Skocz do zawartości

Magenta Marvelous

Brony
  • Zawartość

    442
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Magenta Marvelous

  1. O, Doctor Lemuhr znów porusza ciekawe wątki ludzkiej natury. Hmm... osobiście uważam, że nie ma jednego dobrego sposobu. Każdy z nas lubi coś innego, więc i potencjalne terapie będą się od siebie różnić. Najgorsze jednak w depresji jest świadomość przemijania i bezsensowności działań, gdyż one i tak pójdą na marne, domek z kart się rozpadnie, a Słońce i tak zajdzie. Uważam, że używki zdecydowanie nie wyjdą nikomu na dobre, a przedawkowanie niektórych może skończyć się tragicznie. Muzyka?... Muzyka też nie zawsze jest dobrym wyjściem- człowiek nie ma uciec w krainę dźwięków- musi otworzyć się na bodźce ze środowiska. Co poleciłabym osobie chorej? Przede wszystkim zaleciła solidną dawkę wsparcia od najbliższych i zaufanych osób, a także terapię u dobrego specjalisty, który pomoże spojrzeć z innej perspektywy na gnębiące problemy. Lekom także przyznaję wotum nieufności. Przynoszą ulgę, ale źle dobrane mogą przynieść otępienie, a wieloletnia wegetacja jest w moim mniemaniu pozbawiona sensu. A wszystko to przez okrucieństwo świata i "wyścig szczurów", w którym świadomie-lub też i nieświadomie- bierzemy udział.

  2. Uwaga! Ten odcinek telenoweli nie jest polecany każdemu, a w szczególności nie osobom o cholerycznej osobowości, tym, które nie lubią czytać o raz tym, które nie cierpią Rarity, jako że( dla niewtajemniczonych) jest ona główną bohaterką poniższej epopei. Nie zapoznanie się z ostrzeżeniem może grozić atakami nudności, bólów głowy, atakami histerii i agresji. Przed przeczytaniem ŚCIANY TEKSTU zapoznaj się z treścią poprzedniego odcinka bądź skonsultuj się z pegasis lub bronym.

    http-~~-//www.youtube.com/watch?v=ah1lZwyTo0o

    ODCINEK 4:NIE PŁACZ, KIEDY ODJADĘ..

    Co działo się w poprzednim odcinku:....

    -Jak to, mam "wziąć Opalescence do siebie i zająć się Sweetie Belle"?

    -Fluttershy, kruszyno. Tak będzie lepiej, wiesz o tym.

    -Lepiej dla kogo? To znaczy, możesz mi powiedzieć, jeśli nie masz nic przeciwko, ale jeśli nie chcesz, to nie musisz, zrozumiem…

    -Dla mnie. I dla mojej kariery. Jestem Elementem Hojności, ale choć raz pragnę zachować się nieco egoistycznie i odzyskać wizerunek i prestiż, który utraciłam dzięki tym dwóm.

    -Oh, Rarity, gdybyś tylko wiedziała….

    >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

    -Jeden bilet do Fillydelphii, poproszę…

    -Chwila, chwila... Czy ty nie jesteś…?-

    -Nie, nie jestem, to pomyłka. Dziękujęzabiletidowidzeniapanu.

    >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

    Mogę się przysiąść?

    -TY? CO TY TUTAJ ROBISZ?- zapytała Rarity, nie mogąc nadziwić się widokiem kucyka, z którym przyjdzie jej spędzić cztery najbliższe godziny podróży.

    - Jak to co…stoje?- powiedziała nonszalancko klacz, a potem jednym zwinnym ruchem wrzuciła bagaże na górną półkę nad głową Rarity, która na donośny dźwięk przymknęła z przestrachem oczy.

    -To widzę…- odparła chłodno biała klacz, a potem dodała-… ale tak już poważnie: co skłoniło Cię do pomyślenia, że mam ochotę oglądać Twój… pysk i to…- spojrzała na zegarek, który wisiał za głową rozmówczyni- …przez kilka długich, bardzo długich godzin?...I właściwie, to skąd wiedziałaś, że będę w tym pociągu?

