[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[KougatKnave3]

- Masz jeszcze ten tydzień na zastanowienie się. Mama najlepiej się zna na szkołach, ona ma większe doświadczenie w nich, więc u niej znajdziesz wyśmienitą radę - powiedziałem czochrając ją po grzywie.

[Nightmare]

Deli cię przytuliła i poszła pomęczyć mamę. Teraz co porobisz? Modliłeś się już dzisiaj.

[KougatKnave3]

Idę sprawdzić co u Beaka. Nigdzie nie wychodzi ostatnio z domu, a skoro zdał WF... to należy mu się nagroda, nie? Tak czy siak, idę do niego... chyba nie śpi.

[Nightmare]

Nie, rysuje. On jest u młodszych, więc zostanie jeszcze na rok w tej szkole z Blackjack i Fire'em.

[KougatKnave3]

- Cześć - powiedziałem wchodząc do pokoju. - Mam dla ciebie niespodziankę za to, że zdałeś WF - powiedziałem do niego z uśmiechem. Mam nadzieje, że ucieszy się z tego... muzeum sztuki... zamierzam tam iść, więc biorę Rarity i Beaka...

[Nightmare]

- Tak? - zapytał z uśmiechem. Maluje na płótnie na całą ścianę. Ładnie... Kolorowo... Nieokreślone kształty...

[KougatKnave3]

- Niedawno otwarto Muzeum Sztuki, i wybieram się tam z Rarity... i pomyślałem czy byś do nas nie dołączył... - spytałem się go. Mam nadzieje, że się zgodzi... choć pewnie są duże szanse.

[Nightmare]

 - Yay-yay-yay! - wydał Beak, co przypominało trochę jakiegoś orła. Następnie cię przytulił. Chyba dobry prezent wymyśliłeś.

[KougatKnave3]

Odwzajemniam... cieszę się, że wtedy go adoptowaliśmy... Nawet Deli do niego się przyzwyczaiła. - Więc szykuj się... za dwie godziny wychodzimy - powiedziałem po czym idę następnie do Rarity poinformować ją o tym.

[Nightmare]

I po tych dwóch godzinach wyszliście. No to czas na spędzenie czasu z artystyczną częścią rodziny.

[KougatKnave3]

Więc wsiadając do auta... jedziemy do tego muzeum i zaczynam spędzać tam czas z rodziną. Mam nadzieje, że się im spodoba to muzeum...

[Nightmare]

Po jakimś czasie wróciliście. Czas na Kolacyję. Sporo tam siedzieliście. A jutro o ile mi wiadomo to do szkoły, chyba, że mi się czasy poprzestawiały.

[KougatKnave3]

Jutro, jest niedziela... czyli do kościoła... a ja mam kościół w Domu (Luna) więc u nas to godzina z rodzinką. Więc wracając do domu, pytam się, czy im się podobało w Muzeum.

[Nightmare]

Podobało się, ale łapki i kopyta bolą, to poszli coś przekąsić i się położyli. Zaraz spać też.

[KougatKnave3]

Więc też coś jem i kładę się obejmując Lily Deli i Rarity... mam nadzieje, że już wszystko będzie wporządku. Tak czy siak, udaję się na spoczynek i jeśli Rarcia chce to może być konfa.

[Nightmare]

Zależy, czy ty chcesz. Jeśli nie chcesz, to nie musisz. Deli i Lily śpią sobie obok.

[KougatKnave3]

Więc robimy konfę... bo chcę by Rarity się uśmiechała co noc. Więc stajemy w sypialni w jej starym domu, czyli butiku... następnie czekam co zrobi.

[Nightmare]

Uśmiechnęła się i stanęła obok łóżka. No to zaczynajcie. Tutaj na szczęście nikt was nie nakryje.

[KougatKnave3]

Nawet w Realu nikt by nas tutaj nie nakrył. No, niekiedy musim też gościć Sweete Bell, bo Rarity się nią opiekuje, ale wiadomo... tak czy siak, podchodzę do Rarity z moim uśmieszkiem...

[Nightmare]

Ona się cofnęła udając strach. Ach te wasze zabawy... Konfy prawie co noc macie.

[KougatKnave3]

Jak nie z dzieciakami to z klaczami. Tak czy siak, podnoszę ją i rzucam na łóżko i macki mają ją owinąć i unieruchomić... podchodzę z uśmieszkiem i śmiejąc się lekko.

[Nightmare]

Zaczęła się niby szarpać. Udaje, że się boi. Dla zabawy.

[KougatKnave3]

WIęc ja dla zabawy, sprawiam, by macki ją obróciły by leżała na brzuchu. Potem przywołuje sobie krótki bat, i bez przesady, zaczynam średniawo bić po tyłku. Po chwili wchodzę, na łóżko koło tyłu i wciąż bijąc powtarzam. - Zła dziewczynka.

[Nightmare]

Co chwila piszczała, gdy bat smagał jej skórę. Zaczęły się pojawiać rany i pręgi. No to zaczynajcie.

[KougatKnave3]

TO nie są rzeczywiste rany... więc nie będzie oskarżenia. Teraz zaczynamy. Kiedy tyłek jest już rozgrzany... wpycham oba w wejście i anal bez litości i niemal natychmiast przyśpieszam...