Skocz do zawartości

Wonsz

Brony
  • Zawartość

    431
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Posty napisane przez Wonsz

  1. Ogólnie jestem entuzjastą życia fandomu i tego co się w nim dzieje, zwłaszcza w polskiej społeczności MLP. 17 lutego 2018 odbył się w Katowicach pierwszy od lat duży ponymeet na skalę ogólnopolską, który w dodatku został zorganizowany przez najmłodsze stowarzyszenie Bronies w Polsce – Bronies Silesia. Z tej okazji postanowiłem przeprowadzić dla FGE wywiad z pomysłodawcą i jednocześnie prezesem organizacji, @The Silver Cheese (którego na forum chyba każdy kojarzy) o tym, jaka historia stoi za utworzeniem kolejnego stowarzyszenia Bronies i jak wygląda organizacja ponymeeta od kuchni. Wiem, że nie wszyscy wchodzą na bloga, dlatego chciałem się podzielić z resztą fandomu zapisem naszej rozmowy, zapraszam do lektury. :)

     

    banneerrrooo.png

    Link do oryginalnego posta na FGE: http://www.fge.com.pl/2018/03/wywiad-prezes-stowarzyszenia-bronies.html

     

     

     

    bronies+silesia+logo.png

     

    Wonsz: Może na początek trochę o Tobie. Kiedy i w jakich okolicznościach zainteresowałeś się My Little Pony i w konsekwencji fandomem?

     

    Silver Cheese: To dość zabawna historia, bo wszystko zaczęło się od zakończenia mojego pierwszego sprawdzianu maturalnego z języka polskiego. Po zakończonym egzaminie zżerał mnie ogromny stres, więc zacząłem szukać ciekawych filmików na uspokojenie i zacząłem przypominać sobie, co oglądałem w gimnazjum. I tu każdy pewnie pamięta przesławnego JJayJokera i jego kultowy stream, na którym z Dudulem i CTSG oglądali MLP:FiM. Trochę pogrzebałem, ale za pierwszym podejściem nie natknąłem się na serial, a na filmy Equestria Girls, były to bodajże części 1 i 2. Osobiście mi się spodobały, nawet mnie odstresowały, i to tak, że poczułem się o wiele lepiej na duchu. Wtedy nie czułem się typowym Bronym, ale cała sytuacja mnie zaciekawiła, doprowadzając mnie do filmiku Artura Filipowicza (znanego bardziej jako Topowa Dycha) „Bronies – duzi fani małych kucyków”. Sporo osób krytykuje ten film, mówiąc, że to słaba produkcja, ale moim zdaniem idealnie obrazuje to, czym właściwie jesteśmy i nic tam nie zostało przekłamane, w moim odczuciu, oraz zostały poruszone najważniejsze kwestie. Dopiero potem zacząłem się interesować serialem. Pamiętam, że obejrzałem wszystkie 4 sezony i pierwsze 8 odcinków z 5 sezonu w niecałe 2 tygodnie. Skończyło się na tym, że pierwszą moją emisją online był odcinek „Slice of Life”, potem rozpocząłem swoje dyskusje na forum MLPPolska, na którym cały czas przesiaduję.

     

    Jaki był pierwszy meet, na jaki pojechałeś?

     

    MLK 2015 w Żywcu. Byłem naprawdę zadowolony, że tak blisko odbędzie się tak potężne wydarzenie, choć nie wiedziałem nawet, czego się spodziewać. Pochodzę z Rybnika i mimo, że wielu moich znajomych Bronies wypowiada się o Rybniku jako o zadupiu, to nie miałem większych trudności, aby się dostać nawet do Żywca. Choć nie miałem większej swobody, bo wtedy układ był taki, że jadę wraz z wujostwem i ojcem do Milówki, a potem będę dojeżdżał pociągiem. Nie uraczyłem niestety sleeproomów na terenie szkoły, czy nocnych atrakcji, bo musiałem koło 20-21 wsiąść do pociągu i z powrotem do domku wujka do Milówki. Mimo to byłem zafascynowany całym wydarzeniem, nie wiedziałem nawet, że będą jacyś zagraniczni goście (JanAnimations, ShadyVox, Eilemonty), a ci oraz ich twórczość bardzo mi się spodobali. Naprawdę było miło zobaczyć wstępny, w sumie gotowy filmik do drugiej części „Dubberlicious” czy piosenkę na żywo „Strangers”, wraz wzruszonego ze łzami ShadyVox’a. Po drodze mnóstwo paneli oraz atrakcji, gdzie poznałem (z widzenia, i ci nadal w sumie mnie z widzenia kojarzą, choć już z mniejszą dozą sklerozy) Adamara, Lifyen, Resseta czy Spidiego. Pamiętam też zagranicznego Broniacza (chyba Syryjczyka), z którym się dyskutowało w pokoju socjalnym (był przerobiony na minibar z zakupem tostów) na temat obecnej sytuacji w kraju czy trwającego konwentu. Czułem się trochę niepewnie przez te 3 dni, dość nieśmiało, ale z drugiej strony miałem wrażenie, że jestem tu z własnej woli i ciekawości i mi się takie rzeczy podobają.

     

     

    Jak to się stało, że zacząłeś organizować ponymeety w Katowicach? Doświadczenia z MLK sprawiły, że zapragnąłeś czegoś podobnego w swojej okolicy?

     

    Wszystko się zaczęło od pytania na forum MLPPolska, gdzie się pytałem, jak zorganizować meeta i kto się na to pisze. Ty mi w sumie podpowiedziałeś parę rzeczy w tej sprawie, na pewno jeśli chodzi o koszta finansowe. Ostatecznie pomysł poszedł do kosza i postanowiłem szukać grupek Bronies poza forum MLPPolska. Wylądowałem na grupie Śląscy Bronies oraz Bronies Rybnik na Facebooku, gdzie utworzyłem pierwszego minimeeta na terenie Rybnika. Przyszło jakieś 6 osób, może 7, których w ogóle nie znałem. Najzabawniejsze, że nie podszedłem od razu do grupki, a krążyłem przez 5 min wokół restauracji fast-foodowych, szukając charakterystycznych osób. W końcu zauważyłem kucyki na blacie stołu, spytałem się i jakoś poszło, zacząłem się integrować. Poznałem tam Zapptera, obecnego wiceprezesa naszego Stowarzyszenia Bronies Silesia i razem zaczęliśmy kombinować. Wiedzieliśmy, że meety w Kato umarły na blisko rok, a takie spotkania bardzo mi się podobały. Doszło do reaktywacji meetów na Śląsku, pierwszy taki odbył się 13 lutego 2016 roku, w stałym miejscu, czyli w galerii Silesia City Center. Przyszło aż 40 osób, co było niezłym wynikiem. Tam poznawałem resztę ludzi, którzy obecnie chodzą na dzisiejsze spotkania. Starsi też wpadali, ale po 4-6 spotkaniach już dali spokój. Trochę ich rozumiem, że to nie to samo towarzystwo, że nowe twarze się pojawiły, ale patrząc na to wszystko, nie miałem się czego czepiać. To ich wybór, a to że teraz największa frekwencja to 20 osób jest jak dla mnie i tak zadowalającym wynikiem. W mniejszym gronie jest łatwiej się dogadać, a wiele różnych rzeczy można w tym czasie robić.

