Skocz do zawartości

Lunar_Isbre

Brony
  • Zawartość

    120
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Lunar_Isbre

  1. Ja rtl7 też nie pamiętam bezpośrednio (to chyba jednak cecha starszych ode mnie), ale kojarzę, że na tym oglądało się pokemony (chyba) i dragon balla (który jakoś nigdy mnie nie przekonywał) i możliwe, że czarodziejki z księżyca (na które był bum jak łaziłam do przedszkola).

  2.  

    Każdy miał chyba swój ulubiony kanał, czy to Nickelodeon czy Disney Channel. Jednak wszyscy możemy się zgodzić, że Cartoon Network było naszym faworytem.

     

    Mała poprawka – nickelodeon jest  w Polsce od 2008 roku, a Disney Channel od 2006, więc mówienie  o nich w kontekście bajek lat '90tych jest chyba dość niefortunne. Jak byłam dzieckiem, w telewizji było rtl7, następnie wszedł kanał Fox Kids, który potem zamienił się w Jetix. Cartoon Network też było, ale nie pamiętam od kiedy (za to na początku bajki miało tylko po angielsku, a około godziny 22.00 czy jakoś tak przełączało się w inny kanał... swoją drogą, o ludzie, taka stara jestem?).

  3. N: Nick prosty, choć zawsze mnie bawi (no offence, po prostu to perv z przodu tak śmiesznie się wymawia)

    A: Mam wrażenie, że postać oberwała tym czymś w głowę i ma to przyczepione na stałe, co zawsze sprawia, że chce mi się śmiać. Na plus :3

    S: Cuuudna! Obrazek bardzo klimatyczny a i podpis zacny.

    U: Pisałyśmy wcześniej kilka razy w tych samych wątkach, wydajesz się całkiem konkretną i ciekawą osóbką o dużym poczuciu humoru :3

  4. To ja też się pożalę, a co.

     

    Nienawidzę być słaba, choć chyba powoli pogodziłam się już ze swoim ograniczeniem. Wkurza mnie, że nie jestem w stanie pomóc nosić mebli, że mam problemy z większymi zakupami, że do każdej durnoty i błahostki wymagającej siły fizycznej muszę prosić kogoś o pomoc. To takie... uwłaczające. Mimo że wiem, że muszę to w pełni zaakceptować, bo z wiekiem będzie gorzej.

     

    Wkurza mnie ból. To znaczy, przyzwyczaiłam się, że zawsze coś mnie boli i nie przykładam do tego aż takiej uwagi, ale jak czasami jak usiądę to dociera do mnie, że tak naprawdę nie ma dni, w których by mnie coś nie bolało. Ból po prostu jest, mniejszy, czasem większy, ćmiący, rwący, szarpiący, w zależności od miejsca, w które uderza i od dnia, ale nieustannie jest. Głowa, nadgarstek, kolano, biodro, łopatka, bark, plecy, szyja, brzuch, klatka piersiowa... zawsze coś (w trakcie pisania tego boli mnie kręgosłup, klatka piersiowa, okolice żeber i łopatka i wyżynający się ząb, ale on jest w gratisie i się nie liczy). Przyzwyczaiłam się do tego, jest to dla mnie normą i żyję sobie w miarę normalnie, ale mimo wszystko męczy, zwłaszcza jak sobie to nagle uświadomię. Albo jak kolano, które sobie bardzo inteligentnie skręciłam i którego w końcu mi nie zoperowano daje o sobie znać (rzyganie z bólu, yay!).

     

    Chciałabym uprawiać jakiś sport. Biegać po lesie częściej, nie bojąc się o serce i nie męcząc stawów. Nie czuć z każdym krokiem, jak panewki stawów biodrowych niebezpiecznie chyboczą się na boki, jakby miały zaraz wypaść, nie skręcać sobie kostek z byle powodu. Chciałabym nie czuć przeskakujących nadgarstków (nie boli, ale jest szalenie nieprzyjemne) przy zamykaniu drzwi od auta.

