-
Zawartość
368 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez Spinwide
-
N: Drzewny. Wciąż uważam, że to EverFreeTree. Kiepska przykrywka zią >.< 3/10 A: Kuceł. Najwyraźniej ten jeden jest przezeń bardzo lubiany. W sumie fajny art, anyway 8/10 S: yyy, przybłysk geniuszu, kilka linków, i fajne bannery. /) za anime fana. 7/10 za bannery. User: WCIĄŻ UWAŻAM ŻE TO EVERFREETREE. Pozdrawiam, Spunz.
-
Nie widzę powodu, żeby długo ciągnąć poszukiwania, bo znów stracicie zainteresowanie i będzie jeden wielki derp, więc jedziemy. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Minęła już niemal godzina, a Diego niczego nie znalazł. Wciąż przeszukiwał każdy zakamarek lasu, lecz bez żadnego efektu. Z tego co słyszał dzięki komunikacji zapewnionej przez Blue Pegasus, Fairy Tail i niektórzy z sojuszu napotkali Oracion Seis i nawiązali walkę. Niektórzy podobno wygrali. Diego kontynuował poszukiwania, mając nadzieję że uda mu się znaleźć dziewczynkę i pomóc rannym towarzyszom. Odszukanie walczących nie miało sensu, najpewniej walka zakończyłaby się zanim by dotarł. W pewnym momencie otrzymał wiadomość. -Natsu znalazł Wendy! Są już w drodze! Mimo, że spadł mu kamień z serca, to niezbyt go to uradowało. Teraz okazuje się, że jego godzinne błądzenie po lesie, nie miało sensu...
-
Nick: Imię. Jesteś taki oryginalny zią. Serio 4/10 Avatar: How to have swag. YOLO! 5/10 Sygna: Nie wiem co to, ale fajna propaganda. Emperor-God approves. 9/10 User: Widziałem parę razy, ale szczerze to wyrąbane bo i tak spotkam go najwyżej w zabawach w offtopie :3
-
Podejrzewam, że to tak naprawdę EverFreeTree ale nie jestem pewien.
-
Natsu i Elfmana. Tak btw. oczekuję że zaraz coś napiszesz w gildii magów
- 194 odpowiedzi
-
- Fairy Tail
- anime
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Diego nie był zdziwiony ogromnym białym filarem, który tak sobie, pojawił się w środku lasu. Od paru chwil obserwował błyszczące na niebie płomienie i świecące kręgi Rinzlera, i był dosć....zawiedziony, że walka trwała tak długo. Chociaż to ostatnie zaklęcie, było czymś nowym, pewnie znów bawił się w tworzenie czarów. Gdy niebo uspokoiło się i płomienie oraz kręgi zniknęły, Diego zapalił kolejnego papierosa, ruszając między drzewa przed siebie, mając nadzieję, że znajdzie porwaną dziewczynkę. -P-panie Jura...Panie Rivergo...- usłyszał w głowie głos maga z Blue Pegasus- Czym była ta białą kolumna...? -To tylko Rinzler, nie przejmuj się tym. Pewnie znów chce imponować dzieciakom- mruknął sam do siebie Diego, mając nadzieję, żę dobrze zrozumiał jak działa archiwum. Inaczej wyszedłby na mówiacego do siebie debila. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Well, tak te walki wyglądać będą, wrogami waszymy sterujemy ja i Red. I prosiłbym żebyście nie przesadzali z super mocą jak Rinzler. -.- To będzie jedyny taki twój czar Red D: Filar lol.
