-
Zawartość
1398 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez BrokenRC
-
Zcharakteryzuj mi proszę Deadpoola. Słyszałem o nim, ale nie znam się na nim.
-
/Lying -Coż jak widziałaś ja jestem łucznikiem.- powiedział Rex- Te strzały są całe ze szkła, a w środku mają truciznę spowalniającą.- pegaz uśmiechnął się- Uznajmy, że nastąpił pat. Uznajmy, że nikt nie wygrał.- mówiąc to zdjął strzały z cięciwy- Co ty na to?
-
Chyba rozróżnienie na klasy znają?
-
/Lying -Miło mi.- powiedział Rex, opuścił łuk, ale nie zdjął strzał z cięciwy- Też mam dość walki, jaką klasę reprezentujesz?
-
Rex będąc w powietrzu szukał na ziemi swojego łuku. -Znalazłem!- powiedział sam do siebie i wylądował obok niego, załadował trzech szklanych pogromców i jednego wybuchającego Jack'a( strzała wybuchowa nazwana po Rex'owemu). Wycelował w Lying i powiedział. /Lying -Witaj, jestem Rex. A ty to kto?
-
Takie pytanie do Komputra: Co się stało z łukiem Rex'a?
-
Trafienie w latającego pegaza jest trudne, zwłaszcza gdy Rex nie przebywa w jednym miejscu, więc nie było zbyt wielkim zdziwieniem, że sztylet nie trafił w pegaza. /Lying -A czy ja powiedziałem, że ja wygrywam?- mówiąc to wyjął wybuchową strzałę i rzucił nią w klacz- Złap mnie jeśli potrafisz!- mówiąc to wzbił się jeszcze wyżej w powietrze.
-
Rex uśmiechał się cały czas, nawet cios w brzuch nie zmącił jego radości. Przewrócić się jednak nie dał, wzbił się za to w powietrze.
-
Rex uśmiechnął się. -Straciłem łuk, lecz mam jeszcze strzały!- wykrzyknął i wyciągnął skrzydłem stalową. Miecz Lying zatrzymał się na strzale, lecz Rex musiał trochę się cofnąć. /Lying -Za co miałbym dziękować?- zapytał i rzucił w nią szklanym pogromcą- Chcesz walki masz walkę!
-
teraz to jest jasne!
-
/Lying Rex miał przygotowaną strzałę( żelazną), więc automatycznie wystrzelił. -Osz...- powiedział ogier, gdy dostał sztyletem w kopyto-Zemszczę się!- wykrzynął, na szczęście sztylet nieunieruchomił mu kopyta, więc mógł strzelać dalej, załadował szklanego pogromcę, jego ulubiony rodzaj strzały, cała wykonana ze szkła, a w środku trucizna spowalniająca- Szklanką po kopytkach- powiedział i strzelił celując w pierś klaczy
-
Też tak mam, to chyba jakiś błąd.
-
-Ha ha ha ha- zaśmiał się Rex /Lying -Wybacz piękna klaczo, ale wolę żyć.- mówiąc to wystrzelił cztery srebrne strzały w kierunku klaczy, załadował też żelazną strzałę, aby móc się obronić.
-
/Harkon Rex uśmiechnął się. -Grasz na dwa fronty.- powiedział, biorąc cztery srebrne strzały na łuk i celując w ogiera.- Jesteśmy w zbyt małej odległości abyś się obronił. Wybieraj więc!- wykrzynął ciągle celując w ogiera.
-
Ja się nie zastanawiałem nad tym, tak czy siak teraz nic nie da się zmienić.
-
/Harkon -Nie znam tego kuca- powiedział Rex- Lepiej na niego uważać. Tak z innej beczki, nie twierdze, że jesteś głupi. Twierdzę za to, że jeżeli podejdziemy do walki jako dwóch przyjaźnie nastawionych do siebie najemników, to łatwiej będzie nam przeżyć i więcej osiągniemy. Ja proponuję współpracę, ponieważ uważam, że tak będzie nam łatwiej.
-
Zmuś nas! Ja i moja postać jesteśmy na chwile wyłączoni z walki, za to Rex chce zaprzyjaźnić się, aby łatwiej mu było potem żyć w teamie.
-
Rex wstał z ziemi i powiedział. -Cieszę się, że już się nie gniewasz. /Lying Rex pomachał, przyjaźnie, i z uśmiechem do klaczy, którą wskazał mu Harkon. /Harkon Po chwili Rex zwrócił się do Harkona. -Ciekawi mnie co jeszcze Sombra dla nas przygotował. Mam jednak takie pytanie: Czemu srebro na Ciebie działa? Bo tak szczerze, to się na nim nie znam.- Rex cały czas się uśmiechał, nie przeszkadzała mu utrata krwi, strarał się o tym nie myśleć.
-
Dlatego Rex siebie ofiaruje.
-
Niczego sobie nie nasypałem. Rex ma szczerze dobre intencje.
-
Oczywiście, że nie będziemy się fochać, śmiało napij się.
-
Rex ujrzawszy co się święcu wzbił się w powietrze, jednak zbyt wolno. Znowu jego przednie kopyta doznały obrażeń. -A teraz pora na grzeczne przywtanie.- powiedział sam do siebie Podleciał do Harkona. /Harkon -Bądź pozdrowiony, jednorożcu!- mówiąc to wylądował obok Harkona- Jestem Rex. A ty?- Rex nagle spostrzegł, że Harkon jest strasznie blady- Czym ty jesteś?- szepnął cicho, a po chwili powiedział głośniej- Jesteś głodny krwi?- pytając wysunął swoje lewe kopyto do przodu- Śmiało, poczęstuj się.- mówiąc to uśmiechnął się