     

    Ile meetów zorganizowałeś do tej pory? Mam na myśli wszystkie te małe w galerii plus niedawny Snowfall Ponymeet.

     

    W sumie to wyjdzie 24 plus mniejsze spotkania w Rybniku, ale tych raczej liczyć nie będę, bo ciężko je nazwać zorganizowanymi, także i te w Katowicach bardziej bym określił jako półzorganizowane.

     

    Jak to się stało, że wpadłeś na pomysł założenia stowarzyszenia? Kiedy to było?

     

    To wyszło, kiedy zacząłem rozmawiać ze Skradaczem, Spidim oraz Wloczem w 2016 roku. Wiedziałem, że jako jednostka fizyczna niewiele zdziałam / zdziałamy, a nawet gdyby, to trud byłby nie do opisania. Oczywiście istnieją wyjątki od reguły jak np. meety we Wrocławiu organizowane przez Venti czy meety na lubelszczyźnie, gdzie nie ma stowarzyszenia, ale doszedłem do wniosku, że łatwiej będzie, kiedy zostanie powołane stowarzyszenie, które się takimi rzeczami zajmie. Tu dochodzi przede wszystkim fakt, że będąc jednostką prawną, pokazujemy, że jesteśmy zorganizowaną, legalną grupą, a nie przeciętnym Kowalskim, który ma po prostu pomysł i jakieś 500 zł i chciałby wynająć szkołę. Oczywiście dochodzą rozliczenia oraz uregulowania na papierze, ale jest to kolejna rzecz, którą czuję, że chcę robić i taka praca mi zupełnie nie przeszkadza, a wraz z ekipą w stowarzyszeniu jest też o wiele łatwiej, choć też wiele na swoje barki musiałem wziąć, bo nie każdy mógłby przejechać 100 km, aby co 2 tygodnie poprawiać dokumenty dla sądu. Nasza mała inicjatywa funkcjonuje już od 5 maja 2017 roku i cały czas działamy.

     

    Z jakimi reakcjami reszty śląskiego fandomu spotkał się ten pomysł?

     

    Chyba najbardziej znaną jest ta, której bohater z filmu „Iniemamocni” Syndrom, który powtarza „Too late. 15 years too late”. Pomysł zrodził się wpierw w myśli Resseta oraz reszty starych wyjadaczy śląskich, ale pomysł nie został doprowadzony do końca, gdyż ekipa się wysypała z powodu braku czasu. Pomijając ten szczegół, to wielu osobom się pomysł spodobał, choć były też głosy, że jest to tylko i wyłącznie forma podlizywania się Małopolsce, czy kolejne stowarzyszenie, tak jakby Trójmiasto (Stowarzyszenie Tribrony) czy Warszawa (Stowarzyszenie Warszawa Bronies) nie miały swoich. Łatwo takie słowa mówić, ale sprowadzanie ekipy z tych województw, aby załatwili to, co trzeba, byłoby karkołomne, a będąc na miejscu załatwia się takie rzeczy dużo szybciej i sprawniej. Teoretycznie mogłem po prostu wstąpić do już istniejących stowarzyszeń Bronies i wtedy zasugerować jakiś pomysł, ale nie wiadomo, jakby to wyszło. Teraz nikt się nie bije o założenie organizacji. Zakładam, że ludzie się przyzwyczaili i pogodzą się z faktem, że kolejne stowarzyszenie działa na terenie Polski.

     

    Z tego co wiem z rozmów z ludźmi ze stowarzyszeń w Trójmieście i Warszawie, potrzebna jest odpowiednia liczba osób do założenia stowarzyszenia, jest to bodajże 7. Czy trudno było znaleźć odpowiednią liczbę ludzi do składu założycielskiego?

     

    Trudności były, gdyż nie każdy ma zdolności, aby do stowarzyszenia wejść i płacić składki, bo dzięki nim możemy robić to, co zrobiliśmy ostatnio w Katowicach. Po zebraniu 7 osób nastąpiło wypełnianie odpowiednich dokumentów do KRS. Mieliśmy w sumie 2 zwroty, ale na szczęście tylko i wyłącznie do poprawy, choć trzeba było znowu się spotkać po raz kolejny, a mamy członków zamieszkałych w Cieszynie czy w okolicach Opola. Obecnie mamy parę osób chętnych i muszę dopilnować, aby formalnie zostały dopisane, gdyż po ostatnim zorganizowanym meecie tego nie dopilnowałem, a jeśli taka sytuacja się trafia, to należy ją wykorzystać. Nieoceniona była tutaj pomoc Wlocza (St. Warszawa Bronies) czy Skradacza (Tribrony), aby mieć pewność, że dobre dokumenty zostały złożone i czy wszystko prawnie zostało załatwione. Bardzo dużo papierologii jest wymaganej, aby prawnie stowarzyszenie założyć, ale jest to jak najbardziej możliwe, jednak wymaga sporo zaparcia oraz cierpliwości.

     

    Ilu obecnie członków liczy stowarzyszenie?

     

    Obecnie mamy 8, ale spodziewamy się też kilku nowych, nawet spoza regionu Górnego Śląska.

     

    Czy organizacja Snowfalla była naturalną konsekwencją założenia stowarzyszenia, czy może najpierw był pomysł na meeta i stowarzyszenie powstało, by zrealizować ten plan?

     

    Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Z jednej strony stowarzyszenie zostało stworzone po to, aby takie wydarzenia tworzyć, ale nie tylko i wyłącznie. Z drugiej zaś chciałem (nie tylko ja), aby w Katowicach został zorganizowany meet z prawdziwego zdarzenia i wiele osób na takie spotkanie czekało, jeszcze od ostatniego My Little Konwentu w 2015 roku. Wcześniej już na to pytanie poniekąd odpowiedziałem, jednak gdybym musiał odpowiedzieć, to odpowiedź na pierwszą część pytania brzmi „tak”. Po uregulowaniu papierów i po zebraniu odpowiednich środków chcieliśmy zrobić coś o wiele większego niż comiesięczny meet w Silesia City Center.

