[Zabawa] Kontynuacja przygody ze Spikiem!

[Lunaris]

Moonlight: (Rzuca kolejnym sztyletem.) Jest ich zbyt wielu! (Z jej rogu wylatuje pole, które powstrzymuje światło słoneczne przez co staje się ciemno jak w nocy. Rzuca na swoje oraz mini-księżniczek oczy zaklęcie noktowizora.) Zabieramy się stąd! (Podnosi w polu siłowym MoonSun i teleportowuje z trudem siebie i źrebaki do lasu, który nie był lasem Everfree.)

[Nightmare]

eee... przeciez jest noc

---

- Gdzie jesteśmy? - maluchy skuliły się na ziemi.

[Unbridle]

Leeth uspokoiła się a jej największy wróg Naga uciekł. - Ahh... Znowu mi uciekł! Muszę go złapać przy następnej okazji. - rozglądała się wszędzie - Gdzie są pozostali?

[Lunaris]

Silent: Chyba walczą ze strażnikami NMM.

Moonlight: (Jest cała zlana potem.) To las na obrzeżach miasta Moontown. Chodźcie za mną. (Nie uszli nawet 500 metrów, gdy za drzewami ujrzeli jednopiętrowy dom wielkości mniej więcej połowy sklepu real.) Wejdźcie. (Po wejściu źrebaków zamyka za nimi drzwi.) `Kiedyś była tu kwatera Księżycowych Wojowników. Tu będziemy bezpieczni. Tylko nieliczni mogą zobaczyć ten budynek. Zanieśmy MoonSun do części szpitalnej.

PS: Czy to ten Naga z "Bakugan"?

[Nightmare]

- G-gdzie jest ta część szpitalna? - zapytała mini-Celestia, rozglądając się. Mini-Luna zasłoniła zasłonami okna.

[Lunaris]

Moonlight: (Podnosi magią MoonSun.) Korytarzem prosto, a potem w lewo. (Kiedy dotarli do części szpitalnej Moonlight położyła na Łóżku klacz. Pokazuje kopytem na szafkę w rogu pomieszczenia.) W tej szafce są bandarze. Przynieście jak najwięcej! Ja spróbuję złagodzić ból. (Używa zaklęcia na alicornie.)

[Nightmare]

Maluchy dopadły szafki i zaczęły wyciągać rolki. Na ziemi powstała góra bandaży, którą popchnęły do łóżka.

[Lunaris]

Moonlight: (Bierze dwie rolki i owija bandażem krwawiące miejsca.) Nie jest dobrze... straciła dużo krwi. W szafce jest jej dosyć, ale nie wiem jaką ma grupę. Może to się skończyć dla niej tragicznie.

[Nightmare]

Maluszki usiadły obok łóżka. Patrzyły jak Moonlight owija bandażami rany. Nagle z zewnątrz dobiegł hałas. Mini-księżniczki lekko odsunęły zasłony i zaraz je zasunęły. Za nimi byli strażnicy NMM i przeszukiwali szopę.

- Mamy towarzystwo. - szepnęły.

[Lunaris]

Moonlight: Spokojnie. Żeby zobaczyć ten budynek musieliby być naznaczeni magią księżniczki Luny... O nie! NMM była kiedyś Luną! Zajmijcie się MS! (Wybiega z kwatery.) Czego tu chcecie! Ten budynek stoi tu legalnie! (Wyciąga podręczną włócznię.) Nie macie tu czego szukać!!!

PS: To nie żadna szopa tylko wielki budynek!

PPS: Gdzie teraz są księżniczki?

[Nightmare]

szopa obok

pewnie są więzione przez NMM

---

- To ona! Brać ją! - wrzasnął jeden strażnik i wszyscy ruszyli na Moonlight. Kilku z nich trzymało antymagiczne sieci.

[Lunaris]

Moonght: (Wznosi włócznię ku księżycowi.) Księżniczko Luno! Pani nocnego nieba! Pomóż mi pkonać słógi złej czarownicy! "Pełnia księżyca odsłania jej lica!" (Ze srebrnej tarczy wystrzelił promień, który powalił połowę kuców na ziemię. Oczy klaczy zrobiły się całe liliowe.) Kto następny!?

