke'a czy Pratimy poczeka, aż odnajdzie dziewczynę. Teraz ona się dla niego liczyła. Kater, jeśli znalazł kogoś na swojej drodze Mocą odpychał z takim impetem, żeby ta osoba straciła przytomność. Nie chciał nikogo zabijać. Musiał dotrzeć do Sehtet a potem ostrzec resztę. 

  13. Aleksander patrzył na plecy dziewczyny. 

    - Nie krzyknąłem. Mówiłem szeptem do Lorena. Nie spodziewałem się, że... wilkołaki mają aż tak dobry słuch - Tłumaczył się. O dziwno Saskia wyczuła w jego słowach prawdę. Albo wręcz mistrzowskie aktorstwo. - Wierz mi, że to jest dla mnie trudne. Od ponad 400 lat pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że osoba, na której mi zależy została przemieniona. Nie wiedziałem jak na to zareagować - Dodał, nadal stojąc w miejscu. Chyba nie miał zamiaru odchodzić. Na dodatek Saskia czuła, że gdyby ona zaczęła biec on podąży za nią. - Zrozum. Ja naprawdę chciałbym, żeby to wszystko wyszło inaczej. Żebyś nie musiała przez to przechodzić. Ale już za późno. Stało się. Zostałaś wilkołakiem. Ale to ty zawsze powtarzasz, że nie można oceniać ludzi z racji tego kim są. Więc proszę... Nie oceniaj mnie za jedno moje słowo - Słowa Aleksandra zaczynały się powoli łamać. On chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Ale teraz miałaś o wiele lepszy słuch niż człowiek, wiec doskonale to dosłyszałaś. 

  14. Kater zatrzymał się, czując rękę Izefeta na ramieniu. Zignorował ból. 

    - Wiesz, że pewnego dnia jeden z nas będzie musiał umrzeć? Aby równowaga w Mocy została zachowana - Powiedział, siląc się, żeby się nie odwrócić i nie przywalić Kage. - Nie ufam jej. Nigdy nie ufałem. Taka natura Sith'ów. Nikt nigdy nie może zaufać drugiemu. Gdy tylko stanę się silniejszy zabije ją. I będę kontynuował swoje zadanie.  I nie... Nie ważne co by się działo nie poświęciłbym Sehtet. Nie jestem Sith'em jak każdy poprzedni. Ja wierzę w równowagę i sojusz z Jedi. To chciałeś usłyszeć? - Zapytał, odwracając się w jego stronę. Zdjął rękę Kage ze swojego ramienia i patrzył na jego plecy. - Nie chcę mieć w tobie wroga. Ale nie powstrzymasz mnie przed osiągnięciem mojego celu. Równowaga Mocy musi zostać zachowana. A ja będę tym, który tego dokona - Powiedział po czym znowu odwrócił się, patrząc w stronę, w którą poszedł Twi'lek. - Tędy poszedł. Jeśli wiesz, gdzie jest ona jest to możesz tam isć. Może ty go tam znajdziesz - Powiedział, po czym ruszył przed siebie, szukając zdrajcy. Chciał go jak najszybciej dopaść. Przez głowę przeszło mu, że jeśli ten koleś nadal posiada ten specyfik, to mógł odwrócić sytuację sprzed chwili. Ale najpierw musiał go znaleźć. 

  15. Patrick odsunął się, widząc jak dziewczyna idzie w przeciwnym kierunku do Aleksandra i reszty. Wampir chyba to dostrzegł, bo odsunął się od Lorena i ruszył za dziewczyną. Dziewczyna nie musiała się obracać, żeby wiedzieć, że wampir się zbliża. Jego zapach stawał się coraz intensywniejszy. 

