-
Zawartość
1057 -
Rejestracja
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Pawlex
-
- W takim razie zobaczymy jak poradzisz sobie bez tego - Manuds przyciągnął miecz mistrza do siebie. Rozbrojenie go powinno ułatwić mu zadanie. Ruszył na mistrza. Teraz na pewno uda mu się pokonać Kyle'a.
-
Jedi patrzył na mistrza z bezpieczniej odległości. Na pewno to jakaś jego sztuczka. - Poddajesz się? - Zapytał, mimo wszystko nie wyłączając swej broni. Może jednak przesadził? Bardzo powoli zaczął zbliżać się do mistrza.
-
Jedi cisnął mocą w nogi mistrza aby pozbawić go równowagi. Zaraz po tym ruszył na niego, chcąc ugodzić go w głowę.
-
Victor bez żadnego sprzeciwu upuścił trzymany blaster, jednak postanowił trochę bardziej ukryć swój miecz. Jego nie oddałby za nic na świecie. Ruszył ku parze trzymając ręce lekko w górze.
-
- Pokojowe rozwiązanie tak? Dobra ale masz chwilę Sith zaczął rozglądać się po gablotach. Nie rozumiał po co tym starcom te wszystkie rzeczy. Jednak najciekawszy z tego wszystkiego był holokron. Gdzie go znaleźli? Do kogo należał?
-
Nie często widzi się rykoszetującą falę mocy. Mandus nie miał szans na obronę. Fala odrzuciła go parę metrów dalej. Wstał najszybciej jak to było możliwe, nie chciał dawać mistrzowi żadnej szansy. Teraz znów był gotów na atak mistrza.
-
- Więc nie rozumiem dlaczego jeszcze nie uciekli... Victor użył pchnięcia. Drzwi dosłownie rozleciały się na kawałki. Zamiast swojej głównej broni dobył blaster. Postanowił dać strażnikom fory. - Tylko nie wychylaj się młody. Zwykle nie patrzę gdzie strzelam
-
Sith krzywo spojrzał na strażników. Bez wahania wyciągnął rękę i uniósł strażników w górę. - Chyba jednak wejdziemy razem - Powiedział i zacisnął pięść. Strażnicy upadli martwi. - Wchodź pierwszy
-
Mandus bez problemu zablokował nadchodzący cios drugą stroną broni. Zaraz po tym kopnął mistrza w brzuch. - To było całkiem słabe - Powiedział odwracając się do Katarna i cofnął się troszkę.
-
Victor podniósł się z siedzenia. Wyszedł ze statku rozglądając się dookoła. W końcu cywilizacja. - Im szybciej dostarczymy te plany tym lepiej - Popędzał chłopaka.
-
- Chyba jednak za dużo z tym roboty Jedi wstał z ziemi i aktywował swój miecz świetlny. - W takim razie spróbujmy jeszcze raz - Rzucił się na mistrza. Celował mieczem w szyję Kyle'a.
-
- Może medytacja mogła by pomóc - Powiedział nie mając zbyt wielkiego pomysłu. - Albo nie, lepiej! Może wybiję wszystkich w akademii. Mistrz później pokona mnie na Mustafarze a jakiś Sith zrobi ze mnie cyborga...co o tym sądzisz?
-
Starzec zaśmiał się tylko i zaczął kręcić rękojeścią miecza w swoich mechanicznych palcach. - Dzieciaku, oni nawet nie zdążą się do ciebie zbliżyć. Wystarczy że wskażesz mi kto jest takim chojrakiem to udowodnię mu że nim nie jest
-
- Nie powinienem mieć z tym problemu. Tylko po co mam tym sterować? - Zapytał. Nie wiedział co miał zamiar zrobić chłopak
-
- Dobra, dobra tak mam problem. Nie ukrywam że go nie ma. Tak więc jestem gotów by się go pozbyć...z twoją pomocą lub bez niej
-
- Jeszcze gorzej jeżeli jesteś winny kredyty jakiemuś Huttowi. Ja bym z chęcią wybił wszystkie te przerośnięte ślimaki Ku zdziwieniu starzec nie poczuł żadnego dyskomfortu odnośnie skoku w nadprzestrzeń. Może to już nie działa po dłuższej przerwie, albo jest już za stary aby to robiło na nim wrażenie.
-
- Wam młodym to tylko kredyty w głowie. Choćby cała galaktyka miała wyparować was i tak będą obchodziły tylko kredyty... Victor złapał się mocniej siedzenia. Już dawno nie czuł tego stanu wchodzenia w nadprzestrzeń. A to nigdy nie było zbytnio przyjemne.
-
- Nie często spotyka się parę która kolekcjonuje zabawki Sithów. Zwłaszcza że większość tych rzeczy wciąż może być niebezpieczna. Obawiam się młody że cie okłamali mówiąc że chcą to tylko kolekcjonować...
-
Victor złapał swój miecz i załączył go. Jakoś nie zwracał uwagi na to czy przez przypadek coś przeciął czy nie. - Oczywiście. Ta broń jest jeszcze starsza niż ja. Znalazłem ją na Korribanie w jednym z grobowców...tylko nie pamiętam do kogo należał
-
- Dawno temu, kiedy jeszcze nie było cię nawet w planie, byłem Sithem. Brałem udział w końcówce czystki Jedi, walczyłem o gwiazdę śmierci. No ale jak pewnie wiesz nie za bardzo się nam udało. Po śmierci mojego powiedzmy mentora przybrałem imię Darth Argus. Jednak mało kto pamięta o takim Sithcie. Teraz jestem tylko starszym panem który postanowił odpocząć od całej galaktyki
-
Victor zamilkł. Nie wiedział teraz czy dzieciak robi sobie z niego jaja czy naprawdę tak długo siedział na tej planecie. - Sto trzydziesty ósmy? Czas nie zna litości. Cóż, kiedy Yuuzahn Vongowie zostali pokonani dwadzieścia dziewięć lat po Yavin. Miałem wtedy czterdzieści dziewięć lat, wtedy to też udałem się na Tython i siedziałem po dziś dzień. Czyli wygląda na to że mam teraz sto pięćdziesiąt na karku...
-
- Gdyby nie te wszczepy to byś mnie tu nigdy nie zobaczył. Jak właściwie mamy teraz rok? - Zapytał. Sith już dawno stracił poczucie czasu.
-
Jedi nie odpowiedział. Siedział nadal w jednej pozycji i czekał na to co teraz postanowi mistrz.
-
- Pamiątka od najeźdźców. Implanty jeszcze trzymają jakoś to stare ciało w całości...i w ogóle przy życiu - Sith spojrzał na nazwę planety. Hutta będzie odpowiednia na początek. Zawsze będzie też mógł dostać się na Nar Shaddaa.
-
- Wiesz...to coś wygląda gorzej niż ja - Powiedział chichocząc. Wsiadł do statku zaraz za chłopakiem. - Tak więc gdzie mnie zabierasz młody? - Zapytał siadając na wolnym miejscu.