-
Zawartość
359 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Jake
-
Jacob po chwili wrócił i usiadł na swej gałęzi. Tym razem by nie przeszkadzać dziewczyną które czytały usiadł na gałęzi wyżej i czytał razem z nimi. Wyraźnie książka cieszyła się zainteresowaniem. Powiedział - Widzę że wam się podoba
-
Jacob ostro wstał i rozejrzał się. Instynkt jednak wziął górę także i zawył, ale tym razem jakby weselej. Powiedział do siebie - Kto to może być? Po czym położył się i obserwował.
-
Pocałowała mnie i podrapała. Nic więcej...
-
Było widać że Jacob nie miał nastroju do żartów gdyż jego życie zostało zniszczone przez nią. Samicę która złamała mu serce i porzuciła dla kogoś innego. Przez to poszedł do wojska. Przez to stał się zabójcą i skazą watahy. Przez nią zabił tyle wilków w tym samic oraz szczeniąt. Nie mógł już tego zmienić, ale pragnął by przynajmniej raz szczęśliwy, a ona to zniszczyła. Za każdym razem kiedy próbuje poznać kogoś te wspomnienia się na nim odbijają. Zniszczył przez to wiele przyjaźni. Miał już dość tego. Miał dość życia. Chciał wreszcie z tym skończyć. Chciał umrzeć
-
Jack od razu zleciał z łóżka i powiedzial - Gryfy zabiły moją rodzinę więc już nigdy twej rasie nie uwierzę. Po czym wleciał na łóżko i dalej ćwiczył.
-
Jacob szurał łapami po ziemi ze smutku. Spojrzał się na księżyc który był srebrno - biały. Wszedł na jakiś głaz i zaczął wyć. Wył smutnym i bojaźliwym głosem. Nagle po jego pysku przebrnęła łza. Świeciła w nocnym świetle księżyca który nigdy nie wyda tajemnicy tego wilka. Powiedział do siebie - Nigdy już jej nie odzyskam... Po czym położył się na kamieniu i myślał. Myślał o przeszłości. Myślał o niej...
-
Jacob nie słuchał go i czytał dalej. Nagle jego ręce zaczęły się trząść. Jacob od razu wyjął jakąś fiolkę i wypił z niej płyn. Jego ręce pokryły się ciarkami, a żyły na chwilę się pokazały. Po sekundzie ich nie było. Jacob odsapnął i powiedział - Czytaj sama...ja muszę się przejść. Po czym wręczył księgę Travel i zszedł z drzewa. Poszedł w stronę gęstwin.
-
Wszyscy śpią czy jak?
-
Jacob spojrzał się na Sophie i powiedział - Słodko wyglądasz.. Po czym czytał dalej. Jacob ułożył się wygodniej, ale tak by zmora i Travel to widziały.
-
(Spróbuje napisać ten post bez łamania przepisów) Jacob spojrzał się na Sophie i powiedział - Potrzymaj Po czym podał książkę Sophie i zleciał z gałęzi. Spojrzał się na ignoranta - Zamknij się ...najlepiej weź sobie środki nasenne i skocz z mostu. Mój brat pewnie cię weźmie i jeszcze raz zrzuci by dobić cię . Ale nim do tego dojdzie to zamknij paszczę i się nie odzywaj jeśli chcesz mieć wszystkie kości na miejscu. Jacob walnął pięścią w drzewo, a one od razu się przewróciło. (To nie było drzewo na którym siedzi Sophie ) Dodał - A teraz idę czytać Jacob wskoczył na swoją gałąź i delikatnie odebrał swoją książkę i czytał dalej.
-
Jacob nawet się zdenerwował obecnością dziewczyny, gdyż Sophie była w porównaniu do Lestera, miła i sympatyczna. Jacob oparł się o pień i czytał literki które jakby falowały. Powiedział - Tej książki umysł młody nie zrozumie gdyż w niej jest zawarta cała historia wampirów i wilkołaków oraz innych istot paranormalnych.
