-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Ruby wzruszyła ramionami a potem fuknęła. Miała lekko zmarszczone brwi. - Dobrze, że mnie wspierasz. To że widzę coś szarego nie znaczy że mi odbija. Wspieraj mnie a nie odbieraj mi nadzieję, proszę. Nie wiem czemu tak jest. To dziwne i po prostu takie jest - powiedziała spokojnie.
-
Ruby skinęła głową poprawiając swoją pozycję na łóżku. - Widziałam. Jak ciebie nie było. Jak to się dzieje, że przy tobie boi się podejść... Wiesz może? - zapytała po czym spojrzała na niego.
-
Ruby skinęła głową. W duchu dziękowała, że szare monstrum zniknęło. Westchnęła. Bezdźwięcznie przekazała wiadomość Isleenowi. Brzmiała ona "Czekaj na parapecie w pokoju". Potem szybko zebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę pielęgniarki. Chyba plan trzeba będzie odłożyć. Ba! Na pewno będzie trzeba.
-
Ruby złapała się za głowę. Cholera. Była chora. I co ona teraz zrobi? Wszystko potęgowała szara postać pojawiająca się za oknem. Gdyby nie ona to jeszcze jakoś by przeżyła. Skup się Ruby, nie możesz dać się jej dotknąć w czoło. Gdyby tu był Isleen byłoby dobrze. Obroniłby ją w razie czego. Kiedyś sobie radziła, ale kiedyś nie czychało na nią jakieś szare coś. - Nie najlepiej pani Jonmes. Chyba mam gorączkę - powiedziała niepewnie krzywiąc się lekko.
-
Ruby patrzyła jak odlatuje. Spróbuj nie zginąć, też mu coś. Przecież dotąd sobie radziła, to czemu teraz nie miałaby? Fuknęła cicho. Potem spojrzała na Judy. Ten uśmiech, nie podobał jej się. - Wiem, nie zazdrość. Damie nie przystoi - powiedziałapo czym uśmiechnęła się.
-
Ruby lekko się skrzywiła. Spojrzała na Isleena myśląc. Może to nie taki zły pomysł? - Jeżeli Isleen się na to zgodzi to jasne. Tylko pod tym warunkiem się na to zgodzę. To jak? Pasuje ci taka rola i plan? Bo jeśli nie to wymyślimy coś innego - powiedziała spokojnie. Uśmiechnęła się by dodać mu otuchy.
-
Ruby westchnęła. - Tak więc, wybrałam się na spacer na klif. Poczułam się w pewnym momencie obserwowana. Schowałam się do groty. No i tam znalazłam Isleena, i świecę. Nie wiedząc czemu zgasiłam ją, i w tedy w dziwnych okolicznościach zawarłam pakt z Isleenem. Ochrona za odrobinę krwi. Jest tu po to by pomóc mu rozwiązać zagadkę "klątwy".
-
Ruby wdziała jak na niego patrzyła. Z lekka pogardliwie. - No właściwie nie bardzo. Chyba że te książki w moim pokoju coś ci podpowiedziały na temat naszych czasów. Wiesz, bardzo długo znajdował się w grocie. Zrozum...
-
Ruby westchnęła po czym skinęła głową mam nadzieję, że przestanie jej już odbijać. Spojrzała na Isleena nieco chłodnie, karcąco. Pomyślała jak ubrać to w słowa. - Isleen przemień się proszę w swoją ludzką postać. Tylko się do niego nie śliń Judy - dodała po chwili.
-
Ruby dalej stała słuchając co mówią. Nie reagowała. Denerwowali ją nieco. Szczególnie Judy ale... To tylko szczegół. Myślała podczas słuchania ich "kłutni". - Nie masz się co o mnie martwić. Raz, , że to koja decyzja. Dwa, nie zabrał mi duszy. Spokojnie, jeszcze mnie nie wychędożył więc możesz być spokojna. Wiem, że chcesz dobrze ale... To tylko po to by odkryć prawdę.
-
Ruby westchnęła i złapała się za głowę. - A to zawsze ty masz takie "genialne pomysły". Wszystko wyszło przypadkiem. Nie martw się, jakoś damy radę go ukryć. Tak myślę. Z resztą mogłabyś mi pomóc a nie wykrzykiwać. Proszę - powiedziała.
-
Ruby cały czas obserwowała jej twarz. Bała się to było zrozumiałe. Nie nyła jednak pewna czy obawa była tutaj na miejscu. Isleen nie był taki zły na jakiego wyglądał. - To... On jest demonem, chyba... Nie jest taki strzaszny na jakiego wygląda, na prawdę. Nie wiedzą, i w tym problem...
-
Wszystko było dobrze. Do czasu. Kiedy Judy przytuliła ją okropnie mocno Isleen wylazł z torby. A do tego jeszcze w swojej normalnej formie. A potem tylko pisk i inne. - Nie Isleen. Zostaw ją - powiedziała. - Właśnie. Judy to Isleen, Isleen to Judy.
