Skocz do zawartości

Opowieść o istnieniu [Oneshot][Human][Mature][Sad]


Recommended Posts

Onegdaj na FGE rzuciłem w komentarzu pytanie czy istnieje fanfik, "w którym ludzie istnieją jedynie w opowiadaniach Lyry." Jako, że nikt mi wtedy nie udzielił odpowiedzi twierdzącej, to moja krótka interpretacja tego tematu.

Ważna informacja: w tytule pojawia się Mature ze względu na poruszany temat oraz kilka niecenzuralnych słów padających w tekście. Żadnego gore i seksu w środku nie stwierdza się.

 

Dzień w Ponyville zaczął się dość niewinnie. Lyra jedynie chciała stworzyć iluzję człowieka, bohatera jednego ze swych fanowskich opowiadań o tych mitycznych istotach. Dalej się pokopało. A mały, miętowy jednorożec nauczył się czegoś o życiu...

 

Opowieść o istnieniu

 

~Flame

Edytowano przez Rayder3d
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pora na konstruktywny i jednocześnie kulturalny komentarz. (przecież nie powiem *****, to było świetne, bo nie wypada)

 
Opowiadanie bardzo dobrze napisane. Niby przewidywalne do bólu, ale co z tego. Ma mocne akcenty takie jak:

- Wściekłość na Lyrę


- Reakcje otoczenia
- Rozmowę z Pinkie (która jak zwykle jest nieco inna niż reszta)

- No i oczywiście końcówkę

Poruszony temat ciekawy, nie przypominam sobie bym go widział, albo specjalnie o nim słyszał, ale też nie znam wielu dzieł.

 

Błędów nie zauważyłem (poza jednym powtórzeniem). Innych wad też raczej nie stwierdzono.

Podsumowując, opowiadanie nie jest wybitne i godne wyniesienia na piedestał chwały, ale na pewno bardzo dobre i warte polecenia. Jeśli to twoje pierwsze dzieło, to podwójne gratulacje. Pisz dalej, bo masz talent

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pfff... Nudziłem się się to zajrzałem.

Na codzień unikam tagu [Human] i nie bardzo mam pojęcie jakie motywy w tym temacie należą do wymęczonych a jakie stanowią świeże pomysły. W związku z tym trudno mi ocenić czy opowiadanie posiada jakąś oryginalną koncepcję, ale mimo to można je przeczytać i bawić się przy tym całkiem niezgorzej. Jeśli jest to jedno z Twoich pierwszych opowiadań, mogę szczerze powiedzieć że nie jest źle, jest nawet całkiem dobrze.

Przedstawiona przez Ciebie historia idzie powolutku do przodu i jest prosta jak konstrukcja cepa ale w tym przypadku uznaję to za zaletę. Powiem więcej, coś takiego całkiem sprawnie wpasowałoby się w klimaty serialu, a długość chyba nawet starczyłaby akurat na dwudziestominutowy odcinek. Niby wiele dzieje się tu ni z tego ni z owego, ale jest w tym coś co uprzyjemnia czytanie.

Podoboła mi się rozmowa z Pinkie, która jest nieźle oddaną postacią. W ogóle postacie wydają się nieźle oddane, ale kluczowe jest tu słowo "wydają" - czytelnik nie ma czasu by jakoś głębiej zapoznać się z Twoją wizją i porównać ją z tą serialową. Opowidanie jest odrobinę (tylko odrobinę) za krótkie i osobiście czułem że czegoś mi tutaj brakowało. Sam nie wiem czego... W ogóle to zignoruj ten zarzut...

Nie zamierzam jedank nie wytknąć moim zdaniem największej bolączki opowiadania. Ono jest nierówne. Wręcz żonglujesz nie pasującymi do siebie klimatami i to nie jest dobre. Na zmianę mamy prostą obyczajówkę, wyciskacz łez, problemy egzystencjalne i typowo MLPowe scenki. Jeszcze pół biedy, gdybyś przechodził między nimi subtelniej, ale niestety - brakuje tu tego. Podkreślam jednak, że jeśli piszesz właściwe pierwszy raz, to ten błąd jest do wybaczenia jeśli będziesz go sukcesywnie eliminnował w kolejnych opowiadaniach.

