Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez PrinceKeith

  1. Shiro spojrzała na niego. Szybko puściła Leloucha, otrzepała się i poprawiła grzywkę. - Uszkodziłeś tylko jeden z moich dysków. Co oznacza siedzenie kilka godzin i wgrywanie go na nowo. Miejmy nadzieję, że Topaz nie zapodział nigdzie płyty. Cóż, zbieramy się... Lelouch - skinął lekko głową. - Trzeba ci załatwić nową maskę. I pogadać z gośćmi od tej sytuacji. Zmusimy ich do wycofania oskarżeń i wszystko będzie pięknie.
  2. PrinceKeith

    Klokson zbiera na cosplay

    Wątpię by zatrudnili osobę w wieku lat 14. Do tego mieszkam na okropnym zadupiu. Jak będzie sezon na truskawki to pewnie sprzedam wszystko co mi urośnie. 96 neko znaczy czarny kot. Bo 96 czytasz kuro od kuroku bodajże.
  3. PrinceKeith

    Klokson zbiera na cosplay

    Mogę także wysłać pocztą. Przesyłka darmowa ;3
  4. PrinceKeith

    Klokson zbiera na cosplay

    Na Niuconie. Na Pyrkonie będę jedynie w mundurku japońskim ;3
  5. PrinceKeith

    Klokson zbiera na cosplay

    Specjalnie na premierę drugiego tomu Artifical People Magenta autorstwa Katt Lett. Będę cosplay'ować Ruby Yrd Gorgeous z tego właśnie komiksu. O tym stworzonku mówię:
  6. *COMISSIONS* Witajcie ludziki. Potrzebuję pieniążków na cosplay więc postanowiłam otworzyć komisze. Cennik: Szkic ~ 6 zł Lineart ~ 9 zł Kredki/pastele/akfarele ~ 15 zł Akryle/markery ~ 19 zł + tło ~ 5 zł + każda kolejna postać ~ 4 zł *Jest możliwość odebrania rysunków na Pyrkonie/Pony Congress/Niuconie/Animatsuri *Rysuję wszystko *Zapłata przelew *Ahri wzorowana Przykłady prac; Link do DA: http://paigaakaambris.deviantart.com/
  7. Zero momentalnie uśmiechnął się. Założył maskę po czym usiadł na jednym z większych kawałków gruzu. - Jeżeli na razie potrzebujesz kryjówki, zakon jest w stanie ci ją zapewnić - powiedział. Chwilę potem Shiro wróciła do normy. Spojrzała na niego przestraszona a następnie pobiegła do Leloucha by się do niego przytulić. Była w szoku.
  8. Jednak tego nie zrobiła. Kolejne niekontrolowane użycie geass. Shiro zastygła w bezruchu. I co zrobiłeś? Zero widząc to momentalnie zdjął maskę a potem soczewkę. W jego oku pojawiła się "mewa". - Ja, Lelouch Vi Britania rozkazuję ci odrzucenie próby zemsty na imperatorze Wielkiej Brytanii oraz zachowanie spokoju.
  9. Ale chyba nie zamierzał cię zatrzymywać. Bo milczał. Jednak usłyszałeś kroki i przechodzenie metalowych stawów. Shiro złapała cię za rękę. Szybko zrzuciła maskę z twarzy na ziemię tak, że ta pękła na milion kawałków. Płakała. - Nie rozumiesz? Nie masz żadnych szans. Jeżeli nie odrzucisz tego pomysłu. Sama lub z pomocą Leloucha wybiję ci ten pomysł. Targają tobą emocje. Daj im opadnąć.
  10. Zero dalej stał bez ruchu. Mimo to usłyszałeś czyiś bieg, a potem wspinanie się na gruzy. Obok mężczyzny stanęła Shiro w masce kitsune. Spojrzała na ciebie. Westchnęła. - Zrobisz co uważasz. Możesz zostać jednym z członków Zakonu Czarnych Rycerzy albo zrobić co chcesz. Ale nie polecam ci spotkania z imperatorem. Wymaże ci pamięć geassem a potem zrobi sobie z ciebie swoją marionetkę. Przeżyłem to - powiedział.
  11. Shiro popukała cię palcem w głowę. - Chyba cię pojebało. Z nikim nie będziesz wyrównywał rachunków. To dla twojego dobra - poczułeś lekki przepływ prądu. Potem w dziwny sposób zaczęło ci się robić czarno przed oczyma. Straciłeś przytomność. *** Obudziło cię mocne uderzenie w głowę. Żołnierze brutalnie wyciągnęli cię z celi a potem prowadzili do transportera. W końcu stanąłeś na podwyższeniu gdzieś w mieście. Wiele osób się zebrało. Jednak samego imperatora nie było. Jedynie rycerz poprzedniego gubernatora Strefy 11. Zdawało się, że nic nie uchroni cię od śmierci. Do czasu. Bo nagle na plac wjechał mech, dosyć schludny, a na dłoni jego stał Zero. W masce, zakryty płaszczem. Wielki szum. Nikt nic nie powiedział. Nagle wpadli inni rycerze mroku którzy mieli na celu rozprowadzenie pyłu. Niegroźnego, takiego jak piasek. Poczuć potem mogłeś, że ktoś cię podnosi. A gdy odzyskałeś wzrok, stałeś na kupie gruzu. Nieco wyżej stał Zero. Nie wiadomo czy patrzył na ciebie czy na punkt za tobą. Byłeś bezpieczny. Zniszczona dzielnica Japonii. Sprytnie. Mecha który was tu zabrał nie było nigdzie w pobliżu. A może był tylko zakamuflowany?
  12. PrinceKeith