-
Był cieplejszy niż sądziła. Może to i lepiej? Nie powinna oceniać książki po okładce. To dziwne, że taki stwór był dobry i nie chciał nikogo skrzywdzić. Był raczej dobrze nastawiony do świata. Półtorej godziny później dotarli. Isleen zmienił we wronę i schował się do toeby, było to bardzo sprytne. Poszła do pokoju. W środku była już jej współlokatorka. - Hej - powiedziała podchodząc bliżej niej. - Jak minęły ci dni wolne?
-
Ruby wzruszyła ramionami. - Jednak nieco ciepła daje. To trzeba przyznać. A także jest ładny, bardzo go lubię. Chowam w jego kieszeniach moje skarby - powiedziała po czym wstała i usiadła obok niego. - Dziękuję że tak uważasz - dodała po czym uśmiechnęła się słabo.
-
Ruby usiadła wygodnie. Westchnęła. Spojrzała na Isleena w jego normalnej formie. Zamrugała kilka razy. - Serio? Bo wiesz, nie czuję się najlepiej. Chyba chora jestem. Byłoby bardzo źle, no i oberwałoby mi się pewnie że jestem nieodpowiedzialna. Możesz mi jakoś pomóc? - zapytała cicho.
-
Dziewczyna westchnęła cicho. Zamyśliła się przez chwilę by potwm usiąść przy stole. Rozejrzała się po zastawie a potem po minach rodziców. Kontem oka zauważyła Isleena kontem oka. Ale była spokojna. Na pewno nikt go nie zauważył. Nie byli tak czujni, przynajmniej tak jej się zdawało.
-
Dziewczyna na chwilę zrobiła jedną z tych swoich kultowych zamyślonych min. A potem wróciła do pogodności. Lulu stał z rękami w kieszeniach. - Już to naprawiłam - powiedziała dumna z siebie Shiro. Lulu zaśmiał się. - Wiesz - zaczął po czym zabrał jedną z kartwk które znajdowały się na teczce Shiro, choć ona próbowała mu ją zabrać. Jakby ona chciała ci to pokazać. - Wycofali swoje oskarżenia co do ciebie. Shiro pogadała z królewną i poszło prosto - podał ci kartkę. Znajdował się na niej list z przeprosinami.
-
Dziewczyna była lekko zaskoczona tak mocnym przytuleniem przez mamę. Ale nie miała co się dziwić, w końcu matka była delikatna. - Starczy mamo. Muszę zjeść śniadanie i iść do szkoły - powiedziała próbując poluźnić uścisk.
-
Dziewczyna westchnęła. Przeszła się po pokoju i znowu westchnęła. - Mam współlokatorkę, Judy, ona ma szalone pomysły i na pewno na coś wpadnie. Nie martw się - powiedziała. - Coś jeszcze, czy mogę już iść na śniadanie? - zapytała podchodząc do drzwi i łapiąc klamkę.
-
Clockwork odetchnęła gdy zobaczyła Isleena wychodzącego z szafy. Westchnęła. - No to takie miejace gdzie się uczysz. Nie zawsze przydatnych rzeczy ale jednak. Chodzę do szkoły bo rodzice chcą żebym była inteligentna. Rozumiesz, prawda? - zapytała przeciągając się.
-
Dziewczyna była przestraszona. Ale miała swój cel. Nie dać się dotknąć przez szarego stwora. Nie wiedziała co o tym myśleć. Była zmęczona. W koncu o piątej obudziła ją Matylda. Otworzyła oczy po czym spojrzała w bok w poszukiwaniu Isleena. Ale go tam nie było. Wygrzebała się z łóżka. - Dzień dobry Matyldo - powiedziała rozglądając się za demonem.
-
Dziewczyna zachichotała cicho gdy zaczął łaskotać ją piórami. Westchnęła. - Nie, teraz wszyscy na takich śpią. Znaczy, tych których stać i mają dom. Po co nam zegary? Żeby określać konkretną godzinę na przykład 03.00, już rozumiesz? Po za tym są bardzo piękne. A teraz dobranoc i nie waż się mówić już więcej - mruknęła zirytowana.
-
Dziewczyną mruknęła coś cicho po czym znaczyła brwi. Lekko otworzyła oczy. - Nie jestem gruba - burknęła tylko i przysunęła się bliżej brzegu po czym odsłoniła nieco kołdry. - Właź, będzie ci cieplej i w ogóle dobrze.
-
Dziewczyna położyła się wygodnie pod kołdrą. Zmrużyła oczy. Westchnęła. - Dzięki i... Wybacz mi proszę. Odpowiem rano, słabo się czuję a jutro miałam iść do szkóły. Kiepsko to widzę. Dobranoc Isleen. Słodkich snów - mruknęła cicho z zamkniętymi oczami po czym spróbowała wyciszyć się i zasnąć.