Skocz do zawartości

Magenta Marvelous

Brony
  • Zawartość

    442
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Magenta Marvelous

  1. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  2. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  3. Pytanie do tych, którzy mają rodzeństwo, jednak nie dogadują się z nim tak wspaniale, jakby chcieli: co może być tego powodem? Różnice charakterów? Za duża różnica wiekowa? Uważacie, że większe szanse na sukces ma rodzeństwo w zbliżonym wieku czy wręcz przeciwnie?
  4. Fryto, nie ma mowy. Zaraz spotkałby mnie ban albo cenzura. Ale być może, "podziemiami" dostarczę Ci taką pracę ;>
  5. Czy z okazji zbliżających się świąt mogę liczyć na kawałek ciacha? O, np na torcik Sachera? ;3 Nie możesz bo tłuszcza nawet nie wie kim jesteś D: ~ Świąteczny Gnom Sprom, wcale ale to wcale nie zauważyłam, że edytujesz mi posta
  6. Magenta Marvelous

    Ask Crystal Empire!

    Czy największy wróg Kryształowego Królestwa, niejaki Sombra jest spowinowacony w jakiś sposób z drzewem genealogicznym księżniczek Luny i Celestii?
  7. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  8. Przyznaję "ciacho" Kath ;3
  9. Posłucham tłumu i też przyznam wuzetkę Lisicy, smacznego ;3
  10. Magenta Marvelous

    [Zabawa] List do Celestii

    Droga Księżniczko Celestio, Piszę do Ciebie list po raz pierwszy, ale zapewne nie ostatni, jeżeli oczywiście nie będzie Ci przeszkadzać otrzymywanie listów od kogoś innego niż Twilight Sparkle (oraz jej avatara i regenta). Dzisiejszy dzień ma się już ku końcowi, a więc czas napisać, jakie wnioski z niego wyciągnęłam. Dziś nauczyłam się, że bolesne rozczarowania zdarzają się każdemu. Okropniejszy niż samo zaistniałe zdarzenie jest element zaskoczenia, który mu towarzyszy. Porażka, którą możesz przewidzieć jest znacznie łatwiejsza "do przełknięcia" niż ta, o której do feralnego momentu nie miałaś pojęcia. Czasem potrafi kompletnie zbić z tropu, pogrążając w smutku, żalu lub kompletnej dezorientacji, szczególnie te jednostki, które cechują się wysokim poziomem ambicji. Tym szczególnie ciężko pogodzić się z niekorzystnym przebiegiem zdarzeń. Najważniejsze to jednak pozbierać się i odnaleźć w sobie siłę, by na nowo pewnie stanąć na czterech kopytkach i nieść głowę równie wysoko, co wcześniej, a komu nigdy nie zdarzyło się popełnić błędu, niech pierwszy rzuci babeczką. Właśnie w takich momentach jestem wdzięczna, że posiadam wspaniałych przyjaciół, którzy dodadzą otuchy i pomogą, jak tylko potrafią. Nauczyłam się także, że choć czasem jesteś w gorszej sytuacji, powinieneś pomóc przyjacielowi w potrzebie. Może to w żaden sposób nie rozwiąże Twoich kłopotów, ale uśmiech przyjaciela jest tego warty. Niestety, nie Twoja uczennica, lecz równie fabulous (pokusiłabym się o stwierdzenie, że nawet bardziej, ale to nie jest głównym tematem listu) Magenta, regentka stylu.
  11. Pamiętacie ten fragment, moi drodzy? Jest to scena z odcinka "Sisterhooves Social", w którym to mieliśmy okazję przyjrzeć się siostrzanym relacjom patronki tego działu i Sweetie Belle. Ilu z Was oglądając początek odcinka (lub przypatrując się temu GIF-owi) pomyślało: " Tak, między mną i moją siostrą/siostrami /bratem/braćmi jest dokładnie tak samo"? A może wcale tak nie jest? Może świetnie dogadujecie się ze swoim rodzeństwem i tworzycie zgrany zespół na miarę legendarnego już apple pie? Lub-opcja trzecia- nie macie rodzeństwa? W tym temacie możecie podzielić się z innymi swoim zdaniem i spostrzeżeniami na temat posiadania rodzeństwa lub jego braku. Plusy? Minusy? Chcielibyście być jedynakami, mieć rodzeństwo? Starsze? Młodsze? Piszcie śmiało, oddaje temat w Wasze ręce.
  12. Bellamina ma rację, wspomnienia mają wpływ na to, jak postrzegamy kucyki, ale też i nasz własny charakter. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że pewien kucyk z Main Six jak i jego "ludzkie odpowiedniki" nigdy nie będą przeze mnie lubiane w takim stopniu, jak inne. To, co dla nas jest zaletą charakteru, może być odbierane jako wada i odwrotnie.
