Pawlex

Jax poszedł na miejsce zbiórki. Chciał jak najszybciej wyrwać się z tej dziury. Gdy dotarł rozejrzał się po wszystkich. - Czekamy na kogoś jeszcze?

- Tak. Ktoś taki będzie potrzebny na pokładzie pełnym podejrzanych piratów - Odpowiedział mierząc wzrok z dziewczyną.

- Mogę zająć się ochroną twojego statku...i mieć oko na załogę - Dopowiedział przerzucając wzrok na drugą postać. - Zdecydowanie będę pilnował załogi...

Jax stał sobie w rogu karczmy, obserwując i analizując każdego kto był w środku. Pełno rzezimieszków, cwaniaczków i piratów. Odpowiedni ludzie w odpowiednim miejscu. Chłopaka wyrwała z rozmyślań dziewczyna, jedyna dziewczyna w tej spelunie. Słyszał że ktoś zamierza przeprowadzić rekrutację a ona wydawała się najbardziej ogarnięta z całego tego motłochu. Po chwili namysłu udał się do pokoju rekrutacyjnego. Oprócz niej był już tam ktoś jeszcze. I tutaj Jax postanowił stanąć w rogu by mieć widok na wszystko i wszystkich. - Ty jesteś odpowiedzialna za rekrutację panienko? - Zapytał badając dziewczynę wzrokiem.

Imię i nazwisko: Jax Sabatyn Wiek: 28 lat Wygląd: Rasa: Człowiek Przynależność Ideologiczna: Republikanie. Charakter: Opanowany, przebiegły, samodzielny, nie akceptuje porażek Historia: Jax został wychowywany z nienawiścią do rebeliantów. Jako dziecko został poddany programowi do szkolenia wyspecjalizowanych żołnierzy mających na celu zwalczanie rebeliantów. Kompletnie wyprany z uczuć szuka jakichkolwiek okazji aby polować na członków rebelii. Broń i pozycja na statku: Zmodyfikowany pistolet blasterowy, bojowy nóż świetlny, moduł maskujący, granaty dymne. Odpowiada za ochronę statku i kontrolę członków załogi.

Jack chętnie udał się za grupą. Wszystko będzie lepsze niż siedzenie w tej klatce zwanym szkołą.

- Wybieracie się do lasu? - Zapytał gdy wyszedł ze szkoły. Przy okazji przecierał oczy ze zmęczenia, ta lekcja była nudniejsza niż nudna. - Idę z wami. Wszystko będzie lepsze od tych lekcji...

Jack wchodząc do szkoły natknął się na grupę osób. Zainteresowany tym co się tam dzieje podszedł do uczniów. - A co to za zebranie? - Zapytał obserwując każdego z osobna.

Jack nieprzytomnie spojrzał na zegarek. 7:45 a on powinien wstać odrobinę wcześniej. Niechętnie wstał i zaczął szykować się do wyjścia, jednak nie specjalnie się śpieszył mimo iż nie zostało już wiele czasu. Umyty i ubrany wyszedł z domu i skierował się do liceum.

Imię i nazwisko: Jack Kadan Wiek: 19 Płeć: Mężczyzna Rasa: Człowiek Wygląd: Dobrze zbudowany, 1.85m. Ma czarnego irokeza i jasnoniebieskie oczy. Nosi niezapiętą bluzę z kapturem, wojskowe spodnie i czarne sportowe buty. Czasami zakłada na twarz granatową chustę którą zwykle nosi na szyi. Charakter: Towarzyski i nadpobudliwy. Na ogół jest pozytywnie nastawiony do ludzi jednak gardzi innymi rasami.

- Nawet ja tego nie wiem - Odpowiedział uśmiechając się jeszcze bardziej. - Nazywam się Pagan Strickland. Rodziciela poprawnie pan odgadł. W takim razie teraz pan może nam powiedzieć kim pan jest.

- O mój... - Chłopak zachichotał widząc taką poważną i sztywną postawę. Spojrzał w oczy mężczyzny. Już wiele osób zwariowało od samego wzroku bękarta Lyssy, zastanawiał się jak silny na umyśle jest ten trener. - Jak na nieznajomego chce pan naprawdę sporo informacji. Może jednak to pan przedstawi się pierwszy? - Zapytał uśmiechając się ciepło lecz podejrzanie.