    -Proszę Cię, Rarity. Jesteś dość przewidywalna. Zawsze, kiedy masz poważne problemy, to uciekasz. Hej, nie zrozum nie źle, ja też mam taki zwyczaj, ale tak się składa, że w Twoim przypadku to zawsze jest Fillydelphia. Znam Cię na wylot, Panno Wyszukana.- klacz rozłożyła się wygodnie na kanapie naprzeciw jednorożca i delikatnie się uśmiechnęła.

    -Zdajesz sobie sprawę, że za ten parszywy uśmieszek mam ochotę zrobić Ci coś, czego nie wypowiem na głos, bo nie godzi się, aby Dama mówiła o akcie przemocy w miejscu publicznym? Moja magia aż prosi się, by przetestować kilka zabawnych sztuczek, które zetrą Ci nie tylko ten uśmiech, ale i pół twarzy.- oznajmiła klacz o diamentowym uroczym znaczku, wpatrując się srogo w źródło swojego gniewu i wolno powstając z zajmowanego miejsca. Z twarzy towarzyszki natychmiast zniknął uśmiech, a oczy wyrażały niepewność. Choć Rarity nie miała zamiaru doprowadzić do bójki w wagonie, to jednak celowo manipulowała swoją mową ciała, by aż krzyczała: „To może być Twoja ostatnia godzina, jeśli nie okażesz mi choć odrobiny szacunku i pokory, szczególnie że JESTEŚ WINNA, a ja mam ochotę odpłacić Ci pięknym za nadobne” Pewność siebie niefrasobliwej klaczy ulotniła się w nieznanym kierunku.

    -Ej, Rare, wyluzuj, dobra? Zaczynam się Ciebie bać. I zgaś tę mgiełkę nad swoim rogiem z łaski swojej. Wiem, że razem z Pinkie nieźle narozrabiałyśmy…

    -„Nieźle”.” Nieźle?” TO nie było NIEŹLE. TO była KATASTROFA! PRZEZ WAS PRZESZŁA MI KOŁO NOSA OGROMNA SZANSA! SZANSA NA SPEŁNIENIE MARZEŃ! Sama doskonale zdajesz sobie sprawę, jak to jest gonić marzenia. Spójrz, jak nasze przyjaciółki gonią swoje marzenia: Twilight ma swoją bibliotekę i otrzymuje dotacje na powiększenie zbiorów od samej Księżniczki; Fluttershy niedawno przeprowadziła remont swojej leśnej chatki i zamieniała ją w istne cudo i wspaniałe przytulisko dla leśnych zwierząt, które współpracuje z Ponyvillską Kliniką Weterynaryjną; Applejack kupiła dodatkowe hektary ziemi, wyhodowały nowy gatunek jabłoni i w dodatku zatrudniła 5 nowych kucyków do pomocy. Państwo Cake mają już dwie dobrze prosperujące cukiernie, a jedną chcą podarować Pinkie. Ty wreszcie dostałaś się do upragnionej drużyny Wonderbolts. Tylko ja wciąż stoję w miejscu. Nie dostrzegasz tego, Rainbow Dash?- Rarity usiadła z powrotem na siedzisko i przyglądała się strugom deszczu w całkowitym milczeniu.

    -Rare, to nie tak…- Rainbow spojrzała w kierunku znudzonej klaczki.

    -Rare, wiem, że to był ogromny błąd. Najgorszy pomysł, na jaki wpadłam.-

    Rarity zdawała się być nieobecna, jej ucho nawet nie zadrżało na dźwięk swojego imienia.

    -Rarity?...-

    _____________________________________________________________

    Zniecierpliwiona Rainbow nerwowo przebierała kopytkiem po stole, podczas gdy purpurowo grzywa wciąż ze znużeniem obserwowała widoki za oknem: Nizinny krajobraz, przeplatany rozległymi polami i łąkami. Od czasu do czasu pociąg chował się za leśnymi drzewami, ukazując Rarity najróżniejsze gatunki roślinności, począwszy od małych krzaczków, a skończywszy na olbrzymich sekwojach, które swoim cieniem nie działały na korzyść widoczności, która i tak była już utrudniona przez nieustającą ulewę. Rarity już zastanawiała się, czy przyjdzie jej utonąć w odmętach szalejącego żywio…