     

    Czy organizacja meeta w wynajętym na ten cel obiekcie była dużym wyzwaniem dla kogoś, kto wcześniej nie robił czegoś takiego na taką skalę?

     

    Było to spore wyzwanie, bo jedyne co wiedziałem na temat organizacji tego typu przedsięwzięć, to były rady oraz historie od założycieli Tribrony czy Stowarzyszenia Warszawa Bronies. Pamiętam, jak cały dzień spędziłem łażąc i jeżdżąc komunikacją miejską po Katowicach, aby obejść wszystkie placówki – tych sprawdziłem z 15, każda nawet o parę / paręnaście kilometrów oddalona od innych. Nogi mnie niesamowicie bolały, ale szczęście, że byłem zaprawiony w takich wycieczkach. Jak udało się znaleźć potencjalne miejsce, należało poustalać wszystko co potrzeba, przede wszystkim umowę, na której trzeba było wyszczególnić, co jest wynajmowane, na ile i na kogo. Do tego dochodzi też masa innych rzeczy jak ZAIKS, czy aukcja charytatywna, czy należy rejestrować ją w urzędzie czy nie itd. Sporo nowych rzeczy wyszło przy organizacji, ale nie poddaliśmy się i został zorganizowany Snowfall Ponymeet w Miejskim Domu Kultury Koszutka, Filia Dąb. W wielu rzeczach pomogli nam członkowie grupy C-M-C oraz D’n’A (ugrupowania fandomowe z Krakowa), a wraz z ich współpracą i poświęceniem o wiele łatwiej przyszło nam zarządzanie imprezą.

     

    Na meecie bawiło się 100 uczestników – czy ta liczba jest satysfakcjonująca jak na debiut, i jak ma się ona do założeń, które na pewno były poczynione przed imprezą?

     

    Nie ukrywam, że tyle się w sumie spodziewaliśmy. Mnie osobiście ta liczba cieszy, bo to kolejny kamień milowy w reaktywacji śląskich spotkań. I ta liczba, jak nasz wiceprezes-skarbnik Proenix zapewnił, spokojnie pokryje koszta imprezy.

     

    2500 zł zebrane na aukcji charytatywnej to duża kwota, naprawdę gratuluję, to jeden z najwyższych wyników w fandomie w ogóle, a już na pewno w ostatnich latach. Na co zostały przeznaczone te pieniądze?

     

    Pieniądze zostaną przeznaczone na schronisko dla zwierząt w Gliwicach. Jeszcze nie udało nam się załatwić żadnych rzeczy, gdyż zajmujemy się aktualnie rozliczeniem dokumentów za całe wydarzenie, jak i za poprzedni rok, a bez tego nie chcemy jeszcze wydawać uzbieranych pieniędzy. Zapewniamy jednak, że jak tylko uporamy się z rozliczeniem, to poinformujemy na naszym fanpage’u o przekazaniu pieniędzy na rzecz schroniska. 
     

    grupowe+snowfall.JPG

    Zdjęcie grupowe uczestników Snowfall Ponymeeta. Foto by @_TK_

     

    Ile osób liczył sztab organizacyjny imprezy?

     

    12 osób – 9 osób w składzie organizacyjnym oraz 3 wolontariuszy.

     

    Nie obeszło się bez pomocy C-M-C i D'n'A, czy ewentualne następne meety tej wielkości będą również przygotowywane w kooperacji ze środowiskami krakowskimi, czy już samodzielne?

     

    Nie będę owijał w bawełnę – im się podobało, nam także, więc można myśleć o jakiejś kolejnej współpracy w bliskiej przyszłości. Nie zmienia to faktu, że także my sami chcielibyśmy coś zorganizować, choć Snowfall Ponymeet pod wieloma względami był koordynowany przez nasze Stowarzyszenie, ale nie twierdzę też, że C-M-C i D’n’A nie miały żadnego wpływu, gdyż prowadzony Art Room, sprzęt elektroniczny od C-M-C czy wszelkie rady i uwagi od wymienionych grup zostały przez nas wzięte do serca, i dzięki nim wydarzenie to było takie, a nie inne.

     

    Czy planowane są kolejne meety tej wielkości jeszcze w tym roku lub w ogóle? Czy to zbyt duży wysiłek i za wysoki koszt?

     

    Myślimy o takich wydarzeniach, zwłaszcza, że wiemy już mniej więcej, jak do tego podejść, już bez większych stresów czy bez głupich pytań do ludzi z innych stowarzyszeń. Zasoby na takie wydarzenia jak Snowfall posiadamy i naszym zdaniem możemy myśleć o kolejnym zorganizowanym meecie na Śląsku. Wiele osób wystawiło pochlebne opinie, jak bardzo byli zadowoleni i dobrze się bawili. Daje to energię do dalszej pracy i na pewno wrócimy z czymś nowym, aby zaskoczyć uczestników kolejny raz.

     

    Jako, że to już koniec, to czy jest coś, co chciałbyś przekazać ludziom, którzy chcieliby zorganizować jakieś meety u siebie w mieście albo w jakikolwiek inny sposób zaangażować się w życie fandomu?

     

    Na pewno należy próbować, nie zniechęcać się. Trzeba też podejść do organizacji meeta, choćby było to regionalne spotkanie, w realny sposób – nie kierować się tym, co to nie będzie przygotowane, a czego ludzie zwykle się spodziewają i im to zapewnić. Oczywiście poza chodzeniem na ponymeety można działać na wiele innych sposobów w naszej społeczności. Rysowanie, pisanie, dyskusje i wiele innych rzeczy, które mogą nie tylko obudzić talent w drugiej osobie, ale także i nadać czegoś nowego w już prawie 8 letniej spuściźnie fandomu Bronies. To wymaga zaparcia i chęci, nie ukrywam, ale trud zwykle przynosi owoce po pewnym czasie. Ja zacząłem pod koniec 2015 roku z minimeetem w Rybniku, a teraz udało się nam zorganizować śląskiego meeta z prawdziwego zdarzenia, po dobrych 3 latach od ostatniego dużego wydarzenia w regionie, czyli MLK. Ja z całą pewnością nie zakończę swojej przygody z organizacją tak szybko i tym bardziej reszcie radzę, aby sięgnęli po jakiś element, bo może nadal nie odkryliśmy czegoś nowego wśród Bronies.

     

    Strona Bronies Silesia

     

    Fanpage Bronies Silesia

    • +1 1
  2. 15 minut temu, SwiecaqPL napisał:

    czy forum jest fajne

    Witaj :) To już od ciebie zależy, czy ci się spodoba. Parę lat temu, kiedy jeszcze się jako tako udzielałem, bo miałem na to czas, to bawiłem się tutaj dobrze.

