Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez PrinceKeith

  1. Ruby dalej stała zaszokowana. Zmusiła się zpraliżowana strachem do cofnięcia się pod ścianę. - Tam! Okno! Szara postać liże szybę z upiornym uśmiechem. Nie może mnie dotknąć bo inaczej ze mną koniec - mówiła prawie piszcząc. Serce biło jej jak szalone. To było dla niej za wiele. Nie wiedziała czy zaraz nie odpłynie.
  2. Mars spojrzał na ciebie. Spojrzał na ciebie nieco smutnym, melancholijnym wyrazem twarzy. Jego włosy rozwiewał wiatr, widać było delikatne odrosty na głowie chłopaka. Oczy, były teraz czarne. Jak dwa węgielki. - Tak mówi do mnie tylko Kill... Nie kłamię... Ukrywam to czego nie musisz wiedzieć... Nie musisz. Moje cele i pragnienia, to moja osobista sprawa prawda? Bolesna przeszłość także... David nie rozumiesz!? Quinna mogą w każdej chwili odłączyć od maszyny. Jest w śpiączce, od dwóch lat... To trudne... Nie chcą go podtrzymywać. A ja... Nie, my... - po tych słowach lekko się skrzywił a po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.
  3. Mars siedział na ganku domu, nieco znudzony, z rozczochranymi włosami. Nucił coś pod nosem. - Hej - powiedziała ci tylko gdy przyszedłeś. Potem dalej pogrążył się w myślach. Kuro kręciła się po kuchni. Po jakimś czasie udało ci się dotrzeć do komputera. Zacząłeś przeglądać informacje.
  4. Shiro westchnęła. Po chwili zamyśliła się. - David. Bo Mars tak? Ma żólte oczy nie? Znaczy tak mi się wydaje z tego co widziałam. Złote oczy mogą być określeniem na żółte David - powiedziała spokojnie. - Co do informacji. To trudny temat, pilnie strzeżony. Znalazłam niewiele ale przesłałam wszystko co było. Autorem tych notatek jest niejaki "Bjarkan". Topaz się z nim zadaje więc jeżeli będziesz potrzebował z nim porozmawiać... To podziedz, na pewno wie wiecej niż jest w terminalu. I nie martw się o to, że Mars jest związany z Kuro. Kuro należała do innej grupy. Bardziej rozbudowanej. GOD'si to tylko czwórka, z czego w ataku były tylko trzy osoby.
  5. Szybko dotarłeś do domu Shiro oraz Teo. Chłopak spał na rozłożonej kanapie okryty kocem. Obok leżała sterta zużytych husteczek, sam nos wilka był obtarty od dmuchania nosa. Lekko zastrzygł uszami. Obok niego siedziała Shiro zanim nie wpuściła cię do domu. - Słuchaj - zaczeła gdy wszedłeś. - Nie ma nagrań z ataku, sprytnie je usunęli. A informacje, nie ma nic konkretnego w bazie danych ale to co jest... Wysłałam ci i myślę że wystarczy.
  6. Shiro westchnęła. - Nie. Ale ta grupa... "GOD's" znowu zaatakowała. Rok nie robili nic głupiego a teraz nagle znowu im się zachciało bawić. Sprawdź w domu, a jak tam go nie będzie to poszukaj go na liście ofiar ataku. Ogólnie sprawdz temat. Będzie dobrze, znajdzie się - mruknęła cicho.
  7. Usłyszałeś ciche buczenie w komunikatorze a potem jak zapewne Shiro w niego stuka. - Halo? Słychać mnie? Mam nadzieję, że tak bo jak nie to rozwalę to ustrojstwo. Cóż, trudno to określić. Chyba grypa. Ogólnie słaby i tak dalej. Siedzę w domu i się nim opiekuję. W końcu ten futrzak zasługuje na trochę miłości - mruknęła. Słychać było że jest nieco zmęczona.
  8. Dziewczyna uśmiechnęła się. - Tak. Jedną rzeczą. Baw się dobrze dzisiejszego dnia - powiedziała dalej szeroko się uśmiechając. Pożegnałeś się i wyszedłeś z biura. W budynku panował gwar. Wszyscy się przeciskali, jeden krzyczał przez drugiego. Ale w końcu udało ci się wydostać. Gdzie teraz się udasz?
  9. Topaz zastanowił się. - Wszystko gra. Wykonywałem twoją robotę gdy cię nie było. Shiro mnie w to wrobiła choć nadal nie pamiętam jak. Jeśli o Shiro mowa. Fajnie by było jakbyś ją odwiedził. Teo podupadłana zdrowiu i biedna siedzi i się nim opiekuje. - powiedział. Calypso słuchała tylko. - I dopiero teraz o tym mówisz Topaz? Zdrowie naszych żołnierzy jest bardzo ważne. Szczególnie jednostki specjalnej. Podaj mi adres a wyślę tam najlepszego lekarza.