    -Rarity! Porozmawiaj wreszcie ze mną! Nie odzywasz się już półtorej godziny. TY NIGDY nie jesteś w stanie milczeć tyle czasu! Przepraszam na wszystko! Przepraszam, że podarłam arcydzieło, przepraszam, że miałam w tym swój udział i przepraszam, że uważam tę sukienkę za najpiękniejszą i myślałam, że dzięki niej ja też wydam się ładniejsza, okej? Przepraszam i zrobię co w mojej mocy, by Ci to wynagrodzić, tylko daj mi szansę, na Celestię!-

    Klacz wreszcie odwróciła głowę, nie lada zdumiona-Jak to: „wydam się ładniejsza”? Mon Deu, Dash chce być ładna? Nasza Dashie nagle przejmuje się wyglądem? A może przejmuje się nim nie z powodu własnego poczucia estetyki, które, nawiasem mówiąc, nie jest zbyt wysublimowane, lecz z innego powodu. Powiesz mi, kim jest ten inny „powód”?- wyraźnie rozchmurzona, oderwała się od szyby i przysiadła jak na szpilkach tuż koło przyjaciółki.

    -To znaczy, że mi wybaczasz? No i czy wybaczasz Pinkie Pie? Biedaczka źle to znosi.- zapytała Rainbow, z lekkim niedowierzaniem.

    - A czy powiesz mi w końcu, kim jest ten kucyk, który tak zawrócił Ci w głowie?

    -W takim razie uznam to za „tak”.

    _____________________________________________________________

    Rainbow Dash rozpoczęła swoją opowieść o pewnym pegazie, który przykuł jej uwagę już od pierwszego dnia pobytu w Ośrodku Sportowym Cloudsdale. Właściwie, to on pierwszy postanowił rozpocząć pogawędkę. Okazało się, że mają wiele wspólnego: nie cierpią muzyki klasycznej, nie cierpią powolnego lotu, nie cierpią także nudnych przemówień Pani Burmistrz (choć nigdy by się do tego nie przyznali) ,ale za to oboje kochają zasłużone drzemki w ciągu dnia. Jak na członka tak wspaniałej ekipy jak Wonderbolts przystało, był zwinny i szybki; często poświęcał swój czas miejscowym źrebakom, które gromadami przychodziły na treningi. Wieczorami często wychodzili ( a właściwie to wymykali się, gdyż trenerzy nie powinni opuszczać budynku po godzinie 23:00- to samo dotyczyło sportowców), spacerując po mieście, którego cyjanowa klacz od dawna nie widziała. Wiele rzeczy się pozmieniało, dobudowano kilka budynków, inne zburzono. Ten pegaz… jak on się nazywał, ermmm… Rarity nie mogła sobie przypomnieć… no, w każdym razie oprowadzał ją przez wiele godzin, pokazując niesamowite miejsca, o których Rainbow nie miała pojęcia. Nie były to jednak nudne snobistyczne knajpki, typu „H’oof de Hay”, „Ponnezonne”, „Sculento” oraz „Tres bien”. Rainbow spędziła tam dwa ostatnie miesiące i uważa je za najfajniejsze dwa miesiące jej życia. Rarity nigdy nie podejrzewała, że pegaz, który do tej pory bronił się przednimi i tylnymi kopytami przed romansem i czułościami, nagle zapragnie znaleźć sobie pokrewną duszę. „To takie dziwne.” -pomyślała- „ Nie spodziewałabym się, że ktoś taki jak Rainbow wpadnie po uszy w sidła miłości, i to jeszcze z ogierem.” Naturalnie, Rarity nigdy nie wierzyła w plotki dotyczące życia uczuciowego tęczowo grzywej, rozsiewane przez okrutne kucyki, ale ziarno niepewności zawsze pozostawało. Jakby inaczej, skoro sama Dashie zwodziła i unikała bolesnego dla niej tematu.