    - Saskia czekaj - Powiedział Aleksander po czym podbiegł do niej i złapał ją za rękę. Dziewczyna nagle poczuła, jakby włożyła rękę do wiadra z lodem. Skóra Aleksandra była dla niej lodowata, twarda i bez najmniejszego pulsu. - Saskia przepraszam. Nie chciałem, żebyś to usłyszała. Ale... jak mogło do tego dojść? - W głosie mężczyzny dziewczyna usłyszała coś, co mogłoby być smutkiem. Na dodatek wampir zatrzymał ją w miejscu, Kiedy Saskia chciała iść dalej czuła, że wampir ją przytrzymuje. Co jak co, ale wyglądało na to, że jednak coś tam mu zależało, skoro przemógł się i stał blisko niej, mimo zapachu. Dziewczynie wampirzy odór wdzierał się już do mózgu, chociaż po rozmowie z panem Lorenem trochę się do niego przyzwyczaiła. Więc nie było tragedii. 

  16. Kater nie spodziewał się, że zobaczy właśnie Izefeta. Widząc go cały się spiął. Jednak nic nie powiedział, tylko czekał na to co zrobi ten drugi. Kiedy Izefet tylko wyłączył pole i się odsunął Zabrak podniósł się ostrożnie, cięgle obserwując osobę, która zepsuła cały jego plan. Złość aż roznosiła go od środka. Było tego tyle, ze nawet ignorował ból, jeśli jakiś nada pozostał w jego ciele. Popatrzył na niego.

    - Gdyby nie fakt, że tamten Twi'lek jest już martwy, tylko muszę go o tym uświadomić, to już byś wąchał kwiatki od spodu - Warknął tylko Kater, nie siląc się nawet na słowa podziękowania. Z jednej strony Zabraka aż nosiło, żeby rzucić się na Izefeta i zrobić mu kilka złych rzeczy. Jednak teraz ważniejsze było ocalić Zannah, więc skupił się na tym. Kiedy mijał Kage w drzwiach coś go ruszyło, bo mruknął tylko. - Dzięki - i ruszył w lewo, skupiając się na odnalezieniu zdrajcy. Nie dość, że się rozglądał, to jeszcze skupił się w Mocy, żeby go wyśledzić. 

  17. Może się tylko Saskii zdawało, ale miała wrażenie, że jej krzyk również nabrał na sile. Przynajmniej zadziałało. Wszystkie osoby w jego zasięgu, czyli dwa wilkołaki, Aleksander i Loren, który właśnie odciągał jednego z nich od swojego syna zatrzymali się. Aleksander chyba najszybciej się ogarnął, bo odkopał napastnika i stanął w pozycji bojowej. Jednak wszyscy teraz patrzyli kątem oka na dziewczynę, kiedy ta do nich krzyczała. Jeden z wilków zmienił się w człowieka i popatrzył groźnie na Saskię.

    - Czy my jesteśmy poważni? To ty zdradzasz własną rasę! - Krzyknął jeden z wilkołaków. - Bratasz się z tymi krwiopijcami. To ty sprawiłaś, że nasz brat zginął. To ty zaprowadziłaś go do łowców! - Krzyczał dalej, jednak oba wilkołaki zaczęły się powoli oddalać, zostawiając wampiry za sobą. Chociaż było widać, że wolałyby walczyć. Ale instynkt samozachowawczy nakazał im uciekać. Po chwili podszedł do dziewczyny Patrick.

    - Przypomnij mi, żebym nigdy więcej cię nie zdenerwował dobrze? - Zapytał, uśmiechając się lekko do niej. Dziewczyna nagle usłyszała szepty między wampirami. 

    - Co to ma znaczyć Loren? Czemu ona jest psem? - Zapytał Aleksander, wyraźnie wzburzony całą sprawą. 

    - Nie psem tylko wilkołakiem synu - Poprawił go Loren, kładąc mu rękę na ramieniu - Ci łowcy, co was wczoraj zaatakowali porwali ją z domu. Potem zaatakowały ich wilkołaki a jeden z nich ugryzł ją, kiedy ponownie trafili na łowców - Wyjaśnił pobieżnie mężczyzna. Cóż chyba chciał jak najszybciej streścić całe zdarzenie. Jednak Aleksander nie wydawał się być zadowolony z tego faktu. 

