[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[Nightmare]

 - Ja tobie też... - powiedziała i ponownie cię pocałowała.

[KougatKnave3]

Teraz nieco dłuższy pocałunek... po około minucie ją puszczam i dalej obejmując ją patrzę na ostatnie sekundy zachodu słońca.

[Nightmare]

Po kilku minutach na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy.

[KougatKnave3]

Nadchodzi ziewanie... i wyleciało...

[Nightmare]

 - Idziemy spać? - zapytała Twilight. Również wyglądała na zmęczoną wrażeniami dnia.

[KougatKnave3]

- No... mocowanie się z mechem trochę mnie wykończyło - ziewnąłem zasłaniając usta kopytem.

[Nightmare]

Twilight jeszcze ci dała całusa i ruszyła w stronę zejścia pod pokład.

[KougatKnave3]

Idę za nią i znając życie mamy oddzielne łóżka bo mnie ktoś na górze niekiedy nielubi.

[Nightmare]

Oddzielne. Ale piętrowe. Twilight spała na dole, ty na górze. Wszystkie łóżka były już podpisane.

[KougatKnave3]

Wpierdalam się na górę i staram się zasnąć mając jedno z moich dzieci... losowe.

[Nightmare]

Lily i Bolt mieli spać w innym pomieszczeniu. Nie byli jedynymi dziećmi na statku, więc został zorganizowany żłobek.

[KougatKnave3]

staram się zasnąć...

[Nightmare]

I zasnąłeś. Nie obudziłeś się do rana. Konkretniej obudziło cię granatowe kopytko z kryształowym pantofelkiem, szturchające cię w kark.

[KougatKnave3]

Spoglądam w tamtą stronę zaspany... kto śmie przeszkadzać mi w śnie... śniłem że jestem Gandalfem... btw zajebiście wyglądam z długą brodą.

[Nightmare]

Zobaczyłeś tam Lunę w czarnym płaszczu.

 - Wstań - powiedziała.

[KougatKnave3]

- Oczywiście - powiedziałem wstając.

- To sen czy rzeczywistość?

[Nightmare]

 - Rozejrzyj się - powiedziała. Łóżko zniknęło, a ty wylądowałeś na podłodze. Staliście w sali tronowej w Canterlot. Byliście półprzeźroczyści. Na ziemi obok tronu leżała Celestia. Na kopytach miała kajdanki. Trzymała nieprzytomną Lunę, której róg lekko się świecił.

 - Szybciej, Luna - szepnęła. Po chwili znaleźliście się na jakby wielkiej mapie. Cała Equestria była zamalowana na czerwono. Plama wciąż się rozrastała. Changea również była już czerwona. Zbliżyliście się do granicy Equestrii z Mild West. Widziałeś walczące bizony, które nie miały szans z bronią palną. Pomagali im mieszkańcy Appleloosy. Fear nie poddawali się, mimo placków z jabłkami, które ich obsypywali. Ponownie się oddaliliście i zauważyłeś, że granica powoli czerwienieje. Teraz zbliżyliście się do ulic Changei. Zauważyłeś patrol żołnierzy, który jest atakowany przez grupę Podmieńców. Mieszkańcy nie mieli szans. Po sekundzie obudziłeś się w swoim łóżku na statku. Luny nigdzie nie było. Kilka kucyków powoli się budziło, a Twi wciąż spała.

[KougatKnave3]

Trzeba jak najszybciej się tam dostać... i przekonać moich że to może być ziemia obiecana. Do tego przyda mi się pomoc Chin i Koalicji Południowo Amerykańskiej.

[Nightmare]

Na stoliku nocnym obok leżały już dwa chleby i dwie szklanki wody.

[KougatKnave3]

Zjadam i piję swoją porcję i idę od razu do reszty ważnych osobistości na statku...

[Nightmare]

Które rozsypały się po całym statku.

[KougatKnave3]

Zbieram wszystkich w kajucie kiedy Twilight się przebudzi i mówię im o wiadomości od Luny

[Nightmare]

 - No to nie za dobrze - powiedział lekarz. Ghosta nie było, bo kazali mu... Opiekować się... Żłobkiem...

[KougatKnave3]

- Doktorze... nie można jakoś przyśpieszyć tej łajby?

[Nightmare]

 - Kucyki ziemskie pracują przy wiosłach, pegazy ciągną. Szybciej się nie da.