    -Rainbow Dash, wybacz impertynencję, ale dlaczego jeszcze ze mną jedziesz? Minęłyśmy co najmniej dwie stacje, na których mogłaś spokojnie wysiąść. Jeżeli wciąż zamartwiasz się tym, czy Ci wybaczyłam, to już dłużej nie musisz. Nie mam już pretensji.- powiedziała Rarity.

    -Wiem, że mogłam to zrobić, ale nie chcę tego robić.-

    -Co Cię ciągnie do Fillydelphii? Miasto mniej wyszukane od Canterlot, może i całkiem duże, ale co będziesz tam robiła? Chyba, że jesteś fanką Dolphinów, w takim razie znajdziesz pełno pubów w pomarańczowo-niebieskich barwach, gdzie będziesz mogła oglądać mecze i wyzywać Manehattan Mooses i ich zielono-czerwone lampiony, które wypuszczają w niebo po każdym zwycięskim meczu.-

    -Powiedzmy, że mam swój cel w tym, gdzie zmierzam. Poza tym czy nie przyjemniej Ci jechać w takim niesamowitym towarzystwie do jednego z najsuperowszych miast, jakie Equestria posiada?-

    -„Najsuperowszych”, powiadasz?

    -Tak. Zobaczysz, będzie fajnie. We dwie zawsze raźniej.-

    -To mi przypomniało, że muszę na stacji kupić kilka kopert i znaczków.

    -Tylko nie zapomnij o tym, bo pociąg przyjedzie na miejsce za jakąś godzinkę…- Rainbow spojrzała przez szybę-…a przynajmniej taki miał plan.-

    _____________________________________________________________

    Dzień chylił się ku końcowi, a deszcz jak padał od rana, tak padał i do tej pory. Rainbow, znużona jednostajnym stukotem kół pociągu , już dawno drzemała. Rarity półprzytomnym wzrokiem zaciągnęła żaluzję, by choć prowizorycznie odgrodzić się od wszechobecnej wody i ciemności, która wkrótce ogarnęła całą equestriańską ziemię. Widok słodko śpiącej przyjaciółki przypomniał jej o własnym zmęczeniu. Obsługa powiadomiła wszystkich pasażerów, że pociąg z powodu trudnych warunków spóźni się o godzinę. Rarity miała więc do dyspozycji aż dwie godziny wolnego czasu. Postanowiła wykorzystać je na odpoczynek, którego nie zaznała zbyt wiele zeszłej nocy- „Godzina snu nie zawadzi, musze się położyć, choćby nawet i na chwilkę. Tylko przymknę oczy…”- ziewnęła zasłaniając usta i ułożyła się w miarę wygodnie na siedzeniu. Zbudził ją dopiero gwałtowny świst i mocne uderzenie w lewą burtę pociągu. Pociąg drżał coraz mocniej i mocniej, i mocniej… W pewnym momencie maszyna zaczęła pochylać się na boki i niezgrabnie sunąć w kierunku leśnych wzgórz, znajdujących się w odległości kilku metrów od torów kolejowych. Klacz poczuła, jak wagon miota się na lewo i prawo, a potem z całej siły wypada z torów, i przechyliwszy się na prawą stronę, wspiera się o górkę. Kucyki znajdujące się w środku metalowej pułapki bezwładnie obijały się o ściany niczym szmaciane lalki, nie panując nad swoimi ciałami nawet w najmniejszym stopniu. Szczęśliwie obyło się bez poważnie rannych pacjentów. Ucierpiały jedynie walizki, które nie wytrzymały okrutnego traktowania ze strony maszyny ,kilku pasażerów, którzy nabili sobie guzy na głowie, niefortunnie uderzając w przedziałowe drzwi oraz dach jednego z wagonów, na którym konduktor zauważył ślady po dużych rozmiarów szponach.

    Pomoc została wezwana kilka minut później, gdy udało się już uspokoić szalejące i spanikowane kucyki, które były przerażone nieoczekiwanym postojem pośrodku olbrzymiej puszczy w środku nocy. Rarity czuła niemiłe dreszcze na karku, gdy tylko pomyślała, że w tym lesie mogą żyć jakieś okropne istoty, które być może właśnie obserwują ją z każdej strony, przewiercając ją na wskroś swymi żółtymi ślepiami. Wizja ta tak ją przeraziła, że instynktownie przybliżyła się do odważniejszej towarzyszki, szukając wsparcia. Ta, pocierając obolałe czoło, objęła białą klacz skrzydłem.