  10. Dziewczyna zachichotała cicho. - Nie. Topaz już się wszystkim zajął więc wracasz jutro od 07.00, mam nadzieję, że dobrze spędziesz dzisiejszy czas - powiedziała. I wtedy do pomieszczeniach wszedł Topaz. - Panienko, wszystko wykona... O David jak ty tu? Wszystko gra? Nie zabili cię? - zapytał patrząc uważnie.
  11. Dziewczyna spojrzała w jego stronę. Zacisnęła dłoń na jego dłoni. Jej wzrok wbił się w twoje ślepia. Otarła łzy. Anioł, po prostu anioł. - Dobrze... Tak, dobrze! Załatwię im obronę. Tak! Nie będą mogli nic im zrobić. Nic. Czy tak ci pasuje? David? Powiedz że tak! - mówiła coraz szybviej z ogromnym entuzjazmem.
  12. Do gabinetu dotarłeś niezwykle szybko. W gabinecie panowała pożądek jak zawsze. Na fotelu siedziała Calypso. Pogrążona w myślach, okropnie zmartwiona. Widać że płakała. Na twój widok obudziła się nieco i spojrzała w twoją stronę. - David! Ja nie wiem jak to się stało... Ja na prawdę przepraszam nie mogłam nic zrobić - powiedziała skruszona. Bardzo ją to bolało. Bardzo bolał ten widok. W końcu Calypso wydawała się aniołem. A czy płaczący anioł nie łamie serc?
  13. Wszystkie czynności poszły gładko, tylko... Marsa nigdzie nie było. Żadnych śladów, nic. Kompletnie, nic. Na razie musiałeś się martwić pracą... Marsa możesz poszukać potem, może sam się znajdzie. Pogoda była dobra. Dobra mam namyśli nie za gorąco, nie za zimno. Trochę się chmurzyło. Ruch nie był duży. Przechodnie patrzyli na ciebie. Jakaś starsza pani spojrzała na ciebie przechodząc, zatrzymała się. - Dziewczyna ci uciekła, że tak krzyczysz? - mruknęła. - Trzeba było być dla niej lepszym. Po co ci ta broń. Jesteś terrorystą? To nie dziwię się że uciekła.
  14. Dziewczyna tylko delikatnie mu pomachała. Widziałeś jak powoli znika. - Trzymaj się - usłyszałeś jeszcze. Po chwili jej nie było. Dookoła roznosiła się tylko jej aura, która czułeś. W mieszkaniu było okropnie cicho, słyszalne było tylko ciche tykanie zegara. Było już ciemno i późno. Kuro spała smacznie machając ogonem to w jedną, to w drugą. Przytuliła się tylko do ciebie gdy ją obiąłeś. *** Rano. Kuro jeszcze spała kiedy wstawałeś, może powinna pospać, tak stanowczo. Ogarniecie się nie zajęło ci dużo czasu. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że w domu nigdzie nie było Marsa. Ani żadnej wiadomości, nic.
  15. Naho westchnęła. Podeszła do ciebie bliżej. Miała ten sam wyraz twarzy co zawsze. Ciekawski, delikatnie tajemniczy, nie wyrażający zbyt wiele. Serce ci waliło, jak ona się tu znalazła? Wyglądała bardzo realne, gdyby nie ta przezroczystość. Pokręciła głową. - Musisz robić to co robiłeś. Staraj się jak możesz a będzie dobrze. Będę stała u twego boku - powiedziała. Tu zrobiła krótką przerwę przetarła czoło dłonią zastanawiając się. - Kuro... Daj jej uczucie, tego jej brakuje. Pocięła się bo czuje się samotna. Z tamtą grupą, żyła od najmłodszych lat więc musisz to zrozumieć. Mars... Nie, Shinji... Nie wiesz ile przeżył bo nie wiesz wszystkiego. Tylko to co wygodne. Uważaj, złote oczy... Tak złote oczy... - Mruknęła po chwili patrząc na ciebie i zabierając ci szklankę by odstawić ją daleko.
  16. Mars skinął głową i delikatnie się uśmiechnął. - Obiecuję, już nigdy więcej. Dobranoc - mruknął jeszcze zamykając oczy. Był zmęczony, bardzo. Ale po głowie nadal chodziło mu jedno... Coś co znały tylko cztery osoby. Kuro skinęła głową. Myślała, że idzie się napić wody. Patrzyłeś jak znika w pokoju machając ogonem na boki. Kiedy byłeś sam. Usłyszałeś coś. - A ty dalej swoje? Tutaj toczą się problemy a ty pijesz alkohol. To nierozważne - usłyszałeś delikatny głos a potem chichot. Znałeś ten głos. Mógł należeć tylko do jednej osoby, Naho. Stała obok opierając się o blat. Była tylko jakaś taka, wyblakła. Bardzo wyblakła i prześwitująca.
