[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[KougatKnave3]

Patrzę po sobie... nogi... kopyta... wszystko na miejscu. - G... gdzie ja jestem? CO sie stało z Galą? Czemu Canterlot wygląda CIUT inaczej niż ostatnio... - moje pierwsze słowa, a potem napłyneły do mnie wspomnienia. - Nie... GALAX! - wstaję i szykuje się do walki. Zdzieram z siebie całą zbroję prócz krawiszy z mieczami przywołuje mój pistolet, który leży pewnie gdzieś na podłodze.

[Nightmare]

Do Galaxa podbiegła Dashie i pomogła mu wstać. Lucy stała na środku, rozdarta, na czyją stronę przejść. Tuż obok niej leżała Twi. Twi, którą Galax zgwałcił i prawie zabił.

[KougatKnave3]

Spoglądam na nią pytająco. Lucy, on omal nie zabił bezbronnej osoby... ON OMAL NIE ZABIŁ TWILIGHT! Proszę... zdecyduj mądrze... Podbiegam do powierniczek i szybkimi cięciami staram się usunąć im Chipy Kontrolne.

[Nightmare]

Po chwili wszystkie leżały na podłodze, nieprzytomne. Zauważyłeś coś kątem oka. Coś małego. Coś fioletowego. Leżącego w czerwieni.

[KougatKnave3]

DELI! Podbiegam do niej i staram się jej jakoś pomóc. Nie, nie, Nie, NIE! GALAX! ZNOWU TO ZROBIŁEŚ! JA CIĘ ZAPIERDOLE! Po tym jak pomogę Deli, ruszam na Galaxa z zamiarem zapierdolenia go.

[Nightmare]

Deli leży w kałuży własnej krwi i płacze. Jednak nie z powodu krwi.

 - Mama ksycy... Tata se smeje... Tata ne kocha... - chlipała. Deli musiała zaczepić o jakiś wystający wzór na ścianie, bo ma ranę na boku.

[KougatKnave3]

Przytulam ją... po chwili wstaję całując ją w czółko i odwracam się do Galaxa.

- Jakim prawem MASZ CZELNOŚĆ TUTAJ WRACAĆ! MAŁO CI BYŁO TYCH OFIAR NA ZIEMI! PRZEZ CIEBIE BYŁEM TAM WROGIEM PUBLICZNYM NUMER 1 PRZEZ ZASRANE 20 LAT!

[Nightmare]

Galax lekko się uśmiechnął.

 - Było nie być aż tak słabym - powiedział. Podszedł do klaczy i ją szturchnął. Obróciła się na bok i jęknęła z bólu. Delicate spróbowała wstać, ale wylądowała we krwi.

[KougatKnave3]

Spoglądam na Candance - Pomóż Deli... ja zajmę się moim Prywatnym Problemem - powiedziałem i spojrzałem ze złością na Galaxa. Następnie aktywując ostrza ruszam na niego.

[Nightmare]

Cadence powoli ruszyła w stronę Deli. Nastąpił błysk i Galax już był przy małej. Uniósł ją i położył sobie na grzbiecie.Klaczka wciąż płakała. Sierść Galaxa szybko zabarwiła się na czerwono.

[KougatKnave3]

- ZOSTAW JĄ! - wrzasnąłem w gniewie. Jestem taki na niego wkurwiony, że jestem gotów nawet się zabić by go... no jasne... już wiem. Podnoszę pistolet i celuje w niego.

- Odłóż ją...

[Nightmare]

 - Nie tkniesz mnie. Jeśli we mnie strzelisz, możesz zabić, i mnie, i Delicate - powiedział. Mała poruszyła się na jego grzbiecie. Krew zaczęła kapać na podłogę. 

[KougatKnave3]

- Nie pozwoliłeś mi dokończyć - powiedziałem, po czym... przyłożyłem sobie lufę do skroni. - Zostaw to a OBOJE zginiemy. Jeśli ciało centralne, zginie, to oboje za to zapłacimy. A jeśli to jest koszt jaki mam ponieść za naprawę twoich błędów i uratowania tego świata... to go podejmę.