-
Jacob prze teleportował się do Lestera i złapał go za szyję w śmiertelnym uścisku. Powiedział zły podnosząc go do góry - Mało mnie obchodzi kim jesteś i dlaczego. Chcę byś wiedział że nie lubię jak się ze mnie żartuje. A ja nie lubię żartów Po czym Jacob puścił go i odszedł zdenerwowany. Wyraźnie już nie lubił Lestera. Usiadł na gałęzi i czytał dalej próbując się pozbyć gniewu
-
Jacob zleciał posłusznie z drzewa i powiedział do siebie - Ale mi się nudzi...ćwiczenia są mało interesujące jak teraz
-
Jacob prychnął po czym spojrzał się na Nocturne - A co cię to tak ciekawi? Po czym spojrzał się na nią z podziwem, ale jego wzrok powędrował w stronę młodej wilczycy - Fistaszki są zdrowe, ale dla chomików. A ty byś słodko wyglądała jako chomik Jacob uśmiechnął się i czytał dalej
-
Jacob wdrapał się na drzewo i ułożył na gałęzi. Powiedział - To ja sobie poleżę Po czym zaczął bawić się swoim sztyletem.
-
Dark biegł jak oszalały nie zważając na to że nikt za nim nie biegnie. Miał przed oczami wszystkie swoje butelki wina i rumu jakie miał w domu. Nagle poczuł ból. Ból walenia mocno w ścianę lub przytrzaśniętego palca między drzwiami. Walnął w ścianę statku. Jego twarz zawałowała od uderzenia, a umysł odwrócił. chciał coś powiedzieć, ale usta odmawiały posłuszeństwa. Jego nos zachował się jak galaretka która została pstryknięta palcem. Jego oczy jakby miały zaćmienie i na chwilę widziały tylko ciemność po czy nastąpiła jasność. Zauważył że zaczyna opadać. Nogi nie chciały jakby już trzymać jego w pionie tylko chciały od razu opaść. Dla niego trwało to jakieś 5 min, ale w realu tylko sekundę. Dark opadł twardo na ziemię i nagle zgasło światło. Czuł się teraz jak więzień. Więzień umysłu...
-
Jack uśmiechnął się i wstał. Spojrzał się jeszcze przelotnie na gryficę. Położył przy tym uszy gdyż bał się gryfów. Powiedział do siebie - Mam nadzieje że mnie nie zaatakuje... Po czym położył się na łóżku i zaczął ćwiczyć swoją sztangą
-
Jacob spojrzał na zmorę z niemałym wzruszeniem. Powiedział - Co znowu będziesz mi odbierać energię aż wreszcie zasnę, młoda? Po czym Jacob spojrzał na Locę - To zjedz fistaszki jeśli nie chcesz zabijać. Jacob chciał się ułożył na gałęzi, ale zmora nie dawała mu. Spojrzał się na starszego chłopaka i powiedział zły - A ty ignorancie umiesz czytać?
-
Od wczoraj...zajęty i podrapany...
-
Jacob położył książkę na kolanach i powiedział zły - Mnie? Nic... Po czym Jacob zdenerwowany prze teleportował się na następną gałąź.
-
Życie...jest brutalne...żyjesz ze 100 lat i umierasz w ziemi...
- Pokaż poprzednie komentarze [7 więcej]
-
Umierasz w ziemi???? Tak! życie jest brutalne. Jednego dnia śmierć może ci odebrać wszystko co dla ciebie cokolwiek znaczy :3
-
Tytuł: "Jestem legendą" Autor: Richard Matheson Data wydania: 1991 rok lub 1992 rok. Krótki opis:
-
Ogier ostro wstał i spojrzał się na Orange. Po chwili złapał sztangę skrzydłami i leciutko podniósł sztangę, ale nie udało mu się wyżej. Jack powiedział - Nom...nie podniosę...więc po co mi ją dali?
-
Jacob powiedział nie patrząc się na wilczycę. - Nie twoja sprawa Miał cały świat gdzieś i nie chciał już nikogo na oczy widzieć.