[Nightmare]

Strażnicy wycofali się, a jeden z nich coś wrzeszczał o wezwaniu NMM. Wkrótce, zniknęli w lesie.

[Lunaris]

Moonlight: (Jej oczy wróciły do normy. Pobiegła szybko do sali, w której leżała MoonSun.) Musimy się stąd zabierać! Nie mamy szans z Nightmare Moon! (Wzięła klacz najdelikatniej jak tylko potrafiła.) Jest już chyba tylko jedno bezpieczne miejsce... chociaż nie do końca. Podejdźcie bliżej!

[Nightmare]

Maluchy chwyciły jeszcze kilka bandaży i podbiegły do Moonlight, czekając co zrobi. Na zewnątrz rozległ się wielki wybuch.

[Lunaris]

Moonlight: (Wzięła swoje juki.) Trzymajcie się! Teleportujemy się do Changei! (Zniknęli i pojawili się w bocznej uliczce. Moonlight wyjęła z torby trzy czarne peleryny z kapturami.) Załóżcie je. (Maluchy zakładają peleryny. Alicorn rzuca zaklęcie niewidzialności na MS.) Chodźcie za mną. (Wychodzą z zaułka i kierują się w stronę gospody "Pod Zatrutym Kłem". Wchodzą do budynku. Moonlight mówi do barmana.) Poprosimy o nocleg dla trzech osób.

[Nightmare]

- Jasne - powiedział Podmieniec. Odłożył kufel na ladę i rzucił na nią kluczyki.

- Pokój 17.

PS. Mogę wykorzystać nazwę dla mojego ficu?

[Lunaris]

Moonlight: Dziękuję. (Kuce weszły po schodach na piętro, a potem do pokoju. Zdjęły peleryny. Moonlight: Położyła MS na łóżku już odczarowaną.) Tutaj Nightmare Moon nie odważy się przyjść. (Powróciła do opatrywania klaczy.) Ale musimy uważać, żeby nas nie odkryli.

PS: Jasne! Choć ja też chciałam to wykorzystać...

[Nightmare]

To jest Pod Zatrutym Kłem... Mam! Oki, wykorzystaj to, ja już mam pomysł!.\

---

Maluchy drżały i ścisnęły się na jednym łóżku.

[Lunaris]

Moonlight: Spokojnie, wszystko będzie dobrze! Gdybyśmy niechcący wywołali międzynarodową wojnę zwalimy winę na Silenta! (Mini-księżniczek to nie uspokoiło.) No dobrze! trzeba ustalić plan ataku NMM. Proponuję użyć prostego zaklęcia namierzającego, na którejś z rzeczy Twilight.

[Nightmare]

MoonSun poruszyła się na łóżku. Wyglądała jak góra bandaży. Mini-Celestii zaburczało w brzuszku.

[Lunaris]

Moonlight: (Podaje jej/mu sakiewkę z pieniędzmi.) Masz kup sobie coś. Tylko załóż pelerynę i jakby coś to powiedz im, że jesteś tu służbowo. (Odwraca się do MoonSun.) Lepiej się czujesz? możesz oddychać? Dać ci wody?

[Nightmare]

Mini-Luna podbiegła do MoonSun, która jęknęła.

- Oddycha, czuje się paskudnie, na ostatnie: tak. - powiedziała, a Mini-Celestia wyszła w pelerynie.

[Lunaris]

Moonlight: (Podaje jej szklankę wody ze słomką.) Nic więcej nie mów. Jesteśmy w Changei, w gospodzie. To chwilowo najbezpieczniejsze miejsce. (Bierze pelerynę. Odwraca się do mini-Luny.) Też pójdę coś zjeść. Przynieść ci coś? (Wtem usłyszeli hałasy na dole. klacz zbiegła szybko po schodach.)

[Nightmare]

Mini-Luna podbiega do drzwi. MoonSun pije powoli, a jej oddech jest płytki. W pokoju zjawia się kula światła, która przybrała kształt małego jednorożca. Kiedy światło znikło, okazało się, że to mini-Celestia.