[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[KougatKnave3]

Więc kreuje jej najpiękniejszy sen... najpiękniejszy na jaki zasługuje. W między czasie pytam się Lucy czy znalazła tą czapkę... i ile potrwa przywracanie ciała.

[Nightmare]

Jest czapka... Ale nie ma dzwonków. Muszą być wszystkie zebrane lub zniszczone by naprawić ciało. Sen się powoli tworzy.

[KougatKnave3]

Ja muszę być z Deli. W moim gabinecie jest coś co pomoże wam je znaleźć. Milly chętnie pomoże, ale ja teraz muszę poprawić samopoczucie Deli, gdyż strasznie załamana jest. Dacie radę?

[Nightmare]

Spróbują. Kilka już macie. A ty utrzymywałeś sen Deli aż do rana. Wtedy się obudziliście.

[KougatKnave3]

Całuje ją czule w czółko. - Cześć córeczko. Jak się spało? - spytałem się jej z uśmiechem. Mam nadzieje, że ten sen podniósł Deli na duchu... na chwile obecną nie mogę niczego zrobić innego.

[Nightmare]

 - Dobrze... - powiedziała cicho i lekko się uśmiechnęła. Chyba się udało. Dzisiaj jest początek ferii świątecznych...

[KougatKnave3]

- Cieszę się... masz ochotę na Spaghetti z Żelkami? - spytałem jej się. Ulubione danie moje i jej... Twi też dostanie jak będzie chciała. Czekam na odpowiedź mojej kochanej córeczki.

[Nightmare]

Kiwnęła łebkiem. No to na razie jej psychika uratowana. Jest jeszcze wcześnie, dopiero ósma rano.

[KougatKnave3]

Więc wstaję z nią pod bluzką i idziemy do kuchni, podtrzymując ją. Razem robimy owe śniadanie... wspólnie je zrobimy. Patrzę jak się czuje...

[Nightmare]

Chyba lepiej. Po paru minutach mieliście już zrobione dwie gotowe porcje... I jebut, usłyszałeś krzyk Twilight.

[KougatKnave3]

Więc szybko tam biegnę... z odbezpieczoną bronią w jednej ręce i podtrzymując Deli przy pomocy drugiej. Następnie sprawdzam co się dzieje... oby to nie była ta sytuacja o której myślę.

[Nightmare]

Twi się zamknęła w łazience. Ze środka usłyszałeś jej głośny oddech.

 - A-Allan?

[KougatKnave3]

- Tak? To ja - powiedziałem do niej - CO się stało? - spytałem się jej... oby nic się poważnego nie stało... ale coś sądzę, że coś jej ubyło... konkretnie od Węża.

[Nightmare]

 - J-jajo... - powiedziała dosyć cicho. A Deli się wystraszyła.

 - Co mamie jest? - zapytała.

[KougatKnave3]

- Zaraz się dowiemy - powiedziałem i przybliżyłem się do drzwi. - Wyszło czy wychodzi? - spytałem się Twi. Mam nadzieje, że wyszło... nie wiem jak to jest... ale rzekomo szybko idzie.

[Nightmare]

Odpowiedział ci jęk bólu Twi. Czyli chyba nie. Deli się skuliła.

[KougatKnave3]

- Wytrzymaj... dasz radę, jesteś zdolna do tego. Wierzę w ciebie - powiedziałem. Drzwi zamknięte na klucz czy tak sobie...? Sprawdzam. Jeśli tak to zostawiam Deli w towarzystwie Turreta i Lamarra który ma ostatnio do niej popęd...

[Nightmare]

Od środka. Deli została w sypialni, tuląc Turreta z Lamarrem na twarzy. Twi jęknęła ponownie.

[KougatKnave3]

- Dawaj... wierze w ciebie... dasz radę - powiedziałem do niej by ją zmotywować... mam nadzieje że usłucha... wierzę w nią. Czekam na odpowiedź... musi dać radę...

[Nightmare]

Jęknęła z bólu, głośniej niż wcześniej. Usłyszałeś jak dyszy, do  tego dźwięk czegoś przypominającego kamień, co ląduje na kafelkach łazienki.

[KougatKnave3]

Więc teleportuje się do środka i obejmuje Twi by się uspokoiła po tym co teraz przeszła... następnie patrzę na ten "Kamień" i sprawdzam jak wygląda... mam nadzieje...

[Nightmare]

Takie czerwone jajo. Dosyć spore. Twi wciąż dyszy.

[KougatKnave3]

Więc uśmiecham się do Twilight i ją obejmuje - Już po wszystkim... Kochana - powiedziałem i wziąłem ją na ręce i zaniosłem do Sypialni by mogła się położyć... potem powoli ją kładę i zakrywam kołdrą.

[Nightmare]

Twi uśmiechnęła się do ciebie i usnęła. A jajo leży w łazience. A Deli udaje osikę i się trzęsie.

[KougatKnave3]

Więc obejmuje ją i uspokajam... potem daje jajko w bezpieczne miejsce... tak by mogło dobrze się rozwijać. Nastepnie idę z Deli i zaczynam jej czytać bajkę na uspokojenie.