     

    Chciałabym, żeby przyszła już wiosna i lato. To robi tak dobrze stawom, nie macie pojęcia, jaka to dla mnie ulga po zimie. Teraz robi się chłodno, przychodzi mróz, wieje lodowaty wiatr, co dla mnie jest nie lada wyzwaniem. Stawy reagują na pogodę, rano budzę się zesztywniała, czekając, aż przynajmniej część mojego ciała odzyska sprawność.

    I chodź cały czas uśmiechnięty, udawaj, że wszystko jest w porządku, jak czujesz zmęczenie zimnem, ból stawów, nie możesz się nawet porządnie ruszyć i jest ci lodowato od środka. To frustrujące.

     

    Radzę sobie dobrze, bo ludzie, którzy mnie znają, nie wiedzą, że jestem chora, dopóki im tego nie powiem.

    Borze liściasty, to nie jest tak, że narzekam jakoś bardzo mocno, zawsze mogło być gorzej. Trafił mi się typ klasyczny choroby, są jeszcze inne, gorsze. W gruncie rzeczy jestem szczęściarą, mam szansę dożyć czterdziestki i nie zejść na tętniaka po drodze (potem nie wiadomo), nie muszę poruszać się na wózku inwalidzkim ani nosić ortez ortopedycznych cały czas. Choć czasami marzę o kuli. Jak mi odbije, to sobie kupię, żeby mi było łatwiej łazić.

    Ale... nie, nie zniosę wypytawania co to i po co to. O nie. W takim razie fundnę sobie laskę jak dr House i powiem, że jestem największą fanką serialu i dlatego to wszystko.

  5. N: Prosty jak budowa cepa, ale przez to łatwy do zapamiętania i charakterystyczny :3 Plusik.

    A: Wkurza mnie to, że włosy Pinkie wyłażą poza kadr, ale ogólnie sam avatar jest ładny i na miniaturce od razu rozpoznawalny.

    S: Ni ma, pusto.

    U: W sumie nie zdążyłam poznać bliżej, ale za to przeczytałam informacje w profilu i wydajesz się być dość interesującym userem.

     

    EDIT: Bo mam refleks szachisty :/

     

    N: Bardzo fajny nick, prosty, kojarzy mi się z jakimś uroczym zwierzątkiem.

    A: Ciut rozmazane linie, ale i tak mi się podoba :3

    S: *udaje, że rozumie literki z gifa* gif ładny, klimatyczny, statki na rozkołysanym morzu zawsze robią wrażenie. Za to w spoilerze... Jónsi i Lilikoi Boy! <3 <3 <3

    U: Nie zdążyłam poznać, ale masz bardzo dużo postów, więc wnioskuję, że jesteś porządnym userem :3

  6. Triste, bardzo Ci współczuję. Na pewno przez lata nauczyłeś się żyć ze swoją chorobą, ale i tak komentarze osób trzecich nie należą do najprzyjemniejszych :/ Mam znajomego chorego na epilepsję, ale u niego ataki przybierają postać machania dłonią, gwizdania i mamrotania. "Typowego" (wg większości społeczeństwa) ataku u człowieka nie widziałam nigdy (jedynie u pieska koleżanki, ale on potrafił dostawać nawet 30 ataków dziennie...).

     

    Porady Twojej nowej neurolog są bardzo dobre, rzeczowe i konkretne. A jednocześnie proste i praktyczne. Opaska pomoże, jak (nie daj Boże) dostaniesz gdzieś ataku albo ktoś znajdzie cię leżącego bez przytomności – wtedy ryzyko uznania Cię za pijaka znacząco spadnie. Tak samo jak chodzenie od wewnętrznej strony ulicy – w razie czego nie upadniesz prosto pod samochód. Mam nadzieję, że dzięki lekom i odpowiedniej opiece lekarskiej uda Ci się opanować chorobę.

     

     

     

    - profesjonalistka - "to jakieś kpiny! Wypisałam leki na 3 m-ce, wizytę ma pan 2 tyg wcześniej, nie mają prawa się skończyć. "... "Najbardziej brakuje X"... "W takim razie przekracza pan zalecaną dawkę. Wypiszę je, ale następnym razem wypiszę... skierowanie na odwyk"

     

    Niepoważna jakaś... :/ Pft, odwyk, ale wymyśliła.