  13. O, wątek umarł, więc czas zabrać głos (żałuję, że dopiero teraz to robię). Co do Sweetie Belle i jej zachowania... Sweetie jest małą klaczką, a dzieci mają tendencję do obierania sobie autorytetów ze swojego najbliższego otoczenia. Sweetie (doprawdy nie wiem dlaczego, w tym miejscu powinniśmy zapytać się "GDZIE SĄ RODZICE?") mieszka w jednym domu tylko z Rarity, a więc jest jedyną i zarazem najbliższą jej osobą ( "osobą"- jakże to dziwnie brzmi w odniesieniu do kucyka, jednak nie będę zdobywać się na pokraczne neologizmy), która poświęca jej czas, troszczy się o nią i z którą źrebię może się utożsamiać. Jak jednak dzieci mają w zwyczaju- nie potrafią długo wytrwać w swoich postanowieniach. Jest więc pół damą, pół dzieckiem ciekawym świata, który wreszcie chce coś osiągnąć samo i odkryć swoje powołanie. Najprościej rzecz ujmując: Sweetie jest po prostu Sweetie, a nie Rarity. Co do samego charakteru starszej z sióstr, to bycie damą wcale nie oznacza tylko śnienia dyrdymałów na Wyspach Bananowych, ani zrywania złotych kwiatków a już z pewnością nie przeszkadza w nabywaniu przydatnych zdolności, jak choćby wspomniane sztuki walki (wszak kobieta musi się umieć obronić w razie konieczności, grunt, by sama nie szukała okazji do szarpaniny ) Fanów białej klaczy na pewno przyciągają właśnie te niedomówienia, które sprawiają, że na swój sposób jest postacią tajemniczą, która może nas jeszcze nie jeden raz zaskoczyć, kto wie, ile umiejętności jeszcze przed nami skrywa... Rarcia nie jest "marionetkową" damą, kalką na miarę Łęckiej (i całe szczęście) czy Diany Barry (ufff...), bo widać, że tkwi w niej "dusza rogata", bywa niepokorna i sarkastyczna, ale przecież za to ją właśnie kochamy, prawda?
  14. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  15. Dzięki Nogalik, choć oryginalny projekt pochodzi od Cartoon Tigera, który wykonał ukochaną emotkę Aira ;p
  16. Nie wiń mnie, jestem fanką tej dwójki
  17. Skutki przedawkowania tęczy, słodkości i pastelowych kolorów.
  18. Nowa ilustracja, która znalazła się na moim DA. http://blueaugen.deviantart.com/art/The-last-trick-339529584
  19. Magenta Marvelous

    Piszemy telenowelę!

    http-~~-//www.youtube.com/watch?v=ah1lZwyTo0o ODCINEK 8:SING-SING Co działo się w poprzednim odcinku:.... –„Teraz najważniejsza część planu: …Celestio miej mnie w swej opiece, albowiem nie wiem, co czynię.”- jednorożec przymknął oczy i zmusił się do najgłośniejszego krzyku: -JAK MOŻESZ TWIERDZIĆ, ŻE DELFINY ZDOBYŁY PIERWSZE MIEJSCE W OGÓLNOEQUESTRIAŃSKIM PUCHARZE, BO ZALICZONO IM NIESŁUSZNIE BRAMKĘ W FINALE Z MANEHATTAN MOOSES?! TWIERDZISZ, ŻE DELFINY SĄ OSZUSTAMI?! A TERAZ ŚMIESZ PODRYWAĆ ICH DZIEWCZYNY?!- - „Jeszcze tylko mały bodziec na zachętę…” –pod wpływem impulsu klacz sięgnęła po pustą butelkę po Equestriańskiej Wódce i z całej siły robiła ją na głowie Barta, poprzedzając całe wydarzenie krótkim okrzykiem „DO BOJU DELFINY!” na który niczym wycie psów gończych ozwał się chóralny okrzyk tratujących wszystko na swojej drodze żółto-niebieskich. >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> -To-by-ło-NIE-SA-MO-WITE! Ale jazda! Gdybym tylko miała więcej siły, to sama bym dołączyła do tej epickiej bitki! Uwielbiam Fillydelphię!- to zdawało się mówić zacięte spojrzenie Rainbow, jednak z ust wydobyło się tylko bulgotanie przeplatane z dźwiękami niedostrojonego puzonu. -O, robimy postępy, reagujesz już na swoje imię. Być może za kilka godzin będziesz w stanie powiedzieć coś wymagającego większego wysiłku, jak „mama” albo „tata”. Mam tylko nadzieję, że nie zaczniesz się znów moczyć, inaczej doświadczymy twojego dzieciństwa po raz drugi. -Bu ha ha! Jdzo sz…ne!- odpowiedziała Dash i rozhuśtanym krokiem poczęła zbliżać się do wyjścia. -O mój, zakasowałaś mnie tą ripostą, kochanie.- >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> -A dokąd to?