[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[Nightmare]

- Dash jest tutaj, Rarity na górze jest prawdziwa - powiedziała pegazica, puszczając cię i ruszyła tunelem w stronę przeciwną do tej, z której przyszedłeś.

[KougatKnave3]

Idę za nią.

- Jak się tutaj znalazłaś?

[Nightmare]

 - Sama nie wiem. Pewnego dnia Dash poprosiła mnie, abym się tu przeszła, ponieważ tu podobno jest nowy gatunek zwierzątek, ale potem uderzyła w jakiś przycisk i spadłam na dół. Potem znalazłam prawdziwą Rainbow tutaj.

Waszym oczom ukazała się ogromna jaskinia z czymś na kształt wodospadu pośrodku, rozświetlona delikatnym blaskiem kryształów. Pośrodku, z sufitu spływała strumieniem woda. Pod ścianą rosły dziwne pnącza z pomarańczowymi owocami. W kącie leżała apteczka, a obok małego jeziorka, do którego spływała woda z sufitu spała RD. Jedno jej skrzydło było zabandażowane.

[KougatKnave3]

- Pewnego dnia? Ile tu jesteś?

[Nightmare]

 - Chyba tak ze dwa dni... Nie wiem, tu nie widać słońca, ani księżyca.

[KougatKnave3]

- Jak się obudzi Rainbow, to pomyślimy jak stąd zwiać. Do tego czasu jesteśmy tutaj uwięzieni.

[Nightmare]

 - Tyle, że my myślałyśmy, ale nic nie znalazłyśmy. Dash długo nie spała, położyła się dopiero niedawno. Wciąż uderzała w tamtą klapę, że złamała skrzydło.

[KougatKnave3]

- Czyli możemy polegać tylko na tym że ktoś nas znajdzie.

[Nightmare]

 - Ten ktoś prędzej spadnie tu i zostanie.

[KougatKnave3]

- Musi być stąd jakieś wyjście. Ja się znam tylko na lewitacji, innych czarów nie miałem się czasu nauczyć.

[Nightmare]

 - My jesteśmy pegazami, więc też z magią u nas nic nie będzie.

[KougatKnave3]

- Mam pomysł. Kiedyś udało mi się otworzyć drzwi na "Chamskiego Araba". Jak się Rainbow obudzi to niestety będziecie mnie musieli wystrzelić.

[Nightmare]

 - Może zróbmy jak ona i pójdźmy spać. Jeśli jesteś głodny, to tamte owoce są jadalne.

Po tych słowach położyła się na podłodze obok Dashie i zamknęła oczy.

[KougatKnave3]

Głodny nie jestem, więc robię to samo. Koło nich się kładę i idę spać.

[Nightmare]

Nie znałeś pory dnia, kiedy się obudziłeś. RD dalej spała, a FS jada owoc.

[KougatKnave3]

Rozciągam się i wstaję. Następnie podchodzę do pnączy i zrywam owoc.

- Dzień dobry, czy dobry wieczór. Jak się spało?

[Nightmare]

 - Jak zawsze - powiedziała cicho FS. Owoc nie był słodki, bardziej gorzki, ale dało się go jeść.

[KougatKnave3]

- Aha - Uwielbiam gorzkie potrawy, więc mi smakuje. - Pyszny ten owoc. Ciekawe jak się nazywa.

[Nightmare]

 - Nie ma nazwy - powiedziała bez entuzjazmu.

[KougatKnave3]

- Będzie trzeba później wymyślić. A tak po za tym, co sądzisz o Ghoście?

[Nightmare]

 - A czemu pytasz? - zapytała, z lekkim rumieńcem.

[KougatKnave3]

- Bo chyba się w tobie zakochał - wziąłem gryza owocu.

[Nightmare]

 - Raczej nie - powiedziała, podchodząc do jeziorka i pijąc z niego.

[KougatKnave3]

- Kiedy cię porwali w Kryształowym Królestwie, to on dosłownie pękał w gniewie. Jedyny raz kiedy go takiego widziałem to wtedy kiedy Capo zwinął mu z przed nosa budyń, po drugie pod czas akcji ratunkowej, nie słuchał moich poleceń. I po trzecie, ty chyba odwzajemniasz.

[Nightmare]

Shy najwyraźniej zignorowała twoje słowa, a jedynym dowodem na to, ze cię słyszała był rumieniec na jej policzku.