Skocz do zawartości

Mourning Bell


Recommended Posts

2ywdf7p.jpg

 

Rasa: kucoperz

Imię: Mourning Bell (Mournbell)

Wiek: 22 lat

Pochodzenie: Canterlot

Miejsce zamieszkania: Tall Tale

Rodzina: matka Nacturne, ojciec Nighthunt, siostra Twinklestar, brat Eclipse

Talent: Mourning Bell instynktownie wie, kiedy ktoś kłamie czy nie, jest jednak pewien szkopuł, wszystko zależy od tego co myśli kucyk z którym rozmawia. Jeśli np, ogier wierzy, że ziemia jest płaska, ale powie, że jest okrągła, Mourning Bell odczuje to jako kłamstwo z jego strony. Również, jeśli ktoś lawiruje przed odpowiedzią może ją oszukać, jednak gdy już raz spojrzy na kucyka i zna jego ton głosu, może to wyczytać nawet gdy na niego nie patrzy. Jej znaczkiem jest kwiat prawdy (odcinek Znaczkowa Ospa)

Co lubi: czekoladowe chmurki, przebywanie na łonie natury, kakao

Czego nie lubi: jednorożców

Zajęcie: Aktualnie bezrobotna

Wady i zalety: jest bezpośrednia i sarkastyczna, ciężko jej nawiązywać przyjaźnie i utrzymywać dłuższe znajomości. Zamiast tego lubi rozpracowywać kucyki, poznawać tok ich myślenia, odkrywając schematy ich działań. Ciepła i serdeczna jest tylko dla swojej rodziny.

Historia: Mourning Belle urodziła się w Canterlot, ku wielkiej radości swoich rodziców, która nie zmniejszyła się nawet pomimo stwierdzonej przewlekłej anemii. Dorastała w domu, spotykając się sporadycznie z innymi kucoperzami, choć zazwyczaj chadzała własnymi ścieżkami. Jednak gdy poszła do szkoły w jej życiu nastąpił przełom. Okazało się, że inne kucyki niezbyt lubią takich jak ona. Mourning Bell była wystawiona na ciągłe szyderstwa swoich rówieśników (w większości jednorożców), którzy wytykali jej nienaturalnie blady wygląd i pionowe źrenice. Nie minęło wiele czasu, gdy Mournbell zaczęła zamykać się w sobie, chcąc odciąć się od otoczenia. Jednak w drugiej klasie uznała, że to nie działa, a wyzwiska innych kucyków ranią tak samo jak wcześniej. „Jeśli nie szanują, niech się boją” pomyślała wtedy. Pobiła się z kilkoma klaczkami, które nazywały ją wampirem i zaczęła straszyć pozostałych kolegów z klasy. Rodzice dowiedzieli się o jej zachowaniu, lecz byli również świadomi, przyczyny zachowania córki. Nie wiedząc co robić, ojciec Mourning Bell postanowił zabrać  córkę na biwak, jego zawsze to uspokajało, więc czemu nie miałoby pomóc jego małej księżniczce? Jak pomyślał tak zrobił i przez kolejne dwa tygodnie ojciec i córka podróżowali po okolicznych lasach, wsłuchując się w odgłosy natury przerywane tylko wieczornym solo Nighthunt’a na jego saksofonie. Ku radości rodziców, pomysł wypalił. Mourning Bell faktycznie się uspokoiła, nie miewała już wybuchów złości. Mournbell wróciła do szkoły, przeprosiła kolegów z klasy i przestała sprawiać kłopoty. Mourning Bell tak naprawdę się nie zmieniła, po prostu nauczyła się ukrywać swoje prawdziwe emocje, choć przebywanie na łonie natury rzeczywiście wpływa na nią kojąco. Uwielbia słuchać śpiewu ptaków i szumu liści na wietrze. Ale nie wybaczyła swoim rówieśnikom, szczególnie jednorożcom, które traktowały ją z pogardą i urojoną wyższością, do czasu aż „wampirek” pokazał kły i stał się groźny. Od tamtego czasu już nikt z niej nie drwił, ale też nikt nie chciał się z nią zaprzyjaźnić. Mourning Bell była samotnikiem i taki stan utrzymuje po dziś dzień.

Edytowano przez Omega
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 1 month later...

Bardzo ładna i interesująca OC. 