  3. Skoro ten temat został poruszony, to jestem pewien, że po lewej stronie w tych rubrykach była kiedyś jedna sekcja, której tam nie ma aktualnie. Nie pamiętam jak się nazywała, ale ja miałem tam wpisane czym się zajmowałem w fandomie, a kiedy chciałem ją zaktualizować wczoraj to zauważyłem, że już jej nie ma. Czy dałoby radę to przywrócić?

  4. Z własnego doświadczenia wiem, że raczej nie za dobra, przynajmniej w Polsce. Z bardzo nieprzyjaznymi reakcjami spotkały się kucykowe dakimakury na zeszłorocznym Pyrkonie. Potem w komentarzach na facebooku ludzie dali upust swojej niechęci do Bronies. Również na innych multifandomowych konwentach miałem okazję rozmawiać z kilkoma osobami o tym, jak Broniacy się postrzegani przez innych, no i zbyt fajnego zdania o nas nie mieli. Oczywiście każda z tych osób prezentowała inne stanowisko, jedni były anty już od początku, niektórzy w trakcie rozmowy trochę złagodnieli, byli też tacy, którym się nie podobała nasza społeczność, ale ją tolerowali. Oczywiście opinii wszystkich ludzi nie znam, ale nie spotkałem się z żadną pozytywną opinią o naszym fandomie od osoby, która nie była w fandomie lub blisko niego.

    • +1 2
    • Lubię to! 1
  5. Może opowiem jak to wygląda z mojego punktu widzenia. Jestem w fandomie od 2011, w tym czasie zdążyłem skończyć gimnazjum, liceum a obecnie jestem na pierwszym roku studiów. Ostatnio zacząłem rozumieć argumenty ludzi, że "to już nie to samo", "kiedyś fandom był inny/lepszy/ciekawszy" a także takie rzeczy jak znudzenie czy przewartościowanie priorytetów w życiu.

    Jeśli chodzi o kontent to wg mnie, kiedyś było go o wiele więcej w jakiejś jednostce czasu i był ciekawszy. Dotyczy to wielu dziedzin, wszystkich fandomowych rzeczy, ale jeśli chodzi o muzykę to było jej zwyczajnie więcej, była lepszej jakości, patenty i pomysły były bardziej wyszukane a i sama społeczność muzyków była interesująca sama w sobie dzięki licznym kolaboracjom i nawiązaniom do twórczości innych osób, czy takie perełki jak remix remixu własnego utworu, bo ktoś uznał, że remix jego piosenki nie może być lepszy od oryginału, więc zremixował ją >.> Obecnie tego nie ma, ba nawet niektóre gatunki, które były kiedyś mocne w tej społeczności są obecnie wymarłe (patrz fandomowy rap). Z animacjami rzecz ma się podobnie. Oczywiście nie znaczy to, że dziś już nie ma fajnych rzeczy. Nadal są, ale żeby znaleźć perełkę trzeba naprawdę się naszukać i naczekać. Nawet taka częstotliwość wychodzenia nowych rzeczy nie jest problemem. Kłopotliwe wg mnie jest to, że z miarę upływu czasu ilość starej twórczości fandomowej znika bezpowrotnie. Stawia to ludzi jak ja w nieciekawym położeniu, bo to co było kilka lat temu i było dobre to zniknęło, a z nowych rzeczy nic nie jest w stanie przykuć mojej uwagi w takim samym stopniu, co rzuca mnie w objęcia obozu spod znaku "kiedyś było lepiej".

     

    Fandom to przede wszystkim tworzący go ludzie, jak ci ludzie się zmienią, co już się wydarzyło to cała społeczność ulegnie zmianie, to jest proste. I tutaj przechodzimy do tego, czemu ludzie migrują z fandomu. Sam ostatnio zainteresowałem się innymi rzeczami bardziej niż fandomem MLP. Swoje już w nim przeżyłem, jestem troszkę znudzony brakiem świeżego powietrza i moja uwaga skierowała się na inne rzeczy. Różnica między mną a innymi ludźmi polega na tym, że jestem silnie przywiązany do fandomu i to, że coś kręci mnie bardziej w danym momencie nie oznacza, że mogę się już spakować i nigdy tu nie wracać, choć znam ludzi, którzy mają inne podejście dla takich społeczności i bez sentymentów odeszli do innych fandomów, lub co ważniejsze zajęli się własnym życiem. Kiedy zacząłem się udzielać w fandomie w 2015 roku rozpocząłem naukę w liceum. Będąc nowym członkiem redakcji FGE nie rozumiałem do końca jak osoby dużo starsze ode mnie mogą nie mieć tyle czasu na fandom. "PRZECIEŻ FANDOM JEST NAJWAŻNIEJSZY" tak trochę wtedy myślałem, ale w miarę upływu lat sam przekonałem się jak to jest mieć więcej obowiązków w życiu i aktualnie dojrzałem na tyle by uznać naukę na sesję za rzecz ważniejszą od pisania na blogu o kucykach. Z czasem jeżdżąc na wszystkie możliwe meety poznawałem coraz więcej ludzi, wśród nich i takich, którzy są dorośli, czasem nawet mają pozakładane własne rodziny i oni na meeta przychodzą raz lub dwa razy do roku, a ilu jest takich, którzy w ogóle już nie pojawiają i są kompletnie zapomniani przez społeczność a ich jedyny kontakt z fandomem to czasem znajomości, które przetrwały próbę czasu.

     

    Myślę, że prędzej czy później to czeka każdego z nas. Uświadomiłem sobie, że fandom nie istnieje dzięki "nam" rozumianym jako każdy z nas z osobna. On nie zniknie wraz z odejściem jakiejś postaci, nieważne jak wielka i legendarna by była. On istnieje dzięki zbiorowości ludzi, a zbiorowość ma to do siebie, że z czasem jej skład się zmienia i w gruncie rzeczy poszczególne jednostki nadają jej kolorytu, ale to grupa jednostek stanowi organizm fandomu. Przykład: ponad rok temu z FGE odszedł Mere Jump, założyciel i główny administrator przez lata. Nie powiem, że nie miało to wpływu na bloga, bo miało, zniknęły prowadzone przez niego serie czy żarty o butach, ale jako, że strona miała ludzi chcących nadal pisać i ludzi chcących nadal czytać publikowane przez nas treści działalność się nie zatrzymała a jedynie zmieniła nieco oblicze za sprawą zmodyfikowanego składu osobowego. I tak jest ze wszystkim w tym fandomie, meety są inne bo robią je inni ludzie i inni ludzie na nie chodzą, ale są. Mógłbym mnożyć przykłady, ale chyba łapiecie o co chodzi? Więc w tym sensie fandom nie umiera. Umierać jako całość nie umiera, jeszcze, ale jego poszczególne części jak najbardziej obumierają już teraz, a wiele zdechło dawno temu. Najnowszym takim przykładem jest chyba upadek forum biura-adaptacyjne.pl To dość specyficzny przykład, bo cała strona była zbudowana wokół bardzo niszowej i specyficznej dziedziny fandomu. Nie dość, że fanfiki to jeszcze konkretnego gatunku/tagu. Oczywiście były tam też inne fandomowe treści, ale motywem przewodnim były fanfiki o Biurach Adaptacyjnych. Kiedy nie było komu pisać ani dla kogo, to forum zamarło i długi czas jedynie shoutbox był aktywny, bo niedobitki, którzy stali się znajomymi urządzili sobie miejsce rozmów tam. Nie wiem, kiedy dokładnie zniknęło forum, z kilka miesięcy temu to było, ale wiem, że ludzie stamtąd przenieśli się w jakieś prywatne miejsce i nadal utrzymują kontakty. Wydaje mi się, że podobny los czeka inne dziedziny fandomu, aż wkońcu i cały fandom jako pewien rodzaj internetowej struktury społecznej w obecnym kształcie.

