Przeszukaj forum
Pokazywanie wyników dla tagów 'pisze'.
Znaleziono 3 wyniki
-
Dobry! Mam nadzieje, że mój mały projekcik będzie się podobał. Mam nadzieje... Wczoraj sobie rozmyślałem wieczorem o tym, czy mogę coś zrobić dla fandomu. Taki chociaż jeden, malutki gest. No i po dłuuuuuuugim zastanowieniu publikuje mapę. Dość nietypową mapę na, której zaznaczyłem yyy kucyki. Dokładniej wiadomo, że prawie każda grupa fandomowa ma swojego patrona. Patrona, czyli kucyka, który, no jest patronem, nie wiem jak wytłumaczyć ! Co ciekawe najwięcej grup fandomowych ma za patrona Księżniczkę Lunę. Postanowiłem zrobić mapę na, której przedstawię kucykowych patronów danego miasta. W spojlerze macie tą mapę. Zróbcie z nią co chcecie. Usiądźcie na niej, poskaczcie, pohejtujcie, zjedzcie, albo zróbcie coś sensownego. Może będzie do czegoś potrzebna. Jak ktoś napiszę mi tutaj post Sprzedam Opla, albo Aha to się wkurzę.
-
No to co, lecim z tym koksem. Start: 15.03.2014 od samego rana* Miejsce: McDonald ul Armii Krajowej Koniec: do końca** Atrakcje: to co zwykle, chyba że ktoś przyniesie coś więcej, jak Esiek wczoraj Magię i Miecz. ------------------------ *rekordziści siedzieli już od 6:00, norma to 7:00 **najdłużej to jakoś 21:00 (nie licząc afterów) Od razu mnie tu proszę strzelać propozycjami terminu i mówić kto się zjawi. Bo ja tak każę :< UPDATE: Tym razem Niklas masz być. Moc twego strzału terminem będzie zwiększona. Bo mogję.
-
Ostateczność: Rozdział 1. Biegła piękną, kwitnącą łąką. Wokół rósł bujny świerkowy las, a w pobliżu przepływała rzeczka o krystalicznie czystej wodzie. W oddali dało się usłyszeć nawoływania ptaków. Przysiadła w pobliżu kwiatu orchidei, wyciągnęła rękę w stronę jej perłowo białego kwiatu gdy na ten zaczęła ściekać szkarłatna ciecz. Krew. Czym prędzej zaczęła uciekać, szkarłatny deszcz plamił jej ubranie, twarz i włosy. Słońce znikło, a pojawił się księżyc. Kątem oka zobaczyła jak ziemia w pobliżu puszczy rozstępuje się, a drzewa spadają w otchłań. Chwile później również ona zaczęłam spadać. Na dnie rowu leżały ciała, setki ciał jeśli nie tysiące. Uwagę przykuło jedno ciało szczupła blondynka z podkrążonymi oczami. - Mamo! Mamo! – Wyrwała się w jej stronę. Zawodziła niczym ranne zwierze. Była bezsilna, nic już nie mogła zrobić. W oddali coś zalśniło, ktoś nadchodził, biegł w jej stronę. W świetle księżyca ujrzała nóż. „Nie, to nie może być prawda” powtarzała w kółko. Nagle ciemność znikła, a ona ujrzała przed sobą smutny pysk psa. - Och, Rowan! – Wtuliła się w jego sierść. Owczarek wyrwał się z uścisku i ucieszony, że pani jest cała i zdrowa ruszył do pustej miski. Wstała z łóżka patrząc na budzik, 5.27. Westchnęła i ruszyła do kuchni. Rowan ułożył się u jej stóp i skomląc prosił o rzucenie jakiegoś smacznego kąska do miski. Wyciągnęła z szafy dziesięciokilogramowy worek psiej karmy i udała się do salonu. Telewizor był włączony przez całą noc, właśnie nadawano jakiś poranne wiadomości. Nasypała psu karmy i powoli poszła do łazienki. Gorący prysznic, tak tego właśnie było jej trzeba! Wyszła i owinęła mokre, brązowe włosy ręcznikiem. Wtedy właśnie usłyszała dzwonek telefonu, łagodne dźwięki fortepianu wzywały ją do odebrania. Na ekranie jej nowego smartfona pojawił się znajomy numer. - Cześć Jeff. – Rzuciła do telefonu rozczesując splątane kosmyki na jej głowie. - Kath, mamy sprawę. – Odparł Jeffrey ze słyszalnym podnieceniem w głosie. Kathreen biegiem założyła mundur, wzięła odznakę oraz swojego niezawodnego glocka. Wypuszczając psa do ogródka chwyciła kubek z kawą