    -Nie panikuj, będzie dobrze. Masz szczęście, że nie poobijałaś się tak, jak ja. Czuje, że siniaki będę miała nawet na uszach. Teraz już wiem, jak może się czuć ktoś, kto odbył kąpiel w pralce. Przekichane uczucie.-

    -Taak, to tylko moja wyobraźnia. Zaraz przyjedzie pomoc i pojedziemy dalej, do przytulnego, jasnego miasta, oświetlonego jasnymi, bardzo jasnymi lampami. Tak, he he, jeszcze chwila.- Z zewnątrz dochodziło ją dziwne wycie, które zdawało się zbliżać akurat do wagonu, w którym trzęsła się ze strachu jak galareta.

    Moi drodzy, jeżeli kiedykolwiek byliście zwolennikami teorii, że w życiu „gorzej już być nie może”, a każdy z kucyków ma dzienny limit na nieszczęścia losowane przez fatum z olbrzymiego bębna losującego, to jesteście w błędzie. Rarity już po dziesięciu minutach od autosugestii, która miała dodać jej otuchy dowiedziała się, że pociąg nie przyjedzie za chwilkę. Mało tego, pomoc nie miała zamiaru przyjechać. A przynajmniej nie dziś, i nie w taką pogodę. Mszcząc na ulewę, Rarity siedziała zupełnie zirytowana na ziemi w kącie, marząc o ciepłym łóżku, jakie pozostawiła w Ponyville. Albo chociaż o ciepłym posiłku, których te skandaliczne linie nie serwowały. To może chociaż kawę? Herbatkę? Cokolwiek? Dramatycznie jęcząc, wsparła się na swoich walizkach i znów usiadła naprzeciw Rainbow.

    -Bułę?- padło pytanie z napchanych do granic możliwości ust pegaza.

    -Słucham?-

    -Pytałam, czy chcesz bułę, bo wyglądasz na głodną.- wytłumaczyła i wpiła zęby w sporych rozmiarów pszenną bułkę. I choć wytrawne kubki smakowe jednorożca sprzeciwiały się takiemu posiłkowi, to jednak jej żołądek miał zupełnie inne zdanie.-Wiem, że chcesz tę bułkę .No, Rarcia chce bułeńkę, taaak, chceee, taaaak, wiem o tyyyym. No, nie krępuj się, tylko szamaj.- Po posiłku obu klaczom poprawił się humor, jednak ich beznadziejne położenie pozostawiało wiele do życzenia.

    -Wiesz, Rare, tak sobie myślę: deszcz nieco osłabł. Drogi są praktycznie nieprzejezdne, a torowiska zakopane w mule z osuwisk. Gdzie niegdzie są tak wymyte, że zapadają się. A to może być niebezpieczne. Ale powietrze, to co innego. Tu nie ma takich problemów. Więc… może wezmę Cię ze sobą liniami Rainbow (Dash)Tours i przelecimy bezpiecznie nad lasem. To, co pociąg jest w stanie przejechać w ciągu pół godziny, ja jestem w stanie przebyć w połowę tego czasu! Walizek też nie jest znowu tak dużo i ciężkie nie są. Dam radę odwieźć Ciebie i walizki.-

    Z jednej strony lot w taką pogodę, w ciemnościach i z dodatkowym obciążeniem, z drugiej zaś noc w lesie, w którym „licho nie śpi”. Co więcej, zdaje się, że obecność świeżej krwi dodatkowo je pobudziła.

    PYTANIA:

    1.W kim zakochała się Rainbow Dash?

    2. Czego może poszukiwać w obcym mieście?

    3. Jakiego wyboru dokona Rarity? Zostanie, a może zaryzykuje i poleci w niebezpieczną podróż?

    4.Co może być przyczyną nieustającej ulewy w Equestrii?

  3. http-~~-//www.youtube.com/watch?v=ah1lZwyTo0o


    ODCINEK 3: WSIĄŚĆ DO POCIĄGU BYLE JAKIEGO...