Pagan również zbliżył się do wcześniej machającego mężczyzny, jednak odrobinę wolniej niż dziewczyna. Z ciekawością zaczął badać wzrokiem człowieka który najprawdopodobniej jest tutaj trenerem. Sam jednak nie zamierzał się odzywać niepytany.

- Niezbyt miły pan - Powiedział do siebie i ruszył do lasu jak kazał zarządca. Ciekawiło go jak będzie wyglądał owy trening.

N: Jak dla mnie to obraza psychodelicznego kota A: Hińskie bajki, nie znam się S: Ja też jestem fanem Alicji :3 U: Troche takie gimbo...ale wydaje się sympatycznym gimbem

Zdjęcie z któregoś tam meetu w Szczecinie

(I pomyśleć że trafiłem tu dopiero teraz ) Star Wars 1. Imię: Victor Hush ( dawniej Darth Argus ) 2. Płeć: Meżczyzna 3. Wiek: 150 4. Profesja: Sith wyrzutek 5. Wygląd (Rasa): Cyborg. Posiada 2 metry wzrostu i jest nienagannie zbudowany. Twarz Victora wygląda jak pobojowisko po największej wojnie. Nie posiada włosów, skóra jest mocno uszkodzona a w okolicy szczęki jej brak przez co jego zęby są cały czas na widoku. Implanty trzymają jego twarz w "całości" a te są dodatkowo podtrzymywane przez niezbyt starannie zawiązane bandaże. Oprócz tego posiada wiele implantów i wszczepów w całym ciele co zagwarantowało mu długowieczność. 6. Charakter: Ekscentryczny, lubiuje się w przemocy. Jest jednak bardzo wesoły jak na kogoś kto był Darthem. 7. Umiejętności: Opanowana do perfekcji walka mieczem świetlnym (styl Juyo) oraz blasterem (również jednocześnie). Korzysta również z błyskawic mocy, duszenia i wysysania sił witalnych. 8. Życiorys: Victor urodził się w 20 BBY na Coruscant. Był podatny na moc, nawet bardzo co szybko przykuło uwagę Dartha Sidiousa. Imperator w tajemnicy przed radą Jedi trenował go na Sitha. Chłopak świetnie władał zarówno mieczem jak i ciemną stroną lecz ku zdziwieniu mistrza często korzystał również z blastera co nie było zbyt spotkane. Gdy zakończył swoją naukę stał się Lordem Argusem a po śmierci Palpatine'a Darthem. Gdy imperium przegrało wojnę z republiką Argus wspierał resztki dawnego imperium atakując szlaki handlowe, uderzając w słabe punkty i wywołując chaos na planetach podlegających republice. Wszystko się jednak zmieniło gdy cała galaktyka została zaatakowana przez Yuuzhan Vongów. Wtedy to Argus odpuścił republice i skupił się na najeźdźcach. Jako iż było to zagrożenie dla całej galaktyki Sith nie wahał się współpracować nawet z Jedi. W tej wojnie właśnie nabył swoje rany i musiał zostać cyborgiem aby przetrwać i móc walczyć dalej. Gdy najeźdźcy zostali pokonani po Argusie zniknął wszelki ślad. 9. Ekwipunek: Czerwony miecz świetlny, Blaster DL-44 10. Towarzysz: Brak 11. Cel: Doprowadzić do upadku Imperium Sithów Dartha Krayta 12. Ramy czasowe: 130 - 138 ABY

- Co się tam dzieje do cholery? - Feuer krzyknął wyraźnie zirytowany. - Uspokójcie go albo zaraz stąd wyleci!

- Wystarczy by mieć z jakiś dzień lub dwa na reakcję - Odparł skupiony na pilotowaniu. - Chyba że są o wiele szybsi niż przypuszczam...

- Powiedz mi jeszcze jak mam taką bestią wylądować w lesie. Nie sądzę aby drzewa były tak uprzejme i zapadły się pod ziemię...

- No tak, przecież folia aluminiowa zakłóca sygnał. Jeżeli to wystarczy to już nigdy nic nie spalę...

- Chyba że zniszczymy kompleks - Odparł zastanawiając się czy to w ogóle możliwe. - Nie znajdą nas jeżeli będą martwi...prawda?

Człowieku to było dwa lata temu...