- - Pan wybaczy, to nieporozumienie, e..he, bo widzi Pan, to całkiem zabawna historia. No więc ja i towarzyszka…- - Drogi Panie! Nie jestem żadną przestępczynią, by traktowano mnie w ten sposób! JA JESTEM OFIARĄ TEGO ZDARZENIA! Przypadkową duszyczką, która znalazła się w nieodpowiednim czasie i miejscu! Do tego jestem DAMĄ, DAMĄ POWTARZAM! Nie godzi się traktować DAMY w ten sposób!- >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> -Dzięki Dash! Wielkie dzięki! Jest godzina wpół do trzeciej, a my zamiast odpoczywać w domu albo udać się na dyskotekę gnijemy tu! W ARESZCIE! Zdajesz sobie sprawę, że alkomat dostał zwarcia przy Twoim wydechu? Nie wiem, ile tego wypiłaś, ale skoro nawet urządzenie przyzwyczajone do oparów alkoholu w starciu z Tobą umarło, to Celestia mi świadkiem, że albo jesteś pół-alicornem i masz jego nieśmiertelność, albo już za życia się zakonserwowałaś. Jest też trzecia możliwość- Ty po prostu masz więcej wątrób niż ustawa przewiduje! Brrr, jak tu jest ohydnie! Spójrz choćby na te ławki…- - …to są betonowe kloce, a nie ławki! Cela jest za mała! Potrzebuję powietrza! Te kraty mnie przytłaczają! Dlaczego wciąż tu siedzimy?! Nie możecie się zająć łapaniem przestępców, albo coś w tym rodzaju?- -CISZA! DO JASNEJ CELESTII! POWTARZAM PO RAZ OSTATNI: ZOSTAŁYŚCIE ZATRZYMANE W IZBIE WYTRZEŹWIEŃ, BO PANI WYNIK WSKAZUJE NA NADUŻYCIE ALKOHOLU, A WYNIK PANI PRZYJACIÓŁKI…- -…jest nieprawdopodobny. >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> RARITY GRACE ROCHE! JESTEM ROZCZAROWANA TWOIM SKANDALICZNYM ZACHOWANIEM! JAKIM CUDEM ZNALAZŁAŚ SIĘ W TYM OBLEŚNYM MIEJSCU?!- -Pani Roche, jak mniemam?- >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> -Nie cieszysz się, że możesz czmychnąć do domu?- zapytał, obdarzając aresztantkę delikatnym uśmiechem. - Co mogę powiedzieć? Zżyłam się z tym komisariatem. No i nie będę miała już możliwości pośpiewania „Ostatniej nocki” przed publiką. -Jak zmienisz repertuar to proszę tu znów wpaść, być może teraz nie będę zatykać uszu. - Znów ugości mnie Pan w spartańskich warunkach, czy może tym razem będę mogła liczyć na dogodniejsze warunki? -Może Panna polegać na moich dobrych manierach. -Jednakże skrzętnie ukrywanych przed światem?... -Nie chcę, by więźniowie wykorzystywali moją dobroć i grzeczność. Sądzę, że gdybym okazał Pannie więcej empatii, z pewnością postarałaby się Panna użyć ich do swoich celów. Nie sądziłem jednak, że znajdzie się na to inny sposób. -Tyle Pan mówi o swoich nienagannych manierach, a wciąż nie znam Pańskiej godności.- powiedziała Rarity, gdy już zbliżała się do wyjścia z pomieszczenia. -Brassard, Silver Brassard . -Sądzę, iż nie istnieje potrzeba, bym i ja się przedstawiała, skoro moje dane osobowe już dawno wylądowały na Twoim biurku, Silverze. >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> -Masz pojęcie…- matka ściszyła głos, jednak nachyliła się w jej kierunku, by młody jednorożec mógł lepiej słyszeć, co zamierzała jej od dłuższego czasu przekazać-… jakie to uczucie, gdy dwóch strażników zjawia się u progu Twoich drzwi, w dodatku o barbarzyńskiej godzinie i mówi, że są tu z powodu Twojego dziecka? Przecież ja myślałam ,że osiwieję! Bałam się, że coś Ci się stało, że Wam się coś stało, że ktoś was pobił, albo zrobił inną krzywdę, albo że zrobiłyście coś bardzo, bardzo złego. Przecież ja się nawet bałam, że nie żyjecie!- >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> „Droga Fluttershy! Najmocniej przepraszam, że nie odezwałam się do Ciebie wcześniej. Mam jednak nadzieję, że nie martwiłaś się o mnie zbytnio, gdyż jestem cała i zdrowa. Mam też ciekawostkę, którą pragnę się z Tobą podzielić. Pamiętasz, jak mówiłaś, że nie masz pojęcia, co dzieje się z naszą kochaną przyjaciółką imieniem Rainbow Dash? Otóż wspomniana klacz w momencie pisania tego listu siedzi naprzeciw mnie w mieszkaniu moich rodziców. Spotkałam ją w pociągu w drodze do Fillydelphii i tak upływa nam trzeci dzień poza domem. Fillydelphię również opanował niekończący się deszcz, ale z pewnych źródeł dowiedziałam się, kto