  18. Katera już zaczynały nużyć te pytania. Słysząc, że to koniec zaczął się przygotowywać na atak lub jakąś reakcję z jego strony. Jednak ten wyszedł, co trochę zdziwiło Zabraka. Kiedy Twi'lek wyszedł a Zabrak odzyskał władzę w rękach i poczuł, jak Moc do niego wraca chciał wstać. W ostatniej chwili zobaczył, że oszust zostawił włączone pole siłowe. Jednak miał już Moc, więc mógł z niej skorzystać. Skupił się i spróbował za pomocą Mocy wyśledzić dwie osoby. Sehtet i Pratimę. Wiedział, że ta druga szybciej wyczuje jego Moc, ale i tak skupił się na wysłaniu wiadomości, używając przy tym całą Moc, jaką był w stanie zebrać w sobie. Liczył po cichu, że tą wiadomość odbierze też Zannah. Przynajmniej byłaby ostrzeżona. 

    - Zielonoskóry Twi'lek lekarz to zdrajca. Przesłuchał mnie za pomocą Serum prawdy i wypytywał o Sitha. Zamknął mnie polem i zmierza nie wiem gdzie - Wiadomość miała być w miarę krótka, żeby szybko dotarła do jednej z tych osób. Liczył, że ktoś przyjdzie i go uwolni. Kater liczył na to, że będzie to Sehtet, bo ona nie miała do niego takich pretensji jak Pratima. A czas naglił. 

  19. Patrick popatrzył szybko wokół, a potem na Saskię. Pan Loren skinął głową, jakby się zgadzał z jej słowami, ale po chwili westchnął. 

    - Jeszcze tego brakowało - Powiedział po czym popatrzył na dziewczynę. - Aleksander tutaj biegnie - Powiedział, wyraźnie zniesmaczony. Po chwili z klifu, kawałek od Saskii i mężczyzn wyskoczyły trzy postacie. Po chwili Saskia dostrzegła, że jednym z nich faktycznie jest Aleksander. Ale nie wyglądał za ciekawie. Miał podarte ubranie, kilka ran od pazurów. Dwa wilkołaki goniły go zaciekle. Oba były w postawi ogromnych, dwunożnych wilków. Aleksander biegł w kierunku Lorena i Patricka. Będąc mniej więcej w połowie drogi zatrzymał się i popatrzył zaskoczony.

    - Saskia! - Zapytał, nie będąc pewny czy dobrze widzi, a co ważniejsze czuje. Wilkołaki zatrzymały się kawałek za nim, chyba również zdziwione widokiem wampira, człowieka i wilkołaka, które stoją obok siebie. - Saskia o co tutaj chodzi? Czemu jesteś... psem? - Zapytał mężczyzna. Chyba on, w przeciwieństwie do pana Lorena nie umiał powstrzymać języka i nazywał wilkołaki tak, jak chyba każdy wampir je nazywa. Wilkołaki chyba ogarnęły się, bo skoczyły na mężczyznę. Loren od razu ruszył mu z pomocą. 

  20. Zabrak już chciał powiedzieć kolejną porcję wyzwisk i gróźb, jedna usłyszał kolejne pytanie. A specyfik zrobił swoje. Znowu odpowiedzi same cisnęły mu się na usta. I znowu musiał walczyć sam ze sobą, żeby nie powiedziec tego, co ślina mu przyniosła na język. Patrzył na Twi'leka, chcąc już zakończyć to przesłuchanie i jego żywot. 

    - To Kage, więc pewnie podchodzi ze swojej rodzinnej planety. Wybacz zapomniałem, jak się ona nazywała. Poszukaj sobie - Powiedział, odpowiadając na pytanie kim on jest i skąd pochodzi. Faktycznie Zabrak nie przykładał większej uwagi, skąd jest Izefet, skoro wiedział kim on jest, więc inne informacje mógł sobie wyszukać.