-
Kiedy ogień zniknął, Mar był zaskoczony, bo zamiast spalenizny ujrzał wszędzie wokół siebie błękit nieba. Cały czas unosił się w górę, nie wiedząc co się dzieje, aż w końcu minął chmury i dostrzegł pustkę kosmosu. Przerażenie zablokowało mu słowa w gardle. Co to do cholery było za zaklęcie? Nad sobą usłyszał ryk i zobaczył jak gigantyczne stworzenie rozdziera pustkę nad nim, otwierając sobie przejście i wyciągając pazurzaste łapy, chcąc rozerwać go na strzępy. Był zbyt przerażony by rzucić jakiekolwiek zaklęcie, a kiedy potwór już miał go dopaść, usłyszał krzyk, głośniejszy niż wszystko wokół: -Pięciopoziomowy Magiczny Krąg: Święta Pieśń Mikaguran! Wtedy wszystko zniknęło, znów był w lesie, otoczony spaloną ziemią, a przed sobą widział najwyraźniej zadowolonego z siebie, zamaskowanego przeciwnika. Usłyszał trzask wyładowań nad głową i dostrzegł kilka świecących kręgów nad sobą. Zaczęły nagle błyszczeć, oślepiając Mara. Poczuł przeszywający ból na całym ciele, co tylko bardziej go rozgniewało. -IGNIS MARE! [125/300]- zebrał częśc pozostałej mu mocy, wyciągnął ręcę w góre i wypuścił ogromny strumień żywego ognia, który przerwał krąg i rozrzucił kije wokół. Kiedy zaklęcie przestało działać, spojrzał na przeciwnika, czując nieopisany gniew i zastanawiał się, które zaklęcie sprawi mu największy ból.
-
Koleś w masce był o wiele szybszy niż można by przypuszczać. Najpierw uniknął kuli ognia a potem jeszcze zaatakował. Mar dostrzegł dziwne latające kije i nim cos zaczęło się dziać, rzucił kolejny czar. -ARMAGEDDON! [200/300] Cała ziemia wokół Mara zaczęła płonąć, podobnie jak drzewa i krzewy. Ogień skoncentrował się wokół maga, a po chwili eksplodował paląc wszystko wokół.
-
Wreszcie znalazł swój cel, i jak się okazało, trafiło mu się dwóch przeciwników. - A więc nas zdradziłaś Eva? Mistrz mnie wynagrodzi gdy przyniosę mu twoją głowę!- zawołał, a ziemia wokół niego stanęła w ogniu. -Nie wiem kim jesteś, kolesiu w masce, ale zaraz spalę cię na popiół! Inferno! [275/300] Ręka Mara zapaliła się i w stronę Rinzlera poleciała ogromna kula ognia. Pocisk zaczął powiększać się w locie, podpalając ziemię i trawę, którą minął.
-
Dobra, mam lenia, sorry, ale czas ogarnąć, raczej wszyscy wiecie jak to wyglądało w fabule, więc nie będę rozpisywał, bo to niepotrzebne marnowanie czasu. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`` Drużyna zdecydowała, że ruszą szukać Wendy, więc po kilku chwilach rozdzielili się by przeszukać cały las. Jeden z magów Blue Pegasus władający magią archiwium został by nadzorować poszukiwania. Kilkoro rannych także nie wyruszyło. Chwilę przed zejściem głębiej w las, Diego dostrzegł na niebie błyszczące gwiazdy Rinzlera. Czyżby napotkał wroga...? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Teraz będzie zabawnie: Zrobimy z Redem przykładową walkę, żebyście wiedzieli jak to wygląda itp. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Mar był doprawdy zirytowany rozkazami mistrza. Wysyła go by znaleźć Evę. Naprawdę, skoro jeszcze nie wróciła to chyba oznacza że przegrała? Więc kogo ona obchodzi? Okazała się słaba i zasłużyła na śmierć. Idąc między drzewami raz za razem przeklinał zły los. Miał ochotę spalić wszystko dookoła, ale wtedy staruszek mógł się wkurzyć. Przeklęty stary choleryk... W pewnym momencie dostrzegł na niebie błyszczace kule które po chwili uderzyły w ziemię, wcale nie tak daleko od jego pozycji. Uśmiechnął się i ruszył biegiem, czując, że może jednak będzie mógł się dzisiaj zabawić. P.S. Radzę co jakiś czas sprawdzać listę userów na pierwszej stronie. Ci z dopiskiem NIEOBECNOŚĆ traktowani są jako ranni/zgubieni w lesie i dopóki nie wrócą, nie będą brać udziału a wątek ruszy dalej bez nich.
-
Oglądałem. Obejrzeć warto bo efekty fajne i walka niezła, ale ostatecznie to jeden wielki mindfuck i po trzykrotnym obejrzeniu nadal nie ogarniam o co chodzi.