może za to odpowiadać. Miejmy nadzieję, że ulewa zakończy się tak prędko, jak się rozpoczęła. Bardzo tęsknię za Tobą i resztą przyjaciół. Nie będę Cię prosić o dobrą opiekę nad Opal, bo wiem, że jesteś najlepszą opiekunką, jakiej mogłam powierzyć moje maleństwo. Pozdrów ode mnie naszą gromadkę i przekaż Pinkie, że nie chowam już do niej urazy. Z autopsji wiem, że są gorsze rzeczy niż porwana sukienka. Z niecierpliwością czekam na list od Ciebie. Buziaki Rarity P.S- Kochanie nie zapomnij o uregulowaniu rachunków Carousell Boutique na początku przyszłego miesiąca, gdyż nie przewiduję szybkiego powrotu do Ponyville. Wiesz, gdzie trzymam pieniądze. P.P.S- Hejo Flutt! Mamy się tu nieźle! Nie uwierzysz, co nas tu spotkało. Zresztą, opowiem, jak wrócę. TO-MIASTO-JEST- NIESAMOWITE! Ciao i trzymaj się ciepło.” >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Poniedziałkowe popołudnie. Tak, dziś dzień zaczyna się od popołudnia. A z resztą, każdy dzień, kończący się rano, nie może się zacząć inaczej, jak właśnie w późnych godzinach popołudniowych. I tak ogromnym cudem było otworzenie się dwóch dużych szafirowych oczu, otoczonych firanką gęstych i długich rzęs tej samej doby. Tylko… dlaczego światło słoneczne przeciętnie mglistego dnia tak niemiłosiernie drażniło te oczy? Dlaczego odgłosy dobiegające z parteru były tak niemożliwie głośne, świergot ptaków za oknem przypominał znęcanie się nad skrzypcami i finalnie: dlaczego własne cykliczne bicie serca przyprawiało białą klacz o straszliwy ból głowy? Odpowiedź mogła być tylko jedna: syndrom dnia następnego. Katzenjammer. Kociokwik. Znane i powszechnie nielubiane zjawisko o jakże wdzięcznej nazwie: kac (zadziwiające, jak wiele synonimów określa jedną i tą samą zmorę, prawda?). Rarity z niewysłowioną przykrością zmagała się z pokusą ponownego zamknięcia oczu i zakopania się we flanelowej pierzynie na jakiś… bo ja wiem… rok? W każdym razie do ustąpienia objawów szalonej niedzielnej nocy, która zaczynała jej już wychodzić bokiem. Szalę zwycięstwa na rzecz powstania z łóżka przechylił fakt, że odwodniony organizm wręcz domagał się dostarczenia płynów. Powolnym ruchem przyczajonego tygrysa…wróć!… wycieńczonej świnki morskiej, Rarity pokonała niekończącą się przepaść między panelami podłogi a poziomem materaca. Powolnym krokiem udała się do łazienki przyłączonej do jej pokoju. Wiedziała, że nie jest w najlepszej kondycji, ale to, co ujrzała w lustrze przekroczyło jej najśmielsze oczekiwania: smugi tuszu do rzęs okalające jej zaczerwienione i zmrużone oczy, gęsta sieć poplątanych fioletowych włosów, która wisiała teraz smętnie, pokładając swój ciężar na ramionach kucyka i niezdrowo różowy odcień policzków, którzy przebijał spod (niegdyś) białej sierści . Klacz przyjrzała się sobie. Wyglądała jak panda na detoksie. Jak panda na detoksie z niesamowicie długą grzywą. Jak panda na detoksie z niesamowicie długą grzywą, która w tym momencie postanowiła raz jeszcze rozważyć kwestię stałego meldunku w łóżku pod ciepłą kołdrą. –Zaraz…co to jest?- powiedziała do swojego odbicia i sięgnęła w głąb grzywy, skąd wystawał przezroczysty fragment szkła.-Czy to …ucho od kufla?- usta klaczy uformowały się w dużą literę ‘O’, gdy spojrzała na sporych rozmiarów szklany uchwyt, który jeszcze przed chwilą tkwił za lewym uchem -Arggggh!- warknęła niezadowolona i otworzyła drzwi do kabiny prysznica, który miał pobudzić jej ciało i umysł do prawidłowej pracy. _____________________________________________________________ „Wodospad Willowlake to najwyższy wodospad w equestriańskich łańcuchu gór Niechmurnych. Woda potoku Wilowlake spada trzema kaskadami z wysokości 27 m. Za środkową kaskadą znajduje się grota sztucznie wykuta przez kucykowych górników Staliongradu, którzy przed wiekami znajdowali tu ametysty i topazy. Grota ta jest nazywana Szlachetną Jamą. Przed IV Wojną Międzykrólewską Wodospad Willowlake posiadał status pomnika przyrody, obecnie jest to teren ochrony