Szczególnie podoba mi się wygląd oraz fakt, że jest kucykoperzem (w sumie ciekawe spolszczenie, nie takie złe) bo je wprost uwielbiam~ Poza tym ten, kto rysował jej wizerunek ma bardzo ładną kreskę ^^

 

Podoba mi się jej specjalny talent. Nie jest przesadzony, a subtelny i przydatny. Reszta historii i cech postaci też jest zbalansowana na czym OC bardzo zyskuje. Pozostaje tylko zapytać czy występuje, w którymś z twoich fanficków? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to nie występuje?  No, dobra, w Twoim nie, ale...

 

"Kryształowe Oblężęnie" - Najdłuższy polski fanfik (pisany przez jedną osobę):

 

 

Ciemnobordowy jednorożec siedział na krześle, niczym nieskrępowany i bez broni przy potylicy. Mógł wstać i przeciągnąć się, nikt mu tego nie bronił. Przed nim znajdowała się lampka i stolik nakryty zwykłym talerzem, ot całe wyposażenie komórki mające maksymalnie trzy na trzy metry. Czekał na rozwój wydarzeń, wszak został znienacka aresztowany w nocy. Czekał na wyrok, którego treść samodzielnie ułożył sobie w głowie i po prostu chciał w wisielczy sposób sprawdzić, ile z jego szacunków pokryje się z nadciągającą nieubłaganie rzeczywistości.

            Wbrew oczekiwaniom, zamiast typowego zestawu do przesłuchań o jakim słyszał w Sombrii, do komnaty zamiast oprawcy i oficera wkroczyła sama oficer. Nietokuc, a więc jeden z tych seduktywnych, dziwnych wampirów, o których w dzieciństwie słyszał wiele niepokojących bajek.

            Klacz była jasnoszara i posiadała ciemne włosy. Niebieskie oczy teoretycznie miały w sobie odrobinę sympatii, ale wrzecionowate źrenice i długie kły całkowicie odbierały dla dziecka dnia wszelką przyjemność z oglądania córki nocy. Jej grzywa i ogon plasowały się w ciemnoszarych, niemalże czarnych rejestrach, a spojrzenie należało do tych okrutnych. Mimo to więzień prychnął lekceważąco i stwierdził:

-Czy to nie sama Luna powinna mnie przesłuchiwać? Słyszałem, że to dość głębokie doznanie.

            Mourning Bell miała ochotę strzelić go w pysk, ale nie wolno jej było. Usiadła po prostu za biurkiem i spojrzała jednorożcowi prosto w oczy:

-Ja tu jestem i tyle.

-I co z tego? Nie będziesz mnie torturować. Nie wolno wam!

-Nie wolno. Sam mi wszystko powiesz.

            Roześmiał się złośliwie, ale w ogóle nie zrobił tym wrażenia na kapitan nocnej gwardii. Wpatrywała się dalej w niego z taką skrupulatnością, że aż ucichł na chwilę i zastanowił się, o co chodzi.

            W ogóle nie reagowała. Nie uśmiechała się, nie szczerzyła kłów, po prostu trwała, co robiło się powoli niepokojące. Rachityczna pewność siebie, którą wybudował wokół właśnie duszy, okazała się niewystarczająca, gdyż stabilna, niemalże spiżowa postawa oficer przebijała ją samą swoją obecnością. Zaczął wiercić się na krześle i zupełnie nie potrafił wejść z powrotem na tor spokoju. Łypał na posągową klacz i coraz bardziej się denerwował. Nie rozumiał czemu, ale nie mógł znieść tego, jak ona po prostu siedzi i nic nie robi

            Jednak, kiedy w końcu się ruszyła, to okazało się, że aktywność dla niego była jeszcze bardziej przykra. Mourning Bell oblizała się ostentacyjnie, przejeżdżając długim językiem wzdłuż kłów, polerując je na połysk. Jednorożec wzdrygnął się i pragnął schować za oparciem krzesła, ale ze strachu wciąż siedział w miejscu. Ze strachu? Tak! Poczuł strach, ten prawdziwy lęk przed postacią, która siedział przed nią. Nie potrafił tego opanować, lecz bał się jej! Z każdą chwilą coraz bardziej!

            Po prosu siedziała i oblizywała się, nic więcej nie robiąc. On nie mógł tego wytrzymać Jakaś wewnętrzna nuta w sercu kazała, zmuszała go drżenia przed drobną postacią vis a vis jego twarzy. Nie mógł zdzierżyć, że ona tam jest i na niego patrzy! A jakby jeszcze wykonała jakiś konkretny ruch, jakby jeszcze go zaatakowała!  A tak czekał bezowocnie, słabnąc z każdą chwilą.

