[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[KougatKnave3]

- Idę to zakończyć... Zniszczę portal do świata ludzi od ich strony - powiedziałem do Twilight, ciągle sprawdzając mój ekwipunek. Oby Ghostowi nic się nie stało.

[Nightmare]

Był jeden problem. Ludzie wciąż byli w Equestrii i zabijali kogo się da. Nawet, jeśli w jakiś cudowny sposób zniszczysz portal, ludzie zniszczą tą krainę.

[KougatKnave3]

- Ale najpierw pozbędę się stąd ludzi... WSZYSTKICH. Żegnaj Twilight, znajomość z tobą była zaszczytem - powiedziałem po czym wybiegłem na zewnątrz. Muszę pozbyć się ludzi z tego świata... zemną łącznie.

[Nightmare]

W Canterlocie nie było już nikogo.

[KougatKnave3]

Szukam jakiegoś transportu i jadę lub lecę zabijać każdego napotkanego człowieka... prócz Ghosta oczywiście.

[Nightmare]

Rydwan bez pegazów był bezużyteczny. Pojazdy kucyków za małe. Z krańca miasta zobaczyłeś w oddali gigantyczne płomienie.

[KougatKnave3]

Udaje się w ich kierunku.

[Nightmare]

Okazało się, że to płomienie otaczające Ponyville. Miały być zapewne akcją defensywną kucyków.

[KougatKnave3]

Biegnę tam czym prędzej.

[Nightmare]

Ludzie przerzucali przez ścianę ognia granaty, a kucyki odpowiadały jakimiś dziwnymi kulami i burzowymi chmurami.

[KougatKnave3]

Zakradam się do ludzi, przygotowując broń. Kiedy będę tuż za nimi, wychyle się by oddać w stronę ludzi paręnaście strzałów. By posłać ich tam, skąd przyszli. Zabije każdego człowieka, nawet rannego.

[Nightmare]

Po kilku minutach połowa z nich leżała martwa, a druga połowa ranna.

[KougatKnave3]

Podchodzę do rannych ludzi i mówię.

- To za Equestrie - następnie strzelam im w głowy.

[Nightmare]

Niedaleko biegła Fluttershy z bandażami i pomagała rannym z obu stron. Na martwych nawet nie patrzyła, czasem tylko rzucała ci spojrzenia pełne nienawiści.

[KougatKnave3]

Ignoruje to. Idę dalej zabijać ludzi, za zaatakowanie Equestri i mych przyjaciół jest tylko jedna kara... śmierć.

[Nightmare]

Na drodze stanęły ci zwierzątka Fluttershy. Zasłaniały rannych ze wszystkich stron. Skrzeczały przy tym i piszczały. Kucyki powoli gasiły ognistą barierę.

- Nie waż się ich zabijać! - żółta pegazica przewróciła cię i zmierzyła wzrokiem. - Nie musisz być jak oni!

Prawie kurczyłeś się pod jej spojrzeniem.

[KougatKnave3]

- Masz rację... To jak wygonimy tych co całe życię mordują? Z ludzmi się nie da dogadać, przykładem tego jest ranna celestia w Canterlocie. Masz plan?

[Nightmare]

- Prosty. - zagwizdała. Z pobliskiego drzewa uniosła się chmara ptaków trzymających ogromną sieć. Na końcach były sporych rozmiarów odważniki.

[KougatKnave3]

- Czy ty chcesz złapać ludzi w sieć? Sieć kontra karabiny maszynowe, działa przeciwpancerne i samoloty szturmowe... ciekawie to będzie wyglądało.

[Nightmare]

Fluttershy odeszła i zajęła się rannymi. Z lasu wyszedł ogromny, zielony smok. Miał głowę wielkości ciężarówki.

- Tak załatwimy sprawę - powiedziała, pokazując na smoka, nie odwracając spojrzenia od opatrywanego człowieka.

[KougatKnave3]

- Ja już tego pana znam - Powiedziałem cofając się. - Poznaliśmy się w nie najlepszych okolicznościach.

[Nightmare]

- Acha, to pewnie dlatego, że Śpioch bardzo lubi spać. - podeszła do smoka i pogłaskała go po łapie.

[KougatKnave3]

Podszedłem do smoka powoli.

- Wybacz że do ciebie strzelałem. Twój wzrok i szczęki, nie za dobrze do mnie mówiły.

[Nightmare]

Smok zaryczał na ciebie, a ty poczułeś się senny. Kiedy gad zamknął paszczę, zmęczenie odeszło.

[KougatKnave3]

- Czyli się nie gniewasz? Chcieliśmy zrobić kawał koledze, i za to chciałem ci teraz podziękować. To co on ma takiego zrobić, bo jak otworzył paszczę to omal nie odpłynąłem.