ścisłej, wchodzący w skład Narodowego Parku Fillydelphskiego…” Nie. To WCALE nie była wycieczka do Narodowego Parku Fillydelphskiego w szóstej klasie, a profesor McMuffin ZDECYDOWANIE nie udzielał jej kolejnego mało interesującego wykładu z geologii, siedząc na sedesie i wesoło wymachując tylnymi kopytkami. A miejsce, w którym klacz się znajdowała, nie miało nic wspólnego z Wodospadem Willowlake… wróć! Jednak miało. Natężenie życiodajnego płynu przypominało huk rwącej wody jednego z większych wodospadów całej Equestrii. Letni strumień lecący ze słuchawki ogłuszał ją i uniemożliwiał koncentrację. Rarity zacisnęła zęby( dosłownie jak i w przenośni) i sięgnęła po konwaliowy szampon. Być może przy okazji odnajdzie w swojej czuprynie pozostałe fragmenty kufla, poskleja je w całość i postawi na półce w sypialni jako wojenną zdobycz. W Hearts Warming Eve natomiast doklei do niego parę reniferowych rogów i powiesi nad kominkiem za to felerne ucho... Aaach… znów piękna, czysta i estetyczna. Włosy doprowadzone do stanu idealnego (ciekawskich informuję, że uchwyt to jedyne znalezisko, która zaplątało się we włosy klaczy, a piękne loki uzyskane zostały kosztem wyraźniejszego bólu głowy, który spotęgowały suszarka i lokówka- no cóż, piękno wymaga poświęceń), śnieżnobiała sierść błyszczała, a oczy nabrały zdrowszego blasku i przytomniejszego wyrazu. Jako, że klacz nie zamierzała dziś nigdzie wychodzić, zrezygnowała z makijażu, inwestując jednak w maseczkę regenerującą i solidną dawkę kremu nawilżającego. Wychodząc z łazienki Rarity przypomniała sobie o swojej „towarzyszce niedoli”, której nie widziała od momentu” powstania z umarłych”. Jej łóżko było zasłane (może nie tak dobrze, jak zrobiłby to jednorożec, ale w formie ogólno akceptowalnej) a po cyjanowym pegazie w pomieszczeniu nie pozostało nawet piórko. –„Zapewne znów opycha się do granic przyzwoitości w kuchni”- pomyślała projektantka i nieco chwiejno-asekurującym krokiem udała się do miejsca, z którego dochodziły odgłosy żywej dyskusji. Jej wejście do pomieszczenia nie pozostało niezauważone. Wzrok przyjaciółki, siostry i rodziców skierowany był wprost na nią. Po minach Rainbow Dash i Sweetie Belle wnioskowała, że atmosfera nie jest napięta, a wręcz przyjacielska. Przywitanie, jakie jej zgotowały wołało o pomstę do Nieba i nie przypadło klaczy do gustu: -„Sing-Sing nagle w oczach schudł I wyczuwam w jego głosie jakiś chłód…”- Sweetie skierowała swoje kopytko na starszą siostrę. -Jeszcze nawet się nie odezwałam. Dzień dobry. Teraz możesz powiedzieć, że wyczuwasz chłód. -„Słabo w karty gra, może kogoś ma, A ja nie wiem pooo cooo~…” -O moja Celestio, nie…- Rarity minęła stół, przy którym kończyła śpiewać Sweetie Belle i zbliżała się ociężale do ekspresu. -„Sing-Sing, skowroneczku móóój, Gdzie się podział nienaganny urok twój…~” Rarity wyraźnie podniosła jedną brew na występ Rainbow Dash w geście milczącego niedowierzania. Pokręciła tylko głową i sięgnęła po filiżankę.-„ Jakbym kiedykolwiek go straciła…” -pomyślała. -„…Co też Ci się śni, o co chodzi Ci, Powiedz, powiedz, o co~” -O KAWĘ. CHCĘ. TYLKO.TROCHĘ.KAWY.NIC WIĘCEJ MNIE NIE INTERESUJE NA TĘ CHWILĘ. Obie klacze ucichły, by spożyć resztę obiadu, a w tej samej chwili odezwał się piękny męski baryton. Cała trójka podniosła wzrok na Pana Roche, który jak gdyby nic zaczął śpiewać, zalotnie mrugając w stronę starszej córki. -„Czy ja nie jestem lepsza niż Całą reszta pań, cały babski wyż, Gdy mnie widzisz, czemu wołasz SOS, Na mój widok SOS, SOS…” -Pfrssshh..- Rarity usiłowała tłumić śmiech, który wywołał ten niecodzienny występ-… tato. Oczywiście, że jesteś najlepszą ze wszystkich dam. -Od zawsze to wiedziałam. To pewnie dlatego Twoja matka zwróciła na mnie uwagę. A urodę i wdzięk macie po mnie, córeczki.- powiedział, przeczesując swoje gęste, sumiaste wąsy. - Jak dobrze, że nie odziedziczyły po Tobie skłonności do nadmiernego owłosienia nad górną wargą i na brodzie.