    Co działo się w poprzednim odcinku:....

    Najpierw tygodniami wymyślała najwspanialszą kreację, jaką widziała Equestria, by w dzień pokazu, w którym uczestniczyli najlepsi projektanci królestwa... Suknia została podarta. I to przez jej przyjaciółki.
    Pinkie Pie i Rainbow Dash kłóciły się, kto ma w tej sukni wystąpić. Dlaczego właśnie Rainbow zechciała w tym uczestniczyć?


    -A tak się starałam...- mruknęła do siebie biała klacz, jednocześnie mieszając łyżeczką niedopitą latte macchiato.-Tyle pracy, tyle wysiłku, tyle zarwanych nocy...-projektantka spojrzała na zegar wiszący nad drzwiami sypialni. Wskazywał godzinę 3:15 nad ranem.-No, to się akurat nie zmieniło.-Rarity przetarła sennie otoczone rozmytym makijażem i spuchnięte od płaczu oczy i zdmuchnęła tlącą się jeszcze, jednak nie tak mocnym płomieniem co wcześniej świeczkę.

    -Jutro wyślę wiadomość do Fluttershy. Muszę z nią koniecznie porozmawiać, jest jedyną pokrewną mi duszą, która może mnie teraz zrozumieć. Nie mogę stąd wyjść.-klacz podeszła do szyby, opierając na niej swoje białe kopytka.- Nie zniosę tych spojrzeń i plotek za moimi plecami. Jestem tu skończona. Obawiam się, że czas...-Rarity przełknęła ślinę-...czas opuścić Ponyville, a nawet całą Equestrię.

    _____________________________________________________________


    Donośne brzęczenie budzika obudziło Rarity z krótkiego i nieprzyjemnego snu: Śniło jej się, że została nominowana do Złotej Igły w kategorii "Najlepiej zapowiadającej się projektantki roku". Złota Igła jest jedną z najbardziej prestiżowych nagród, o jakiej śni każdy młody projektant i projektantka. Otrzymaniu nagrody w olbrzymiej Operze Narodowej Equestrii towarzyszą zawsze wszystkie media, które raz w roku zjeżdżają się do Trottingham, by ukazać całemu światu najwspanialsze dzieła domów mody i początkujących artystów wszelkiej maści i gatunku. Gdy właśnie Hoity Toity zapraszał ją na scenę, wnętrze opery zamieniło się we wnętrze dobrze znanej Canterlockiej sali, a klaszczące towarzystwo zaczęło śmiać się i gwizdać, bynajmniej nie życzliwie. Znów stała się obiektem kpin, znów przeżywała upokorzenie poprzedniego dnia, znów... znów była bezpieczna w swojej sypialni, okryta puszystą kołdrą i atłasową narzutą, która częściowo zwisała z łóżka. Rarity przetarła oczy i rozejrzała się po pokoju: jedna poduszka leżała pod drzwiami, druga zaś dziwnym cudem zawędrowała aż po biurko. Wspomniana narzuta otaczała tylne nogi klaczy, wijąc się beztrosko na łóżku. Jednorożec musiał znacznie rzucać się podczas snu, skoro jego niegdyś idealnie zasłane łoże przypominało teraz barłóg. Klacz spojrzała na budzik: wskazywał godzinę 7:15, po czym westchnęła ciężko i przeciągnęła się równie leniwie, co jej ukochana Opal, która słysząc, że właścicielka znów jest w pełni sił witalnych, zaczęła zrzędliwie miauczeć pod drzwiami sypialni. Drzwi prędko zostały otworzone dzięki magicznej niebieskiej aurze, a pulchna kotka wskoczyła na łóżko i zwinęła się w kłębek tuż przy głowie Pani Domu.
    -Oh, Opal! Jak dobrze jest Cię mieć przy sobie!- zawołała Rarity- Zawsze wiesz, jak ukoić moje skołatane nerwy!- Pomimo ciepłego miesiąca na dworze wciąż panował mrok, wszystko za sprawą nieustępliwej burzy, która dawała się we znaki wszystkim mieszkańcom Ponyville. No, prawie, gdyż biała klacz nie przywiązywała do niej większej wagi. Idealnie oddawała jej nastrój, który, nawiasem mówiąc- uległ nieznacznej poprawie. Teraz już wiedziała, dlaczego Rainbow Dash tak często ucinała sobie drzemki. Rainbow Dash... Na samo wspomnienie przyjaciółki Rarity poczuła niesmak w ustach. -"Dziś mnie nie interesuje. Spotkam się z Fluttershy i przedyskutujemy zaistniałą sytuację. Mam szczerą nadzieję, że wyświadczy mi przysługę i nie będzie zadawać zbyt wielu pytań..."- pomyślała i przytuliła swój pyszczek do śpiącego obok persa.