Ogółem, jest dobrze, ale nie bardzo dobrze. Zachęcam do dalaszych ćwiczeń pisarskich :D

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za feedback, miło jest mi przeczytać dobre słowo i dostać konstruktywną krytykę. To bardzo rozwijające jak i satysfakcjonujące. ^^

 

Mam tylko takie pytanie: Johnny, o co ci chodzi z tą nierównością i dlaczego to jest takie złe? Bo przyznam się szczerze - nie rozumiem twojej uwagi. Od kilku godzin się zastanawiam jak mógłbym utrzymać cały czas jednoznaczny klimat tego opowiadania, nie tracąc jednocześnie ważnych dla niego scen. Ma być cały czas smutno? No musiałbym wypieprzyć większość wstępu, rozmowę... Albo najlepiej w ogóle całą Pinkie, bo ona się nie nadaje do takich klimatów. Ma być cały czas egzystencjalnie i mądrze? Znów wypada sporo scen, fanfik zostałby sprowadzony do rozmowy kilku bohaterów w bibliotecznej kuchni, sporo emocji zostałoby wyrzuconych. Po prostu nie rozumiem, jak miałbym napisać to opowiadanie równo i jednocześnie zawrzeć w nim wszystko to co chciałem w nim pokazać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie miałem na myśli tego by opowiadanie cały czas wałkowało ten sam klimat, bo coś takiego stałoby niebezpiecznie monotonne. Mój zarzut dotyczy głównie tego, że w Twoim opowiadaniu zmiany nastrojów następują zbyt nagle. Na przykład moment, w którym John ni z tego ni z owego wybucha złością na Lyrę - owszem jego gniew jest uzasadniony, ale mógłbyś, że się tak wyrażę, stopniować jego emocje. Może na początek jakaś wzmianka o tym, że pomysły Lyry są dla niego tylko nieznośne, może jakieś elementy wskazujące na bezsilność wobec zaistniałej sytuacji, ciągłe przypominanie klaczy że to poważna sprawa, narastające zniecierpliwienie i dopiero wtedy kropla, która przelewa czarę goryczy i powoduje ostateczny wybuch.

 

Oprócz tego, chodzi o to, że popadasz trochę ze skrajności w skrajność a to w tak krótkim opowiadaniu raczej nie jest dobrym pomysłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A o to chodzi! Akurat poprawka pod tym względem nie powinna być specjalnie trudna. Wystarczy nieco więcej opisów subiektywnych pod emocja bohaterów. No cóż, ale teraz jest po publikacji to lipa.

 

Niemniej dzięks, wezmę to pod uwagę w kolejnych utworach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ono jest nierówne. Wręcz żonglujesz nie pasującymi do siebie klimatami i to nie jest dobre.

 

Mogłabym powiedzieć to samo.

 

I jeszcze:

 

 Jeszcze pół biedy, gdybyś przechodził między nimi subtelniej, ale niestety - brakuje tu tego.

 

Ale przechodząc do rzeczy (czy ja na początku nie powinnam zastrzec, że w komentarzu znajdują się SPOILERY? Nieeeee) - opowiadanie nie jest pozbawione wad, ale podobało mi się. Mogę powiedzieć nawet, że podobało mi się bardzo. (A w ogóle siemasz, Flame. Już myślałam, że jakiś kompletny debiutant zawitał na forum, że zrobię mu radość i machnę konstruktywny komentarz - a co, niech ma! - a tu się okazuje, że nici z tego, bo Flame'a znam z Moich Małych Fanfików. Ech, same znajome gęby, i bądź tu człowieku dobry dla obcych, jak obcych chyba na świecie nie ma!).

 

Zacznijmy od samego pomysłu.

 

Napisałeś, że pytałeś na FGE, czy istnieje opowiadanie, w którym ludzie są tylko wytworami wyobraźni Lyry... (cóż - teraz już tak, ale odpuśćmy sobie te miałkie żarty) Mogę powiedzieć, że mnie zaskoczyłeś - również, jak mój poprzednik, stroję zasadniczo od dzieł z tagiem [Human], przywykłam nieco, że są one kiepskie (a przecież teksty Ghatorra, Thara i besterowskie "Save Me" powinny mnie już oduczyć takiego myślenia, tfu!). Nie czuję nawet, że to opowiadanie zalicza się do tej kategorii... Tutaj de facto nie ma człowieka - jest jedynie jego iluzja, fatamorgana. I to jest bardzo, bardzo fajne.

 

Nie spotkałam się z czymś takim. W ogóle idea, żeby przenieść postać, która nie istnieje, do świata rzeczywistego, dać jej świadomość i powiedzieć, że za kilka godzin rozpłynie się w powietrzu, jest genialna... i upiorna.