     

    W Assassin's Creed (nie pamiętam w której części) padło zdanie, że "potęga nie umiera, tylko jest przekazywana dalej". Ogólnie jak popatrzymy na społeczność fanów kucyków to istnieli oni już kilkanaście lat temu, jednak za fandom uznajemy okres dopiero od G4. W tym czasie społeczność całkowicie odmieniła swoje oblicze, ale nadal kręci się w okół tego samego. Fani poprzednich generacji, któzy nie mieli nawet nazwy, zostali wchłonięci przez fandom G4, to samo wg mnie czeka obecną społeczność Bronies. Jest bardziej niż pewne, że za X lat Bronies jako fani G4 staną się częścią czegoś innego, tak jak było to z fanami poprzednich generacji, którzy wbrew obiegowej opinii mieli coś, co dziś nazwalibyśmy fandomem, jednak wtedy z ówczesnego punktu widzenia to było coś innego. Kiedy pojawi się G5, nadejdą nowi fani, może nie w takiej ilości, może bycie nastoletnim/dorosłym fanem kucyków będzie kultywowane w całkowitej konspiracji w jakichś katakumbach internetu albo z wykorzystaniem obecnych struktur jak FGE, MLPPolska, EQD, Bronies Polska, być może nawet terminy Brony/Pegasis odejdą do lamusa itd., a może nawet fani kucyków zostaną włączeni w struktury Futrzaków i nasz fandom okaże się na tyle słaby, że zwyczajnie koncepcja meeta większego niż spotkanie w KFC czy Maku straci sens i jedyną alternatywą będą sale na konwentach Furry albo imprez pokroju Pyrkon. Co nadejdzie tego nikt nie wie. Na pewno część Broniaczy wejdzie w nowe wcielenie zbiorowości fanów kucyków i będą pomagać budować nowy fandom albo cokolwiek to będzie, ale nawet oni się zestarzeją i będą musieli odejść lub ograniczyć aktywność do absolutnego minimum, ponieważ dorosłość prędzej czy później dopada każdego. Co dalej stanie się z naszą spuścizną i jak zostanie ona wykorzystana przez następne pokolenia fanów, o ile jacyś się pojawią (a jeśli tak, to jacy oni będą) tego nikt nie jest w stanie przewidzieć, ale to już nie będzie przypominało tego, co mamy dzisiaj.

    • +1 1
  6. Nie mieszkam w żadnym z tych miast, ale trochę szukałem informacji na ich temat, kiedy byłem na etapie wybierania studiów. Warszawa oczywiście pod względem pracy jest bardzo dobrym miastem, nie będziesz narzekać na brak ofert pracy, ale jest bardzo droga pod względem życia - kosztów wynajmu/kupna jakiegoś lokum dla siebie są wysokie, a ostatnio coraz częściej ogólnopolskie sieci z różnych branż mają ceny wyższe w Warszawie niż w reszcie kraju. Dla przykładu karta abonamentowa do Cinema City czy karnety do sieci siłowni są w Warszawie droższe od kilku do kilkudziesięciu złotych, a to tylko mały wycinek warszawskiej rzeczywistości. Oczywiście da się tam żyć na poziomie, zarobki też są odpowiednio wyższe, a jak trafisz na naprawdę dobrą pracę to możesz sobie pozwolić na naprawdę sporo, ale przemyśl też czy życie tam nie będzie zbyt uciążliwe. Warszawa to jednak centrum kraju, co ma też swoją ciemną stronę. Co chwilę są tam jakieś remonty (w najbliższych latach wyłączonych będzie kilka bardzo ważnych dworców i linii kolejowych, z czego linia SKM we Włochach czy Ursusie już nie działa i zostają tylko autobusy), co chwila są jakieś protesty, marsze i inne wydarzenia przez które stolica, która już i tak jest bardzo zakorkowana zatyka się totalnie. Przykład: kiedy przyleciał Donald Trump przeorganizowano cały ruch w mieście w efekcie czego dotarcie z miejsca jego przemówienia do domu mojej koleżanki, z którą miałem się tamtego dnia spotkać, zajęło mi kilka godzin zamiast ok 40 minut. W tym samym czasie prezydent Trump zdążył przelecieć z Warszawy do Hamburga i rozpocząć swój udział w szczycie G20 :v

     

    Wrocław trochę spokojniejszy jest pod tym ostatnim względem. Rozważ też może inne miasta? Poznań ma bardzo niskie bezrobocie, rozwija się a koszty są istotnie niższe niż w Warszawie. Podobnie w Trójmieście.

    • +1 1
  7. No bez jaj. Oglądam to ponownie od kilku dni, jestem w połowie 3. sezonu. Idealnie wstrzeliłeś się z tym tematem :D

     

    Mam duży sentyment do tego serialu i filmu, który nawet mam na DVD od premiery. Pamiętam kiedy wychodziły pierwsze odcinki, które oglądałem z wielką frajdą, bo Wojny Klonów to mój ulubiony okres w historii uniwersum Gwiezdnych Wojen (głównie za sprawą Nowej Trylogii, a zwłaszcza części II i III, które oceniam wyżej niż Starą Trylogię). Bardzo fajnie rozwija i pokazuje wydarzenia między II i III częścią, również pojawienie się padawana Anakina było dla mnie bardzo ciekawą zagrywką, a do tego Ahsoka to postać, której ciężko jest nie lubić. Pomimo upływu wielu lat nie widziałem nadal szóstego sezonu, na który wzięła mnie chęć i dlatego zdecydowałem się obejrzeć wszystko od początku, tym razem w kolejności chronologicznej, bo na przestrzeni pierwszych 3 sezonów fabuła jest nieźle posiekana i zdarzają się takie kwiatki jak jeden z ostatnich odcinków sezonu 1 opowiadający historię bezpośrednio po wydarzeniach pokazanych w sezonie 3. 