    _____________________________________________________________

    -Jak to, mam "wziąć Opalescence do siebie i zająć się Sweetie Belle"?- na twarzy żółtego pegaza można było wyczytać zdumienie i przerażenie.
    -Fluttershy, kochanie, przerabiamy ten wątek już dziesiąty raz: muszę opuścić Ponyville, bo tu moja kariera jest skończona.- Rarity podniosła do ust porcelanową filiżankę i delikatnie upiła gorącej herbaty, której aromat rozchodził się po całym salonie. Na chwilę zamilkła, rozkoszując się smakiem i starając się z całych sił, by głos nie stał się łamliwy przy następnych słowach, które zamierzała wypowiedzieć: -Wiem, że mogę na tobie polegać i Opal nie będzie się czuła samotna. A Sweetie Belle? Ona Cię wręcz ubóstwia! Z tego, co wyczytałam z listu otrzymanego w sobotę, rodzice przyjadą tu pojutrze, nie będziesz się z nią długo męczyć, obiecuję!... Pewnie zaraz zapytasz o utrzymanie butiku...- Dodała, gdy tylko zobaczyła, jak jej nieśmiała towarzyszka otwiera usta.-... Otóż, jak już pewnie dobrze wiesz, nie przymieram głodem, ba! Powodzi mi się całkiem nieźle. Otóż w barku pozostawiłam sporą sumę, którą chcę, abyś przeznaczyła na comiesięczne opłacanie mojego dobytku.-
    -Rarity, wybacz, jeśli zbyt często zadaje to pytanie, ale czy ty wciąż uważasz, że to dobry pomysł? Jest milion innych rozwiązań, na pewno coś innego wpadnie ci do głowy…- Fluttershy zasłoniła swój pyszczek grzywą i przyglądała się ze smutkiem jednym turkusowym okiem swojej towarzyszczce.
    -Fluttershy, kruszyno. Tak będzie lepiej, wiesz o tym.- westchnęła biała klacz.
    -Lepiej dla kogo? To znaczy, możesz mi powiedzieć, jeśli nie masz nic przeciwko, ale jeśli nie chcesz, to nie musisz, zrozumiem…- ściszyła swój głos mieszkanka leśnej chatki. Po dłuższej chwili zastanowienia, Rarity wypaliła: -Dla mnie. I dla mojej kariery. Jestem Elementem Hojności, ale choć raz pragnę zachować się nieco egoistycznie i odzyskać wizerunek i prestiż, który utraciłam dzięki tym dwóm.- skinęła głową w kierunku zdjęcia, oprawionego w złotą ramkę, stojącego na sosnowej komodzie. Przedstawiało ono uśmiechniętą Pinkie Pie, obejmującą mniej zadowoloną z wylewnego gestu Rainbow Dash.
    -Wiesz, że nie chciały tego zrobić. Zniszczenie tej sukienki to jeden wielki niefortunny wypadek. Uwierz mi, że bardzo tego żałują. Pinkie zajada swoje poczucie winy słodyczami w domu Państwa Cake, a Rainbow nie widziałyśmy od czasu… Właściwie to od tego samego popołudnia, co ciebie. Nie zostawiła żadnej wiadomości. Nie mamy pojęcia, gdzie jej szukać…- Fluttershy wzięła łyk herbaty i pogłaskała po grzbiecie łaszącą się kotkę. Rarity poczuła, że ta rozmowa donikąd nie doprowadzi, jeśli nie postawi swojej przyjaciółki przed faktem dokonanym: -Kochanie, ufasz mi?- zapytała przyjaciółkę, patrząc jej w oczy i wyczekując odpowiedzi.
    -Umm..O! Oczywiście, że tak!- odpowiedziała.
    -A więc zaufaj mi, wiem, co robię. Będę pisać i informować cię o wszystkim, co dzieje się w moim życiu na bieżąco. A teraz muszę dokończyć pakowanie. Zechciałabyś mi pomóc?-
    -Tak, oczywiście, z… przyjemnością…- mruknęła posępnie żółta klacz.
    _____________________________________________________________