    [GRA]Prawda Początku

    Kiedyś zastanawiała się jak to jest być martwym. Zastanawiała się też jakby to było być kucykiem stworzonym z błota. Jednak szybko porzuciła te myśli na rzecz innych, bardziej odpowiednich. *** Piaskowilki. Klacz nie widziała jeszcze takich stworzeń. Czy były wytworem jedynie tego świata? Czy może w jej rzeczywistości też były, tyle że ona sama nie spotkała ich jeszcze. Cicho westchnęła. Opracowała strategię. Jeden z wilków był prawdziwy, reszta była iluzjami. Czym właściwie były iluzje? Czymś nieprawdziwym, równie ulotnym co dym z komina czy fajki. Jak tworzyło się coś takiego? Nie była do końca pewna. Nie znała się na magii tak jak na walce. Może sama była iluzją. Po chwili myślenia chciała szybko przeciąć mieczem wilka torującego drogę do fontanny. Potem dobiec tam jak najszybciej. Jeżeli wilki za nią pobiegły i była dostatecznie blisko, podniosła nieco wody magią. Następnie chlapnęła w każdego wilka po kolei.
  13. PrinceKeith

    [GRA]Prawda Początku

    Wrażenia z portalu były bardzo podzielone. Z jednej strony było to fascynujące. Ba, zaciekawiło ją to nawet. Jak działało? Nie była do końca pewna ale nie chciała się zagłębiać. Co chwilę obracała się by spojrzeć w inny kąt sytuacji w której się znalazła. Z drugiej strony portal był po prostu dziwny. Uczucie jakby to była woda, potem para a następnie pokrycie czarnym... Właśnie, co to było? Po prostu coś. Coś niezidentyfikowaniego o nieokreślonej dlasię niej samej konsystencji. Westchnęła. Gdzie ją wyrzuci? Nie mogła być stuprocento pewna. Po prostu w miejsce losowe. Ale skoroto mieli naprawiać światy z Equestrii, to chyba też się tam zajmie. Nie była tylko pewna w jakim okresie czasu. Zamrugała kiedy znalazła się po drugiej stronie portalu. Przyjżała się wszystkiemu z bliska. Canterlot, to było pewne. Ochlapała sobie twarz niewielką dawką wody. Musiała pobudzić umysł. Zamrugała ponownie. Czemu nikogo tu nie było? Canterlot było zwykle bardzo ruchliwym miastem, pełnym dostojnych kucyków. A tutaj nic, żadnego przechodnia, żadnej żywej duszy. Intrygowały ją te rośliny. Zapewne pochodziły one z lasu Everfree, ale kto wie. Zastrzygła uszami. Troje przeciwników. Zapewne zostali zwabieni portalem i tym, że z niego wyleciała. Zabawnie, czas się trochę pobawić. Zachichotała a następnie zdmuchnęła kosmyk choć dało to niewiele. Szybko wyjęła z pochwy zaklęty miecz. Trzymała go w taki sposób by w razie czego szybko go użyć. Ruszyła w stronę odgłosów trzech napastników. Starała się poruszać bezszelestnie.
  14. PrinceKeith