    • +1 1
  8. Jakiś czas temu przeprowadziłem wywiad z zespołem pracującym nad fandomową grą Starved For Light, który opublikowałem na FGE i pomyślałem, że mogę wrzucić go na forum, aby zapoznały się z nim osoby, które jeszcze nie czytały go na blogu.

     

    Materiał jest własnością:

    banneerrrooo.png

    Link do oryginalnego posta: http://www.fge.com.pl/2017/07/wywiad-z-exiled-game-team-tworcami-gry.html

     

    19402181_1460112827365183_43361925196154

     

     

    Starved For Light to pierwsza gra nowopowstałego studia Exiled Game Team. W skład ekipy wchodzą nasi rodacy, Eljonek, Misiek (nie mylić z misiek200m) oraz SiMonk0, którzy pracują nad ciekawą grą będącą połączeniem LIMBO oraz kucyków. Postanowiłem skorzystać z okazji i przeprowadziłem wywiad z całą trójką, by dowiedzieć się czegoś o tym ciekawym projekcie.

     

    Wonsz: Jaka historia stoi za założeniem Exiled Game Team? Kiedy powstało, kto z was wpadł na pomysł założenia studia deweloperskiego i w jaki sposób uformował się obecny skład? Czy znaliście się już wcześniej, czy została przeprowadzona cicha rekrutacja i po researchu najbardziej obiecujące osoby otrzymały propozycje współpracy?

     

    SiMonk0: W pewnym momencie znajomości z Miśkiem zaproponował on, aby zacząć tworzyć grę i po krótkim czasie, gdy zebraliśmy już wystarczającą ilość materiałów, postanowiliśmy pokazać nasz projekt światu. Eljonek właściwie doczepiła się do nas później, przez czysty przypadek, ale to raczej ona o tym opowie.

     

    Eljonek: Trochę jest w tym racji, że do ekipy dołączyłam przypadkiem. Przeczytałam gdzieś wzmiankę o grze i jak zazwyczaj nie interesuje się działalnością fandomu, tak tym razem projekt ten przykuł moją uwagę. Poczytałam o nim, obczaiłam wszystkie strony i postanowiłam napisać do Szymona z pytaniem, czy nie poszukują jakiegoś wsparcia (no bo po co pisać oficjalne maile, jak można po znajomości :P) Miałam to ogromne szczęście, że udało mi się “bokiem” przejść przez przesiew chętnych, ale jak się okazało moje umiejętności i doświadczenie okazały się przydatne.

     

    Misiek: Z Szymonem (SiMonk0) znałem się już przed rozpoczęciem prac nad projektem. Już wtedy myślałem, żeby kiedyś zacząć pracować nad grą, ale żaden pomysł mi nie odpowiadał. Fakt, że ciężko jest zrobić grę fanowską bez naruszenia żadnych praw autorskich wcale nie pomógł.

     

    W: Czy w ogóle brany był pod uwagę wariant "niefandomowy" i zrobienie gry nie mającej nic wspólnego z kucykami?

     

    S: Misiek próbował pracować wcześniej nad grą survivalową, jeśli chodzi jednak o Starved for Light, to od początku była to gra powiązana z kucykami. Założenia od początku były takie same jak teraz i w najbliższej przyszłości raczej nie zapowiada się by to się zmieniło.

     

    W: Jak w ogóle wpadliście na pomysł Starved for Light? Czy wszyscy okazali się prywatnie fanami LIMBO i kucyków, czy może po jakiejś naradzie uznaliście, że ten dość prosty, a jednocześnie pozwalający upchnąć ciekawą zawartość, model rozgrywki znajduje się w zasięgu waszych umiejętności?

     

    M: Pomysł na Starved for Light zainicjował styl artystyczny Szymona. Pomyślałem że pasowałby świetnie w grze wideo. Jak się okazało, on również podzielał tę myśl. Sprawy na początku poruszały się powoli; spędzaliśmy czas głównie na designie, fabule i pomysłach. Z czasem postanowiliśmy podejść do tego bardziej poważnie i założyliśmy Exiled Game Team. 

     

    Oczywiście Starved for Light nie od razu stał się grą, którą jest dzisiaj. Mieliśmy mnóstwo różnych pomysłów i konceptów, które braliśmy pod uwagę zanim byliśmy zadowoleni z tego, co mamy. No i musieliśmy być pewni że gra nie stanie się dla nas zbyt duża. To był kolejny powód dla którego wybraliśmy prostszy model.

     

    19780709_1492930090772944_74121098893799

     

    19787260_1492930057439614_24965280448341

    Szkice koncepcyjne pokazujące główne bohaterki.

     

     

    W: Czy macie już jakieś znaczące doświadczenia w tworzeniu gier komputerowych?

     

    E: Ja miałam kilka pomniejszych przygód z grami. Sporo osób może kojarzyć mnie z World of Equestria, gdzie pracowałam nad grafikami m.in. logo, avatarami, niektóre z moich projektów ostatecznie nie zostały nawet wprowadzone, więc dość szybko zakończyłam tę współpracę. Oprócz tego zdarzyło mi się projektować kilka postaci tu i ówdzie, dla znajomych bliższych lub dalszych. Nigdy natomiast nie miałam styczności z techniczną pracą nad grą.

     

    M: Pracowałem już kiedyś nad paroma własnymi projektami, chociaż nie podchodziłem do żadnego z nich na poważnie i traktowałem je bardziej jako “eksperymenty”. Zyskałem dzięki temu trochę doświadczenia w Unity. Game Design był natomiast moją pasją od dawna. Zawsze lubiłem tworzyć różne koncepty i projekty gier. Starved for Light jest dla mnie jednak pierwszym, poważnym projektem.

     

    W: Jaki jest właściwie podział obowiązków w waszym zespole?

     

    S: Ja z Eljonkiem zajmujemy się oprawą wizualną, designem, projektowaniem UI/UX i grafikami koncepcyjnymi. Właściwie wszystko co zobaczycie w grze, poza animacjami, będzie zrobione właśnie przez nas. Misiek za to zajmuje się tworzeniem gry w Unity, organizacją, notatkami i całą resztą papierkologii związanej z takową działalnością; ponadto opiekuje się Patreonem.

     

    Odpowiedzialność za media społecznościowe jest podzielona między nas troje. Misiek odpowiada za Patreona, społeczną część YouTube i Twittera. Ja zajmuję się technikaliami na YouTube, tworzeniem napisów, zatwierdzaniem itd. Eljonek jest od Facebooka, Twittera, Patreona i wszystkiego innego, w końcu jest też naszym “Public Relations Menager”.