i wybiegła do samochodu. Właśnie przyszedł sms od Jeff’a. Ruszyła w stronę centrum. W samochodzie szybko zjadła ciastko zakupione jakieś dwa dni temu w Tesco. Gdy zajechała pod wskazany adres teren otoczony był już żółtą taśmą. Już zleciał się tłum zaciekawionych sąsiadów. Świetnie! Więcej ludzi do przesłuchania. Wysiadła z samochodu rzucając na tylne siedzenie opakowanie po ciastku. Wokół kręciło się kilku policjantów po których można było poznać że zostali dopiero co wyciągnięci z łóżek. Bez trudu w tym tłumie dopatrzyła się Jeffrey’a. Młody, dwudziestosześcioletni policjant stał oparty o radiowóz i palił papierosa. Cały Jeff, kilka razy próbował rzucić, a ona ciągle widzi go z papierosem. Podeszła do niego niepośpiesznie. Nie było widać po nim zmęczenia. Uśmiechnięty, bez podkrążonych oczu dzieciak - tak właśnie wyglądał Jeffrey. - Trup w garażu szefowo. Prawdopodobnie uduszenie ale więcej dowiemy się dopiero po sekcji. – Dopalił papierosa i zgniótł go czubkiem buta. Zazwyczaj Jeff zwracał się do niej „szefowo” lub „proszę pani” choć byli w takim samym wieku i ona nie lubiła być przez niego wywyższana. Posłała uśmiech koledze i ruszyła do garażu pewnym krokiem. Już dawno temu wywalczyła sobie równość u mężczyzn więc nikt nie dziwił się gdy ta drobna kobietka zaczynała rozkazywać, rządzić się. W garażu obok ubłoconego Forda leżał czarny worek, pochylało się nad nim kilka osób w tym znajomy lekarz. - Co się stało Steve? – Rzekła dopijając swoją poranną latte. Podeszła do worka, z wyjaśnień Jeff’a spodziewała się uduszonego mężczyzny. Z jej gardła prawie wyrwał się pisk. Nie była przygotowana na ten widok. Steve popatrzył na nią jakby ze współczuciem. - Denat został najprawdopodobniej uduszony o czym świadczą sińce wokół szyi. Następnie, gdy najprawdopodobniej już nie żył został wielokrotnie zdzielony tępym narzędziem w twarz. To miało nam chyba utrudnić identyfikacje zwłok. Ale nasz morderca nie był zbyt sprytny, zostawił nieuszkodzone palce. - Odszedł od ciała i zaczął się pakować. Katchreen rozejrzała się po pomieszczeniu. - Była tu już ekipa sprzątająca? – Popatrzyła ze zdziwieniem na miejsce zbrodni, czysto aż lśniło. Zero krwi czy śladów butów. Policjanci popatrzyli po sobie. Pewien stary, brodaty mężczyzna ruszył w stronę Kath. - Morderca jest dobry, nie było tu ekipy, a widzi pani panno Kath, wszystko lśni! Nieprawdopodobne! – Mówił gładząc swoją siwą brodę. „Nieprawdopodobne, a jednak!” Pomyślała. Skinęła głową na pożegnanie i ruszyła do Jeffa. -Masakra no nie? Nie widziałem jeszcze czegoś takiego aprosze pani. -Mówił paląc kolejnego papierosa. -Palenie zabija, Jeff. -Uśmiechnęła się i wyjęła z jego ust papierosa i rzucając na ziemie zgniotła go czubkiem buta. -Wiem szefowo ale to silniejsze ode mnie. - Już miał sięgnąć po kolejnego papierosa lecz Kath go powstrzymała. - Juz mówiłam, nie zwracaj się do mnie "szefowo". Wiesz jak tego nie lubię. -Rzekła po czym pozwoliła mu sięgnąć po zapalniczkę. -No to co robimy Kathy? - Zaciągnął się papierosem. -Czekamy aby móc przeszukać miejsce zbrodni po swojemu.-Odprowadziła wzrokiem brodacza i jego ekipę. Nie chciała urazić policjantów starej daty lecz uważa, że ich metody śledcze były... Słabe. Ruszyła do garażu ciągnąc za sobą Jeff'a. _____________________________________________________________________________________________ To moje pierwsze opowiadanie Wiem że nie jest mistrzostwem świata ale jednak lubię pisać i nic mnie nie powstrzyma XD Czekam na szczere opinie.
- 3 odpowiedzi
-
- opowiadanie
- kryminał
- (i 6 więcej)