[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[KougatKnave3]

No to jeśli ubrudzony to sprzątam. Zwracam uwagę dzieciakom by nie ubrudziły się zbytnio, bo nie mam ochoty znów sprzątać. No cóż, robię sobie śniadanie i Twilight, jeśli zaraz się obudzi.

[Nightmare]

Już się obudziła. Stała sobie przed oknem i patrzyła na ocean. Dzieciaki biegały sobie dookoła domu.

[KougatKnave3]

Podchodzę do niej i tulę ją.

- Witaj kochanie... jak się spało? - spytałem po czym ją pocałowałem. Mam złe przeczucia, że ona chyba wie o tej bombie. Starałem się zatrzeć wszelkie ślady mojej obecności.

[Nightmare]

Twilight nie odpowiedziała.

 - Co to miało być z tą bombą? - zapytała spokojnie. Nie krzyczała, była śmiertelnie spokojna. I to było najgorsze.

[KougatKnave3]

Tłumaczę jej wszystko... co się stało i to, że mnie wtedy poniosło. Deli się rozchorowała przez coś, co uczniowie dosypali jej do drugiego śniadania. Patrze na nią ze smutkiem.

- ... Teraz wiem, że zrobiłem to zbyt pochopnie i nie odpowiednio.

[Nightmare]

Twilight pokiwała lekko głową.

 - Smród rozniósł się na najbliższe budynki. Kilka kucyków musiało wyjechać, kilkaset uczniów trafiło do szpitala - powiedziała.

[KougatKnave3]

- Wiem... ostro przegiąłem. Nie oczekuje wybaczenia... gdyż robiłem to dla córki. Jestem gotowy na karę... - powiedziałem. Nie boję się... robiłem to w obronie córki, ale i tak wiem że mogłem użyć tego na kichanie. Ale nie sądziłem że te gazy poślą kogoś do szpitala. Ostatnio nic się nie stało.

[Nightmare]

 - Nie. Po prostu przyznaj się nauczycielom i ich przeproś - powiedziała Twilight i wyszła z domu.

[KougatKnave3]

No nic, więc trzeba będzie... zaraz moment. Przecież ten gaz nie ma właściwości trujących nawet w ilościach otaczających planetę. Teleportuje się do Twi i tłumacze jej zasadę działania gazu. On służy jako straszak i nawet w cholernie dużych ilościach NIE POWALIŁBY NIKOGO!

[Nightmare]

 - No to nie wiem. Wiem tylko, że wywołał mdłości całej szkoły i części Ponyville - powiedziała. Zamyśliła się.

[KougatKnave3]

- Ten gaz tego nie powoduje. To musiało być coś innego. Możliwe jest to, żeby ten gaz wywołał takie reakcje - też zacząłem myśleć. Kurwa... coś mi tu śmierdzi... i nie chodzi mi o gaz.

[Nightmare]

I patyk pokazał prawdę. Gdy Lily zlała jednego z kolegów, jego proszek na wymioty wysypał się na kulę z bombą. Ot cała historia.

[KougatKnave3]

- Chyba mam teorie. Lily często się biję z innymi kucami, więc mogła zlać jednego z "kolegów" i jego proszek na wymioty którym dostała Lily, dostał się do słoika z Gazem Odstraszającym. To najprawdopodobniejsza możliwość.

[Nightmare]

 - Możliwe - powiedziała Twilight. - Pójdę to zbadać - dodała po chwili i ruszyła do teleportu do Ponyville.

[KougatKnave3]

Lecę jej pomóc. Jeśli to prawda to będę uniewinniony. Ale i tak chcę sprawdzić czy to prawda, ale sposobem Twi. Nie obraź się Lucjanie, ale muszę zobaczyć jej wyniki.

[Nightmare]

Nie miałeś bladego pojęcia w tym jej alchemicznym badaniu. W końcu wyszło, że rzeczywiście było w składzie bomby to proszkowane coś na wymioty.

[KougatKnave3]

- Teraz wierzysz w moje słowa? - spytałem się jej. Ja nigdy bym nie zrobił czegoś co by zaszkodziło dziecku. Nawet jeśli chodzi o zemstę, nie przeginam. Tak czy siak, trzeba będzie coś z tym zrobić.

[Nightmare]

Twilight pokiwała głową i cię przytuliła. Następnie pocałowała. Chyba jej ulżyło, że to nie do końca ty.

[KougatKnave3]

Odwzajemniam to. Teraz trzeba jakoś pomóc tym dzieciakom. Po części to nasza wina, więc Lucianie, chyba masz coś na takie okoliczności... nie?

[Nightmare]

Lucek jest złośliwy... Czemu tak uważam? Ponieważ powiedział, że skoro nalałeś piwa, to musisz je wychlać.

[KougatKnave3]

Czyli co mam zrobić? Sam mi pomagałeś przy tym, mogłeś mnie od tego odwieść, a teraz włączasz dobrą stronę. Tak czy siak co miałbym zrobić...?

[Nightmare]

A może by tak przeprosić uczniów za bombę i poprosić by zostawili Deli w spokoju? Tak, to chyba byłoby dobre rozwiązanie...

[KougatKnave3]

Ale nauczycieli nie muszę? Boje się że dostanę szlaban za wejście do szkoły, gdyż ja chodzę na wywiadówki, bo rzekomo mam większy wpływ na Lily. Potwierdzam, słucha mnie częściej, ale i tak muszę iść do tych dzieciaków. Ile ich padło ofiarą?

[Nightmare]

Noo... Cała szkoła, w tym jakiś tuzin, które dokuczało Delicate. Reszta była niewinna.

[KougatKnave3]

Ofiary w cywilach... przegięcie. Idę zatem do tego szpitala by porozmawiać z tymi dzieciakami, wpierw jednak zacznę od tako co miał ten proszek. Muszę się dowiedzieć czemu to robił.