Skocz do zawartości

Razorhead

Brony
  • Zawartość

    68
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Razorhead

  1. Jeśli poniższe zapytania ukradną komuś na darmo minutę i sześć sekund życia, z góry przepraszam, jednakże nie zadawałbym ich, gdybym ze stuprocentową pewnością znał odpowiedź (Bywa ze mnie dość niepewna osoba) bądź nie próbował jej szukać uprzednio przynajmniej czas jakiś (nie znalazłem zadowalającej, może źle szukałem lub czegoś nie zrozumiałem). Ośmielę się zadać najpierw jedno pytanie, dla uzyskania pewności (z pozoru może przypominać jedno z tych "oczywistych", ale stwierdziłem, że lepiej będzie na wypadek wszelki wprzódy spytać, niźli się potem dziwować). A mianowicie: jeśli chodzi o postacie to czy mają to być kuce, czy też istoty ludzkie (powiedzmy), a jeśli jest teoretycznie dozwolone zarówno jedno, jako i drugie, to czy starcia "konikowatych" z humanoidami też są teoretycznie możliwe? Zapytanie to wzięło się z raczej błahej sprawy, a mianowicie rzecz w tym, że chociaż forum nasze jest poświęcone głównie MLP, to w niektórych pojedynkach zauważyłem użycia terminu "dłonie". Nie chodzi mi o żadne "błełdy", bo wiem, że nasza społeczność czasem używa nazw ludzkich części ciała do opisania końskiego odpowiednika tychże fragmentów dla większej wygody - ale tu bierze też czasem początek dwojaki sposób zrozumienia treści (generalizując: walczy kuc czy człowiek?). A przynajmniej, jeśli nie podano innych cech wskazujących na kuca (np. pyszczek, grzywa itp.). Właściwie, pytanie do zadania w podobnym celu miałbym też i drugie, związane z tematem samej używanej magii (ale, ostrzegam, nadal zadawane przez "greenhorna"). Forma zaklęć i ich efekty, jeśli niczego nie przeoczyłem, są >>>W PEŁNI<<< dowolne, pod warunkiem, że nie kładą od razu oponenta na łopatki bez jakiejkolwiek teoretycznej możliwości responsy z jego strony, tak?
  2. Moim zdaniem, nie da się przy posiadanych aktualnie przez nas danych jednoznacznie określić, czy królowa Chrysalis jest istotą dobrą, czy złą. Po prostu mamy zbyt mało pewnych informacji, a to natomiast sprawia, że zaczynamy chodzić już po mniej pewnym gruncie, na którym zaczynają nas bezustannie nawiedzać pytania "A co, jeśli..." oraz "Czy aby na pewno?" Za przykład weźmy jej postępowanie dla dobra innych podmieńców: Z jednej strony rzeczywiście możemy założyć, że te wszystkie podboje (podmieńce, jak wszyscy wiedzą pochodzą spoza Equestrii, która z kolei nie jest pierwszą krainą, którą napadły) mają na celu zapewnienie jej poddanym przetrwania i, powiedzmy, pewnego dobrobytu. W takim wypadku, przy założeniu, że królowa Chrysalis kieruje się zasadą racji stanu, jej wszystkie agresywne wobec innych państw poczynania byłyby uzasadnione, tym bardziej, jeśli podmieńce bez żywienia się miłością nie mogłyby żyć ( to prawdopodobne, ale jednak nie pewne). Ponadto, można by próbować pójść o krok dalej i nawet pokusić się o stwierdzenie, że nie zabiła (a przynajmniej raczej nie planowała zrobić tego od razu) ani Celestii, ani Twilight, ani Cadance (i całej reszty), ponieważ godziła się tylko na środki konieczne do osiągnięcia celu, a nie na zbędne okrucieństwo. Ale... Z drugiej strony ktoś mógłby stwierdzić, że taki, a nie inny tryb życia podmieńców jest dyktowany przez chciwość, oraz żądzę władzy i dominacji. Może to być, że po prostu taka jest natura tych stworzeń. Ale możliwe też, że tak naprawdę ich koczowniczo-rabunkowy tryb życia jest powodem tylko ambicji, chciwości i pragnienia zniewolenia innych występujących u ich władczyni. W takim wypadku istnieje nawet możliwość, że podmieńce są mamione kłamstwami i fałszywymi obietnicami, a tak naprawdę w oczach swej królowej nie są niczym innym jak tylko nic nieznaczącymi niewolnikami i wspomnianym "mięsem armatnim". Przypuszczalnie wtedy wspomniane wcześniej kuce nie poniosły śmierci ze względu nie na litość albo racjonalizm królowej Chrysalis, a z powodu jej sadyzmu, chęci upokorzenia przeciwników, oraz zadawania im dodatkowego cierpienia, poprzez zmuszanie ich do patrzenia na niedolę ich ukochanych przecież poddanych. Innymi słowy, wiemy tylko, co zrobiła, i że podmieńce by na tym zyskały, gdyby jej się udało. Nie mamy jednak wbrew pozorom gładko wyłożonych jej fundamentalnych motywów postępowania. Na tej podstawie ponawiam stwierdzenie: czy jest naprawdę dobra, lub naprawdę zła - tego na razie przynajmniej określić nie sposób. Tak czy siak, dopisując na marginesie, trzeba jednak zauważyć, że otwiera to niemałe pole do popisu dla wszelkich rozważań i pozwala na dość sporą swobodę w tworzeniu teorii spiskowych, oraz dużą dowolność wyobrażeń twórcom różnych fanowskich opowiadań.
