– Jak na smoka przebywającego w starym, spalonym magazynie to czuję się całkiem dobrze – odpowiedziałem siląc się na uśmiech. Chciałem w jakikolwiek sposób podnieść staruszka na duchu, niestety nie za dobrze znoszącego trud marszu. Dziękowałem w duchu opaczności za to że udało się nam dostać do wioski przed burzą. Może trochę źle się wyraziłem, burza była już wcześniej ale teraz zyskała na sile. Czułem przez to olbrzymi niepokój potęgowany faktem nadchodzącego starcia. Skąd to wiedziałem? Niektórzy nazwali by to intuicją lub instynktem, ale dla mnie po prostu zbyt długo nic się nie działo.
– Może trochę odpoczniesz? Przemaszerowaliśmy dziś całkiem spory odcinek drogi, wyglądasz na bardzo zmęczonego – stwierdziłem wstając, podchodząc do ojca i okrywając go płaszczem.