    [GRA]Prawda Początku

    Klacz obserwowała i słuchała w milczeniu. Ponownie założyła wisior na szyję. Kilka razy zamrugała patrząc na towarzyszy. Nie zamierzała się odzywać. Jeżeli próbowałaby ich pogodzić, to byłoby to dobre. A przecież sama nie była dobra. Nie była też złan stała po swojej własnej stronie znanej tylko jej samej. Nie potrzebowała towarzystwa. Lepiej jej się pracowało samemu. Ale skoro los dał jej towarzyszy i zadanie. Czemu by nie spróbować? Najwyżej w końcu stwierdzi, że to nie dla niej i się odłączy. Zwątpienie tylko co oni za to dostaną. Oraz czy wrócą. Wachanie. Podeszła do studni i spojrzała na portal. Ciekawe dokąd prowadzi. Przekonajmy się. Skopojnie stanęła na krawędzi by zanużyć się po chwili w przejściu. Raz kozie śmierć.
  15. Shir westchnęła. Przejżała zakodowane notatki. Potem sprawdziła telefon i jeszcze coś co wyglądało jak pilot tyle że posiadał ekranik. Chwila ciszy. Zastanawiała się. Usłyszeliście gdzieś kroki. - Doktor Shiro?! Kamery z jakiegoś powdu się wyłączyły! - Tak, wiem! Proszę się nie przychodzić. Poradzę sobie sama! - krzyknęła a potem odczekała aż odejdzie. - Rozumiem. A ty rozumiesz? Zachowujesz się ja najgrzeczniej i nie próbujesz ucieczki. Wyciągnimy cię. A potem doprowadzimy do wycofania oskarżeń.
  16. PrinceKeith