     

    E: W skrócie Misiek pisze gre, a ja i Szymon nie piszemy. Bo graficy nie piszą :P

     

    M: Jak Szymon wspomniał, moim zadaniem jest by wszystko, co sobie wymyślimy, funkcjonowało dobrze, a zadaniem SiMonk0 i Eljonka jest by wyglądało dobrze. Dodatkowo zajmuję się również większością game designe'u i fabułą. Tak więc duża część pomysłów idzie ode mnie.

     

    W: Z tego co widać na screenach zamieszczonych na stronie gry, a także gameplayu opublikowanym na YouTube, gra żyje, wygląda już nieźle i co najważniejsze działa. Jednak chciałem zapytać w ilu procentach jest ona skończona i jaką mamy gwarancję, że kiedykolwiek zostanie wydana? Krótko po publikacji obszernej informacji o waszej grze na FGE udostępniłem tego posta na Facebooku i pojawiły się pełne sceptycyzmu komentarze. Pozwolę sobie zacytować: “Ile czasu dajecie i jaki powód obstawiacie?” “Daję pół roku i wewnętrzną dramę”, “Albo drama, albo brak czasu, bo >nauka, życie rodzinne, praca itp.<”. Czy jesteście w stanie już dziś potwierdzić, że te osoby nie mają racji i jeszcze zagramy w waszą grę? W fandomie mamy wiele gier o kucykach, ale równie wiele umarło na etapie produkcji, stąd, jak rozumiem, sceptycyzm niektórych osób. Pamiętajmy też, że stosunkowo niedawno anulowano ekranizację Rainbow Factory od Bronies Animation Studio, które to studio, podobnie jak wy, było polską ekipą, co mocno podkopało wiarę w produkcyjne możliwości fandomu nad Wisłą.

     

    S: Widziałem te komentarze. Niestety, nie możemy w żaden sposób zagwarantować, że gra na pewno się ukaże. Każdy wie jak wygląda życie i że stać się może wszystko, jednak możemy z całkowitą pewnością powiedzieć że damy z siebie wszystko, by nie zawieść fanów i, co najważniejsze, ludzi którzy nam zaufali i stali się naszymi patronami. W niedalekiej przyszłości, prawdopodobnie jesienią, planujemy wydać demo naszej gry, aby udowodnić właśnie takim osobom, że możemy zrobić coś, co działa i gra się w to dobrze. Staraliśmy się wywrzeć jak najlepsze pierwsze wrażenie na potencjalnie zainteresowanych. Pierwotnie projekt miał zostać upubliczniony dużo wcześniej, bodajże coś koło miesiąca/dwóch, jednak po dłuższym zastanowieniu stwierdziliśmy, że warto poczekać i mieć co pokazać przy ogłaszaniu projektu. Gdyby nie to, ogłaszalibyśmy projekt mając parę bullshotów i tylko plany. Zdajemy sobie sprawę, że zaufanie do tego typu projektów może być niskie, osobiście przed ogłoszeniem robiłem mały research na temat gier fandomowych i naprawdę dużo bo niemal połowa projektów napotkała poważne problemy po drodze, często całkowicie przekreślające je.

     

    E: Osobiście widziałam te komentarze i nawet miałam ochotę na nie odpowiedzieć, ale coś mnie ostatecznie powstrzymało. Nie chcę się wdawać w niepotrzebne dyskusje na ten temat, ani publicznie informować o tym, co w danym momencie robimy, bo byłby to dla nas strzał w kolano. Mogę powiedzieć, że w dość krótkim czasie osiągnęliśmy już naprawdę bardzo wiele, przede wszystkim zmotywowani wsparciem z Patreona. Jeśli ktoś miałby jakieś wątpliwości, bądź pytania, czy nawet ochotę na podzielenie się swoim hejtem zapraszam na naszego maila, albo Facebooka, chętnie porozmawiam. Z drugiej strony, ciężko się też dziwić takim komentarzom, w czasach, gdy 9/10 fanowskich projektów umiera nagle śmiercią naturalną z bliżej nieokreślonych powodów. Ale czego oczekujecie od osób, które poza swoim prywatnym życiem, resztki wolnego czasu poświęcają projektom. Takie rzeczy pochłaniają naprawdę dużo czasu i nie dziwię się, że niektórzy nie potrafią tego pogodzić.

     

    M: Miałem okazję czytać te komentarze. Szczerze mówiąc całkowicie rozumiem te wątpliwości jako że osobiście również widziałem mnóstwo projektów, które się kończyły z tego samego powodu. Staramy się uczyć na cudzych błędach i dopilnować żeby żadna drama lub brak czasu nie stanęły nam na drodze. Jak na razie wszystko idzie bez zarzutów i według planu, więc mam duże nadzieję, że ten projekt dożyje swojego wydania. To wszystko to jednak tylko słowa. Autorzy tych komentarzy chcą efektów. Z tego właśnie powodu pracujemy teraz pełną parą nad prototypem. Mamy nadzieję, że będzie to wystarczający dowód, by przekonać ludzi, że jest jakaś nadzieja dla tego projektu.

     

    ggdd.jpg

     

    W: Czy myśleliście już nad orientacyjną datą premiery, albo chociaż rokiem wydania? Czy zagramy w Starved for Light jeszcze przed Sylwestrem, czy poczekamy na to do przyszłego roku?

     

    S: W zależności od tego jak pójdzie zbiórka na Patreonie będziemy mogli pozwolić sobie na zatrudnienie więcej osób do pracy nad grą, co znacząco przyspieszy pracę nad grą. Niestety, nie możemy teraz przewidzieć daty premiery gry. Raczej nie stanie się to jednak przed Sylwestrem, gra nie ma być prostą przygodą którą można skończyć w krótkim czasie. Chcemy aby gra była warta swojej ceny.

     

    M: Jest wiele czynników które na to wpłyną. W tym momencie jeszcze nie wiemy, kiedy gra zostanie wydana, więc wolę nie dawać niepewnych terminów. Jednak będzie możliwość zagrania w prototyp, który jest zaplanowany na jesień w tym roku.

     

    W: Chciałbym zapytać o kwestię, która, jak mniemam, jest dość ważna dla niektórych osób, gdyż ktoś w komentarzach u nas na blogu słusznie zapytał, czy gra doczeka się polskiej wersji językowej? Strona jest wyłącznie po angielsku, podobnie jak gra, co może budzić pewne obawy o polską lokalizację, jakby nie patrzeć, polskiej gry.

     

    E: Będzie polska wersja. Na razie materiały przygotowywane są “międzynarodowo” ze względu na zasięg projektu, ale jako, że jesteśmy polskim teamem to przewidujemy “domową” lokalizację.