    - Co potrafi? Jest wyszkolonym wojownikiem. Potrafi dobrze walczyć i używać Mocy. Wydaje mi się, że jeszcze potrafi to i owo, ale nie jest osobą, która chętnie mówi o sobie i rzadko pokazuje to co potrafi.  - Dodał, nadal patrząc z rządzą mordu na Twi'leka. - Ile jeszcze potrwa działanie tego specyfiku? Chciałbym cię już dopaść i zabić - Powiedział. To również była prawda, więc skoro już musiał mówić prawdę, to przynajmniej przekazał temu oszustowi jaki ma do niego stosunek. 

  21. Pan Loren zamyślił się przez chwilę. 

    - Cóż ludzie potrzebni są wszędzie. Nie tylko na zamku. Część pracuje w ogrodzie, część przy zwierzętach, a na dodatek zawsze można przecież coś nowego znaleźć. Tak więc opcji jest dużo, jeśli chodzi o pracę poza zamkiem - Powiedział mężczyzna, posyłając Saskii lekki uśmiech. - Poza tym... to może być dość ciekawe. Możesz mi wierzyć, ale pierwszy raz od ponad 400 lat współpracuję z wilkołakiem. Więc to będzie dla mnie ciekawe doznanie. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako kaprys starego wampira.  - Dodał, patrząc na dziewczynę. lekko zaciekawiony. - Najważniejsze pytanie brzmi, czy ty chcesz w ogóle wrócić do pracy i czy nie będzie ci przeszkadzać, że twoim pracodawcą jest wampir. Ale... - Nie dokończył. Saskia poczuła dlaczego. W jej kierunku zbliżały się trzy postacie. Z czego jedną z nich na pewno był wampir. Zapach znowu zaczynał stawać się mało przyjemny. A już było tak dobrze. Gorsze było to, że dwa pozostałe zapachy były dla Saskii dziwnie znajome. Jakby już je kiedyś poczuła. A zapachy Saskia pamiętała od momentu przemiany. A pierwszym takim zapachem był ten, od wilkołaka, który ją zmienił. Więc to prawdopodobnie są jego bracia. 

  22. Kater nadal próbował się rzucać i walczyć. Wiedział już, że nie musi mówić dokładnie tak, jak podpowiada mu mózg. Informacja musiała być po prostu prawdziwa. To dawało jakieś szanse. Jednak nadal w Zabraku wzbierała złość i gniew. Wiedział już, że jeśli tylko się wydostanie to Twi'lek jest martwy. Nawet jakby Kater miał go zabić tylko własnymi rękami. 

    - Nie muszę nawet myśleć. Ja to rozwalę. A potem poślę cię trzydzieści metrów pod ziemię jako karma dla robaków - Warknął Zabrak, zanim "lekarz" zadał kolejne pytanie. I znowu na usta cisnęła mu się odpowiedź "tak" Ale ponownie Sith walczył ze sobą. 

    - Była... zanim wylądowałem tutaj. Nie wiem ile czasu minęło więc nie mam pewności, gdzie jest teraz - Odpowiedział. Cóż to był zgodne z prawdą. Zabrak nie miał pewności, gdzie może być teraz Zannah. Chociaż zakładał, ze nadal siedzi w celi. Chyba, że ją gdzieś przenieśli. - Ale nie łódź się. Nie dożyjesz momentu ujrzenia jej - Dodał, szukając jakiejkolwiek możliwości aby użyć Mocy. Chociażby po to, aby poinformować za jej pomocą Zannach. 

  23. Kater popatrzył na lekarza i już miał coś odpowiedzieć. Jednak wtedy zobaczył strzykawkę w ręce Twi'leka. Chciał zareagować, ale nie zdążył. Kiedy poczuł, jak igła wbija się w jego szyję aż warknął. Po tym spróbował jakoś się poruszyć, jednak stracił władzę w rękach. Stracił możliwość poruszania rękami, a na domiar złego nie czuł Mocy w sobie. 

