[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[KougatKnave3]

Uśmiecham się. Miło z ich strony, ale szkoda że nie mogą wpaść tutaj. No cóż... spoglądam na rodzinkę i się od razu pytam.

- Ile byłem... nieprzytomny? - spytałem się. Ja się tylko modle bym nie dostał Lewatywy... nie mam ochoty przeżywać tego...

[Nightmare]

- Tydzień - powiedziała Twilight po chwili milczenia. Dopiero teraz zauważyłeś kroplówkę.

[KougatKnave3]

- Wow... - powiedziałem. No... silnie mnie walnęło. Ale jeszcze jedno mnie ciekawi... jak sytuacja z Capo.

- A jak ta sytuacja z Capo? Przejrzał na oczy, czy nie za bardzo? - spytałem się rodziny...

[Nightmare]

- Tak bardzo, że wyrzucił wszystkie aparaty - powiedziała Twi. Wciąż płakała, ale już słabiej.

[KougatKnave3]

- Jest... plus... tego wszystkiego - powiedziałem chichocząc. No nie mogę, leże w szpitalu a wciąż potrafię się śmiać z takiej sytuacji. Wiem czemu mnie nazywają Joker.

[Nightmare]

Twi uciszyła cię pocałunkiem w usta. Gdy odsunęła się, zwróciła się do dzieciaków.

- Idźcie się pobawić, tata musi odpocząć - powiedziała. Lily oraz Bolt wyszli. Deli została z tobą. Twi stanęła w drzwiach, czekając na nią.

[KougatKnave3]

Spoglądam z uśmiechem na Deli. Głaskam ją po grzywie.

- Idź córuś z mamusią... tatusiowi nic nie będzie - powiedziałem i wiem że mnie posłucha. Sprawdzam z Luckiem czy ona naprawdę nie rozumie co mi się stało.

[Nightmare]

W jej rozumowaniu walczyłeś ze smokiem z bajki. Wygrałeś, ale trafiłeś do szpitala przez rany. Tak brzmi jej wersja zdarzeń.

[KougatKnave3]

- No idź córuś... potem powiem ci jak ta walka ze BAARDZO złym smokiem wyglądała - powiedziałem do córeczki spojrzałem na Twi, gdyż pewnie wie, że zaglądnąłem do umysłu córki... Niech się Lily boi przed wywiadówką, bo nic przede mną nie ukryje.

[Nightmare]

Deli uśmiechnęła się i podskakując podeszła do Twi. Obie wyszły z sali, zostawiając cię samego. W kopytku wciąż miałeś stokrotkę od Deli.

[KougatKnave3]

Znajduje coś gdzie będę mógł ją włożyć by nie zwiędła... prezencik od mojej małej córeczki. No... widać nawet bez Lucka że ona mnie bardziej kocha i najbardziej się martwi... no chyba że się mylę. Jak sądzisz Lucek?

[Nightmare]

Lucek uznał, że nie jego sprawą jest to oceniać. Powiedział, że idzie spać. Po chwili w umyśle usłyszałeś "Chrrrrr".

[KougatKnave3]

Aha... spoglądam która godzina... czeka mnie bardzo długie posiedzenie w szpitalu. Ciekawe czy jeszcze ktoś do mnie przyjdzie.

[Nightmare]

Jest osiemnasta. Przez okno zajrzała do ciebie Deli. Uśmiechnęła się, pomachała i wróciła do reszty rodzinki.

[KougatKnave3]

Zanim odeszła to też jej macham z uśmiechem. No, może spróbuje się przespać... no chyba że zaraz przyjdzie doktor... to wtedy będę musiał posłuchać tej paplaniny.

[Nightmare]

Nie przyszedł. W końcu chory potrzebuje odpoczynku... Zzzzz...

Śniła ci się zmieniona Deli z naprawionym mózgiem. Gdyby ktoś nie wiedział, że ją naprawili, myślałby, że to zupełnie inna klaczka. Gadała, rzucała zaklęcia... Zupełnie inna klaczka...

Gdy się obudziłeś, na stoliku obok leżał talerzyk z sałatką od Bolta. Skąd wiem? Bo na karteczce obok pisało "Dla taty od Bolta". Koślawo, ale dało się odczytać.

[KougatKnave3]

Uśmiecham się... no to wcinam jeśli mi mięśnie pozwolą. Dbałem o rodzinkę więc ona teraz mi się odpłaca... ciekawy układ. Kurwa... nudno się robi...

[Nightmare]

Jest dwunasta w dzień. Pospałeś sobie. Przez okno znowu zajrzała Deli. Tym razem w mundurku szkolnym. Według planu teraz ma długą przerwę.

[KougatKnave3]

Uśmiecham się do niej. Z tego co wiem, to szpital jest koło szkoły... więc może ona sobie pozwolić na takie odwiedziny. Ciekawe czy wejdzie, jak nie... to będzie problem bo ja się ruszyć nie mogę, jeśli ona będzie chciała wejść.

[Nightmare]

Nie wlazła. Pomachała, przyłożyła coś do szyby i uśmiechnęła się. Żółta minka z kartkówki z kształtów.

[KougatKnave3]

Uśmiecham się do niej. Udało się jej... ma średnią ocenę... chyba. Nie rozumiem jeszcze pojęcia ocen w tym świecie... ironio, jestem tu 2 lata i jeszcze wszystkiego nie rozumiem... ale mam całą wieczność.

[Nightmare]

Zabrała kartkę, pochuchała na szybę i narysowała tam uśmiechniętą mordkę. Trochę krzywo, ale jakoś. Potem znowu pomachała i poszła.

[KougatKnave3]

Jaka kochana córeczka... no nic... kończę sałatkę jeśli jej nie skończyłem. Potem czekam na następne odwiedziny albo na wizytę lekarza... co mam innego robić.

[Nightmare]

Po zjedzeniu sałatki nastała cisza. Nie przychodzili lekarze, pewnie cię zbadali, gdy byłeś nieprzytomny. Dopiero po godzinie pełnej nudy ktoś zapukał do drzwi.

[KougatKnave3]

- Proszę - powiedziałem ledwo, gdyż ciało mnie wciąż bolało... ciekawe kto przyszedł w odwiedziny. Coś czuje, że Twilight, ale innymi też bym nie pogardził.