- dodała od siebie Pani Roche. -O nie nie nie. To już definitywnie mają po matce.- powiedział ogier, przytulając do nadąsanej żony. -HMPF! A daj Ty mi spokój…- powiedziała, odganiając jego nachalne kopyta. W domu zapanowała atmosfera szczęścia i ogólnego zadowolenia. Co tam kac i ból głowy. Przez chwilę Rarity poczuła się jakby powróciła do lat dzieciństwa, gdy rodzice i Sweetie śmiali się i dokazywali niemal całe dnie. To co działo się w chwili obecnej tak bardzo przypominało żywe wspomnienie każdego popołudniowego posiłku, który rozpoczynał się od celebracji powrotu głowy rodziny z biura ( trzeba przyznać, że tata zawsze znał się swojej pracy, był prawdziwym pasjonatem liczb i wykresów) a kończył na czytaniu bajek na dobranoc. To ciepłe wspomnienie zadziałało skuteczniej niż najlepsze środki przeciwbólowe, topiąc także nieco zlodowaciałe od pretensji i niewypowiedzianych żali serce klaczy. Paradoksalnie, choć Rarity potrafiła bezkonkurencyjnie odczytywać intencje i emocje innych, choć była mistrzynią niezobowiązującego flirtu i pomagania przyjaciołom w zmierzaniu się z własnymi uczuciami, to jednak jej własne „życie wewnętrzne” oziębło, na co ogromny wpływ miała praca, stres, zawód miłosny na gali, nieudany pokaz oraz… były chłopak. Dopiero będąc tak blisko Emeralda, Rarity na powrót zaczęła myśleć o nim i o ich nieudanym związku. Być może gdyby dała mu kolejną szansę, to sprawy potoczyły by się zupełnie inaczej, może nawet nosiłaby dziś dumnie połyskujący naszyjnik zaręczynowy, ba!, ślubny nawet! Nie. Choć może kiedyś zostanie Panią Emeraldową Grey stanowiło dla niej miłą wizję i ciche marzenie, to jednak teraz myśl wywołuje więcej smutku i zażenowania.-„ Młoda byłam… Zaraz, właściwie to wciąż jestem. Byłam młodsza i bardziej naiwna (o, tak ładniej brzmi),aż wstyd mi przed samą sobą, że po tych wszystkich latach „weszłam do tej samej rzeki” i uległam urokowi kolejnego ogiera, który brzydził się ubrudzić bardziej niż ja. Czemu ja zawsze wybieram nieodpowiednich ogierów? A przecież chciałabym takiego, który byłby romantyczny, odważny, czuły i inteligentny, chyba istnieje gdzieś w Equestrii taki, który spełniałby moje oczekiwania? Który zerwałby specjalnie dla mnie nenufary, nie zważając na brudną i zimną wodę…” Jakby w odpowiedzi rodzina usłyszała donośne pukanie w drzwi. Rarity odstawiła pustą filiżankę i sztućce, które trzymała w magicznym uścisku.-Ja otworzę! -powiedziała i wstała od stołu.- Zastanawiam się, kto też może do nas pukać o tej porze. -„Tipu, tipu, tipu taj, Ty mi tu tulipany daj, Kormorany, ty mi, ty mi, ty mi daj, Tipu,tipu,tipu taj, Ty mi tu tulipany daj, Nenufary, ty mi , ty mi daj~” –podśpiewując pod nosem Rarity chwyciła niebieską aurą za pozłacaną klamkę drzwi. -STOP. Moje życie zaczyna przypominać jakiś kiepski musical, musimy ograniczyć ilość śpiewania w tej rodzinie, i to zdecydowanie. Jeszcze trochę i nie odgonię się od tego rapera Pittbella, czy jak mu tam. Chyba jeszcze tylko ze mną nie nagrał duetu.- powiedziała na głos, otwierając drzwi. -Dzień dobry, Rarity. Cieszę się, że nie pomyliłem adresu.- powiedział srebrny ogier, kłaniając się nisko i wręczając skromny bukiet żółtych tulipanów klaczy. -Silver? N-nie spodziewałam się odwiedzin. Niech zgadnę: „Dolphin’s pride” chce jednak odzyskać to ucho? -Słucham?- ogier przekrzywił lekko głowę. -Nie, nic. Nie ważne, doprawdy, hehe… Dziękuję za kwiaty, są piękne. Wejdź do środka, proszę..-klacz pochwyciła bukiet i otworzyła drzwi w zapraszającym geście, nakłaniając granatowogrzywego do przekroczenia skromnych progów domu. Teraz klacz mogła w spokoju przyjrzeć się funkcjonariuszowi po godzinach, który bez umundurowania stawał się bardzo spokojny i jakby… nieśmiały? Potulny olbrzym, który spuszczał wzrok za każdym razem, gdy Rarity przyłapała go na wpatrywaniu się w jej osobę. -Ja właściwie tylko na chwilkę. Chciałem się dowiedzieć, jak się czujesz i czy znów nie wpakowałaś się w jakieś kłopoty… -Właściwie to przyłapałeś mnie na gorącym uczynku. Jutro zamierzałam napaść na bank, ale widzę, że wymiar sprawiedliwości znów mnie uprzedził.