 

To nie dotyczy twojego opowiadania, lecz dzieła innego fandomowego twórcy, ale daję w spoilerze, bo jak ktoś nie czytał tamtego, a ma zamiar, to miałby święte prawo upie... uciąć mi nogi po samym tyłku.

Skojarzyło mi się to z Alberichową "Opowieścią o szklanej kuli" (jeden z lepszych fanfików polskiego fandomu). Nie wiem, czy czytałeś, ale tam również występuje podobny motyw - bohaterka, Fluttershy, usiłuje sobie przypomnieć coś, co jest związane z jej rodzicami, przywołać jakieś wspomnienia, wyszukać w pamięci ich adres... i okazuje się, że nie może, bo tak naprawdę żadnych rodziców nie ma, nie ma domku, w których mieszkają z dala od miasta i ona nie może wysłać do nich listu, bo ich obraz został w jej umyśle stworzony sztucznie (upiorność level over 9000). Tutaj zamysł jest podobny - ale tam bohaterka była prawdziwa, a świat iluzoryczny, a tutaj mamy sytuację odwrotną. Co nie zmienia faktu, że koncept zacny i świetny na krótkie opowiadanie... a skoro o tym mowa... (ale to później)

 

Dobra, wracając do tematu, z którego zeszłam już tak bardzo, jak to tylko było możliwe.

 

Bohaterowie. Twoje kucyki są takie, jakie być powinny - kanoniczne z wszech miar, chociaż ta ich kanoniczność poprzez pewną lakoniczność (nie czuję, że rymuję) opowiadania daje wrażenie lekkiej płytkości. Chodzi mi o to, że każda z postaci została scharakteryzowana przez właściwie jedną specyficzną cechę - np. Lyra ma obsesję na punkcie ludzi i jest narwana; Twilight ma do wszystkiego zdroworozsądkowe podejście i uwielbia czytać; Spike łazi z miotłą (hehehe, czemu mnie to nie dziwi); no i wszechobecne Mane 6. To nie jest zarzut, ale robi tak wielu, wielu, wieeeeelu twórców i mnie to mierzi niemożebnie - u diabła wciskać do fabuły całą szóstkę, jeżeli one naprawdę nie są tam potrzebne? Nie sądzisz, że można by zostawić jedynie Twilight - ważną dla opowieści - oraz Pinkie, która odegrała potem znaczącą rolę? Po co ta reszta? Zapychacz miejsca i daje wrażenie, że autor nie potrafi wymyślić niczego oryginalnego.

 

Co do Johna...

 

No, tutaj mam wątpliwości i to spore. I właśnie w tym miejscu chciałabym wrócić do uwagi ze spoilera - to opowiadanie jest za krótkie. Zdecydowanie za krótkie.

 

Nie chodzi o to, że nie przedstawiłeś historii w należyty sposób - wszystko jest uzupełnione, doprecyzowane, zakończone, nie widać, by akcja pędziła na łeb na szyję, nie, wszystko jest okej. To, co nie jest okej, to emocje - opisałeś jest nie tak, jak trzeba. Nie wierzę w Johna, tak jak powiedział Johnny (no proszę, jaka ładna zbieżność) - jego emocje nie są tym, co ja bym poczuła na jego miejscu (znaczy, nigdy nie będę na jego miejscu, ale mogłabym sobie coś takiego wyobrazić). Jego reakcje są... dziwne. Na przykład w miejscu, w którym mężczyzna ogląda swój dowód i okazuje się, że imiona jego rodziców są zamazane. No proszę cię... ja byłabym szczerze przerażona. Przerażona! On przeszedł nad tym do porządku dziennego strasznie szybko, miałam wrażenie, że tylko lekko się zdziwił, podczas gdy grunt powinien osunąć mu się spod nóg.

 

W tym miejscu powinna nastąpić długa refleksja z jego perspektywy - co się u diabła dzieje, dlaczego, jak to możliwe, że wcześniej nie zauważyłem itd. Tak samo potem, przy wybuchu - nie miałam wrażenia, że on naprawdę się wściekł. Sekundę wcześniej był spokojny i przez to czytałam ten fragment z obojętnością. Okej, wrzeszczy i bluzga, w sumie mnie to nie obchodzi, dawaj punkt kulminacyjny - tak to mniej więcej wyglądało. Nie widać, że złe emocje się w nim kumulują, a powinny. I czytelnik powinien odnieść wrażenie, że John naprawdę żarliwie w tamtym momencie Lyry nienawidzi.