  3. Również i mnie można zaliczyć do grona osób, którym opowiadanie się podobało. Fabuła ciekawie się rozwija i nieraz zaskakuje czytelnika doprawdy niesamowitymi, i często również bawiącymi do łez zwrotami akcji. Choć autor nieco nietypowo zastosował proporcje w schemacie zawierającym konfrontację głównych bohaterów z ich oponentem, to całokształt nie nudzi - a to nie każdemu się uda. Zgoda, dla laików szczegółowe opisy kolei mogą wydawać się nieco mniej ciekawe, ale moim zdaniem jeżeli akurat o to chodzi, jest to też po części kwestia podejścia. Bo warto według mnie wspomnieć, że choć z jednej strony momentami nie każdy zrozumie o co do końca może chodzić, to z drugiej strony nie przeszkadza to w praktycznie w żaden sposób w rozumieniu fabuły, a natomiast dodaje fragmentom, których akcja skupia się i meandruje wokół miłośnika pociągów, specyficznego, ale i interesującego klimatu. Ten zaś, że pokuszę się o taką interpretację, daje czytającemu możliwość lepszego wczucia się, poprzez dość ciekawy sposób ukazania osobowości (i pasji, rzecz jasna) wspomnianej postaci. Jeżeli chodzi zaś o samych bohaterów, są to persony z wyraziście wykreowanymi charakterami, które w przypadku postaci serialowych są w zupełności zgodne z oryginalnymi. Ich psychikę nieraz określa na pierwszy rzut oka raptem parę prostych cech (jak na przykład gwara AJ, która moim zdaniem i w serialu być powinna), które w połączeniu nadają ich osobowościom siłę przebicia porównywalną do pocisku wystrzelonego z działa przeciwpancernego - praktycznie każdy z bohaterów się czymś różni na tle pozostałych (mniej lub bardziej) na tyle, aby nie było żadnych problemów z ich rozróżnianiem, mimo niekoniecznie małej ilości występujących w opowiadaniu postaci, lecz nie na tyle, aby przyćmić inne. Troszkę mniej mi się podobała jedna z "autorskich" klaczy, a mianowicie Starlight, ale to tylko dla tego, że po prostu nie bardzo przepadam za takim typem bohatera - jest więc to ocena personalna i subiektywna, a pod względem technicznym nie mam jej nic do zarzucenia. Kolejnym olbrzymim atutem "EqueTripa" jest humor. Jest to humor zaskakujący, nietuzinkowy, czasem przewrotny, a występujący chyba w każdej postaci. Osobiście najbardziej chyba mnie bawiły niesamowite zwroty akcji, oraz przede wszystkim po raz kolejny świetnie przez autora zastosowane mnogie odnośniki (tak, to o was - między innymi - mowa, Pratchetty). Przyprawiły mnie one nieraz podczas lektury o ledwie kontrolowane napady śmiechu - parę razy nawet może zbyt głośnego, ale co tam - podobno śmiech to zdrowie, a każdy uśmiech to dzień życia dłużej. Sumując to wszystko, śmiem stwierdzić, że psorasowy "EqueTrip" jest lekturą jak najbardziej godną polecenia. Ponadto, ośmielę się też dać głos na status "EPIC" dla tego opowiadania.
  4. Chociaż jestem na owym forum, jak i w społeczności "świeży", to i ja chciałbym zagłosować za przyznaniem rengi "EPIC" dla tegoż opowiadania. Za powód takiego postępowania podaję urzekający, moim zdaniem, oryginalnością, realizmem (jak na utwór o takiej tematyce) oraz nieprzeciętnym humorem świat przedstawiony, który autor w niniejszym dziele wykreował. Na pochwałę zasługują też moim zdaniem bohaterowie, którzy zostali ukształtowani w sposób ciekawy i, ośmielę się stwierdzić, nietuzinkowy, co nadaje formie większą wyrazistość, a zarazem czyni ją przez to bardziej intrygującą. Poza tym, fabuła też wydaje mi się być poprowadzoną spójnie i bez nieraz irytujących w dłużyzn, bądź nieścisłości logicznych. Bywa natomiast zaskakująca, a nieraz występujący komizm sytuacyjny potrafi sprawić, że na twarzy czytelnika często gości metaforyczny banan. A skoro już o uśmiechach mowa, równie często wywoływały je u mnie mnogie, lecz umiejętnie zastosowane odnośniki, które natomiast przyprawiają opowiadaniu tych drobnych, lecz jakże radujących smaczków. Sumując argumenty - oby więcej takich utworów ludzie pisali!
  5. Razorhead