- klacz uśmiechnęła się zalotnie do strażnika, który nieco oswoił się już z obecnością klaczy i sam odpowiedział uśmiechem. -Diamenciku, kto przyszedł?- rozmowę przerwał głos mamy, dochodzący z kuchni. -Pan Silver, mamo…- słodka Luno, jak Rarity nienawidziła tego zwrotu. I to jeszcze przy gościach… -Zaproś pana do kuchni! Panie Silverze, kawki, herbatki? Może zje Pan z nami posiłek? -Bardzo Pani dziękuję, ale muszę z przykrością odmówić. Spieszę się do domu. -Czy już się upewniłeś, że jestem bezpieczna i nie będę sprawiać większych kłopotów? -Prawie. Jest jedno rozwiązanie, które sprawi, że przestanę się tak umartwiać, ale ostrzegam, że wymaga ono Twej współpracy. -To znaczy?.. -Zapewnię Ci ochronę w postaci randki w tą sobotę. Dzięki temu będziesz bezpieczna a ja będę spać spokojnie. -A ile należy się za tę ochronę, Panie Strażniku? Niestety nie mam przy sobie dość pieniędzy by opłacić własnego bodyguard’a.- z udawanym smutkiem klacz opuściła wzrok i teatralnie ryła kopytkiem w tę i nazad. -Och, tym się nie przejmuj, okropny ze mnie altruista. -A więc gdzie i kiedy?- zapytała klacz, tym razem już patrząc przybyłemu w oczy. -Pozwól, że przyjdę po Ciebie o godzinie 19:00, w tą sobotę. Wybierzemy się do klimatycznej restauracji, zapewniam, że Ci się spodoba- szeroki uśmiech ogiera łagodził jego rysy i sprawiał, że patrzyło się na niego z jeszcze większą przyjemnością. -Brzmi świetnie. A więc do zobaczenia już niedługo. -Jasne, do tego czasu postaraj się nie wpaść w kłopoty-ogier raz jeszcze się ukłonił i opuścił mieszkanie. -Nawet tutaj czuć fetor tego maślanego flirtu. Punkt krytyczny został przekroczony-powiedziała Rainbow Dash, kierując swoje słowa do zasiadającej ponownie do posiłku właścicielki diamentowego Uroczego Znaczka. -Ja zaś czuję dziwny zapach…niuch,niuch… to zapach zazdrości i zdaje się… -klacz przechyliła się na swoim krześle w kierunku przyjaciółki- …że dobiega od Ciebie, kochanie… -Też mi coś-odburknął pegaz. -Ja tam wiem swoje~- Rarity dźwięcznie zakończyła danie i zabrała się do konsumpcji. _____________________________________________________________ Nastał wieczór. Słońce zaszło, ustępując swojego miejsca srebrzystej tarczy Księżyca. Rarity wraz z Rainbow Dash i Sweetie Belle siedziały w sypialni młodszej z córek Roche. Rainbow Dash żywo gestykulowała nad głową młodego jednorożca, podczas gdy on sam wpatrywał się obsesyjnie w zapisaną kartkę zeszytu. Rarity z kubkiem karmelowego cappuccino siedziała przy oknie, co jakiś czas spoglądając przez nie na oświetlone uliczki spokojnego osiedla domków jednorodzinnych. Deszcz… nie nie, źle myślicie, deszczu już nie ma. Dziś z nieba nie spadła ani jedna kropla wody. Widocznie ekipa Cloudsdale naprawiła Pogodowe Centrum Dowodzenia. Rarity myślała teraz o historii, którą opowiedziała jej przyjaciółka. Ktoś chciał doprowadzić do katastrofy ekologicznej, tego jednorożec był pewien. Nieszczęście polega na tym, że postać Rainbow Dash jest teraz uwikłana w całą historię. Może to wszystko jakoś się ułoży, może nikt nie wie lub też nie rozpoznał jej przyjaciółki, gdy ta z impetem wylądowała wewnątrz budynku. W końcu… w środku było ciemno; skoro ona nie potrafiła rozpoznać włamywaczy, to jej tym bardziej nie rozpoznano. Tak, właśnie tak pewnie jest. … Przekonywanie samej siebie to jednak ciężki kawałek chleba. -Teraz już wiesz, skąd wziął się X?- zapytał pegaz, wskazując kopytem na fragment równania. -Tak… w sumie to nie jest takie ciężkie!- wesoło zakrzyknęła Sweetie Belle. -A nie mówiłam ,dzieciaku? Matma jest prosta, jak się opanuje jej podstawy. To co? Jeszcze jeden przykład? -Pewnie, Dash! -I to rozumiem!- tęczowo grzywa pogłaskała młodszą koleżankę po głowie. -Dziwne… nie tłumaczyli wam tego na zajęciach?