            Otworzyły się drzwi i wszedł przez nie żołnierz. Przed Mourning Bell położył na talerzu coś, co wyglądało na krwisty stek, huknął butami i wyszedł tak szybko, jak się pojawił. Kapitan wciąż nie przerywała kontaktu wzrokowego z jeńcem i dopiero teraz zdecydowała się spojrzeć na to, co dostała. Powąchała stek i wyjęła z kieszeni długi nóż, który ujęła w zęby i zaczęła kroić mięso. Więzień patrzył na to wytrzeszczając oczy. Nigdy wcześniej nie widział kucyka spożywającego taką potrawę, w głowie mu się nie mieściło, że można tak zrobić! Toż to prawie kanibalizm! Owszem, słyszał jakieś plotki o nietokucach czy Pferdjunkrach, którzy nie gardzili podobnymi potrawami, ale co innego widzieć, a co innego słyszeć. Wzdrygnął się z obrzydliwości, które targnęły jego ciałem. Poczucie zniesmaczenia zaczęło mieszać się ze strachem, który wcale nie zniknął z jego odczuć, co w efekcie dało zabójczą mieszankę. Zaczął trząść się i podskakiwać z nadchodzących wymiotów, kiedy tylko Mourning Bell podnosiła do usta kawałek potrawy. Nie dostał jedzenia od dawna, więc nie miał czym wymiotować i skurcze żołądka pozostawały bez efektu, jednak nadal były skrajnie przykre i przełamywały jego obronę. Nie rozumiał czemu to nim aż tak wstrząsnęło, ani tym bardziej nie znał przyczyny strachu, który rósł przy przedłużając się obecności kapitan. Widział jej nietoperzowe skrzydła, kły i pędzelkowate uszy. To z jakiegoś powodu rozbijało go na kawałki. W pomieszczeniu było ciasno, niemalże wpadał nosem do jej talerza, więc był zmuszony wdychać zapach nietokucowej klaczy i jej posiłku.

            W jego myślach pojawiła się myśl, że ten aksamitny koszmar zniknie, jeśli on przełamie się i powie jedno, sakramentalne zdanie. Nie! Nie chciał! Nie mógł, przecież wtedy wszystko się posypie! Ale z drugiej strony, będzie miał święty spokój! Odpuszczą mu i będzie wolny!

            Nietoperzyca kłami rozszarpywała mięso na kawałki. Wszystkie kiszki jeńca już dawno przewróciły się na drugą stronę i trzymał się na ostatnich nogach. Kiedy klacz zaczęła wylizywać talerz z krwi, która wypłynęła ze steku, wrzasnął i spadł z krzesła. Skulił się i dygocząc wyszeptał

-Powiem! Powiem wszystko! Imiona, znaczki, kontakty! Tylko...

-Tylko mam wyjść? – spytała go bezemocjonalnym głosem. Nie musiał odpowiadać. Wiedziała, co zburzyło jego pewność siebie.

*

            -Wyśpiewał wszystko. Mamy nazwiska, miejsce spotkań, skrzynki kontaktowe... – zameldowała Moruning Bell. Luna uśmiechnęła się do niej.

-Nie kłamał?

-Nie był w stanie mnie okłamać. Nikt nie jest. Mam rzadki talent i czuję, czy ktoś łże.

-Wiem, wiem. Dlatego wybrałam ciebie do tego zadania. Nie byłam pewna, czy te instynkty jeszcze drzemią w nas. Niestety, ale tak...

-Niestety?

-Nietokucyki są drapieżnikami i w naturalny sposób ich ofiary, a więc dzieci dnia, czują dyskomfort wynikający z ich obecności w ciemnym, ciasnym pomieszczeniu. Obawiają się ataku i to pomimo świadomości, że on nie może nastąpić. Nasz jeniec był przekonany, że go nie będziemy torturować, a mimo to instynkt zwyciężył. Zaczął szaleć na widok twych kłów. Szósty zmysł go wciąż ostrzegał i tak zburzył jego pewność siebie.

-A ja nienawidzę jednorożców, więc tym bardziej nie miałam oporów – stwierdziła z satysfakcją Mourning Bell.

            Luna tego nie skomentowała. To wcale jej nie cieszyło, że rasizm w Equestrii pomimo braterstwa broni pozostawał problemem. Co więcej, nietokuce nadal były głęboko wewnątrz siebie tymi samymi potworami, jakimi stworzyła je natura. A to kusiło los, groziło wypadkiem, o którym wolała nawet nie myśleć.

 

 

 

 

 

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...