[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[KougatKnave3]

- Więc się nie dziwię że tamtych dwóch morderców spaliła na popiół - powiedziałem z krzywą miną. - Tak czy inaczej. Pomożesz nam by wreszcie przestała? Ponadto ona mnie z jakiegoś powodu ściga, i za cholere nie wiem czemu.

[Nightmare]

 - Wiedziałam, że jest mściwa. Jednak nie wiedziałam, że aż tak... - powiedziała ledwie słyszalnym głosem Papillon. - Chciałam to w niej zdusić, ale nie potrafiłam... Zapewne ściga cię, dlatego, że coś jej przerwałeś.

[KougatKnave3]

- Ale co? Ja prawie jej nie widziałem, jedynie kiedy z nią rozmawiałem to w kryształowym królestwie i w Canterlocie i nic kompletnie nie robiła. Może poza wpieprzeniem mnie do jaskini bez wyjścia ale i tak udało się uciec. Nie narażałem się jej, jedynie co mogło ją wkurzyć to chyba to że uciekłem z jaskini.

[Nightmare]

Usłyszeliście zamieszanie na zewnątrz. Nawet wydawało ci si, że słyszałeś wrzask Capo.

[KougatKnave3]

Podnoszę ucho kiedy słyszę te wrzaski...

- Coś się dzieje - powiedziałem po czym wybiegam z sali by sprawdzić co się stało.

[Nightmare]

Koło ciebie przebiegł Capo w mizernym kostiumie Podmieńca.

 - Czaść! Pa! - wrzasnął i zniknął za rogiem. Również obok ciebie przebiegło ze dwadzieścia Podmieńczych strażników. Wszyscy skupili się na uciekającym Capo.

[KougatKnave3]

Lece za strażnikami by pomóc Capo z naporem tych dziurawych debilów. Kiedy będę blisko chwytam za karabin i strzelam do wroga.

[Nightmare]

Jednak nagle zostałeś zamknięty w różowej bańce. W tych samych bańkach przylecieli do was Capo i strażnicy, tyle, ze ich bańki ich uśpiły.

[KougatKnave3]

Zaczynam walić w bańkę by się jakoś uwolnić. Ja pierdole dałem się podejść.

- Kurwa!! Co jest!? - wciąż walę w bańkę bezskutecznie szukając wyjścia.

[Nightmare]

 - Uspokój się - powiedziała Papillon i bańki trzymające ciebie oraz Capo pękły.

[KougatKnave3]

- Dzięki - powiedziałem po czym podszedłem do Capo by sprawdzić czy nic u nie jest.

[Nightmare]

Kolega był cały, czego nie można powiedzieć o jego nieudolnym kostiumie.

[KougatKnave3]

Jebnął bym go gdyby nie to że ciesze się na jego widok. Odwracam się do Papillon.

- Dobrze... co teraz?

[Nightmare]

 - Chyba musimy się dostać do Chrys - powiedziała Papillon i ruszyła korytarzem, nie zwracając uwagi na strzałki.

[KougatKnave3]

No to ruszam za nią by wspomóc jej w tych chwilach... już widzę minę chrysalis na mój widok i na widok Papillon.

[Nightmare]

Papillon szła zupełnie innymi korytarzami. Daleko za sobą zostawiliście trasę ze strzałkami. Grupa niepewnie dreptała za wami.

[KougatKnave3]

Idę dalej za nią pewnym krokiem gotowy na zasadzkę. Musze uważać na każdym kroku inaczej dam się zaskoczyć.

[Nightmare]

Cisza i spokój. Najwyraźniej wszyscy strażnicy chcieli złapać Capo.

[KougatKnave3]

mogę wyluzować. Teraz na spokojnie udaje się za Papilon w stronę jej Celu. Mam nadzieje że uda się jej wszystko uspokoić, bo nie mam ochoty zmienić się w żywą pochodnie.

[Nightmare]

Po chwili wyszliście z podziemi w zupełnie innym miejscu. Przy wyjściu na dziedziniec.

[KougatKnave3]

Sprawdzam czy jest czysto i można się bezpiecznie przemieścić.

[Nightmare]

Był spokój. Jedynie na dziedzińcu stał rydwan Chrysalis z dwoma zaprzężonymi Podmieńcami. Stwory spokojnie sobie gawędziły.

[KougatKnave3]

- Trzeba je jakoś ominąć - sprawdzam czy wciąż mamy te kostiumy podmieńców od Rarity.

[Nightmare]

 - Nie trzeba. Wystarczy tam wyjść - powiedziała spokojnie Papillon. Jednak gdy tylko przekroczyła próg drzwi, oba Podmieńczaki utkwiły w niej oczy, po czym natychmiast zemdlały. Królowa wyglądała na zszokowaną.

[KougatKnave3]

- Najprawdopodobniej są zaszokowani tym że wyszłaś z kryształu... w końcu tysiąc lat cię niewidziano.