    - Coś... ty... mi... zrobił?! - Warknął Zabrak. Jednak wtedy specyfik zaczął działać a twi'lek zadał pierwsze pytanie. Kater czuł ból w głowie. Słowa same cisnęły mu się na usta. Próbował coś z tym zrobić, ale uczucie powiedzenia imienia jego niedoszłej mistrzyni stawało się powoli nie do zniesienia. Jednak Zabrak walczył. Zebrał się w sobie i popatrzył na Twi'leka z rządzą mordu w oczach.

    - Rain. Jej imię to Rain - Powiedział, czując, że gdy tylko odzyska władzę w rękach i kontakt z Mocą to Twi'lek pożałuje, że w ogóle spróbował zadzierać z Sith'em. 

  24. Loren popatrzył na Saskię. Widać było, że on chyba też powoli przyzwyczaił się do jej nowego zapachu, bo na jego twarzy nie  było już widać tego samego wyrazu, co wcześniej. 

    - Cóż... Tak szukałem ciebie. W twoim pokoju wyczułem zapach kilku ludzi, których nigdy w życiu nie widziałem, więc zacząłem się obawiać. Fakt, że twoje rzeczy też zniknęły nie poprawiał całej sytuacji. Dlatego wysłałem kilku moich ludzi do pobliskich miast, zapytać czy czasem ktoś nie widział ciebie w towarzystwie jakiś mężczyzn. Aleksander niestety też wyruszył, mimo, że mu zabroniłem. Jednak chłopak nie chciał mnie słuchać - Westchnął, patrząc na dziewczynę. - Faktycznie teraz sprawy się skomplikowały. Prawdą jest, że Felicja nie zgodzi się na to, żebyś pracowała w naszym domu, albo przynajmniej nie zbliżała się do tej części zamku po której ona się przemieszcza. Jednak mimo wszystko chciałbym, żebyś przemyślała całą sytuację. Bo wierzę, że Aleksander nie zgodzi się, żebyś nas opuszczała. Nawet, jeśli teraz jesteś... wilkołakiem - Ostatnie słowo brzmiało tak, jakby Loren najpierw chciał powiedzieć coś obraźliwego, ale się powstrzymał. - Ja również cię polubiłem. Dlatego zróbmy tak. Przyjdę do ciebie jutro po zachodzie słońca i wtedy powiesz mi, czy faktycznie chcesz wracać, czy jednak zostaniesz z nami. Zmienimy co prawda trochę zakres twoich obowiązków, ale myślę, że nie będzie ci to przeszkadzać - Dodał z lekkim uśmiechem. O proszę. Znalazł się wampir o szlachetnym sercu. Takich to pewnie ze świecą szukać. Patrick nadal przyglądał się dziewczynie, jakby chciał wyczytać z niej co odpowie. 

  25. Zabrak jednocześnie był zadowolony z faktu, że czuł się lepiej. Jednak to leżenie bez celu zaczynało go denerwować. Widząc wchodzącego Twi'leka podniósł głowę i popatrzył na niego. Odniósł wrażenie, że ten sobie nic nie robi z faktu, że Kater był niebezpieczny i mógł go z łatwością zabić, nawet go nie dotykając. Jednak to świadczyło, że bardziej martwi się o zdrowie pacjentów niż swoje własne. 

    - Bardzo zabawne - Powiedział, kładąc się znowu na łóżku. - Lepiej. Dalej czuję brzuch, ale przynajmniej mogę jeść normalnie - Powiedział po czym popatrzył na lekarza - A co się dzieje na zewnątrz? Zrobiono coś z tą Mroczną Lady? - Zapytał. Liczył, że ona nadal leży w celi i, tak jak Zabrak, nabiera sił. Bo za niedługo będzie tutaj gorąco. Zabrak Musiał mieć tyle sił, ile tylko będzie w stanie zebrać. 

×
×
  • Utwórz nowe...