[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[KougatKnave3]

- Pomogę ci.... ale dla tego będziesz musiał przestać powolutku przestawać... nie można od tak rzucić. Chodź. Idziemy do mnie i tam ustalimy co będzie dalej, i jak cię wyleczymy.

[Nightmare]

W domu od razu dzieciaki uciekły. Dla nich też Capo za ładnie nie pachnie. Ten rozglądał się dookoła szybko.

[KougatKnave3]

- Widzisz czym się kończy twoje pijaństwo? Ten alkohol nie jest bez powodu TYLKO dla Gryfów. Więc jak to załatwiamy? - spytałem się... trzeba to ustalić.

[Nightmare]

Spuścił łeb. Czujesz, że chyba zaraz się wyrzygasz z tego smrodu.

[KougatKnave3]

Jakieś zaklęcie wspomagające daje. I zaczynam gadać z nim jak to ma wyglądać... ten jego odwyk. Musi to zaplanować... inaczej pójdzie później w piekło.

[Nightmare]

On tłumaczy, że się nie zna, że to trwa już pół roku itd itp, do tego szlocha.

[KougatKnave3]

- Razem przez to przejdziemy... ważne jest by mieć siłę woli... jeśli ci się uda - powiedziałem... beka była by, gdyby ta osoba teraz przechodziła - ... jeśli ci się uda. To Rarity da ci buziaka - powiedziałem. On zrobiłby wszystko, by chociaż dotknąć Rarity...

[Nightmare]

Kiwnął łebkiem, ale dalej nadawał, że nie wie jak, gdzie, co, kiedy... Chyba mimowolnie przytepał butelkę tego gryfiego świństwa.

[KougatKnave3]

- Wyślemy cię na odwyk. Jak zdasz śpiewająco... to wtedy Rarity da ci całusa. Masz potywacje, a na Odwyku, nikt jeszcze nie ucierpiał... mi znanych. To jak?

[Nightmare]

Powoli, niepewnie kiwnął głową. Butelka powoli się do niego zbliżyła i ustawiła obok.

[KougatKnave3]

- Najpi się ostatni raz... przyda ci się - powiedziałem patrząc na to coś - I w sumie cię trochę wesprę - dodałem i raz kozie śmierć... spróbowałem.

[Nightmare]

Smakowało jak kozi mocz zmieszany z psim z dodatkiem jakiegoś piwa marnej jakości. Do tego ktoś dosypał cukru. Nie, nie próbowałam. Ty wziąłeś tylko łyk, ale Capo przyssał się do butelki.

[KougatKnave3]

Odrywam usta... - MATKO KSIĘŻYCA! To jest gorsze od Bimbru Ghosta... A TO JUŻ COŚ! - rzekłem załamany starając się pozbyć tego czegoś z ust.

[Nightmare]

Capo jakby ciebie nie słyszał. Ty zdążyłeś przepłukać usta kilkoma litrami miętowego płynu do płukania jamy ustnej. Jednoróg jeszcze chlał.

[KougatKnave3]

- Chłopie... - odrywam butelkę od jego ust - ... spokojnie. Bo się jeszcze udusisz. Małymi łyczkami - powiedziałem. Matko... jak coś takiego można pić.

[Nightmare]

Skończył. I jeb, coś wywaliło drzwi z zawiasów.

[KougatKnave3]

Odskakuje, i z za Telewizora wyjmuje MSBS Kolbową... tak, CAŁY DOM jest usiany bronią. W lampach mamy Maczety... bez wiedzy domowników, tylko ja i Lily wiemy o tej broni.

[Nightmare]

Wysoki facet z maczetą wbił do pokoju. Capo przytepał sobie pełną butelkę, która może posłużyć za ogłuszacza lub pozbawiacza węchu.

[KougatKnave3]

Otwieram do niego serie z Karabinu. Informuje rodzinę o wtargnięciu i proszę... BY JEDNAK ZGODZIMY SIĘ NA TEN PROGRAM OCHRONY SBFu (Siły Bezpieczeństwa Federacji). Jeśli podejdzie za blisko to wyciągam maczetę i atakuje.

[Nightmare]

Dziwne... Przed nim pojawiła się tarcza. Kule po przeleceniu przez nią zmieniały się w pył. Capo rzucił w niego butelką. Odbiła się od jego tarczy i uderzyła rykoszetem w Capo. Ogier stracił przytomność i do tego wylał się na niego litr tego świństwa. Jego maczeta była jakby wzmocniona. Spychał cię do tyłu.

[KougatKnave3]

Lucy... przydałoby się wsparcie... Wciąż strzelam i w razie konieczności używam magii. Staram się od niego trzymać na dystans. W MOIM DOMU MNIE NACHODZIĆ!

[Nightmare]

Cisza. Brak odpowiedzi. Tymczasem korytarzem nadbiegała Lily. Obnażyła kły w biegu. Na tego dziwnego kolesia nic nie działało.

[KougatKnave3]

Lucy... nie czas na żarty... nagle poczyłem coś na zadzie... to ściana. Dosłownie jestem przyszpilony. Wciąż strzelam starając się nie trafić córki za nim.

[Nightmare]

Lily skoczyła na niego. Nie mogłeś strzelać, bo za bardzo się rzucali. Lily wgryzła mu się w rękę z maczetą.

[KougatKnave3]

Dobywam maczety i wykorzystując sytuacje rzucam się na niego w celu pozbawienia go broni i ogłuszenia. Nie ma on prawa tykać mojej rodziny... NIE MA TAKIEGO KURWA PRAWA!!