-
Joseph najwyraźniej kiepsko znosił trucizny węży, ale jak na razie wszyscy magowie jego gildii byli wciąż żywi. Podszedł do grupki otaczającej ranną Tytanię i był świadkiem, jak jeden z magów Lamia Scale miał zamiar odciąć jej zatrute ramię. Doszło do starcia pomiędzy nim, a Grayem, i przez chwilę Diego zastanawiał się czy nie dojdzie do walki lecz wtedy odezwał się biały kot. -Jeśli macie zamiar ją wyleczyć, musicie znaleźć Wendy!- zawołała Carla i wszystkie spojrzenia skierowały się na nią. Diego pomyślał, że może mówi tak tylko dlatego, by pomogli jej ratować jej przyjaciółkę, lecz dodała po chwili. -Wendy włada magią leczniczą! Jeśli macie zamiar pomóc swojej przyjaciółce, musicie znaleźć Wendy. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Będę wdzięczny za pisanie mi, kogo nie będzie, a kto będzie, żebym nie czekał na posty i temat nie zdychał potem.
-
1. Grylluch vs Dżem 2.Xoz vs Majtas 3. Drzewiok vs Głardjan 4. Dedspunz vs Solaris Krótko mówiac, wg mnie dmg niektórych postaci jest wprost chory, a mi Gutsa to banowałeś >:I Proponuje to ogarnąć jakoś, bo dziwnie. P.S. Mógłbyś koło walk podawać tytuły podkładów muzycznych?
-
Diego wygramolił się z błota, i z trudem wstał na równe nogi starając się zignorować ból w plecach. Spojrzał na poobijanych towarzyszy i zapytał: -Kim była ta mała, którą zabrali? Momentalnie wszyscy zwrócili na niego uwagę i różowłosy poobijany i widocznie wkurzony porażką chłopak zawołał: -A ty niby kim jesteś? Po skarcił go stojący obok na wpół rozebrany gość. Zapewne Gray. -Przecież nam pomagał pacanie! To musi być ktoś z sojuszu!- po czym zwrócił się do Diega- Nie widziałem cię na odprawie. -Byłem na zewnątrz, a potem jak kretyni wybiegliście z budynku i zniknęliście.- odparł poirytowany brakiem odpowiedzi- Kim była ta mała? - powtórzył pytanie. Nagle zza pleców dobiegł go nieznany głos: -To Wendy! Moja towarzyszka z Cait Shelter! Diego spojrzał w stronę z której pochodziły słowa ale nikogo nie zobaczył. -Tutaj! Na dole durniu! Spojrzał w dół i ujrzał coś czego się nie spodziewał. Kot. W sukience. -Ale jaja, gadający kot.- wymamrotał. -Słowo daję, nie macie za grosz wyobraźni, zawsze mówicie to samo... Oni zabrali Wendy! Musimy ją ratować! Salamander wybuchł po chwili, jakby zdał sobie z czegoś sprawę. -ZABRALI HAPPY'IEGO! Przestano zwracać uwagę na Diega, więc zrezygnował z rozmowy z Fairy Tail i podszedł do Jury. -To było całkiem...widowiskowe.- zaczął. -Dziękuję. Twoja szarża także. Chociaż nie poskutkowała.... -Tak...- uśmiechnął się niezręcznie- To błocko mnie zaskoczyło, następnym razem nie dam się tak łatwo powalić. Swoją drogą, ilu mamy rannych? -Tytania została zatruta, a twój towarzysz...Joseph....tak Joseph, zniknął.- odparł wskazując na kałużę pobliskiego błota. Spojrzał na resztę.- Inni są poobijani, ale raczej są w stanie walczyć. Diego skinął głową i zwołał Białą Gwiazdę. -Wszyscy do mnie! Musimy się teraz przegrupować... Zaraz...gdzie Rinzler...? - spytał. -Zniknął gdy się ścigaliśmy- mruknął Salamander- Ale wciąż nie wiem kim jesteś. I czemu im rozkazujesz? Diego zignorował dopytywanie o tożsamość i podszedł do kałuży błota, którą wskazał mu Jura. -Joseph, wstawaj, nie mamy czasu na leżakowanie!