     

    screen_1.jpg

    Menu główne gry.

     

    W: Aktualnie z Patreona otrzymujecie 535$. Czy te pieniądze są jedynym paliwem napędowym dla rozwoju gry i gdyby nie one to musielibyście drastycznie wydłużyć a może nawet anulować prace, czy gra powstałaby nawet bez tych pieniędzy? Na co przeznaczacie prawie 2000 zł? Oprogramowanie? Dodatkowe narzędzia? Pomoc osób z zewnątrz? Bieżące wydatki na życie ekipy?

     

    M: Pracowaliśmy nad grą na długo przed założeniem Patreona. Ukończenie gry bez wsparcia finansowego byłoby jak najbardziej możliwe, choć niepewne. No i nie bylibyśmy w stanie poświęcać tej samej ilości czasu na jej produkcję. Pieniądze te pozwalają nam przede wszystkim się utrzymać. Rzeczy takie jak zapłata dla dodatkowych członków zespołu lub lepsze narzędzia dają nam większe możliwości i sprawiają że gra będzie lepsza i wydana wcześniej.

     

    W: W jaki sposób właściwie pracujecie? Każdy działa zdalnie z domu i prowadzicie konsultacje na Skype/Discordzie, czy spotykacie się gdzieś co jakiś czas?

     

    S: Pracujemy zdalnie prowadząc konsultacje na Discordzie, a Trello pomaga nam zapanować nad bałaganem jaki mógłby się wytworzyć bez odpowiedniego zarządzania wszystkimi pomysłami/celami/informacjami/zadaniami.

     

    E: A jak osiągniemy magiczny próg 10000$ na Patreonie, to wynajmiemy biuro w Warszawie :P

     

    W: Jeżeli chodzi o kwestie promocyjne, to do tej pory raczej standardowo to wygląda. FGE, Facebook, EQD. Czy zamierzacie spróbować czegoś nowego? Płatne reklamy na YouTube i Facebooku, czy może coś bliżej ludzi i pojawicie się na jakimś konwencie w Polsce lub na Zachodzie i poprowadzicie panel na temat waszej gry?

     

    E: Facebook przez chłopaków był traktowany trochę po macoszemu, dlatego wzięłam go w swoje ręce i obiecuję na bieżąco wrzucać nowinki od naszej ekipy. Co do spotkań konwentowych, to na razie planujemy “rozplakatować” się na najbliższym GalaConie i Czequestrii. Nie myśleliśmy jeszcze o pojawieniu się na polskich spotkaniach, ale na pewno mamy w planach taki wypad. Oczywiście nie chcemy pojawiać się z niczym, więc musimy porządnie przemyśleć taki wyjazd i dobrze się do niego przygotować.

     

    M: Nie powiem, wyprawa na konwent brzmi nadzwyczaj interesująco. Na pewno w przyszłości coś takiego zrobimy. Teraz jednak trochę na to za wcześnie. Nie mamy jeszcze nic znaczącego do pokazania, a wypadałoby. Niewykluczone jednak, że kiedyś takowy wyjazd sobie zorganizujemy. Myśleliśmy żeby zaprezentować gotowe demo na którymś z konwentów.

     

    W: Czy planujecie jeszcze jakąś kucykową grę w przyszłości, czy skończy się na Starved for Light i pójdziecie dalej w rynek normalnych gier indie?

     

    S: Dobrym pytaniem jest, czy planujemy w ogóle jakąś grę w przyszłości? To, czy powstaną inne produkcje zależy od odbioru Starved for Light i jej wyniku sprzedaży. Jeśli uda nam się, to z pewnością będziemy kontynuować dzieło pod banderą Exiled Game Team, jeśli nie, cóż, próbowaliśmy. I jeśli się uda to czy następna gra jaką zrobimy będzie grą o tematyce MLP? Trudno powiedzieć. Na pewno spróbujemy wnieść coś nowego do fandomu a jeśli się nie da będziemy próbować jako studio indie.

     

    M: Gry fanowskie mają jedną znaczącą wadę. Są ograniczające. Nie mamy zbyt wiele miejsca do pracy z powodu praw autorskich i przez to wiele pomysłów od razu ląduje w koszu. Jak najbardziej chciałbym kontynuować pracę w Exiled Game Team nawet po wydaniu naszego projektu, jednak gdy to się stanie, prawdopodobnie nie będziemy już robić gier fanowskich.

     

    1.PNG

     

    2.PNG

    Screeny z Unity, w którym powstaje gra.


     

    W: “Chcemy aby gra była warta swojej ceny” Jak rozumiem gra będzie płatna?

     

    M: Tak, gra będzie płatna, jednak osoby, które wspierały nas na Patreonie otrzymają grę za darmo.

     

    W: Myśleliście już o orientacyjnej cenie?

     

    M: Jeszcze nie zdecydowaliśmy się na konkretną cenę. Aktualnie zakładamy, że będzie ona wynosić około 10 USD.

     

    W: Co z dystrybucją? Gra będzie do kupienia na waszej stronie, czy może będziecie próbowali się dostać na Steama przez program Greenlight?

     

    M: Według mojej wiedzy, Steam Greenlight został zastąpiony nowym systemem, Steam Direct. Jak najbardziej planujemy spróbować dostać się na platformę Steam. Niektórzy również pytali się czy wydamy wersję konsolową. Nie jest to w naszym planie, więc pierwsze wydanie będzie tylko na PC, jednak na pewno pomyślimy nad wykonaniem portów na inne platformy.

     

    W: Czy planujecie rozszerzenie składu ekipy w najbliższej przyszłości?

     

    S: Oczywiście że planujemy. W przyszłości będziemy potrzebować tłumaczy, ludzi od PR, animatorów, muzyków, pisarzy itd., ale myślę że więcej na ten temat może powiedzieć Misiek.

     

    E: Nie! Jestem samowystarczalna! Napędzają mnie pizzą i ja pracuje za stu!

     

    M: Jak najbardziej. Robimy to już w tym momencie. Przez ostatnie tygodnie dostaliśmy mnóstwo ofert pomocy. Część z nich od bardzo utalentowanych osób. Jest wiele dziedzin, w których przydałaby nam się dodatkowa para rąk. Programowanie C# i animacja są teraz priorytetem. Oczywiście wolimy przeprowadzać taką rekrutację w miarę powoli i ostrożnie. Więcej osób oznacza trudniejsze zarządzanie zespołem, a to może nas łatwo zniszczyć jeśli nie będziemy ostrożni.

     

    W: To będzie już wszystko, bardzo dziękuję za poświęcony czas na udzielenie odpowiedzi na moje pytania.

     

    Strona gry

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...