    Poznajmy się!

    Dobry wieczór! Na tym forum przyjmuję niniejszym "imię" Razorhead. Jeżeli chodzi o moje zainteresowanie serialem oraz rzeczami z nim związanymi można by rzec, że powodem była ciekawość, jak zresztą w przypadku wielu osób zapewne. Jednak, co może wydać się odrobinkę odmienne ("Albo nie"), moja przygoda z koniowatymi zaczęła się nie od oglądania, a od czytania. Opowiadanie (zawierające kuce) mi się spodobało, to zaś doprowadziło do tego, że do tematu "My Little Pony: Friendship Is Magic", odnośnie którego nie miałem wcześniej tak naprawdę wyrobionego zdania, zacząłem podchodzić z ciągle rosnącą fascynacją pewnego rodzaju, którego ścisłe określenie przyjdzie mi jednak z pewnym trudem. Na jej fali przeczytałem jeszcze bodajże trzy opowiadania, i zacząłem wkrótce pochłaniać również czwarte. Równolegle z pożeraniem treści "numeru cztery", uzmysłowiłem sobie, że "Niech to, to mi się podoba!", i zacząłem oglądać również serial. Było to w kwietniu bieżącego roku, a zakończyło się (jak na razie, rzecz jasna, tak jak i wielu z Was zapewne, czekam na piątą serię) nieco po emisji ostatnich dwóch odcinków serii czwartej. Jednakże, pomimo mego wielkiego zainteresowania tematyką, której poświęcone jest to forum, muszę przyznać, że nadal sam jestem tą fascynacją trochę zaskoczony. Tu być może dla wyjaśnienia powinienem dodać, że wśród moich zainteresowań są między innymi twórczość niektórych zespołów grających, dajmy na przykład, metal, różne ciekawe (mym zdaniem przynajmniej) monstra i inne stwory (na przykład filmowy Predator), wikingowie, oraz parę innych, które, powiedzmy, że raczej z kolorowymi opowieściami o przyjaźni raczej nie mają za wiele wspólnego. Domyślam się, co prawda, jak wielce zróżnicowane bywają pola zainteresowań innych osób w tej społeczności, ale po prostu wciąż nie potrafię przestać się dziwić samemu sobie. Ale jestem jednak zadowolony, z tej mojej nowej "przynależności". Jeśli zaś chodzi o inne zamiłowania, to nieco czasem rysuję, przepadam za nieco staromodnym i nieraz obszernym stylem wysławiania się, troszkę znam się również na teorii muzyki klasycznej, gram, oraz uczę się wciąż grać, na organach i fortepianie. Z wielką chęcią zagłębię się też w ciekawe lektury. I choć dopiero dziś zaczynam pisanie komunikatów na "swoim" pierwszym forum, to muszę przyznać, że temu konkretnemu przyglądałem się już od dłuższego czasu "Z dużą ciekawością". Żywię zatem nadzieję, że czas, który spędzę tu, wśród Was, innych użytkowników, będzie czasem mile spędzonym. Zatem, koniec owej tekstu ścianie już dając, a przesłanie podsumowawszy, Witajcie!
×
×
  • Utwórz nowe...