  17. Ruby dyszała patrząc cały czas na płomień. Czy całkowicie traciła zmysły? Nie, na pewno nie. Ale co to miło być? Zaczęła się nerwowo trząść. Stała sparaliżowana strachem. Co się działo? Jej umysł nie do końca wszystko wyłapał. Jej ciotka, zaraz tu przyjdzie, ktokolwiek tyka się magi, ginie na szaleństwo. Zrozumiała najważniejsze. Otworzyła usta by coś powiedzieć ale głos uwiązł jej w gardle. Była tym bardzo zawiedziona. Spróbowała raz jeszcze. - Obroń mnie - rzuciła tylko w stronę Isleena, na prawdę cicho. Nadal sparaliżowana strachem.
  18. Mars odsunął się do ściany. - Nie, ja tak nie chcę. Nie przeżyję - mruknął. - Przestanę, ale gitara, potrzebuję gitary do życia - stwierdził. Kuro patrzyła w skupieniu. Machnęła kilka razy ogonem. - Lepiej - za oknem robiło się coraz ciemniej.
  19. Mars westchnął. - To sposób na problemu których nie umiem rozwiązać. Wybacz. Tne się a potem przypominam sobie o nich kilka tygodni potem i znowu się tnę. Po prostu, przeszedłem dużo. Moja mentorka została zabita a gitara roztrzaskana przez Rosjan. Moja kochana Sakura rozumiesz? - mówił tak jakby miał zaraz się rozpłakać. W tym czasie Kuro wyszła z łazienki. Spojrzała na was.
  20. Zamruczała kiedy ją głaskał. Skinęła głową. - Dobrze - powiedziała po czym ruszyła w stronę łazienki powolnym krokiem. Machając czarnym ogonem na boki. Zamyślona. W tym czasie Mars zdarzył się obudzić. Spojrzał na ciebie jakby z lekka przestraszony. A po chwili ziewnął. Był uroczy w rozczochranych włosach.
  21. Kuro podkręciła głową. - Nie chcę spać sama. Boję się. Pozwól mi spać z tobą proszę - powiedziała niepewnie. - Zrobię wszystko co chcesz? Będę grzeczna? Mars wyglądał uroczo kiedy spał. Przeszedł dużo. A mogło go spotkać więcej. Musiałeś go bronić.
  22. - Sam się pociął a ja zrobiłam to potem. Wybacz nam. Jesteśmy bardzo smutni - powiedziała mega spokojnie. W pokoju było tak jak wcześniej. Mars leżał na łózku w drzemał ale w porównaniu do Kuro jego pocięta ręka była zabandarzowana. - Nie bądź zły - powiedziałam po chwili.
  23. Kuro mruknęła coś po czym jej uszy oklapły. Cicho szlochała. - Życie jest okropne? Zue, nie chcę żyć. Pocięliśmy się razem a potem poszedł spać - dodała po chwili. Przutuliła sos mocniej. Wydawała się mega spokojna, jej ton też, bardzo, bardzo spokojny.
  24. Shiro otarła łzy. Szybko zebrała się. - Przekażę - powiedziała na odchodne. Była trochę zmieszana. Zostałeś sam z Lelouch'em. - Na co dzień jesteśmy wrogami. Planuję coś wielkiego ale nie powiem ci nic wiecej. To trudna sprawa. Na razie - potem wyszedł. Usłyszałeś otwieranie drzwi i zza nich wyszła Kuro. Wyglądała na trochę odurzoną. Miała liczne cięcia, Świeże. Pocięła się z Marsem? Przytuliła się do ciebie przy okazji pobudzając cię krwią. Zaczęła płakać.
  25. Zero skinął głową. - Kiedyś będzie lepiej - mruknął cicho pod nosem. - Nie chwal zachodu przed wschodem słońca Lulu - powiedziała Shiro. W oczach miała łzy. Było to dla niej za wiele. A płacząca Shiro była widokiem niezwykle łamiącym serce. - Powiedz co mam przekazać a ja to przekażę - powiedziała a po jej policzku spłynęło kilka łez. Spojrzała na Lulu w poszukiwaniu zrozumienia ale ten patrzył nie wiedząc co zrobić. I znowu jej wzrok spoczął na tobie.
×
×
  • Utwórz nowe...