    [GRA]Prawda Początku

    Klacz patrzyła na to wszystko w skupieniu. Obserwowała. Obserwacja była kluczem do zrozumienia. Chyba... Robiła to od zawsze. Obserwowała by wiedzieć więcej. Nie odnajdywała się w społeczeństwie kucyków jednak chciała cokolwiek wiedzieć. Nie chciała wyjść na przygłupa. Nie lubiła przebywać w zbyt wielkim gronie osób. Cóż, tutaj musiała sobie jakoś poradzić. Znaleźć swoje miesce w grupie. Gdzieś z boku, z tyłu. Tak by nie musieć za dużo mówić. Nie lubiła zbędnych gadek. Lubiła dobrą robotę, lubiła walkę, zapach krwi. Przyśpieszony oddech. Spojrzała na Fate która usilnie próbowała chyba przeciąć rzeczywistość, lub stworzyć portal. Zastanowiła się. Nie znała się na magii jakoś super. Znała podstawowe zaklęcia, nikt wcześniej jej nie uczył. Nie miał czasu. Wstała od stołu i rozglądając się dookoła podeszła do kompanki. Miejsce to dalej ją dziwiło. Zdjęła z szyi medalik z kryształem pokazała go jej. - Może to się przyda? - zapytała.
  17. Spojrzała na ciebie po raz ostatni. - Wybacz, obowiązki wzywają - powiedziała i ruszyła w głąb korytarzem. Długo nic, cisza. Doskwierała ci samotność. Gdy nagle usłyszałeś kroki. Myśli dalej przepływały ci wolno głównie przez ból. O ścianę znajdującą się obok krat oparła się Shiro. - Nie załamuj się i nie próbuj kombinować. Wyciągniemy cię. To znaczy, Zero ma pomysł jak to zrobić. Bo to w końcu nie ty zabiłeś gubernatora. To dziwne, nigdy tak po prostu nie litował się nad kimś, kto nie należy do zakonu - powiedziała.
  18. Zaszlochała cicho. Pociągnęła nosem. Wytarła łzy w materiałową chusteczkę. W końcu jednak musiałeś na nią spojrzeć. Widok łamał serce. Anioł, płaczący anioł. - Ja nie wiem... To żołnierze ojca. Nic nie mogę zrobić. Chcą cię osądzić przed ludźmi, jutro. To boli - powiedziała. Zdjęła z szyi naszyjnik z różowym kwarcem wyrzeźbionym w różę. Szybko wcisnęła ci w dłonie.
  19. Potem drzwi się otworzyły. Wyciągnęli cię z transporteru siłą. Jeden z żołnierzy oberwał od ciebie geass. Nie byłeś w stanie tego kontrolować. Potem ciemność, dostałeś od innej osoby pałką w łeb. Obudziłeś się dokładnie nie wiedząc ile czasu od stracenia przytomności nie byłeś świadomy. Bolała cię cała tylnia część czaszki. Rozsadzający ból. Ostre światło. Kiedy w końcu wyostrzył ci się wzrok dojżałeś gdzie się znajdujesz. Byłeś w jednej z cel. Ubrany w biały, niezbyt wygodny i sztywny biały strój. Gdzieniegdzie miałeś obtartą skórę. Dopiero po chwili zauważyłeś Kalypso patrzącą na ciebie. Stała przed celą. Płakała.
  20. Ale było za późno. Na ziemi leżał postrzelony Tenchou, najpewniej martwy. Nad nim stała Kuro, drżała, jej ciałem od czasu do czasu zawładały gwałtowne spazmy. Płakała, bolało ją to wszystko. - Nie masz nic do powiedzenia - burknął tylko jeden z żołnierzy. Potem wrzucili cię do transportowca i zamknęli drzwi na klucz. Pomieszczenie rozświetlała tylko migająca żarówka zwisająca z sufitu. W środku transportu okropnie trzęsło.
  21. Chłopak uśmiechnął się do ciebie lekko. Położył się na łóżku. - Dzięki - mruknął tylko. Potem zamknął oczy a po kilku minutach zasnął. Kilka minut spokoju. A potem głośne walenie do drzwi wejściowych, pełno dzwonków, rumor. Ktoś z czwórki otworzył drzwi. Dźwięk odpychania kogoś. Krzyki i warczenie Kuro. A potem otworzenie z trzaskiem drzwi do twojego pokoju. Wtargnęła tam trójka żołnierzy. Wiedziałeś to. A Mars dalej spał. Dwoje złapało cię kiedy trzeci zapiął ci kajdanki. - Davidzie, jesteś oskażony o zabójstwo poprzedniego gubernatora strefy 11. Pójdziesz z nami - powiedział ostrym tonem. Potem pchnął cię do drzwi.
  22. Chłopak zrobił to samo co ty. - Nie wiem. Masz jakiś pomysł? - zapytał spokojnie. Po chwili ziewnął. Przy głębszym przyjżeniu się można było zauważyć zmęczenie na jego twarzy. Tak jakby nie spał dwa może trzy dni. Lub może coś nie pozwoliło mu się wyspać.
  23. Chłopak chętnie usiadł obok Davida. Pomyślał chwilę zanim coś powiedział. - Nie jestem pewny, nigdy mi nie tłumaczyła. Po prostu tak było i tyle. Ale to chyba wiąrze się z byciem opiekunem świątyni. Tak uważam. Pokazała mi kilka fajnych sztuczek ale to niebezpiecznie je pokazywać. Szczególnie na sojusznikach i rodzinie - powiedział spokojnie.
  24. Chłopak otworzył torbę i pokazał na drzemiącego w niej lisa. - To jest Tara, ta która mnie adoptowała. Cóż, jak Rosja zaatakowała to zniszczyli świątynie... Tak, że nie ma tam teraz nic? - powiedział dosyć zmartwiony. Pogłaskał delikatnie lisa za uchem.
×
×
  • Utwórz nowe...