-
1. 2. 3. 4. Nie wiem kto to więc narysowałem nerda z memów. 5. Tutaj mały fail, bo Ming wyszedł bardzo malutki, jest obok napisu, jak się przyjrzycie to na pewno dostrzeżecie.
-
http://mlppolska.pl/watek/5346-spin-rysuje-gronostaje-d/page-9#entry345616 GRONOSTAJE WRACAJO! RADOŚC RADOŚĆ!
-
1. 2. 3. 4.
-
Coś wymyśliłem...? Eeee.... TAK! Doskonały pomysł, no nie? <Cholera Spunz, teraz będą oczekiwać że zaczniesz coś robić, niech szlag trafi twój długi jęzor!>
-
Ze zmutowanym gumowym kurczakiem, który podążając szlakiem zniszczenia utorowanym przez koreańską podróbkę japońskiej Godzilli, strzela jajkami pełnymi radioaktywnej galaretki o smaku azbestu, która na wskutek uderzenia o ziemię, rozpływa się i zamienia wszelkie organizmy z rysunkowe postacie rodem z anime, które zaczynają łypać na siebie nawzajem wielkimi mangowymi oczami i wyznają sobie miłość "LOFFCIAM CIE ZDZISIEK-SAN!". Pozdrawiam, Dedspunz.
-
Niewyżyte nołlajfy Za dużo mamy tych czatów/shoutów itp. więc rozmówki są trochę niepotrzebne. Trzeba zrobić coś, żeby znów szerzył się tu spam 80 postów dziennie
-
Po prostu Heniek. Niesłuszny Prezes Prawdy Imperialnej. (Dunno co napisać, lol. Za dużo "Herezji Horusa" sie naczytałem Prawda Imperialna lol)
-
Nick: Duffy pls 5/10 Avatar: "To arms, under one banner!!! Together we stand, and united we fall !" 8/10 Sygna: Jakaś "mondrość" i obrazek z ulubioną postacią z jakiegoś serialu. Standard. 5/10 User: W sumie to nie znam. Wait. Kolorowy ? Kim ty jesteś zią? OMG półtora roku na forum a nie znam połowy kolorowych!
-
Nie wie co napisać więc pisze pierdoły o niezmiennej sygnie. W sumie jak reszta. Wy to macie oryginalne pomysły i ogromną wiedzę o innych userach >:I
-
Perfumy lecznicze Ichiyi mimo,że działały cuda, wciąż nie przywróciły mu wszystkich sił. Zdradziecki atak z zastosowaniem najwyraźniej usuwających magię perfum, o mało nie zabił zarówno Diega jak i Jurę. Potem mimo osłabienia, całą trójką biegli w przerażającym tempie. Z daleka słychać było odległą walkę więc kierunek był im mniej więcej znany. Teraz, gdy wreszcie dotarli, ujrzeli pobojowisko, wszyscy magowie sojuszu leżący u stóp niemal nietkniętych magów Oracion Seis. Najwyraźniej spóźnili się z ostrzeżeniem przed zasadzką. Fairy Tail rozgromione, Lamia Scale na kolanach, Blue Pegasus pokonane. Biała Gwiazda... Biała Gwiazda wciąż próbowała walczyć, ale w większości bez skutku. Każdy atak jaki Diego dostrzegł, zwykle nie trafiał celu, a członkowie OS kontrowali dwa razy potężniejszymi ciosami. Diego zamierzał już rzucić się do walki, lecz zamarł gdy ujrzał gigantyczne kamienne dłonie lecące ku przeciwnikom. Spoglądnął szybko na Jurę i ujrzał na jego twarzy nieopisany, przerażający gniew. Rozzłoszczony Święty Mag.... widok którego prędko nie zapomni. Diego opamiętał się i chwycił po swoje miecze, skacząc w pole bitwy zostawił Ichiyę i Jurę za plecami, sam biegnąc ku najbliższemu ze stojących w pobliżu magów Oracion Seis. Wysoki, masywny ciemnoskóry mężczyzna w płaszczu, z kosturem w ręku i dziwnymi tatuażami na twarzy oraz długimi białymi włosami. Diego z wielką szybkością podbiegł do dziwnego człowieka i biorąc zamach