    -No! Wszystko spakowane! Jestem gotowa na rozpoczęcie nowego rozdziału swojego życia!- zakrzyknęła klacz, zakładając gustowną pelerynę przeciwdeszczową. Widok nieszczęśliwej przyjaciółki i jej szczenięcych oczu sprawił, że Rarity szybko przytuliła się do niej i przez dłuższy czas nie wypuszczała z objęć. W pewnym momencie poczuła na swej szyi krople letniej wody. Domyślając się ich źródła, przytuliła przyjaciółkę jeszcze mocniej.-Będę tęsknić…- usłyszała cichy, przytłumiony głosik.
    -Ja też, ja też….- mruczała uspokajająco Rarity.-Komu w drogę, temu czas. Niektóre pociągi zostały pewnie odwołane przez brzydką pogodę, a wydostanie się z Ponyville stanowi nie lada wyzwanie. Bądź zdrowa i opiekuj się Opalescence.- rzuciła na odchodne Rarity i zamknęła za sobą drzwi wejściowe, pozostawiając w środku pegaza.
    -Oh, Rarity, gdybyś tylko wiedziała….- powiedziała sama do siebie żółta klacz i udała się w kierunku kuchni, by nakarmić nową podopieczną.
    _____________________________________________________________


    -...UWAGA, UWAGA! POCIĄG DO HOOFINGTON PRZEZ BALTIMARE ULEGNIE OPÓŹNIENIU, SERDECZNIE PRZEPRASZAMY. UWAGA, UWAGA! KURS POCIĄGU DO CANTERLOT Z GODZINY 14:25 ZOSTAŁ ODWOŁANY PRZEZ ZŁE WARUNKI ATMOSFERYCZNE, SERDECZNIE PRZEPRASZAMY. UWAGA, UWAGA!...- na stacji kolejowej komunikaty o odwołanych kursach i zerwanych połączeniach rozbrzmiewały od dłuższego czasu, nużąc młodą projektantkę, czekającą grzecznie w kolejce po bilet.
    -Dobry! W czym mogę pomóc?- zapytał podstarzały ogier z brunatnym wąsem, nie podnosząc nawet wzroku znad papierkowej roboty.
    -Jeden bilet do Fillydelphii, poproszę…- powiedziała, i umieściła odpowiednią ilość monet na blacie okienka.
    - Proszę bardzo, przyjemnej podróży.-Ogier podając bilet, spojrzał wreszcie na klaczkę, która zwyczajem Fluttershy zasłoniła swoją twarz.
    -Chwila, chwila... Czy ty nie jesteś…?-
    -Nie, nie jestem, to pomyłka. Dziękujęzabiletidowidzeniapanu.- pośpiesznie rzekła Rarity i pobiegła na peron 7.
    Siedząc w przedziale, nucąc piosenkę i przyglądając się zamieszaniu panującemu na stacji, klacz nie zwróciła uwagi na otwierające się drzwi i dobrze znany głos, który zmroził jej krew w żyłach i zmusił do prędkiego odwrócenia głowy. –Mogę się przysiąść?- padło pytanie.
    -TY? CO TY TUTAJ ROBISZ?- zapytała Rarity, nie mogąc nadziwić się widokiem kucyka, z którym przyjdzie jej spędzić cztery najbliższe godziny podróży.

    PYTANIE:
    1.Czego nie powiedziała Fluttershy jednorożcowi?
    2. Kim jest tajemniczy kucyk?
    3. Jaki jest cel jego podróży?
×
×
  • Utwórz nowe...