- zapytała oprzytomniała Rarity. Wciąż myślała o tym, że ten krótki urlop przysłuży się nie tylko jej, ale i Dash. Właśnie… -Rainbow, kochanie? Czy Wanderbolts wiedzą…? -Tak, miesiąc. -Słucham? -Powiedziałam im, że biorę urlop na miesiąc. Nawet nie mieli pretensji. Czujesz to? PŁATNY URLOP!- klacz wykonała gest imitujący grę na elektrycznej gitarze. -Ty to masz fajnie… -rozmarzyła się Sweetie. -A Ty, skarbie, wracaj do nauki. Masz duże zaległości. Czy ty…? -Nie! NIENIENIENIENIENIE! A SKĄD! WCALE NIE OPUSZCZAM LEKCJI, NO CO TEŻ CI PRZYSZŁO DO GŁOWY he he..hehehe…- Wypowiedź jednorożca nie była jednak zbyt przekonująca. Rarity i Rainbow Dash wymieniły się spojrzeniami, a potem rozpoczęły swoje własne, prywatne i zupełnie nie natarczywe…przesłuchanie. -Dash,światło!- PSTRYK!-lampka stojąca na biurku została włączona, a jej promienie nakierowane wprost na twarz skrępowanej(ale tylko metaforycznie-Celestio broń!) Belle. Rarity usadowiła się naprzeciw siostry, podczas gdy lotniczka krążyła od lewej do prawej, przypatrując się badawczo młodej „przestępczyni”. -Sweetie, jak często opuszczasz lekcje? … -A więc jednak przyznajesz się, że je opuszczasz? … -Mów lepiej po dobroci, to bardzo ważna sprawa, pannico!- dodała zza pleców Damy cyjanowa klacz. -Nie stresuj się, tylko powiedz prawdę. Obie bardzo się o Ciebie martwimy. Opuszczasz tylko matematykę, czy wagarujesz całe dnie? -Nie, bo ja, bo no… po prostu nie mogłam się skupić, okej? Jestem ostatnio rozkojarzona i wszystko przychodzi mi znacznie ciężej niż wcześniej. -Może to przez to, że prawie nic nie jesz. Widziałam, ile nałożyłaś sobie na talerz. To już królik Fluttershy je więcej. Odchudzasz się? Wiesz, że w Twoim wieku to bardzo niebezpieczne. -Właśnie, dzieciaku! Jeszcze nam wpadniesz w anemię! Musisz jeść, daj sobie spokój z tymi wychudzonymi modelkami, stać Cię na więcej! -Nie, ja się wcale ale to wcale nie odchudzam, PRZY-RZE-KAM. -Mówże co jest grane, niecierpliwimy się! -Dash, czy ty się aby za mocno nie wczuwasz w rolę złego gliny? -Ktoś musi, skoro postanowiłaś być tym dobrym. -Moim zdaniem to my bardziej przypominamy Thelmę i Louise, aniżeli prawdziwych gliniarzy. -Czy one przypadkiem nie uciekały przed wymiarem sprawiedliwości? -„Nie wiem, czy Ty nie będziesz musiała, jeżeli ktoś Cię rozpoznał w tym PCD.”- nie, coś Ci się pomyliło…Louise… -Huh?- tęczo grzywa odwróciła głowę w stronę przyjaciółki. -Nic,nic. W kaaaaażdym razie, Sweetie Belle, tak dalej być nie może. Nie wiem, co jest na rzeczy, bo chyba wszystkie siły świata wstrzymują Cię przed powiedzeniem mi, co Ci leży na sercu, ale musisz przestać, bo to się może źle skończyć. -Ehh, dobrze, siostrzyczko, skończę z tym… A teraz, jeśli pozwolicie, chciałabym pójść się wykąpać. Jutro czeka mnie ciężki dzień. W SZKOLE. Rarity wstała z miejsca i pociągnęła za sobą Element Lojalności, który niechętnie wstał ze swojego miejsca i obie udały się do pokoju na końcu korytarza. _____________________________________________________________ -Wiesz, Dash?- zaczęła Rarity, zamykając drzwi do swojego pokoju od wewnątrz by uniknąć niepotrzebnych świadków rozmowy. -Mhm?- Dash odpowiedziała, przeglądając jedno z pisemek. -Wydaje mi się, że musimy się dowiedzieć, co dzieje się z moją ukochaną siostrzyczką. -A niby jak? -Proste, będziemy ją śledzić. -Dobrze słyszałam?- Rainbow odłożyła na chwilę czytaną gazetę i skupiła całą swą uwagę na słowach przyjaciółki. -Nawet bardzo dobrze. Skoro ona nie chce po dobroci, to osiągniemy cel… -Siłą!- wcięła się jej towarzyszka. -…sprytem, kochanie, sprytem. Odkryjemy małą tajemnicę. I to już jutro. -Podoba mi się Twoja przebiegłość, Rare. Będzie niezła zabawa.- uśmiechnęła się zawadiacko klacz. -W istocie, Rainbow Dash. A teraz idźmy spać, by jutro nie zaspać. Sweetie idzie do szkoły o wpół do ósmej. Musimy być zwarte i gotowe. Ciąg dalszy nastąpi…
  20. Pomysł Domine- krzyżówka KISS i Pinkie Pie.
  21. Owszem, noszę ^^Gustuję w kolczykach, dlatego mam przekłute uszy w kilku miejscach.
  22. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
×
×
  • Utwórz nowe...