obiema rękami wymamrotał: -Fōsu no nami ! {250/300} - i wokół ostrzy mieczy zaczęło się zbierać jasne białe światło. W pewnym momencie zatrzymał się i ciął mieczami przed sobą, wysyłając dwie świecące fale, które niezatrzymane leciały prosto ku przeciwnikowi. W tym momencie białowłosy mężczyzna uniósł kostur i na drodze pocisków pojawiła się ściana z zielonego światła, która po zetknięciu z atakiem Diega znikłęła, wchłaniając go. Teraz miał już pewnośc, to musiał być Brain. Spojrzał na Diega wyraźnie znudzony i wycelował w niego laską mówiąc: -Tokiyami Kisōkyoku- W stronę Diega poleciał strumień zielonego światła, pędzący z przerażajacą prędkością i tylko dzięki wyćwiczonym ruchom, Diego minimalnie odszkoczył, jednak atak omsknął go, zadrapując boleśnie lewy bok. Widząc niewielki efekt ataku, Brain wywołał kolejny czar: -Dākugurabiti- Ciało Diega stało się nagle ciężkie i czuł jak ziemia z ogromną siłą przyciąga go do siebie. Usłyszał za plecami krzyk -Cuberios!!!- i w ostatnim momencie zasłonił się protezą przed ogromnym fioletowym wężem. Zobaczył jak jego kły wbijają się w stal a ciemny płyn ścieka po nich w dziury które zrobiły. Człowiek który krzyczał przed chwilą na węża zawołał ze zdziwieniem: -Proteza?! Jad Cuberiosa... Diego nie dał mu dokończyć wołając ; -Raion no ken!- wokół prawej dłoni zebrało się białe światło i z całej siły uderzył węża w bok głowy. Dopiero teraz dostrzegł, że gad jest trochę poobijany. Trafiony w czaszkę, jaszczur puścił rękę Diega i odskoczył kilka metrów w tył, oszołomiony ciosem. Gdyby nie zwiększona grawitacja która osłabiła cios, wąż raczej już by nie wstał. -Jak śmiesz atakować Cuberiosa!?- wrzasnął mężczyzna i nim Diego zdołał odpowiedzieć, poczuł potężny cios z kolana w plecy. Powietrze wyleciało mu z płuc a on sam zatoczył się w przód, padając na ziemię. Dostrzegł kształt tego który go zaatakował. Człowiek w kombinezonie, z okularami na twarzy i długim nosem. Racer. Diego usiłował wstał i kontynuować walkę, lecz stracił punkt podparcia, gdy ziemia zamieniła się w błoto. Usiłował się wygrzebać, jednak zapadał sie coraz głębiej, tonąc w błocie. Wtedy usłyszał głos Braina. -Kończmy tę farsę. Tokoyami Kaisenkyoku!- Wokół jego kostura zbierała się magia, jakby potężny magiczny atak który miał zmieść wszystkich wrogów. Jednak nagle wstrzymał się. -Wendy...- wyszeptał i spojrzał w stronę dziewczynki ukrywającej się za pobliskim kamieniem. Wysłał w jej kierunku zielone światło, które chwyciło ją i ignorując wszelkie jej próby wyrwania się, przyciągnęły do Braina krzyczącą dziewczynę. Gdy ją złapał, znów spojrzał na resztę sojuszu i krzyknął: -ZDYCHAĆ ŚMIECIE! Nagle, wszędzie dookoła pojawiły się fale zielonego światła, zalewające pole bitwy, zamierzając pogrzebać wszystkich członków sojuszu. Diego słyszał krzyczących towarzyszy i sądził że to juz koniec, lecz wtedy pojawił się Jura. -Iron Rock Wall! Nad Diegiem i resztą pojawiła kamienna tarcza, która zatrzymała atak. Gruz rozsypał sie na wszystkie strony, całkowicie zasłaniając Diegowi widok. Gdy pył opadł, Jura stał sam, otoczony gruzem i pokonanymi członkami sojuszu. Po Oracion Seis nie było już śladu.