 

I dwie ostatnie kwestie - zakończenie oraz rozmowa z Pinkie Pie. Obie bardzo, bardzo dobre. Pinkie jest Pinkie tak bardzo, jak to tylko możliwe, a uwagi na temat nieskończonej liczby uniwersów, a tym takich, w których oboje są postaciami literackimi - są urocze i bardzo do niej pasują. Uśmiechnęłam się podczas lektury. Jeśli chodzi o zakończenie - również mi się podobało. John miał szansę pobyć w prawdziwym świecie jeszcze przez moment, ale tego nie zrobił. Wolał prawdziwie nie istnieć niż nieprawdziwie egzystować. Znamienne, proste, fajne i... nie powiem, że życiowe, bez przesady :D, ale ludzkie.

 

(Tutaj miała być jeszcze jakaś uwaga, ale jak na złość zapomniałam.)

 

W każdym razie - bardzo dobre opowiadanie, które miło się czytało, nieprzesłodzone i urocze. Pisz dalej i staraj się nie ograniczać i lepiej opisywać emocje, wówczas twoje teksty staną się naprawdę ponadprzeciętne.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Madeleine

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madeleine! Uściskałbym cię na powitanie, ale niestety ciągi bitów jakie ślę na serwer forum nie pozwalają na taką akcję. Powiem szczerze nie spodziewałem się twojego komentarza. No cóż, w każdym razie znalazłem nieco czasu na realizację własnego pomysłu. Zwłaszcza, że w teraźniejszej edycji MMF, Kredke ostro mnie zagiął z herbatnikiem (aż się ostro wkurzyłem podczas prób napisania ficka o hermacianym ciastku). No ale z tym mniejsza.

 

Dzięki za uwagi i przecinki (o ile to ty byłaś tym anonem, który powyszukiwał mi w docu błędy). Teoretycznie zachciało mi się teraz na temat niektórych polemizować, acz przyjmnę je po prostu na klatę i po prostu rozważę (no bo skoro nie udało mi się pokazać przez behawioralny punkt widzenia, że John jest zachowawczo dość opanowanym i mało ekspresyjnym typem, to znaczy, że to zły sposób i tak czy siak muszę wymyślić inny, a nie na ten temat dyskutować)

 

Jeszcze co do decyzji umieszczenia tagu "Human", zrobiłem to tylko dlatego, bo gdybym tego opowiadania tak nie otagował, kuce zaczęłyby wołać czemu tego nie zrobiłem. To taki mały paradoks iluzji, niby jest a tak naprawdę go nie ma. Więc tak na poważnie ten tag jest teraz moją iluzją, którą musiałem postawić jako stracha na wróble antyhumanowcom.

 

Widzę, że rozmowa z Pinkie wszystkim przypadła do gustu. Nie będę ukrywał dumy, wypnę pierś, bo właśnie o tą rozmowę mi chodziło. Można powiedzieć, że całe fanfiction zostało napisane tylko dla jednego zdania, które występuje w tej rozmowie. (Nie powiem oczywiście, o które zdanie chodzi ^^)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 years later...

Witam!

 

Lyra i ludzie, jakie to jest typowe połączenie. Serio. Mimo wszystko opowiadanie daje radę.

 

Technicznie jest dobrze, zaledwie brak dolnych cudzysłowów. Poza tym styl jest też… kurczę, jakie deja vu… dobry. Czyta się okej.

 

Klimat jest, mimo tematyki, dość SoLowy. Nie powiedziałbym, by opowiadanie było jakoś bardzo smutne. Nawet dwa razy się roześmiałem. Nie przeszkadzało mi żonglowanie klimatami, jak przedmówcom.

 

Fabuła jest dość standardowa. Ot, Lyra prosi o pomoc Twi w sprawie przywołania iluzji człowieka. Jednak coś idzie nie tak, a iluzja zyskuje samoświadomość. Chyba najciekawsze w tym wszystkim są wątki, jak iluzja coś robi, ale tego naprawdę nie robi – bo w końcu jest iluzją.

 

Postacie oddane są dobrze. Sama postać człowieka jest tu, pomimo swej iluzoryczności, dobrze zbudowana.

 

Wszystko to tworzy dość dobrego, ale jednak, średniaka, zaledwie z potencjałem. Fika mogę polecić jako ciekawostkę.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...