  7. Ej, ale batponies to prawie kanon D: Lauren Faust i Larson potwierdziły, że strażnicy Luny to wg nich oddzielna rasa kucyków, a to już jeden krok do uznania ich za kanoniczne, zwłaszcza, że ich przedstawiciele pojawiają się i w serialu i w komiksach.

     

    Zgodnie z Twoimi wyliczeniami Cadance jest wysokości doga niemieckiego, a Celestia w kłębie nie ma nawet metra. Takie toto tycie :oops:  Do wożenia małych dzieci – czemu nie. Ale dorośli raczej by sobie nie pojeździli, no chyba że z nogami podkulonymi pod szyję (wciąż podtrzymuję też zdanie z poprzedniego postu – długość długością, ale człowiek po prostu nie zmieściłby się na grzbiecie poniacza, bo jest za krótki).

  8. A ja nic nie poradzę na to że najbardziej z twoich kuców podobał mi się twój OC-ek w sukience na galę. Po prostu ta kreska ,,serialowa'' najbardziej do mnie przemawia ;)

    Poza tym te rysunki niekucykowe robią w większości naprawdę niesamowite wrażenie.

     

     

    Aż dziwne że tyle osób się wypowiedziało a nikt ci nic nie zaproponował. Więc mimo że ja nie rysuję, to i tak pomądrzyć się mogę :D

    Może po prostu nie chce ci się rysować, bo masz za małe zainteresowanie ,,tłumu''. Więc proponuję ci założenie tematu z requestami. Biorąc po uwagę twój talent stawiam że od razu miałabyś z 20 próśb (w tym na pewno jedną ode mnie :D ). Wtedy i masz zainteresowanie ,,ludu'' i dodatkowo świadomość że robisz coś nie tylko dla siebie, ale też dla kogoś.

    Ale może jakiś prawdziwy rysownik zaproponuje ci coś mądrzejszego :aj5:

     

    Nie wiem, zainteresowanie tłumu mam nikłe, ale raczej nie podejmę się requestów (a przynajmniej na razie). Lubię rysować czyjeś postacie od tak, z zaskoczenia, często jako prezent, bez czucia na sobie presji. Zwłaszcza teraz, jak nie zawsze mam czas albo chęci by siąść i rysować. Najgorzej jest z chęciami...

     

    No to dodaję dwa totalne bazgrołki, takie szkice na szybko, żeby się odstresować po dniu na uczelni. Jeden z nich (a konkretnie wilk) powstał kiedy miałam naprawdę kiepski humor. Kucyk to praca z dzisiaj, prezent dla Amberpon, jej urocza OCka Vision Revision :3

     

    Wilk (made in paint, hue hue)

    darkness_by_lunar_isbre-d87rzj6.png

     

    Vision Revision

     

    visionrevision_by_lunar_isbre-d87rzir.pn

  9. O... ludzie. To my ostatnio z bratem wymyśliliśmy właśnie taką grę, ale nazwaliśmy ją "co ma piernik do wiatraka". Podawaliśmy pary przedmiotów i szukaliśmy tego, co je ze sobą łączy. Ta zabawa jest identyczna.

     

    Hm, no cóż, jakiś stolarz może mieć zakład przy ulicy. Kiedy pracuje do późna, tworząc najwymyślniejsze meble, w tym szafki, mdły blask latarni, przelewa się przez okno do wnętrza jego pracowni.

    Może być, czy nie trafiłam?

  10. Jak na prezent, to czemu nie. Lidl akurat ma rzeczy całkiem dobrej jakości w porównaniu z ceną. Myślę jednak, że może warto zastanowić się, na czym ten początkujący artysta głównie pracuje – bo jeżeli nie rusza w ogóle farb i pasteli, a bawi się jedynie kredkami, to chyba nie ma sensu kupować takiego zestawu, skoro z niego nie skorzysta w pełni, a zamiast tego kupić jakieś dobre kredki (analogicznie z innymi rzeczami).

×
×
  • Utwórz nowe...