[Nightmare]

 - I co? Chcesz naprawdę zostawić swoje dzieci? Swoją... Byłą żonę? Nie zapomnij, że ja też będę i mam dzieci - powiedział i wskazał na Dashie. Delicate ześlizgnęła się z jego grzbietu i zaczęła pełznąć po podłodze, ale nie w twoją stronę. Zostawiała za sobą krwawy ślad.

[KougatKnave3]

- I tak już nas obojga nie uratuje... oboje jesteśmy skazani czy tego chcesz czy nie. Mówię, uspokój się, a nie skończy się tutaj nasze życie - powiedziałem. Candace, proszę, pomóż Delicate.

[Nightmare]

Mała podpełzła do Twilight.

 - Mama... Taty dwa... Co robić? - zapytała. Klacz jęknęła i ją przytuliła. 

[KougatKnave3]

- Więc? Decyzja. Albo myślisz o Dashie, i porzucasz tron i władzę i postaram ci się załatwić amnezje... albo kończę nasze życie TU i TERAZ! - spojrzałem smuto na Twilight i wróciłem wzrokiem na Galaxa.

[Nightmare]

Ogier milczał. Delicate odsunęła się od Twilight i podlazła między was.

 - Któly plawdziwy tata? - zapytała.

 - Tamten - rzucił Galax, pokazując ciebie. Deli zauważyła broń, którą trzymałeś.

[KougatKnave3]

Mrugam do niej.

- Galax... rozważ to. Serio chcesz zostawić Dashie? Mimo iż mnie nie lubiła... tak udawała przynajmniej. TO ja od zawsze chciałem się zaprzyjaźnić z nią. Ona jest dobrą i sympatyczną klaczą. Jesteście razem i spodziewacie się dziecka... pomyśl. Wiem, że ty lubisz dzieci i dlatego nie zabiłeś Bolta, Deli, Lily i Fire'a. Pomyśl o tym...

[Nightmare]

Ogier wlepił wzrok w podłogę. Deli podpełzła do ciebie.

 - Tata... - pisnęła. Wtuliła się w twoje kopyto. Czułeś bicie jej serduszka. A także krew, którą przesiąkała twoja sierść.

[KougatKnave3]

Tule się do niej.

- Wiem, że widziałeś wszystko co ja od czasu kiedy cię zamknąłem w sobie w październiku 2001 roku. Nie udało mi się powstrzymać twojego planu zniszczenia USA, przez co zginęło później wielu naszych sojuszników. Widziałeś jak to jest pięknie mieć dzieci... widziałeś jak się cieszyłem widząc jak Delicate dostała 4 z szkoły jeszcze za czasów kiedy miała uszkodzony mózg tak bardzo, że to praktycznie cud. Ty też możesz mieć to z własnymi dziećmi... władza nie jest dla nas. Jeszcze nie jest dla nas.

[Nightmare]

 - Masz rację - powiedział cicho Galax. Podszedł do Dashie i ją przytulił.

 - Tata... - znowu pisnęła Deli.

[KougatKnave3]

Odkładam pistolet... i podchodzę do Twilight i spoglądam na nią z uśmiechem. Mówię teraz do Galaxa - Trzeba będzie odmrozić z Karbonitu wszystkich których zamknęliśmy... i przekonać jakoś Celestie by nas obu nie wyjebała na księżyc.

[Nightmare]

Deli praktycznie jeździła za tobą, przyczepiona do twojego kopyta. Twi lekko się uśmiechnęła do ciebie.

 - Ta... Ta... - wyszeptała Deli i położyła głowę na podłodze. Zamknęła oczy.

[KougatKnave3]

Uśmiecham się i biorę kawałek szaty z pancerza i robię z niego opatrunek dla Delicate. Kładę ją koło Twilight i mówię - Popilnuj prosze jej na chwile - powiedziąłem i idę do Galaxa.

- Im prędzej uwolnimy wszystkich, tym prędzej wytłumaczymy im jak było.