Wczoraj pokojowo zakończyłam swój pięcioletni związek z moim chłopakiem i jestem w szoku ,że moja rodzina tak obojętnie na mnie patrzy w tak trudnych chwilach. Gdy moja starsza siostra rozstała się ze swoim chłopakiem miała wsparcie u wszystkich i 24 godzinnego "psychologa" w każdym członku rodziny. Trudno zaciskam żeby i dalej wysłuchuje brednie ,że "ona nie jest lepiej traktowana" ,ale uwierzcie mi to mnie boli..... i boli mnie to ,że pomimo pokojowego rozstania z moim ex moja siostra chcę to bardziej pokomplikować ,a co najgorsze ....zadzwoniła do mnie z informacją tylko po to by się pochwalić ,że idzie dzisiaj ze swoich chłopakiem do restauracji... tak bardzo to było "miłe" z jej strony oczywiście nikt z mojej rodziny nie widzi ,że to wszystko mnie rani....... zacytuję swoją mamę "DAJ JEJ SIĘ CIESZYĆ CHŁOPAKIEM".
Gdy ostatnio rozmawiałam z moją mamą powiedziałam jej prosto w oczy ,że mam niską samoocenę (przez stosunek rodziny wobec mnie) ,a ona powiedziała tylko "masz niską samoocenę ,bo się zaniedbałaś" ....Myślałam ,że mnie szlag trafi jak to od niej usłyszałam.....czy ona w ogóle wie co to oznacza niska samoocena? Miałam już myśli samobójcze ,bo wiem ,że nikogo nie interesuję. Poza tym jeżeli moja mama nie wierzy w coś takiego jak niska samoocena to jak mam jej wytłumaczyć DDD? (dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych).
Rani mnie obojętność ludzi ,a zwłaszcza mojej rodziny ...czasami mam wrażenie ,że najlepiej byłoby odejść, bo jestem tylko zbędnym balastem dla wszystkich.
Jest mi trochę wstyd ,że muszę się żalić tutaj w internecie ,ale to też powinien być cios dla mojej całej rodziny skoro wole się żalić na forum niż z nimi szczerze rozmawiać na ten temat.